Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Kochaliśmy się bardzo. Mieliśmy zamiar wybudować dom. Jesienią, z kupionej przez nas prawie za bezcen działki, poprzedni właściciele zebrali swoje kartofle i żyto, a my zaczęliśmy się starać o pozwolenie na postawienie domu na tej łasze piasku.
Stasiek niedawno zarejestrował warsztat kowalstwa artystycznego, wygrał przetarg i zaczął produkować meble ogrodowe. Ja pracowałam w biurze i rano pędziłam na przystanek. Mieliśmy jedno dziecko. Syna. Chodził do podstawówki. Miał wakacje i ganiał po wsi. Stasiek zostawał w domu sam. No.., niezupełnie sam. Do cięższej pracy zatrudniał sąsiada pijaczynę. Robota szła szybko, termin oddania mebli był napięty.
Ale w połowie lipca zauważyłam, że Stasiek zaczyna robić płot przy drodze, która prowadzi do nikąd, czyli nad brzeg rzeki. Poszłam tam po południu i widzę paliki, sztachety, a płotu kawałek tylko. Może dlatego grodzi, bo w zaroślach na brzegu rzeki zbierały się jakieś męty? Zarośla też należały do nas. Widziałam tam rudego psa, spaniela, a także kobietę z dzieckiem. Nie ogrodzony lasek, każdy może się tu rozłożyć. Przyjrzałam się kobiecie, dziewczynie raczej. Piękna, długowłosa. I nogi też długie. Tylko na jednej wklęsła szrama. Zrobiło mi się jej trochę żal. Wygląda na pozostałość po wypadku.
Dziwne. Po południu tego samego dnia Stasiek zamiast spokojnie siedzieć przed telewizorem, nienaturalnie ożywiony zaczął rozprawiać o muzyce. To było dość niezwykłe, bo nie miał o tym pojęcia, a tu, ni stąd ni zowąd interesuje go polski zespół, raczej mało znany. Przerwałam te wywody i powiedziałam że na naszej działce siedziała letniczka z dzieckiem – ciekawe u kogo mieszka. Ucichł. I wtedy zauważyłam uśmiech i ten błysk w oczach. Od razu coś mnie tknęło. Już nie pytałam o letniczkę. Wiedziałam; on też ją widział. On też jej się przyglądał. Na pewno się poznali i rozmawiali. O muzyce? Poczułam lekki ból gdzieś tak powyżej żołądka. Czyżby niepokój? Pewno tak. Powinnam być teraz czujna.
Kiedy syn zasnął, my poszliśmy do łóżka i kochaliśmy się tak, jak nie kochaliśmy się od dawna, namiętnie, długo, pomysłowo, zupełnie tak, jak wtedy, kiedy nie byliśmy małżeństwem. Domyśliłam się - w końcu nie jestem głupia, że tym razem on wcale nie spał ze mną.
Pojechałam do pracy następnego dnia i poprosiłam o urlop od zaraz, od już, od dziś. Trochę było grymasów, ale się udało. Wróciłam autobusem i nie zachodząc do domu od razu poszłam w stronę działki. Byli tam oboje. On oparty o płotek, ona stała tyłem do wózka, odchylona, cała w błękitnym dżinsie, a rudy pies biegał po naszym polu. Nie, nie podeszłam do nich, a oni mnie nie widzieli. Nie widzieli niczego wokół, pochłonięci rozmową, która pewno nie miała większego sensu, ale była porozumieniem, czułam to, wiedziałam.
Stałam. Widziałam jak się żegnają niecierpliwymi gestami z których można było wyczytać; „to na razie..”, a potem ona pchając wózek poszła w stronę plaży.
Tego dnia chodziłam krok w krok za Staśkiem. Powiedziałam, że wzięłam urlop, żeby mu pomóc w pracy. Zapytałam go w pewnej chwili kim jest ta kobieta, a on opowiadał mi bardzo chętnie, jakby mówienie o niej sprawiało mu radość. Wiedział u kogo mieszka, wiedział, że mąż jest menadżerem, że jeżdżą w trasy zespołu obydwoje, a tutaj mąż przyjeżdża tylko na niedzielę. Był piątek. Pomyślałam, że to nie potrwa długo.
Stasiek nie podejrzewał chyba, że jest pilnowany, a może czegoś się domyślał. Krążył po domu, po ogrodzie, działce. Trochę wypił. Usiłował się wymknąć, nie mógł i najwyraźniej się męczył. Wiedziałam, jak to jest, chce iść do niej, nie może, czuje że się dusi. Usiedzieć też nie może, nie wie gdzie się podziać. Patrzył na telewizor niewidzącym wzrokiem. Czuwałam nad nim do nocy, wreszcie poszliśmy obydwoje spać. Starałam się go przygarnąć, ale był zbyt pijany, a może tylko udawał? Musiałam się zdrzemnąć, bo nagle zauważyłam, że go nie ma. Poczułam strach i rozpacz. Byli umówieni? Wybiegłam i zobaczyłam go; otwierał właśnie furtkę ogrodową, tą od strony rzeki. A więc to tam, na plaży. Poszłam za nim. Był ubrany, no proszę, zdążył się nawet ubrać, ja byłam w koszuli. Doszedł do brzegu rzeki, rozglądał się, szukał czegoś. Nie znalazł. Rozejrzał się jeszcze raz i poszedł w stronę zabudowań we wsi . Trudno, jestem w koszuli, ale pójdę za nim. Wiedziałam do kogo idzie, nie było to zbyt daleko. Kiedy go zobaczyłam, stał tam wpatrzony w okno. To okno było ciemne, ale on stał i patrzył. Zbliżyłam się, podeszłam i powiedziałam – Chodź. W pierwszej chwili się jakby się żachnął, ale poszedł ze mną, być może samotność bez niej była jeszcze gorsza. Objęłam go a on trząsł się tak, jakby mu było zimno. Przytuliłam go jeszcze mocniej i tak objęci szliśmy w stronę domu.
Następnego dnia starałam się nie spuścić go ani na chwilę z oczu, ale już nie chodziłam za nim, a on pokręcił się po warsztacie i poszedł w stronę działki. Na plaży za ogrodem jeszcze nikogo nie było, Stasiek leniwie i od niechcenia zaczął wbijać słupki. Patrzyłam na to z daleka i nagle zobaczyliśmy ich na drodze; przystojny facet pchał wózek, a obok ona w tych swoich błękitnych dżinsach. Rudowłosa. Widziałam, że Stasiek znieruchomiał, a ona przeszła obok zerkając zza pleców męża. Szli na plażę. Przez chwilę poczułam ulgę. Nie muszę pilnować Staśka, ale on jakby zszarzał, zmalał. Nie poszedł do domu ze mną, a ja nie nalegałam. Został tam. Plaża była po drugiej stronie rzeki, a on stał i patrzył.

