Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

malwy znów wrócą do ogrodu gdzie spokój nie ma sobie równych
cisza usiądzie na progu domu z różańcem godzin w twardniejącej dłoni
oczy zbłękitnieją chabrem wśród słońcem malowanych zbóż
i mąką zabieleje kłos przy miodnej drodze dzieciństwa

jeszcze tylko pokroić chleb żeby dla wszystkich po dawnemu
płaszczem modlitwy otulić dzień nie odejdę stąd nie odjadę
zanim mogilnych nie zamknę drzwi ręką która siała len
na główkach dzieci kalecząc się w kolcach mroku nie odpocznę

zanim spustoszy nas milczenie zostanę tutaj jeszcze chwilę
czas potykając się o zegar rozpala na drodze ogniska chryzantem
Eden jest we mnie i przede mną w pielgrzymce dzikich gęsi
coraz mniejszy zaplata skiby w czarny zagon ostatni przed zimą

stąd jeszcze pachnie siano zakazem powrotu
i kwiaty Chagalla na nagim dywanie improwizują wieczność

Opublikowano

No i cóż ja mogę powiedzieć? Powiedziałabym - za dużo słów, ale nie wyrzuciłabym żadnego. Bo wszystkie są tu chyba potrzebne. To ta moja niechęć do szerokich wersów, młodość z Poświatowską. Jak byłam mała, jeździłam w Bieszczady i tam było właśnie tak. I byli tam tacy co sobie powoli, skiba za skibą szli. I ciepło, że mi o nich przypomniałeś.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • gnomowładny ~~ Mojsze* racje są racniejsze* - twierdzi pewien prezesina .. Tego nijak nie dowodzi jego wygląd, kwaśna mina .. ~~ ~~ On ci to .. ~~ Przygraniczna, spora łąka - na niej "upierdliwy" owad .. Czy to Bąk(......), czy ruska stonka; zwąca siebie .. narodowa?! ~~
    • @Jacek_Suchowicz, dziękuję :)
    • Wtedy weszła pani Irena z dwiema filiżankami herbaty i ciastkami. W ręku miała foliową torbę wypełnioną słodyczami, mydełkami, kawą. Poczęstowała rozmówców, a torbę ze „skarbami” wręczyła Karolinie jako prezent. Studentka podziękowała, a pastorowa wróciła do swoich zajęć. - Mam dla pani propozycję - powiedział duchowny, popijając herbatę - mój syn napisał doktorat na temat wydawania „Głosu Ewangelii” czyli właściwie na taki sam temat, z którym chce się pani zmierzyć. Pożyczę pani egzemplarz maszynopisu jego pracy i egzemplarze pisma. Będzie pani mogła spokojnie pracować. Oczywiście mam nadzieję, że później je odzyskam. - Oczywiście - zdążyła powiedzieć zaskoczona Karolina. Dalszą rozmowę przerwała pastorowa, gwałtownie otwierając drzwi do biblioteki. Wprowadziła młodą kobietę i dwoje małych dzieci. Cała trójka płakała. - No chcieli je prawie zlinczować! – pastorowa mówiła podniesionym głosem, gestykulując przy tym. - Edwardzie, trzeba coś z tym zrobić, tak nie może być! - dodała - idź i przemów im do rozumu! Po tych słowach pastor podniósł się i wyszedł przed budynek, pani Irena pobiegła za nim. Karolina zaczęła przyglądać się zaniedbanej kobiecie oraz dwóm dziewczynkom w wieku około dwóch i czterech lat. O ile matka już się uspokoiła, to dzieci ciągle chlipały. Dziewczyna zajrzała do torby z prezentami, wyciągnęła cukierki i wręczyła je maluchom. Ujrzała w ich oczach błysk radości, ale najważniejsze było to, że się uspokoiły. - Mnie w Polecku nienawidzą. To mój mąż zabił syna pastora Kockiego - wyszeptała kobieta - mąż jest w więzieniu, ja nie pracuję bo mam małe dzieci. Skończyło się mleko w proszku, chciałam tylko mleko. A oni napadli na mnie, tak jakbym to ja zabiła i wyrzucili z kolejki.
    • @Jacek_SuchowiczBardzo dziękuję! Świetny wiersz napisałeś! :)))
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...