Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Groby najpłytsze są jesienią,
tą, co zabiera ci najbliższych,
wtedy przez skórkę ziemi w ciszy
ból Cię dotyka do żywego.

A potem - z przemijaniem cieni -
mogiły stają się wciąż głębsze,
czas się zapada coraz cięższy,
a z czasem - toną łez kamienie.

I gdy na starość staniesz w miejscu
zbyt płytkiej płyty dawnych grobów,
nie ujrzysz drogich twarzy znowu,
bo się zapadną w głąb Hadesu.

Opublikowano

Pięknie się pisze o przemijaniu, bo jest najbardziej poetyckie ze wszystkich zjawisk w świecie. Przychodzi mi na myśl ta obsesja śmierci, którą mają malarze, pisarze, twórcy filmowi, twórcy internetowi :) .. dużo inspiracji daje też bliższe, twarzą twarz spojrzenie na śmierć - jak choćby smierc.org
gdzie człowiek może sobie to konkretnie wyobrażać. Myślę, że to właśnie śmierć isnpiruje, myślę też że zbliża poetów i filozofów. Ludzie tego się boją i jednocześnie podziwiają

Opublikowano

czytając wyobraziły mi się nasze polskie cmentarze a tu nagle w zakończeniu Hades... hm.
pozdrawiam Oxyvio :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




"Piękne aż do łez", nieco wyżej - "pięknie się pisze o przemijaniu"...
Szlag mnie zaraz trafi !
Ból po stracie, to czarna dziura, w którą się wpada i do której nikt inny nie ma wstępu, utknięcie w lepkiej, ohydnej i obezwładniającej mazi...Co w tym pięknego ?
Piękne pisanie o śmierci ? To znaczy jakie ? Licytacja wzruszeń, na ilość łez i westchnień, próżność cierpienia, przeglądającego się w lustrze, śmierć celebrytka - inspirująca, zbliżająca i podziwiana... ?
Jeszcze ze dwa listopadowe wyciskacze łez i zacznę strzelać...
Opublikowano

wzruszające i prawdziwe...najbardziej się to odczuwa, gdy towarzyszyło się umieraniu kogoś najbliższego przez 24 h na dobę przez długi czas. piękna metafora o "głębokości" grobów - początkowo ból niemal dotyka ukochanej twarzy, jakby była tuż tuż, z czasem zapada się coraz głębiej i mniej boli, rysy zacierają się coraz bardziej, tylko pamięć odżywa w szczególne święta i zapala zamglone wspomnienia...potem życie toczy się dalej.

przyznam się, że Hades w zakończeniu mnie zaskoczył...

serdecznie pozdrawiam, Oxy :)
Krysia

Opublikowano

"Płytka płyta" zabrzmiała mi niezręcznie. Nie będę wnikała, dlaczego. Cała ostatnia strofa jest mało urozmaicona. Ratuje ją Hades. Gdybyś, Oxywio, w tej strofie wykorzystała ten element na "rozluźnienie" tekstu, aby nie był tak strasznie sierioznyj, jak bywają wiersze o grobach, łatwiej i z większym zaciekawieniem można byłoby czytać całość. A tak - co mi zostawiasz tym wierszem? Nie wiem... Uściski. Elka.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Czy podziwiają? Śmierci chyba nie ma za co podziwiać. Życie - owszem, tak, ale śmierć? Raczej może być zjawiskiem fascynującym - o tyle, że nie mamy pojęcia, czym jest i czym się stajemy po śmierci (bo nie wiemy, czym jest życie i czym jesteśmy teraz w swojej istocie).
Ja pisałam w wierszu raczej o oswajaniu się ze śmiercią i ze stratami ludzi, o mimowolnym zapominaniu najbliższych, którzy dawno temu odeszli.
Dzięki za ciekawe spostrzeżenia pod moim wierszem.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Tak, to nigdy nie przestaje boleć. Ale chyba jeszcze bardziej boli fakt, iż z czasem zapomina się ich twarze, ich głosy, rozmowy z nimi - właściwie wszystko... A kiedyś się wydawało, że nigdy się tego nie zapomni.
Dziękuję za odwiedziny i za dobre słowo o wierszu.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




"Piękne aż do łez", nieco wyżej - "pięknie się pisze o przemijaniu"...
Szlag mnie zaraz trafi !
Ból po stracie, to czarna dziura, w którą się wpada i do której nikt inny nie ma wstępu, utknięcie w lepkiej, ohydnej i obezwładniającej mazi...Co w tym pięknego ?
Piękne pisanie o śmierci ? To znaczy jakie ? Licytacja wzruszeń, na ilość łez i westchnień, próżność cierpienia, przeglądającego się w lustrze, śmierć celebrytka - inspirująca, zbliżająca i podziwiana... ?
Jeszcze ze dwa listopadowe wyciskacze łez i zacznę strzelać...
Ha ha ha! No, przynajmniej jeden wpis, który mnie rozbawił w tym smutnym miejscu! ;-)))
Tak, oczywiście, że śmierć jest gniciem i rozkładem aż do całkowitego zniknięcia, aż do zniknięcia także z pamięci żyjących, niestety - to się zgadza i o tym znikaniu właśnie jest mój wiersz, o tym rozkładzie zarówno biologicznym, jak i pamięciowym.
Dzięki za przeczytanie i wyrażenie własnych odczuć.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


O, właśnie, Krysiu! To właśnie o tym wiersz. Dzięki za dogłębna interpretację i za zrozumienie moich pokręconych intencji. :-)
Dlaczego Hades Cię zaskoczył? Przecież to podziemny świat zmarłych w starogreckiej mitologii, znanej każdemu Europejczykowi. :-)
Serdeczności, Krysiu.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Drogi Cyklopie, nie chciałam wdeptać Cię w ziemię! Przecież nawet napisałam, że z latami ta ziemia jest nam coraz płytsza! Czy to nie pocieszające? ;-)
Każdy pisze po swojemu. Ja Cię podziwiam za Twoje gry słowne, bo naprawdę zupełnie tak nie potrafię. Ot, choćby w tym krótkim komentarzu: "... w ziemię mię..." ;-)))
Dziękuję za miłe słowa i ślę serdeczności. :-)
Opublikowano

Dobry wiersz Oxyvio, jesień nasz nastraja.

Stratę najbliższych przeżywamy
serce rozdarte bardzo boli,
choć czas ucieka - pamiętamy,
rana zabliźnia się powoli.

Wciąż na mogiłach płoną znicze
nie jedną jeszcze łzę uronisz
i tych wylanych łez nie zliczę,
zroszonych uczuć nie uchronisz.

Z serdecznym pozdrowieniem:)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


O, bardzo przepraszam za tę zaskoczkę, poprawię się na przyszłość. :-)
Pozdrawiam również.
wyraziłem tylko swoje odczucie odnośnie wiersza a nie oczekiwanie przeprosin, etc...
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


O, bardzo przepraszam za tę zaskoczkę, poprawię się na przyszłość. :-)
Pozdrawiam również.
wyraziłem tylko swoje odczucie odnośnie wiersza a nie oczekiwanie przeprosin, etc...
Aha. :-)))

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...