Tak boli rozpacz, ja wiem. Weszłam do domu, robiłam, co musiałam, stale będąc jak gdyby na granicy płaczu. I jemu współczułam też. Niemal fizycznie czułam, co przeżywa i jak się bardzo męczy pragnąc tej kobiety. Od kiedy ona tu jest? Tydzień? Może dłużej? A więc poznali się już dość dobrze. Jak dobrze? Tego nie wiem.

Syn w ogrodzie miał namiot do zabawy, ale wolał ganiać po drodze z kolegami. Stasiek wrócił z butelką wódki i wlazł do namiotu. Nie chciał jeść. Zostawiłam go tam samego, niech się uspokoi. Kiedy po pewnym czasie zajrzałam do namiotu udając, że zaglądam tam przez przypadek, on leżał zupełnie goły, obnażony. Nie spał. I był pijany. Płakał.
Jakoś minęła ta noc. Rano padał deszcz, na plaży w ciągu całego dnia nikt się nie pojawił. Od sąsiadów dowiedziałam się, że ci letnicy wyjechali.
Stasiek też wiedział. Chodził ponury. Nie smutny, bo tęsknota to nie jest smutek, to coś dotkliwszego. Uczucie, które każde miejsce, gdziekolwiek byśmy się nie znaleźli czyni niemożliwym. Wieczorem poszedł gdzieś.
Niech idzie.
Dowiedział się od gospodarzy (ja też się dowiedziałam), że wyjechali w trasę, ale to ani mnie, ani Staśkowi nie przyniosło ulgi. Zaczął teraz wyjeżdżać do Warszawy, rzekomo coś załatwiać. Ale niczego nie załatwiał. Znał jej adres. Na pewno znał. Na pewno stoi pod jej domem. Czeka. I wciąż wydaje mu się, że ją widzi. Biegnie, dogania, to nie ona. A co by zrobił, gdyby ją nagle spotkał? Nieelegancki. Bez pieniędzy.

