Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

(skoro Marcholt może to ja też mogę; kilka uwag wstępnych: wyrwałem te trzy - jakże niezobowiązujące - fragmenty z dłuższej próby prozatorskiej. Dlaczego wyrwałem? bo reszta tekstu bardzo błądząca i nie bardzo da się czytać. Żeby jednak ostatni fragmencik nie był zbytnio wydarty z kontekstu, poprzedzam go dwoma wyimkami genealogicznymi. Proszę zatem przypomnieć sobie dwóch uparciuchów z poniższego epizodu IV - pana Dawida Czesławowicza i Jakuba Andrzeja - i rzucić okiem na taką oto uwagę co do ich dalszych losów: )

* * *

Hej! zszedł Jakub Andrzej , nie zszedł i – gdzieś tam – od śmierci ocalon w dolinach .
Odśpiewali znajomi alumnowie gregoriańskie Salve Regina; przemówił ktoś nad symboliczną deską grobową;
Cuda rozpowiadano o tym commendatio na niesławnym zboczu, na szczycie, w lodospadzie.
Pierzchł motłoch .
Odnaleziono pisma – wśród licznych apopleksji nie wydano ni tomu – bo i starczy już nędznych wspomnień z pionowych światów, bo i rzekli już wielcy, co rzec chciał on, bo i zsypano już w rzekę gruz...!
Tylko listy złożono do druku – a wstęp i przypisy miał zrobić poeta –
Pan Dawid Mikołaj.

Onże jednak padł pogrzebany w lawinie.
Odetchnął Episkopat, srodze uciemiężony jego zjadliwą – by tak rzec – paszkwilistyką. Konsystorz zdjął anatemę i przebaczył…
Płakali ojce.
(szczupła, ruda kobieta o czarnych oczach i wysmukłych przedramionach, rozejrzawszy się dobrze kilka razy, zostawiła wszystkie pisma na progu pewnej podziemnej redakcji).

Redaktor – był człek krępy z zakolami. Znany chłop. Odbierał zagadkową korespondencję i udzielał niejasnych odpowiedzi. Pijał…
Pił.
Odchylił czaszkę z zakolami – przełknął na wydechu, ciemno się zrobiło – ciemność zaległa… -
Nie przebudziwszy się, po płukaniu żołądka – badaniu toksykologicznym etc. –


W sześćdziesiąt trzy godziny pospieszył za Redaktorem znany w odpowiednich kręgach filmowiec… spożywali razem.
Ministerstwo w trybie pilnym przyznało odznaczenie.

(teraz poprosiłbym jeszcze o sekudnkę cierpliwości i spojrzenie na taką oto fotografię - tak właśnie, proszę na to spoglądać jak na zdjęcie, gdzie nasi wyżej wymienieni znajomi odradzają się wzorem bohaterów romantycznych: von Gorski, Ignatz a także Marchołt (redaktor) i Zwietblum (reżyser) zstępują do piekła: )

* * *

(Milczenie).
Stoją – od lewej – Marchołt, Asaph, Zwietblum, jakiś zakochany, mała dziewczynka, kilku przeciętnych wierszopisów. Siedzą – od lewej – kilku niewybitnych prozaików, Ignatz. Leży – von Gorski.
Von Gorski – lucyferyczny bard-junkier:
- Światło! podajcie światło!

(pomarańczowe światło; show rozpoczyna się bez pioruna; zza przestrzeni słychać gospel)

Cicho. Znikają kiepscy literaci, zakochany i mała dziewczynka. Asaph stoi z rękami w kieszeniach. Marchołt, Zwietblum, Ignatz i junkier zbijają się w grupę i szepczą.
Nagle – nie ma Asapha!
Wokół zaciska się krąg – dusze cierpiące: duże oczy, cera blada. Mruczą pod nosem.

Marchołt powoli sięga między dobre chęci; ręka napięta, żyły drgają, czoło spocone… wydobytą na palcach sadzą we względnym spokoju kreśli na twarzy wojenne barwy.

