Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Nocną porą pojawia się wśród konarów drzew,
Niczym z mgły ściskiem dłoni wysączony śmiech,
Lolita, uniesieniem piersi gdy ta wzdycha,
Rytm tętniącego serca z wolna przycicha,
Niech tchnienie na gałęzi duszy liście skruszy,
Promieniem skrytość poranną muzy poruszy,
Dla krótkiej ów chwili gotów uwić kwiat lilii,
Z nici Ariadny, mroku światła Arkadii,
Blask księżyca oświeca jej lica, wiatr smaga,
Ze spojrzenia mego podmuch powstały zmaga.

Opublikowano

Ech... Obawiam się, że

1. Wiersz się nie spodoba... Wręcz zostanie skrytykowany bardzo dosadnie. Jest słaby. Niekonsekwentny (zwłaszcza jeśli chodzi o rymy, częstochowa). Wtórny.
2. Wiersz na pewno się nie spodoba.
3. Wydaje mi się, że w tytule użył Pan wyrazu o złym znaczeniu. Prawdopodobnie miało to być "unknown". "Unknow" znaczy tyle, co "stracić wiedzę" (umownie, bo stracić wiedzę głupio brzmi). Wnioskując z treści, myślę, że chodziło jednak o "nieznajomą" bądź "nieznaną"... Proponuję na przyszłość tytułować utwory w języku polskim, żeby uniknąć podobnych uwag. To dosyć ignoranckie. Jeśli chce Pan używać obcego języka w wierszu (zwłaszcza), to niech Pan to robi poprawnie... Choć ja i tak nie potrafię zrozumieć, czemu akurat takiego tytułu użył Pan przy okazji takiego wiersza... To tak jakby Mickiewicz napisał "Ballady & Romanse"...

Reasumując: wszystko jest tu na złym miejscu. Kierunek----> piaskownica.

Pozdrawiam, Pat.

Opublikowano

Nocna pora, mgła i drzewa
piersi rosną, ona wzdycha
liście lecą. Ja już ziewam.
Gdzie gorzałka i zagrycha?

Tu Arkadia, tu Ariadna
księżyc komuś na twarz świeci
dla mnie to poezja żadna!
Chyba lepiej robić dzieci...

Coś się sączy (to choroba?)
Serce tętni (czy z emocji?)
Skrytość ranka (męki Hioba)
Brak cenzurki (bez promocji)

Nie przekonał mnie wiersz - pomijam tytuł, bo to paskudztwo,
forma licha, zachwiany rytm, rymy nieciekawe, temat oklepany, żeby choć ujęcie ciekawe było.
Przykro mi

Pozdrawwiam i czekam na lepsze
Wuren

Opublikowano

Rzadko podoba mi się wiersz, który jest rymowany. Odnosze wrażenie, jest jest taki sztuczny. Tutaj jednak wyjątkowo nie mam zastrzeżeń. Całośc sprawia wrażenie sklejnej. Jest to dla mnie rodzaj "dorosłej" poezji, jeśli wie Pan/Pani co chcę przez to powiedzieć. Pozdrawiam!

Opublikowano

Może i brzmi w miarę... ale przegięciem jest zastosowanie odwołań do mitologii. To tak jakby chciał Pan wzrosnąć na homera siedząc nad fajnym lego w przedszkolu - nie wszystko na raz Panie kolego.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


To może tak - gdyby Pan postarał się skupić na jakimś temacie - i nie mieszać w to różnych różności bo wychodzi właśnie groch z kapustą?
I trzymać się jakiegoś jednego stylu?
Bo tu, to misz-masz nabokowa z grecją, i jakoś nie współgra...
a styl - na mnie zrobił wrażenie sztucznego...
Nie bedę radzić , jak pisać, mi też się obrywa tutaj, ale - MOIM zdaniem - więcej swobody, powietrza, bo tu gęsto -tylko, że od baardzo wyeksploatowanych zwrotów - nie chcę być złośliwy- po prostu tak odbieram ten wiersz