A jednak z czasem wszystko wróciło do normy. Pod koniec sierpnia już nie jeździł. Nie musiałam się o to martwić. Z miasta przyjechali po zamówione meble. Ktoś inny chciał ogrodzenie. Będą pieniądze na dom. Wydaje się, że obydwoje byliśmy dobrej myśli.
W grudniu listonosz przyniósł kartkę. To ja ją znalazłam w skrzynce. Pocztówkę. Bez koperty. Życzenia od niej i dopisek, że czeka na telefon. Dałam Staśkowi kartkę, a co miałam zrobić? Patrzyłam, jak ją czyta. Bez emocji, a nawet jak gdyby z gniewem. Przez chwile nie wiedział, co zrobić, a potem podarł kartkę i powiedział – Kurwa.
  • 3 tygodnie później...
Opublikowano

Z życia brane... pełna realność. Nie będę specjalnie odkrywczo komentujący - po prostu przeczytałem z zaciekawieniem. Sprawnie napisany tekst.
Pozdrawiam.

  • 3 tygodnie później...
Opublikowano

Przeczytałem Pani ostatnie teksty. Wzruszające studium psychologiczne. Różne postacie, różne sytuacje, narrator, niestety, ten sam. To "niestety", to nie zarzut. Miniatury są piękne, ale pisane w jednym stylu. Mam odczucie, jakby ta sama dusza wcielała się w różne postacie. Może warto by było pomyśleć nad zmianą perspektywy. Tak dla literackiej wprawy. Wszystkie teksty są bardzo przejmujące i bardzo dobrze napisane, jak dla mnie - prostego czytelnika. Pozdrawiam :)

  • 3 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Gosława oj wraca wraca aż nogi bolą to się nazywa efektem jojo   ale jak się pilnujesz nie wróci  dzięki