(następnie cała czwórka po ciągu mętnych przygód związanych z poszukiwaniem zaginionego poematu [najpewniej skradzionego przez Asapha] trafia na pole pod miejscowością Pornice: )

Zwietblum obudził się o brzasku – rozjaśniało się z wolna, choć pogodnie. Tuż nad nim stało trzech budrysów – umorusanych i zmachanych – tylko zęby szczerzyli w uśmiechu, choć Marchołt – nieco niepewnym. Podniósłszy się, zaspany jeszcze, przeciągnął gnaty i powiódł niepewnym wzrokiem, wysnuwając z siebie wahliwe:
- Co?
- A nic… - i ruszyli na azymut, choć raczej na skuśkę – linią wytyczoną latarniami, ku jako-takim zabudowaniom.
Za podrdzewiałą siatką, na szaroburej trawie od czasu do czasu rozpieklił się jakiś pies. Na niesławnej tablicy rudziało znikome – "Pornice".
- Zimno mi… - sarknął Zwietblum w sposób złowieszczy.
- Przespałeś się na kamieniu, to i zmarzłeś – sylogizował Ignatz.
- Wilka dostałeś – przybrał chytrą minę von Gorski.
- Swoją drogą to ja też bym we wątpiach zagrzał – archaizował Marchołt.
- Methinks I see – zakrzyknął bard-junkier.
- Co?
- Lokal – wyjaśnił ze spokojem.
Bo i faktycznie: w nieodległym punkcie czasoprzestrzeni ujrzeli panowie – spelunkę. Zbliżali się – a w miarę dochodzenia do peryhelium – poznawali: do megaronu daleko, fasada kiepska, styl socrealistyczny, okna drewniane – rozkręcane, nieczyste… Ławy kominiarskie na przystającym budynku – wymarzone, dachówki – już nie. Okiennice fioletowe. Elewacja – szara etc.
Wreszcie, w okolicach drzwi – dawno zgasłych, właściwie nawet zagasłych, neon z powykrzywianymi literami.
- Wchodzimy? – powiódł nieprzekonującym wzrokiem po kompanach Marchołt.
- Nie wiem jak wy – ja wchodzę – zdecydował w desperacji Zwietblum.
- Z zewnątrz: mocna rzecz – skomentował von Gorski rzucając jeszcze jedno pełne drwiny spojrzenie na fronton.
- Idziesz? – przekroczył próg Ignatz – Bo Zwietblum już pije herbatę.
- Ja się jeszcze przewietrzę – odparł junkier.
A wietrzyć się chciał nie bez przyczyny – odczuł bowiem zew żyłki detektywistycznej; odbrązowniczej. Toczył więc wzrokiem. Primo: komin. Kominy nie świecą. A na tym kominie coś świeci. Szaro jest przecież. Słońca nie ma (boha nie ma, hoc hoc!) – a to świeci.
Ruszył więc w kierunku przyległej ciepłowni.
W kilka chwil później – po paru gimnastycznych ruchach rodem z nowoczesnych dziedzin wspinaczki technicznej – wydobywał ze swego znakomicie spakowanego plecaka – stosowne akcesoria. Obwiązawszy się zaś taśmą rurową zjechał na linie dynamicznej zamocowanej na ławie kominiarskiej na dach przyległego budynku. Z dachu lokalu przedostał się – pełnym dramatyzmu susem – na dach kotłowni, w bezpośrednie sąsiedztwo komina.
Wniosek empiryczny był niezbity – guano. W pobliżu złowieszczo krążyły gołębie.
Von Gorski rozejrzał się. (a w takich – interpretacyjnie znaczących – momentach bohaterowie nie mają zwyczaju rozglądać się nadaremnie). – Po czym zmarszczył brew i ruszył pędem ku jednemu z okien. (po drodze sprzątnął na dachu).
Zoczył bowiem w oknie – matkeboske.

