Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

urodziłam się trzynastego
na ślub też się wybieram
ubrania ubieram rozbieram
przebieram w kolorach
czasem przybieram zieleń
spojrzeniem w lustrze

włosy jasne że jasne
nogawki ciasne targam
bywam roztargniona
czasem opowiadam historię

urodziłam się trzynastego
i to już jest smutne

jest szare niebem deszczem
słonym policzkiem
pustym pokojem

gorzej gdy ludzie w tramwaju
śmierdzą są wulgarni grubiańscy
ocierają się o i rozmawiają
o tych wszystkich strasznych rzeczach


liczba trzynaście jest niepodzielna
i choć mi smutno jestem dzielna
a ty dzielnik się podziel
ze mną uśmiechem

Opublikowano

q-rwa!
mógłbyś zmienić tytuł tej groteski? te romantyzmy tytułowe odstraszają a nie zachęcają....
a poczytać warto, oj warto - kobietki som rozkoszne w swoim infantyliźmie ugruntowanym na pismach kobiecych....
może kasiaballou - wojująca feminazistka jeszcze tu zajrzy, aby autorowi wbić obcas w czoło?
ALBO Oxyvia - rzeczniczka i obrończyni deficytu emocjonalnego u małolatek...
do trzynanastu razy sztuka - cokolwiek to znaczy Maćku!

:)))!!

J.S

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Słaby komentarz. złośliwości mało cięte - zakładam że podmiot liryczny jest kimś ociężałym umysłowo na co wskazują metafory:

"poza tym lustro niebieścieje od mego wejrzenia, gdy podziwiam, że tak się wcieliłeś twórczo w ten zielonooki byt."
-jakby miała chwilę orgazmu, poczułem wtrysk poetyckich fantazmatów.

to oceniam na minus, czyli dobrze
a resztę na plus.

a wiersz...
prawie zapomniałem o wierszu...
przypomniał mi mojego ojca

na minus - czyli dobry
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Słaby komentarz. złośliwości mało cięte - zakładam że podmiot liryczny jest kimś ociężałym umysłowo na co wskazują metafory:

"poza tym lustro niebieścieje od mego wejrzenia, gdy podziwiam, że tak się wcieliłeś twórczo w ten zielonooki byt."
-jakby miała chwilę orgazmu, poczułem wtrysk poetyckich fantazmatów.

to oceniam na minus, czyli dobrze
a resztę na plus.

a wiersz...
prawie zapomniałem o wierszu...
przypomniał mi mojego ojca

na minus - czyli dobry



to jest komentarz do komentarza czy do wiersza, bo się pogubiłem???
pozdr

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Nie widzieliśmy się ile? To ona by musiała powiedzieć. Oczywiście wszelkie sztampowe wyznania, w stylu "Nie mogłem przestać o tobie myśleć...", sobie darowałem - niczego w życiu nie znosiłem gorzej niż wpisywania się w jakiś archetyp, spełniania czyiś założeń, jakichś wyobrażeń mnie, nawet tych pozytywnych. I tutaj, konwenanse romantycznego, kruchego kochanka z anemią, zostawionego u bram dorosłego życia wolałem sobie darować, z szacunku do samego siebie, jak i do niej. Wyczuwałem, jakby ona również dzieliła moją niechęć do archetypów, może to mnie do niej podświadomie przyciągało. Zdarzało mi się prowadzić z nią rozmowy przed snem, zwierzałem się z wszystkiego co aktualnie ciążyło mi na sercu, czy na żołądku, ona kołysała mnie nogą na nodze, a ja usypiałem się własnym słowotokiem. Ale jak to jej powiedzieć, i po co? W takich momentach naprawdę zaczyna się odczuwać jakim skazaniem dla ludzkiego charakteru jest mowa. Nie mogłem znaleźć słów ani celnych, ani w ogóle jakkolwiek przydatnych, musiałem pozwolić ciszy, poezji momentu zagrać to, co chciałbym usłyszeć, w końcu w ciszy zawiera się już każdy wybrzmiały dźwięk, a wprawne ucho znajdzie w niej dokładnie ten, którego oczekuje. Ja niestety byłem zbyt zajęty, aby słuchać, dla mnie cisza nie była brakiem odzewu z jej strony, była brakiem mojego głosu. Czy to narcystyczne? Może nie w tym przypadku. Bo i ona to dobrze wiedziała. Kolejny raz poczułem jakby linię porozumienia, wspólną zabawę, improwizację na cztery dłonie na tych samych klawiszach, szum wiatru biegający od mojego ucha do jej i z powrotem. Ona również szukała się w ciszy. Dojrzały kasztan upadł z głuchym łoskotem na ziemię, gubiąc się w trawie. Poczułem ten sygnał, po tym spotkaniu wiele razy jeszcze słuchałem kasztanów, lecz nigdy nie mogłem powtórzyć tego uczucia. Wydało mi się, jakbym usłyszał w tym uderzeniu wszystko co chciałem usłyszeć, a zarazem wszystko co chciałem wyrazić, że ona równie to czuje, że ona wypadła z łupiny, i że ja się przed nią obnażam, nie musiałem już więcej słuchać, nie musiałem już więcej mówić. Choć wiem że ona również to czuła, nie miałem czasu zobaczyć tego w jej twarzy, wstała wspierając rękę na moim kolanie i odeszła. No tak, w tej chwili to już było oczywiste.

      Edytowane przez yfgfd123 (wyświetl historię edycji)
  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...