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      a potem jest mała gratka gdy chłop się gubi w faudkach  :)))
    • "A w Polsce nie ma tradycji zamachów na głowę Państwa i były tylko cztery zamachy na królów Polski - na Władysława IV Wazę (Kozacy), Jana II Kazimierza (Kozacy), Augusta II Mocnego (Polacy) i Stanisława Augusta Poniatowskiego (Konfederaci Barscy), natomiast: średniowieczne zamachy nie mają żadnego znaczenia - po prostu były to skrytobójstwa dynastyczne i był tylko jeden zamach na prezydenta Polski - na Gabriela Narutowicza i dodam jeszcze zamach na polskiego papieża - Świętego Jana Pawła Drugiego - Karola Wojtyłę."   Filozof Łukasz Jasiński 
    • @Stracony znaczenie tego tekstu jest prozaiczne. Chodzi o ograniczenia ciała tylko i wyłącznie.
    • Liberalna demokracja odchodzi w przeszłość, co jasno pokazują wydarzenia w Gruzji, Mołdawii czy ostatnio w Rumunii. W tym kontekście warto przypomnieć informacje z początku roku, które w polskojęzycznej infosferze pozostały praktycznie niezauważone. „Grupa hakerów dowodzona przez byłego funkcjonariusza izraelskich sił specjalnych twierdzi, że manipulowała w 33 wyborach prezydenckich na całym świecie – poinformował w swoich czytelników dziennik “The Guardian”. Grupie przewodzi Tal Hanan, 50-letni były pracownik izraelskich sił specjalnych, który obecnie działa prywatnie, używając pseudonimu “Jorge”, i prawdopodobnie pracował “pod przykryciem” przy wyborach w różnych krajach przez ponad dwie dekady. Tanan i jego zespół “Team Jorge” został demaskowany dzięki tajnym nagraniom i dokumentom w śledztwie dziennikarskim prowadzonym przez międzynarodową grupę dziennikarzy, wśród których są między innymi przedstawiciele “Le Monde”, “Der Spiegel” i “El País”. Materiały wyciekły do “Guardiana”. Na pytania gazety Hanan odpowiedział, że “nie przyznaje się do żadnego przestępstwa”. “Team Jorge” świadczy, według śledztwa, usługi polegające na manipulowaniu w wyborach bez pozostawiania śladów. Grupa pracuje również dla klientów korporacyjnych – twierdzi “Guardian”. Hanan powiedział reporterom, że usługi, które niektórzy nazywają “tajnymi operacjami”, świadczył agencjom wywiadowczym, politykom i prywatnym firmom, które chciały potajemnie manipulować opinią publiczną. Pracował w całej Afryce, Ameryce Południowej i Środkowej, USA i Europie. Jedną z kluczowych usług Team Jorge jest wyrafinowany pakiet oprogramowania (Advanced Impact Media Solutions, AIMS). Kontroluje armię tysięcy fałszywych profili w mediach społecznościowych – na Twitterze, LinkedIn, Facebooku, Telegramie, Gmailu, Instagramie i YouTube. Niektóre awatary mają nawet konta Amazon z kartami kredytowymi, portfele bitcoin i konta Airbnb – pisze dziennik. Grupa dziennikarzy udokumentowała ponad sześć godzin potajemnych spotkań, podczas których Hanan i jego zespół mówili o tym, jak mogą zbierać informacje wywiadowcze na temat rywali, w tym przy użyciu technik hakerskich, by uzyskać dostęp do kont Gmail i Telegram. Chwalili się podrzucaniem materiałów do legalnych serwisów informacyjnych, które następnie są wzmacniane przez oprogramowanie zarządzające botami AIMS. Posuwali się też do takich działań, jak wysłanie erotycznej zabawki do domu polityka, by jego żona podejrzewała, że ma on romans. Rewelacje “Team Jorge” mogą przysporzyć problemów Izraelowi, który w ostatnich latach znalazł się pod rosnącą presją dyplomatyczną w związku z eksportem tzw. broni cybernetycznej. Wydaje się, że Hanan prowadził przynajmniej część swoich operacji dezinformacyjnych za pośrednictwem izraelskiej firmy Demoman International, która jest zarejestrowana na stronie internetowej prowadzonej przez izraelskie Ministerstwo Obrony. Resort nie odpowiedział na prośbę “Guardiana” o komentarz. Hanan opisał swój zespół jako “absolwentów agencji rządowych” z doświadczeniem w finansach, mediach społecznościowych i kampaniach społecznych, a także w “wojnie psychologicznej”; operują z sześciu miejsc na świecie. W swoim wystąpieniu skierowanym do potencjalnych klientów Hanan mówił: “Jesteśmy teraz zaangażowani w pewne wybory w Afryce. Mamy zespół w Grecji i zespół w Emiratach (…) [Ukończyliśmy] 33 kampanie na poziomie prezydenckim, z których 27 zakończyło się sukcesem.” Dodał, że był zaangażowany w dwa “duże projekty” w USA, ale stwierdził też, że nie angażuje się w politykę tego kraju – opisuje “Guardian”. Zweryfikowanie wszystkich twierdzeń Hanana nie było możliwe, a on sam mógł koloryzować, aby zapewnić sobie dobrze płatne kontrakty z potencjalnymi klientami. “Team Jorge” podał reporterom, że akceptuje płatności w różnych walutach oraz w kryptowalutach. Koszt ingerencji w wybory to 6-15 mln euro – podsumowuje gazeta.”   Michał Igniatowski
    • "Bo pierwsza strona pragnie zorganizować zamach stanu dla samej władzy z całkowicie obcej inspiracji, natomiast: druga - pragnie zmienić system z Trzeciej Rzeczypospolitej Polskiej na Polską Rzeczypospolitą Narodową."   Filozof Łukasz Jasiński 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...