Pozdrawiam
Wuren

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Musi lec z celi sum.               Kasia i sak.    
    • nie boje się miłości uwielbiam ją bo pomaga zrozumieć uśmiech i płacz   nie boje się miłości będę ją kraść tym którzy jej nie rozumieją   nie boje się miłości bo jest jak baśń która zawsze ze złem wygrywa   nie boje się jej bo  jest światłem które noce upiększa   nie boje się gdyż nauczyła mnie zrozumieć to co w sercu się tli.  
    • Wszystko co im powiedziano, przyjęli że to nie prawda, nie wiedzieli i bez krytycznie to powtarzali    Robili wszystko co im kazano, nie przypuszczali że robią źle Chodzili tymi samymi drogami Co wielki autorytet    A kiedy on dał znak Bez zastanowienia podążali za nim  Wierzyli że idą w imę chwały  więc swoje życie w ofierze za niego dawali I nigdy się nie przekonali że nie podszepnie umarli    Teraz leżą w grobach  puste, zimne twarze  Nie jako bochaterowie, nie jako zbrodnie ale jak marionetki nie świadome niczego  nie są wspominani i nigdy nie będą
    • Idą - choć nikt ich nie woła. W kieszeniach mają wersy, które uciekły im z rąk jak szczury z tonącej metafory. Robią miny poważne, choć słowa mają z waty, a każde zdanie składa się jak łóżko polowe po nietrzeźwej wojnie z samym sobą. Przystają na rogach własnej niepewności: „może napiszemy o świetle?” - pytają, po czym kręcą głowami, bo światło za jasne, a cień za ciemny. Więc stoją w półmroku - idealnym dla niezdecydowanych, tych, co wciąż stroją instrumenty, ale nigdy nie grają melodii. Każdy z nich niesie w plecaku niedokończony wiersz o „poszukiwaniu siebie” - taki, którego nie przeczyta nawet pies, bo pies ma godność i węch do rzeczy skończonych. A między kartkami plecaka czai się ich własny strach - taki, co syczy jak kot wyrzucony z metafory za brak talentu, i drapie, gdy ktoś próbuje napisać prawdę. A jednak idą - zamaszyści jak prorocy własnych pomyłek. Śmieszni, bo chcą pisać o ogniach, lecz boją się zapałki. Groteskowi, bo robią krok w przód i natychmiast krok w bok, jakby tańczyli z losem, który wcale nie przyszedł na bal. I gdy już, już mają ten WIELKI wers (ten, który miał ich ocalić), nagle - bach - wpada im do głowy wątpliwość o smaku marginesu, i cały świat rozsypuje się jak źle sklejona metafora o świcie. Bezradni wsłuchują się w ciszę - tę samą, która niczego nie obiecuje, bo jest lustrem tak krzywym, że odbija tylko to, czego w sobie nie chcą widzieć. Próbują jeszcze raz, z nową odwagą - i znów odkrywają, że wena, ich półetatowa bogini, rzuca natchnienie jak handlarka ryb: byle jak, byle gdzie, byle sprzedać złudzenie. A oni łapią to w locie, jakby to było złoto, choć najczęściej jest to mokra gazetka z wczorajszą pogodą. Tak sobie tuptają, armię poetów udając - każdy chciałby być meteorem, a kończy jako iskra o krótkim oddechu. A może i dobrze - bo w tej ich śmiesznej, roztrzepanej tułaczce jest coś niezwykle ludzkiego: pragnienie, by wreszcie złapać słowo, które nie ucieknie. Bo słowo, które dogonisz, pierwsze cię ugryzie - żebyś wiedział, że było żywe.            
    • @viola arvensis     Twoja POEZJA jest niezmiennie fenomenalna !   w tym wierszu mistrzowsko uchwyciłaś  bolesny paradoks, gdzie to, co naprawdę  łączy, dzieje się poza wzrokiem „zimnych ludzi”, w sferze dusz i ciężkich westchnień.   to arcydzieło udowadniające Twój talent - poezja, która boli i zachwyca jednocześnie.     Wiolu.   Ty jesteś wspaniała !!!!    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...