Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
zagajenie:

Jeśli o kimś to czy nie o wszystkich
a jeśli o sobie to czy nie o każdym -
z tym że któż to wie czy na pewno
(jeśli w ogóle jest coś pewnego -
przynajmniej i jak najbardziej w ten
czas który cóż ci więcej może dać)
na tym etapie nęć zaklęć i zakręceń.



Wszystko z nami w porządku
tylko ciało nas krępuje
(więzi zatrzymuje otumania)
nawet jeżeli każdy ma udeptaną
własną ścieżkę ścieżynkę.
Co w końcu każdego doprowadzi
(jak to różnorodność
jakie to bogactwo) do wspólnej
(jeżeli nie bardziej do jednej)
drogi żeby pozabijać się wzajem.

Czyjegoś życia i tak nikt (ot tak)
nie przeżyje za nikogo
ale każdy przeżywa za każdego
(bardziej niż za siebie).
Droga ta czy inna - wszystkie
prowadzą do Rzymu -
dłużej krócej łatwiej trudniej.
Ale to co dla jednych jest
(czym by nie było) błahostką
dla drugich to już koniec świata.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Powiem Ci tylko tyle, że moje pisanie nie jest podobne do żadnego innego pisania. A trudno mi powiedzieć czy ma związek z czymś, co być może nawet i jest skutkiem ubocznym UE. Ale widocznie dla niektórych ma. Pozdrawiam
Opublikowano

Jeśli o kimś to czy nie o wszystkich
a jeśli o sobie to czy nie o każdym –
z tym że któż to wie czy na pewno
(jeśli w ogóle jest coś pewnego –
przynajmniej i jak najbardziej w ten
czas który cóż ci więcej może dać)
na tym etapie nęć zaklęć i zakręceń.

Wszystko z nami w porządku
tylko ciało nas krępuje
(więzi zatrzymuje otumania)
nawet jeżeli każdy ma udeptaną
własną ścieżkę ścieżynkę.
Co w końcu każdego doprowadzi
(jak to różnorodność
jakie to bogactwo) do wspólnej
(jeżeli nie bardziej do jednej)
drogi żeby pozabijać się wzajem.

Czyjegoś życia i tak nikt (ot tak)
nie przeżyje za nikogo
ale każdy przeżywa za każdego
(bardziej niż za siebie).
Droga ta czy inna – wszystkie
prowadzą do Rzymu –
dłużej krócej łatwiej trudniej.
Ale to co dla jednych jest
(czym by nie było) błahostką
dla drugich to już koniec świata

z przyjemnością przeczytam

pozdrawiam wiJa

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


A wierz mi, że ja bym też wolał prosto, ale moja twórczość to jest odzwierciedlenie tego, co we mnie, z tym co nie wiem czym jest (zewnętrznie i wewnętrznie). Pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
    • A pata dawno wymiotłam: imał to i my - won, wada ta - pa.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...