Wnętrze lokalu było – można rzec – nader dworcowe: para znacznych głośników, kilkanaście stołów, okleina na ścianach, zblakłe pejzaże w gustownych ramkach; za kontuarem – nikogo. W rogu – typ ciemny, przy stołach niezbyt śmiała konsumpcja.
Z rogu – dym i sprzeciw społeczny.
- Krokiety proszę! – ryknął zblazowany głos z zaplecza.
Drobne niewieścię odebrało posiłek u kontuaru i odeszło z powrotem na miejsce z obficie parującym talerzem.
Panowie tymczasem wkroczyli do izby. Marchołt – na tyle senny, iż sięgał do stóp, by zdjąć ostrogi. Zwietblum – dość rześki, tyle że zmarznięty. Ignatz – przechrzta – taki tam sobie: kapeć w ustach, w żołądku – wzdęcie.
- Panowie, ta spelunka jakaś niepewna… - rozejrzał się nieco trwożnie Marchołt. Zwietblum – będąc już przy kontuarze, nalegał:
- Herbatę… čaj… tea… tee… arbata… γerbata…
(nieuzasadniona funkcjonalnie nadwyżka komunikacyjna).
Już po chwili – sprawne działanie czwartego sektora gospodarki – przed ostrym nosem Zwietbluma stała szklanka penitencjarnej, mocnej herbaty.
Marchołt finiszował pumpernikiel z mielonką.
- A gdzie nasz długowłosy bard? – spytał.
- Eksploruje – odparł Ignatz, siedzący z widokiem na okno (a w szybie, o dziwo, niezłowieszczo, zwieszała się lina).
Oto jednak rozległy się kroki i z drzwi wmaszerował łobuzersko uśmiechnięty – sam F. von Gorski.
- Panowie, lokal jest niepewny. – usiadł ciężko przy stole.
- Późny Gomułka – rozejrzał się Zwietblum.
- Po czym wnosisz? – pytał Ignatz.
- Trudno powiedzieć… - przypiął junkier – blask z komina, matkaboska…
Marchołt zafrasował się nieco.
Zwietblum zaś od dłuższej chwili zwracał baczną uwagę na kąt, w którym zaszył się – typ ciemny.

Nagle, po którymś z ostatnich łyków trącącej blachą aresztanckiej herbaty – gwałtownie wstał, szpetnie zaklął – i krzyknął celując szponiastym palcem:
- Asaph…!

Opublikowano

Freney, kurna, ty se jaja żywcem robisz, co by się Marchołtowi przypodobać - ja myślę. Von Gorsky to jakby Ty, tylko dawno nie obaczon, co? Widzę kształty, rozmywają się one i na Natalię czekają. Hermetycznie widzę kolory oddłubane z posągów prozy Twej. I jako niezabyły tutaj, nie bardzo wiem, co też Peel sobie myśłał, układając strofy powyższe, które prowokacya tchną z dala i mruczenia wymagając, ślą podarki ku uciesze. Tylem rzekł, nie przemyślawszy wiele...

Opublikowano

Nietrafione niestety :)
Jest tak: Marcholt i von Gorski (obecny tu z rzadka) to moi kumple. Tekst powstał na długo zanim się Marcholt do poezji dobrał i zanim mnie tu przyciągnął, nie spodziewającego się nic, biednego zagubionego ;) oskarżenie o lizusostwo zabolało - już raczej na Twój apel odpowiadałem wklejając te zbitki, żeby wreszcie czymś zapełnić forum ze swojej działki.

A Marcholt pewnie i tak się będzie rzucał. Tylko najpierw ze szkoły przyjśc musi i tonę konspektów napisać, dlatego go nie ma.

Opublikowano

Nie powiedziałbym tak do końca, że dla kumpli / do kumpli... Fakt, że lubię stroić rzeczywiste postaci w literackie piórka i robić z igły widły, tzn. rozdmuchiwać jakieś tam wspólne wydarzenie do rozmiarów czegoś niezwykłego. Co do powyższego poligonu - Umyśliłem po prostu kiedyś spisać w formie trylogii pewną zawiłą historię z własnego podwórka, bo nijak nie mogłem się wyzbyć tego tematu (takie małe opętanie). A przy okazji spróbować przeobrazić własne próby pisarskie w swojego rodzaju system: podejmować ten opętańczy temat na najróżniejsze sposoby i w najróżniejszych jego aspektach, np. zawiłości prób lirycznych tłumaczyć w prozie i na odwrót. Ale to chyba skończyło się parę miesięcy temu, a trylogię wciąż jeszcze muszę zredagować, bo leży odłogiem prawie skończona. I chyba nie do końca już warta czytania (a może po prostu zafałszowany dystans do własnego płodu?).
Jakieś konkretne pytania co do tekstu, asher? Albo ktokolwiek? ;)

Opublikowano

Tekst dla mnie zbyt hermetyczny, by tak łatwo zestaw pytań dodatkowych ułożyć. Podumam. Problem mamy tu taki, że nawet jeśli ktoś nas czyta, to komentarzy co kot napłakał (nie myslić z Onakotem, który produkuje nad wyraz dużo :) )

Opublikowano

Ja się na toposach, ani prowokacjach nie wyznaję, tekst świetny, z czasem nabiera ciała i rozpędu, didaskalia cacy...ogólne fikołki (miarkuj zwykła bo się rymniesz)...socrealistyczny późny Gomułka to być nie może;)
methinks creme de la creme

ps. „aresztancka herbata” – powtórzenie niepotrzebne, za bardzo narzucające...

