Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

przęsła mogły jeszcze niejedno wytrzymać
chociaż nurt kazał się mieć na baczności
nawet podczas suszy

wystarczyła mocniejsza zmiana kroku
aby rozhuśtać przyzwyczajenie

pełen wahań
jakby przeszło po nim wojsko
wyciągał ręce w poszukiwaniu równowagi

kiedy upadł
próbował ratować ostatnią iskrę
wrzuconą do wody

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Hm, ładnie to wszystko wygląda... ale statykę przęseł można było ze Stefanem skonsultować... a jak nie wytrzymają przęsła kolumny zmotoryzowanej?
Ogólnie, chociaż bez achów i ochów, dotarłem do treści swoim pojmowaniem rzeczy. Pozudrawiam :)
Opublikowano

Nie sądzę by były to wyimki z regulaminu musztry wojskowej, zatem trzeba się skupić na "mocniejszej zmianie kroku" - obawie przed zmianą powodującą katastrofalne skutki...
Peel w okopach ale nie bardzo wiadomo czego broni. Nie znam wartości, zjawiska, instytucji nie podążającej (dla własnego dobra) za czasem, zmiennej...

Opublikowano

Przęsła potrafią wiele wytrzymać, ale przyjdzie taki czas, że mogą zerwać się i runie most. Jeśli nie potrafisz pływać, zginiesz uniesiony wraz z prądem w czasach nawet największej suszy.
Jeśli podczas upadku wypadnie ci iskra do wody, to nie pozostanie nic innego, jak skoczyć z mostu. Nasuwa się pytanie, czy to będzie ostateczny upadek, czy może dotknięcie prawdziwego dna, aby się odbić i wskrzesić w sobie ogień zwany prawdziwym życiem.

Pozdrawiam

acerbo

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Jeśli podczas upadku wypadnie ci iskra do wody, to nie pozostanie nic innego, jak skoczyć z mostu.

Skoczyć z mostu, który runął już wcześniej wraz ze mną... ?
Może być trudno... ;)
Opublikowano

"Skoczyć z mostu, który runął już wcześniej wraz ze mną... ?
Może być trudno... ;)"

Ano może być trudno:))

W moim komentarzu powinien być większy odstęp oddzielający dwie niezależne od siebie myśli. W pierwszej most runął, a w drugiej jeszcze stoi...


Dziękuję, H. Lecter, za bystre oko i celną uwagę.

Pozdrawiam

acerbo

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Sny i wspomnienia  Zostawiają nas    Z niedosytem w sercu   Tak jak marzenia  O lepszym świecie    W którym nie dane Nam było żyć    I zostanie z nas  Tylko proch    A wieczność już czeka...
    • @Berenika97 Bereniko. Wiersz porusza swoją obrazowością i ciszą, która rozbrzmiewa pomiędzy wersami.Jest tu i ból, i pytanie o sens, podane bez patosu. To jego wielka siła. Świetna poezja !
    • Słońce liże mnie językiem złotego żaru, co zna imiona liści i splata je w zaklęcia wiatru. Ciężar minionych dni, wtopiony w skórę, rozpuszcza się w tym oddechu. A ona - o kasztanowych włosach, które wiatr splata z cieniem drzew, warkoczami światła - ta, co kiedyś dotknęła mojej dłoni pod tym samym słońcem, budząc we mnie echo jej ciepła. Niebieskie spojrzenie odbite w strumieniu, co niesie w sobie niebo. Może jest tu, w smaku powietrza, w ciepłej skórze dnia - ta, której brak rani jak cień bez źródła, lecz wypełnia pustkę pieśnią wspomnień. Każdy podmuch pachnie jej jasną twarzą, każdy cień zdaje się jej dłonią. A ja - tylko nutą w tej pieśni, którą ona niesie, nawet jeśli jej nie widzę. Leżę na wznak wśród traw, szepczących o mnie - zbłąkanym owadzie, co zapomniał pieśni życia, lecz teraz uczy się nowej, już nie przeciwko sobie. Chmury, nieba karawana, przeżuwają czas nad moją głową, a ja rozpływam się w zielonej skali lata - ciało staje się nutą, ptaki melodią, wiatr dyrygentem z batutą z brzozowego tchnienia. Strumień, szept mokrych kamieni, obmywa moje kostki, jakby chciał mnie wyryć w pamięci skał - milczących strażników legend, których tylko czapla opowiada, jednym spojrzeniem w głąb świata. Lato nie jest porą roku - to bóg o oddechu zwierzęcia, co wślizguje się pod skórę, zamienia kości w korzenie, myśli w pędy dzikiej mięty, pragnienia w pióra jaskółki. Świt rodzi mnie na nowo, zmierzch tuli fioletową łapą księżyca, zawieszonego między brzozami jak oko snu, czuwające nad rytmem kory i gwiazd. Na wsi czas chodzi boso, stopy ma mokre od rosy koniczyny, patrzy jak wilk - głęboko, bez słów. Pod tym spojrzeniem staję się przezroczysty, jak cień liścia na płótnie nieba, jak sen rośliny o człowieku, który raz w życiu był szczęśliwy i nie szukał powodu, bo szczęście było oddechem lata, a ten oddech niósł obietnicę wiecznych powrotów i głębokiej ciszy.    
    • Piękny i smutny.
    • Galeria tych person nie zna litości - jeden emanuje erzacem, drugi frontalnie fabrykuje, trzeci gnębi gigabajtowymi gestami, czwarty hamuje harmonię. Razem tworzą szklaną mozaikę Internetu, kolorowe zwierciadło a może kalejdoskop, w którym odbijają się nie twarze, lecz awatary. Czekam na kolejne literki :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...