Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

„Pamiętaj - w naszej firmie, sami przyjaciele.
Szef jest jak ojciec, pomoże nawet w niedzielę.”


najpierw była marchewka - służbowe ubranie
komórka laptop integracyjne spotkanie
jednak już po miesiącu pierwsze gnębienie
Adam Jolka liderzy wszyscy lepsi od ciebie

nie masz ambicji nic nie zarobisz
zapomnij o rodzinie bo kariery nie zrobisz
biedak żyły wypruwał by wytycznym sprostać
choć miewał dość - wstyd było się poddać

im lepsze miał wyniki tym więcej wymagano
wręcz nieosiągalne cele mu stawiano
musisz być kreatywny stale kombinować
nie dbać o innych siebie wciąż żyłować

stres był coraz większy - zadania przerastały
schudł posiwiał żołądek wrzody mu zżerały
by móc funkcjonować łykał leki garściami
kiedyś wyjdę na prostą - żył marzeniami

zanim się zorientował siedział w szambie po szyję
potrzebował pomocy lecz „przyjaciele” go kijem
pchali coraz głębiej by siebie wypromować
zrozum - prawa rynku urazy nie chowaj

mimo ciężkiej depresji przyszło otrzeźwienie:
dość tego gówna - bycia szczurem śmieciem
rzucił wszystko i odszedł niewiele to zmieniło
stracił godność przyjaciół rodziny już nie było

to co wcześniej zarobił wydał u lekarza
teraz jest na odwyku i jak mantrę powtarza:
nie dajcie się zwariować nie bądźcie szczurami
bo stracicie wszystko w pogoni za zyskami

Opublikowano

Forsa wprawia w ruch ten świat! („Money makes the world go round!") - śpiewała Liza Minelli w słynnym filmie „Kabaret".
najważniejsze- umieć w życiu wszystko wypośrodkować. niełatwe zadanie? niełatwe. ale warto próbować, aby w wyścigu szczurów się nie zatracić; najlepiej zacząć od tego, by samemu sobie być przyjacielem.
czego życzę wszystkim i sobie. pozdrawiam:)

Opublikowano

Nie pisnę nic o formie, bo już wiesz... ale treść i owszem do głębokiego rozważenia dla masy ludzi.
Niestety często wypruwamy wnętrze, żeby zaistnieć w miejscu pracy, a ktoś z boku i tak wskaże
jakieś potknięcia.
Pozdrawiam... :)

Opublikowano

O formie nie wypowiem się nigdy i w żadnym wierszu. Mój odbiór jest bardziej, niż prosty - skupiam się wyłącznie na przekazie, a ten... albo trafia, albo nie ;)))
Twój trafił, jak najbardziej.

Pozdrawiam serdecznie

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Nie widzieliśmy się ile? To ona by musiała powiedzieć. Oczywiście wszelkie sztampowe wyznania, w stylu "Nie mogłem przestać o tobie myśleć...", sobie darowałem - niczego w życiu nie znosiłem gorzej niż wpisywania się w jakiś archetyp, spełniania czyiś założeń, jakichś wyobrażeń mnie, nawet tych pozytywnych. I tutaj, konwenanse romantycznego, kruchego kochanka z anemią, zostawionego u bram dorosłego życia wolałem sobie darować, z szacunku do samego siebie, jak i do niej. Wyczuwałem, jakby ona również dzieliła moją niechęć do archetypów, może to mnie do niej podświadomie przyciągało. Zdarzało mi się prowadzić z nią rozmowy przed snem, zwierzałem się z wszystkiego co aktualnie ciążyło mi na sercu, czy na żołądku, ona kołysała mnie nogą na nodze, a ja usypiałem się własnym słowotokiem. Ale jak to jej powiedzieć, i po co? W takich momentach naprawdę zaczyna się odczuwać jakim skazaniem dla ludzkiego charakteru jest mowa. Nie mogłem znaleźć słów ani celnych, ani w ogóle jakkolwiek przydatnych, musiałem pozwolić ciszy, poezji momentu zagrać to, co chciałbym usłyszeć, w końcu w ciszy zawiera się już każdy wybrzmiały dźwięk, a wprawne ucho znajdzie w niej dokładnie ten, którego oczekuje. Ja niestety byłem zbyt zajęty, aby słuchać, dla mnie cisza nie była brakiem odzewu z jej strony, była brakiem mojego głosu. Czy to narcystyczne? Może nie w tym przypadku. Bo i ona to dobrze wiedziała. Kolejny raz poczułem jakby linię porozumienia, wspólną zabawę, improwizację na cztery dłonie na tych samych klawiszach, szum wiatru biegający od mojego ucha do jej i z powrotem. Ona również szukała się w ciszy. Dojrzały kasztan upadł z głuchym łoskotem na ziemię, gubiąc się w trawie. Poczułem ten sygnał, po tym spotkaniu wiele razy jeszcze słuchałem kasztanów, lecz nigdy nie mogłem powtórzyć tego uczucia. Wydało mi się, jakbym usłyszał w tym uderzeniu wszystko co chciałem usłyszeć, a zarazem wszystko co chciałem wyrazić, że ona równie to czuje, że ona wypadła z łupiny, i że ja się przed nią obnażam, nie musiałem już więcej słuchać, nie musiałem już więcej mówić. Choć wiem że ona również to czuła, nie miałem czasu zobaczyć tego w jej twarzy, wstała wspierając rękę na moim kolanie i odeszła. No tak, w tej chwili to już było oczywiste.

      Edytowane przez yfgfd123 (wyświetl historię edycji)
  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...