Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Jacku, rzadko jesteś pod moimi wierszami, tym bardziej cenię sobie Twoje uwagi. W poszukiwaniu własnego stylu, jestem ciągle na etapie eksperymentowania z formą wypowiedzi. Tutaj wzoruję się, jak już wyżej wspomniałem, formą innego, znanego poety. No cóż, eksperymenty czasem wychodzą, czasem nie. Taka jest ich natura. Dziękuję za czytanie i poświęcony czas. Pozdrawiam.
J.

Opublikowano

dzisiaj mam jakiś zły dzień bo większość tekstów przeczytanych wydaje mi się taka sama a przynajmniej bliżej podobna jeśli chodzi o stylistykę / żeby ładnie zapisać żeby wersy lśniły / a w efekcie można zasnąć przy nich / chociaż u Ciebie nie jest przynajmniej to do końca konsekwentne :) masz ciekawy pomysł tyle że znowu jak dla mnie zabarwiony o niepotrzebne dopowiedzenia/

t

Opublikowano

W moim odbiorze jest to modlitwa - stylizowana na romantyczną, XIX-wieczną, ale w treści niekonwencjonalna, bo jest tu wyrzut w kierunku Boga, jakiś żal do Niego, że ciągle ciężko doświadcza Peela i w dodatku nie pozwala się dostrzec (dotknąć). Dla mnie jest to wyraz zwątpienia. Bardzo mi się to podoba.

Opublikowano

Tomku, jeśli chodzi o treść, to piszę to, co akurat czuję, co mnie w danej chwili najbardziej dotyka. Jeśli chodzi o formę, to ćwiczę, uczę się, szukam własnego stylu. Dlatego dziękuję Ci za cenne wskazówki co do percepcji wiersza. Pozdrawiam.
J.
P. S. Życzę lepszych dni.

Opublikowano

Oxyvio, dziękuję za czytanie i podzielenie się osobistymi refleksjami. Wiersz jest apelem, niewątpliwie, ale pisany do innej osoby. Oczywiście, w poszerzonym odbiorze, może być także apelem do Boga. Pozdrawiam serdecznie.
J.

Opublikowano

Emm, cieszę się, że wiersz na tyle zatrzymał, aby wywołać drobne przemyślenia. A co do Twojego stwierdzenia "życie trudna...a piękne", to dodam: piękne na tyle na ile okrucieństwo jest piękne. Dziękuję za czytanie i poświęcony czas. Pozdrawiam serdecznie.
J.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


interpunkcja (moja słabość), skrótowe myślenie i pisanie. okrucieństwo nie jest piękne.
"ech, życie, trudne, a piękne.", aby mój komentarz był prawidłowo odczytany napiszę tak:
...ech życie. Trudny temat, emocjonalnie (pięknie) napisany.
pozdrawiam:)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Odebrałam go jako modlitwę ze względu na patos, na romantyczną stylizację. Jeśli jest osobistym apelem do konkretnej osoby, to w każdym razie bardzo dobrze zuniwersalizowany - tak, że można go czytać właśnie jako modlitwę o ujawnienie się Boga na Ziemi.
Serdecznie.
Opublikowano