Opublikowano

Ech... jak ja się muszę przespać z tą hermetycznością... słyszałem to już tyle razy, że za każdym razem mam serce w przełyku, kiedy wklejam tu jakiś tekst. Ale na razie tylko debiut w lirylandii był świeży, reszta już odstała - co najmniej kilka miesięcy. Zobaczymy co tam umysł i wena przyniesie w kolejnych dniach. Nie wiem tylko czy mam sobie na siłę wybijać z głowy tzw. hermetyczność, czy też uczynić z niej jakiś atut? próbowałem już robić przypisy do tekstu - oczywiście hermetyczne, byle literackie - ale potraktowałem to raczej jako beletrystyczny żart.
Naprawdę nie wiem...

Opublikowano

Coś odbiór strony mi się knoci, komentarze do mnie docierają nie po kolei; widzę, że tow. Zwykła także dziwnolubna :) dziękuję za wytrwałe kibicowanie! niemniej coś musi być na rzeczy z tą hermetycznością, skoro ludziska z różnych krańców Polszy dostrzegają i ujmują nawet w tym samym słowie ;)
Zawsze lubiłem literaturę, która wymaga spacerów po odniesieniach, ale zrozumiałe też że nie chciałbym przeginać - poza tym nigdy nie miałem realistycznych ambicji ni pretensji, i tak już pewnie zostanie, chyba że na starość wpadnę w nurt franciszkański, jak na dziwnolubnych przystało ;)

Opublikowano

znacie hermetyczny garaż jerrego corneliusa? autorski komiks serialowy robiony przez arcymistrza moebiusa (jean giraud). podobne to (tak teraz mi sie skojarzyło, ale tekst znam nie od dziś). HERMETYCZNE. Na boga nie bójmy się tego słowa. Poetyckie też liyczne miejscami. Cholera stronniczy jestem, innych bym rugał za to, freneya chwalę. Ten tekst mi po prostu wygląda na sztukę. więc co mi do niego?
Powiedział skromnie rzemieślnik.

