Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

za – mistrzu – dziękuję ;), mimo nieudolnej próby ironizowania.

[u]W kwestii grymasu:[/u]
Czyżby czytając tytuł, autor komentarza „zobaczył” siebie? :)

„nie wyszło?”
Możliwe. Nie mnie to oceniać.

Opublikowano

Witaj Magdo :)
Skoro ktoś z Orgowych tak powiedział to OK:)
Jednak szczerze mówiąc, oboje wiemy, że nie do końca tak jest - czasem autorowi może się tylko wydawać, że jego twórczość jest np. wierszem. :)

Oczywiście działa to w dwie strony - innym czasem się wydaje (lub udają), że są znawcami. I moja miniaturka jest właśnie o tym. Opisuje sytuację z życia wziętą.
Dziękuję za czytanie, buziaka i...
dyplomatyczną wypowiedź:)))
Pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Doświadczyłam, Duksie, czegoś podobnego i to pasuje nawet do mojej sytuacji - całkiem świeżo z "życia wziętej" :)))

fajna Twoja mini
jak poczyta mistrz
niby - znawca
pewnie się zaślini

:)))
Pozdrawiam serdecznie, Grażyna.
:)
Opublikowano

Witaj Grażyno:)
Przykro mi, że doświadczyłaś czegoś podobnego, ale niestety w życiu czasami tak bywa.
Źródłem „inspiracji” do napisania tej miniaturki nie była wbrew pozorom poezja, ale sytuacja związana z malarstwem.
Nie zmienia to jednak faktu, że pasuje to także do innych realiów w tym poezji (bardzo).

Kilkanaście lat temu, oglądałem w TV relację z wystawy pewnego znanego malarza. Wśród obrazów było płótno, na którym była jakaś niby owalna plama.
Szczerze mówiąc, dla mnie paskudztwo.
Na w/w wystawie roiło się od przedstawicieli mediów, kultury, polityki itp.
Dziennikarka pytała te „wybitne” osoby o powyższy obraz. Gdy słuchałem co mówią, zastanawiałem się czy ja jestem idiotą/ignorantem/ślepcem czy może jednak oni.
Np.
Jeden z polityków ówczesnego ZChN, twierdził, że widzi kobietę z dzieckiem na ręku, jadącą konno.

Gdy na sali pojawił się autor, dziennikarka lekko zarumieniona, zapytała - Mistrzu, co przedstawia ten obraz.
Mistrz się uśmiechną, również z lekka zarumienił i odparł:

Powiem Pani szczerze – chciałem zrobić złotą cipkę, ale mi nie wyszło.

Później widziałem z nim inny wywiad i powtórzył dokładnie to samo.
Po tych słowach, pomyślałem sobie:
Ciekawe jak się teraz czują, Ci wszyscy „znawcy”.


Dziękuję za czytanie i dobre słowo.
Pozdrawiam
Andrzej

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Stracony jak mnie dźgniesz jestem :)))
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       Beta, no co Ty, kołka nie widziałaś? Też lubię Twoje życiowe rymowanki, podpinam się pod rozmówców :)
    • @beta_b  No można by inaczej przelać na papier co miałem w głowie, fakt. Dzięki za odwiedziny i podzielenie się opinią.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      ... dosłownie, to ująłeś - "Fraszka na czas". Dzięki, że wpadłeś :)
    • @Brevkbevt Mega !!
    • Dziewczyna domyśliła się, że ci ludzie przyszli tu po jakieś paczki. Wyjaśniała, że jest umówiona z pastorem i na pewno nie przyjechała po żadne dary. - Tak to każdy może kłamać, aby się tylko nachapać! - odezwał się ktoś z kolejki. Na szczęście, w tej samej chwili przed budynek, na szeroki ganek wyszła wysoka, szczupła kobieta, która donośnym głosem zawołała: - Czy pani Karolina Wróbel z Olsztyna już tu dojechała? Pastor prosi! Studentka odetchnęła z ulgą. Tym razem ludzie w milczeniu sami się rozstępowali.   - Kiedy będziecie rozdzielać dary? - kobietę z ganku zapytała jedna z oczekujących, krzykliwych dam. - Za pół godziny, cierpliwości. Różnych produktów jest tym razem bardzo dużo i nie możemy tak szybko ich rozpakować - odpowiedziała ta na ganku. Karolina usłyszała tym razem odgłosy zadowolenia dobiegające z tłumu. Gdy dotarła do wejścia, kobieta poprosiła ją do środka. - Jestem żoną pastora, Irena Kocka - przedstawiła się. - Edward wiedział, że ten tłumek nie będzie chciał tak łatwo panią wpuścić - dodając uśmiechała się przyjaźnie. - Proszę wejść do biblioteki, na stole są wyłożone materiały do pani pracy. Mąż jak znajdzie chwilę, to się osobiście przywita. Dziś mamy urwanie głowy. Rankiem przyjechała ciężarówka ze Szwajcarii. Tamta społeczność protestancka przysyła nam różności dla ludzi, ale dziś to był największy transport - wyjaśniła jeszcze sytuację. I wyszła pomagać innym przy rozdziale darów.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...