Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

stajesz na wysokości zadania
które ktoś za ciebie tworzy
nie mając na uwadze
twojego wzrostu

przebiegłeś jezdnie
w najgorszym momencie

teraz tylko rozkładasz ręce
mając za złe losowi
że to ciebie wybrał
na swoją ofiarę

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dziękuję Krysiu; widać dokładnie czytałaś i odnalazłaś ów "rym", który ani trochę nie był zamierzony; ot taki wypadek przy pracy:) Serdecznie pozdrawiam. E.K.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



czytam ja to tak, że to o niewinnym dziecku
więc serce staje
czyli wiersz działa na mnie
klimatem

drobne niedociągnięcia w rytmie
ale generalnie całkiem dobre
:)
No proszę, a ja taki ciapajac nie pomyślała, że można tu pomyśleć o dzieciach.Dziękuję bardzo za komentarz i uwagę:) Serdecznie pozdrawiam:) E.K.
Opublikowano

Kosie, ja to też przeczytałam jak o dziecku. Bo bardzo pasuje do niemiłej przygody mojej córeczki sprzed lat. Chodziła wtedy chyba do 1-szej albo 2-giej klasy. A do szkoły miała oczywiście przez jezdnię, bo w ogóle wszędzie u nas jest przez jezdnię. Ja pracowałam w Falenicy pod Wawką od 8.00, więc wychodziłam z domu przed 6.00, toteż dziecko czasami do szkoły chodziło samo, bo to parę kroków zaledwie. Ale było zawsze bardzo zdyscyplinowane i grzeczne, więc nie martwiłam się, że może np. wejść na jezdnię na czerwonym świetle. I nie weszła. Dopiero na zielonym, zaraz po zapaleniu się tegoż. Ale kierowca, który chciał przejechać przejście w ostatniej chwili, nie zdążył i ostro zahamował tuż przed nią, a ten, który jechał za nim, nie zdążył zahamować i stuknął tego przy pasach, i obaj polecieli na moje dziecko; pierwszy potrącił ją i upadła między koła, na szczęście, bo znalazła się pod podwoziem, a nie pod kołem! Zaraz doskoczyła do niej jakaś pani, wyciągnęła ją spod samochodu, postawiła, zapytała, czy nic jej nie jest, przeprowadziła przez jezdnię do końca. Małgosi nic się nie stało, ale była przerażona, rzecz jasna. Ledwo się dowlokła do szkoły, bo nogi miała jak z waty. Dopiero w domu przy myciu się zobaczyła wszystkie czarno-fioletowe sińce - wcześniej nawet nie poczuła uderzeń! Bo w szoku nie czuje się bólu.
Twój wiersz bardzo pasuje mi do tej sytuacji i nawet nie umiem sobie wyobrazić nic innego, o czym mógłby opowiadać... A o czym on jest naprawdę?

Opublikowano

Teraz widzę, że faktycznie można go dwojako zrozumieć.Ja miałam na myśli normalnego "małego człowieka", któremu się wydaje, że już jest wielki, choć wzrost (w domyśle - intelekt) nie nadąża. I nawet zmierzenie się z jakąś trudnością (tu wypadek na jezdni) powoduje wszelkie narzekania w stylu, to nie moja wina, to los tak chciał:))))
Serdecznie dziękuję za poświęcenie czasu i ciekawy komentarz:) Ciepło pozdrawiam.:))

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały... - powtórzyłam po kilku przepłakanych chwilach. - Ale jesteś, jaki jesteś! A jaka jestem ja? - zadałam sobie ni stąd ni zowąd właśnie to pytanie. -  No jaka? No? Chyba przestaję podobać się sama sobie... - zdążyłam mruknąć, nim sen mnie zmorzył.     W nocy przyśniła mi się rozmowa z nim. A dokładniej ta jej część, która w rzeczywistości się nie odbyła.     - Naprawdę zostawiłbyś mnie? - spytałam roztrzęsiona, po czym chwyciłam go za dłonie i ścisnęłam je mocno. - Mógłbyś mnie zostawiłbyś?! - powtórzyłam głośniej. Dużo głośniej. Tak głośno, jak chciałam.     - Rozważyłem to - w treść snu wtrąciło się pierwsze ze rzeczywiście wypowiedzianych zdań. - Ale  skrzywdziłbym cię, wycofując się z danego ci słowa. Więc - nie - ma - opcji, bo nie mógłbym! - senne wyobrażenie mojego mężczyzny dodało zdanie drugie z realnie wygłoszonych. - Chociaż może powinienem - kontynuowało twardszym tonem - bo przy naszym drugim początku postawiłem ci warunek. Pamiętasz, jaki. A ty co zrobiłaś? Nadużyłaś mojego zaufania i mojej cierpliwości, a mimo to nadal spodziewasz się trwania przy tobie.     - A i owszem, spodziewam się - senny obraz mnie samej odpowiedział analogicznemu wyobrażeniu mojego mężczyzny. - Spodziewam się jeszcze więcej: nadal zaufania i nadal cierpliwości. Mimo, że cię zawiodłam. Bo... - urwałam na chwilę, gdy senna wersja mojego em spojrzała znacząco. Jednak ciągnęłam dalej:    - Bo zasługuję na nie, a ty dałeś mi słowo.     - Zasługujesz, to prawda - senny em odparł bynajmniej sennie. - I zgadza się: dałem Ci je. Ale czy powinienem go dotrzymać? Postąpić w tej sytuacji zgodnie z zapewnieniem? A może właściwe byłoby zdecydować wbrew sobie? Może na tym wyszedłbym lepiej?     Uśmiechnęłam się.     - Może, może - odpowiedziałem. - Ale wiesz, że nie wyszedłbyś na tym lepiej, bo nie byłby to właściwy krok.     - Nie byłby? - mój śniony facet spojrzał sennym spojrzeniem. - Bo?    - Bo jestem właściwą dla ciebie kobietą. A ty właściwym dla mnie mężczyzną. Tylko?     - Tylko? - em popatrzył po raz kolejny. Trzeci. Tym razem pytająco.     - Tylko daj mi czas. To dla mnie ważne.      Rzeszów, 29. Grudnia 2025          
    • Napłatał: łatał pan.  
    • O tu napisali Milasi - panu to.    
    • Ulu, z oka kozulu.      
    • Elki pikle, tu butelki, pikle.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...