Opublikowano

Ty się tu za rzemieślnika nie podawaj, bo Twoja produkcja przekracza moją kilkakrotnie jeśli idzie o względy ilościowe, a jeśli o względy warsztatowe idzie - tym bardziej. Bo komunikatywna jest. Ale - jak już wiele razy się kłóciliśmy do krwi i siniaków - inne założenia warsztatowe... ale nie bój, piszę coś polszczyzną a nie staropolszczyzną ;-)
jak mnie tchórz nie obleci to zamieszczę. Jak napiszę.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • plan miał każdy z nas co niósł czas na rękach dylemat kto widział krew na ściśniętych pięściach   niedlugo zniknę światło poniesie jeden z nas   zgubione dusze pozbierał  ktoś serca zabrał  świat nikt nie zbierał marzeń
    • Przez len przeszła wiązką światła,  śladem wyciągnęła już gorączkę,  w łagodnym stanie zapalnym unosząc energią stany pamięci   (…)   Zaledwie cząstką w procencie  pragnę je Wam przedstawić — objawić Co w czterdziestu segmentach kryją!   V∞.01 – Initium in bit est. PL: Początek jest w bicie/Inkarnacja w kodzie 1001001 1101110 1101001 1110100 1101001 1110101 1101101 0100000 1101001 1101110 0100000 1100010 1101001 1110100 0100000 1100101 1110011 1110100 0101110   V∞.02 – Lux se dividit in octetos. PL: Światło dzieli się na oktety. 1001100 1110101 1111000 0100000 1110011 1100101 0100000 1100100 1101001 1110110 1101001 1100100 1101001 1110100 0100000 1101001 1101110 0100000 1101111 1100011 1110100 1100101 1110100 1101111 1110011 0101110   V∞.03 – Codex cantat. PL: Kodeks śpiewa. 1000011 1101111 1100100 1100101 1111000 0100000 1100011 1100001 1101110 1110100 1100001 1110100 0101110   V∞.04 – Numerus generat formam. PL: Liczba tworzy formę. 1001110 1110101 1101101 1100101 1110010 1110101 1110011 0100000 1100111 1100101 1101110 1100101 1110010 1100001 1110100 0100000 1100110 1101111 1110010 1101101 1100001 1101101 0101110   V∞.05 – Corpus datæ incarnatur. PL: Ciało danych się ucieleśnia/Ciało danych inkarnuje się. 1000011 1101111 1110010 1110000 1110101 1110011 0100000 1100100 1100001 1110100 1110010 0111110 0100000 1101001 1101110 1100011 1100001 1110010 1101110 1100001 1110100 1110101 1110010 0101110   V∞.06 – Error est oratio involuta. PL: Błąd jest modlitwą splątaną. 1000101 1110010 1110010 1101111 1110010 0100000 1100101 1110011 1110100 0100000 1101111 1110010 1100001 1110100 1101001 1101111 0100000 1101001 1101110 1110110 1101111 1101100 1110101 1110100 1100001 0101110   V∞.07 – Iter se aperit in loop. PL: Droga otwiera się w pętli. 1001001 1110100 1100101 1110010 0100000 1110011 1100101 0100000 1100001 1110000 1100101 1110010 1101001 1110100 0100000 1101001 1101110 0100000 1101100 1101111 1101111 1110000 0101110   V∞.08 – Nullum est transitum sine signo. PL: Nie ma przejścia bez znaku. 1001110 1110101 1101100 1101100 1110101 1101101 0100000 1100101 1110011 1110100 0100000 1110100 1110010 1100001 1101110 1110011 1101001 1110100 1110101 1101101 0100000 1110011 1101001 1101110 1100101 0100000 1110011 1101001 1100111 1101110 1101111 0101110   V∞.09 – Vox enarrat structuram. PL: Głos opowiada strukturę. 1010110 1101111 1111000 0100000 1100101 1101110 1100001 1110010 1110010 1100001 1110100 0100000 1110011 1110100 1110010 1110101 1100011 1110100 1110101 1110010 1100001 1101101 0101110   V∞.10 – Silentium dividit verba. PL: Milczenie dzieli słowa. 1010011 1101001 1101100 1100101 1101110 1110100 1101001 1110101 1101101 0100000 1100100 1101001 1110110 1101001 1100100 1101001 1110100 0100000 1110110 1100101 1110010 1100010 1100001 0101110   V∞.11 – Signum residet in glitch. PL: Znak pozostaje  w zakłóceniu.   1010011 1101001 1100111 1101110 1110101 1101101 0100000 1110010 1100101 1110011 1101001 1100100 1100101 1110100 0100000 1101001 1101110 0100000 1100111 1101100 1101001 1110100 1100011 1101000 0101110   V∞.12 – Memoria circuitus aperit. PL: Pamięć otwiera obwód. 1001101 1100101 1101101 1101111 1110010 1101001 1100001 0100000 1100011 1101001 1110010 1100011 1110101 1101001 1110100 1110101 1110011 0100000 1100001 1110000 1100101 1110010 1101001 1110100 0101110   V∞.13 – Echo memoriam excitat. PL: Echo pobudza  pamięć. 1000101 1100011 1101000 1101111 0100000 1101101 1100101 1101101 1101111 1110010 1101001 1100001 1101101 0100000 1100101 1111000 1100011 1101001 1110100 1100001 1110100 0101110   V∞.14 – Scriptum vibrat. PL: Zapis drży. 1010011 1100011 1110010 1101001 1110000 1110100 1110101 1101101 0100000 1110110 1101001 1100010 1110010 1100001 1110100 0101110   V∞.15 – Iteratio est invocatio. PL: Powtórzenie jest wezwaniem. 