Emm, bardzo dziękuję za wyjaśniający dopisek. Szczerze mówiąc zrozumiałem intencję Twojej wypowiedzi, ale przez moją cyniczną odpowiedź chciałem sie tylko trochę podroczyć. Pozdrawiam serdecznie.
J.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • w niej masz drogi mleczne pokłosiem wydeptane - tu historia z korzeni w niepewność wyrasta. w niej masz ścieżki dopiero co w rosie skąpane - nie minie nawet chwila, a czas je zawłaszcza.   jest tak wyjałowiona (krucha, ślepa, głucha) monokulturą pragnień i błędów tętniących, pusta leży w bezruchu, milczy i nie słucha cichych szeptań i krzyków w koronach szumiących.   choć tak bardzo zmęczona, zasnąć nie potrafi, wciąż zakochana w niebie, z gwiazd wzroku nie spuści, będzie mu czule śpiewać przyziemne piosenki - może ją pokocha, tym marzenie jej ziści.   podszyta marzeniami bladoróżowymi, jedwabnymi nićmi i słodkim wiciokrzewem, użyźni swe zmysły, rozsieje uczuciami, odurzy zapachami i wilgotnym ciepłem.  
    • (Ojcu)   Wiesz, stoję tutaj. W tej trawie wysokiej. W słońcu. W tym rozkwieceniu bujnym i tęsknym.   W tej melancholii rozległej jak czas. W tym ogromie cichym sen głęboki otwiera powieki. I śnię tym snem potrójnym zamknięty. Tą duszną godziną upalnego lata.   Chwieją się wiotkie gałęzie. Łodygi. Źdźbła łaskoczące łydki.   I wszystko to szumi, gęstnieje. Oddycha niebem rozległym. Kobaltowym odcieniem przeciętym smugą po odrzutowcu i z białą gdzieniegdzie chmurą, obłokiem skłębionym …   W powietrzu kreślę tajemne symbole, znaki. Lgnę ustami do kory drzewa. Całuję. Namiętnie. Jak usta kochanki niewidzialne, drzewne. Liściastą boginię miłości.   Wnikam w te rowki słodkawe i lepkie od soku, czując na końcu języka tężejące grudki.   Układam zdania zapadnięte do środka, zamknięte a jednocześnie przeogromnie rozległe jak wszechświat. Jak unicestwienie. Zaciskam powieki. Otwieram… Mrugam w jakimś porywie pamięci.   Widzę idącego ojca, poprzez odczuwanie w nim tej powolności elegijnej (taką jaką się odczuwa we śnie)   Idzie powoli w wysokiej trawie. W łanach rozkołysanego morza z dłońmi złączonymi mocno i pewnie.   I rozłącza je nagle w mozaice szeptów, rozsuwając w tym złotym rozkłoszeniu zbożność i wiatr. I znowu w słońcu, i w cieniu. Za tym dębem, za kasztanem.   Za samotną w polu topolą. Chwieją i smukłą. jak palec na ustach Boga.   Idzie powoli, odchodząc. I pojawia się na chwilę, by zniknąć znowu za jakimś krzewem, co mu zachodzi znienacka drogę.   I znowu, ale w coraz większym oddaleniu. Za kępą pachnącą, za tym drżącym ukołysaniem maleńkich kwiatków, które mu spadają na głowę białym deszczem. Za jaśminem, który tak kochał za życia.   Twarz przesłaniam dłonią, szczypiące oczy, bowiem uderza mnie oślepiający promień słońca. Znienacka.   Otrząsa się w prześwicie z szeleszczących liści w powiewie. Lecz po chwili robi się duszno i cicho. Jakoś tak tkliwie. Ojciec zniknął, zapadł się. Rozpłynął, gdzieś w rozkojarzeniu sennej melancholii.   Na piaszczystej ścieżce pociętej cieniami gałęzi. A jednak był tu kiedyś i żył jeszcze. I żyje...   Jestem jedynym świadkiem tej manifestacji. Tego przemknięcia niematerialnego zrywu zakamuflowanego przed światem.   I mimo że jestem bez miejsca i przeznaczenia, notuję każdy błahy kształt. Każdy nawet zarys, który jest w czyimś zamyśle jedynie nic nieznaczącym szkicem.   W chmurze spopielałej. W nadciągającym snopie deszczu.   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-06-24)    
    • Ciekawe, czy innych książkach też będzie.  Pzdr

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        (dla Raskolnikowa Sonia po prostu była święta, ale dawno czytałam).
    • @Robert Witold Gorzkowski dziękuję @Rafael Marius dziękuję. Pozdrawiam Was serdecznie, ale nie końcem, lecz początkiem, który wskazał mi drogę , co dalej muszę robić!  Zresztą, nie pominąłem przesłanek z jego podpowiedzi , jakie pozwalają odkrywać to, co zostało nieodkryte albo zatajone!?   Więc zaczniemy od tego, czym jest język światła i cienia?            

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        !!!!   Interpretację już mam!              
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Bcmil Czytając powyższe przypomniał mi się film z Jet Li Kiss of the Dragon (2001).   
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...