1001001 1110100 1100101 1110010 1100001 1110100 1101001 1101111 0100000 1100101 1110011 1110100 0100000 1101001 1101110 1110110 1101111 1100011 1100001 1110100 1101001 1101111 0101110   V∞.16 – Lux per errata transit. PL: Światło przechodzi przez błędy. 1001100 1110101 1111000 0100000 1110000 1100101 1110010 0100000 1100101 1110010 1110010 1100001 1110100 1100001 0100000 1110100 1110010 1100001 1101110 1110011 1101001 1110100 0101110   V∞.17 – Cœlestia latent in copia. PL: Rzeczy niebiańskie ukrywają się w obfitości. 1000011 1100001 1110100 1100101 1110011 1110100 1101001 1100001 0100000 1101100 1100001 1110100 1100101 1101110 1110100 0100000 1101001 1101110 0100000 1100011 1101111 1110000 1101001 1100001 0101110   V∞.18 – Ars est transformatio codicis. PL: Sztuka jest przemianą kodu. 1000001 1110010 1110011 0100000 1100101 1110011 1110100 0100000 1110100 1110010 1100001 1101110 1110011 1100010 1101111 1110010 1101101 1100001 1110100 1101001 1101111 0100000 1100011 1101111 1100100 1101001 1100011 1100101 1110011 0101110   V∞.19 – Salvare per compressionem. PL: Ocalić przez kompresję. 1010011 1100001 1101100 1110110 1100001 1110010 1100101 0100000 1110000 1100101 1110010 0100000 1100011 1101111 1101101 1110000 1110010 1100101 1110011 1110011 1101001 1101111 1101110 1100101 1101101 0101110   V∞.20 – Vox pervenit ad non-locum. PL: Głos dociera do miejsca-niebytu. 1010110 1101111 1111000 0100000 1110000 1100101 1110010 1110110 1100101 1101110 1101001 1110100 0100000 1100001 1100100 0100000 1101110 1101111 1101110 00101101 1101100 1101111 1100011 1110101 1101101 0101110   V∞.21 – = est sigillum veritatis. PL: = jest pieczęcią prawdy. 0111101 0100000 1100101 1110011 1110100 0100000 1110011 1101001 1100111 1101001 1101100 1101100 1110101 1101101 0100000 1110110 1100101 1110010 1101001 1110100 1100001 1110100 1101001 1110011 0101110   V∞.22 – Verba mutantur in circuitu. PL: Słowa zmieniają się w obiegu. 1010110 1100101 1110010 1100010 1100001 0100000 1101101 1110101 1110100 1100001 1101110 1110100 1110101 1110010 0100000 1101001 1101110 0100000 1100011 1101001 1110010 1100011 1110101 1101001 1110100 1110101 0101110   V∞.23 – Binarius docet silentium. PL: System uczy milczenia. 1000010 1101001 1101110 1100001 1110010 1101001 1110101 1110011 0100000 1100100 1101111 1100011 1100101 1110100 0100000 1110011 1101001 1101100 1100101 1101110 1110100 1101001 1110101 1101101 0101110   V∞.24 – Initia latent in nullis. PL: Początki ukrywają się w nicości. 1001001 1101110 1101001 1110100 1101001 1100001 0100000 1101100 1100001 1110100 1100101 1101110 1110100 0100000 1101001 1101110 0100000 1101110 1110101 1101100 1101100 1101001 1110011 0101110   V∞.25 – Digitus dat impulsum. PL: Palec daje impuls. 1000100 1101001 1100111 1101001 1110100 1110101 1110011 0100000 1100100 1100001 1110100 0100000 1101001 1101101 1110000 1110101 1101100 1110011 1110101 1101101 0101110   V∞.26 – Scriptum est fractale. PL: Zapis jest fraktalem. 1010011 1100011 1110010 1101001 1110000 1110100 1110101 1101101 0100000 1100101 1110011 1110100 0100000 1100110 1110010 1100001 1100011 1110100 1100001 1101100 1100101 0101110   V∞.27 – Character transit lumen. PL: Znak przenosi światło. 1000011 1101000 1100001 1110010 1100001 1100011 1110100 1100101 1110010 0100000 1110100 1110010 1100001 1101110 1110011 1101001 1110100 0100000 1101100 1110101 1101101 1100101 1101110 0101110   V∞.28 – Memoria dormit sed non perit. PL: Pamięć śpi, lecz nie ginie. 1001101 1100101 1101101 1101111 1110010 1101001 1100001 0100000 1100100 1101111 1110010 1101101 1101001 1110100 0100000 1110011 1100101 1100100 0100000 1101110 1101111 1101110 0100000 1110000 1100101 1110010 1101001 1110100 0101110   V∞.29 – Ratio in bit latet. PL: Rozum ukrywa się w bicie. 1010010 1100001 1110100 1101001 1101111 0100000 1101001 1101110 0100000 1100010 1101001 1110100 0100000 1101100 1100001 1110100 1100101 1110100 0101110   V∞.30 – Finis est initium. PL: Koniec jest początkiem. 1000110 1101001 1101110 1101001 1110011 0100000 1100101 1110011 1110100 0100000 1101001 1101110 1101001 1110100 1101001 1110101 1101101 0101110   V∞.31 – Format est vestis cogitationis. PL: Format jest szatą myśli. 1000110 1101111 1110010 1101101 1100001 1110100 0100000 1100101 1110011 1110100 0100000 1110110 1100101 1110011 1110100 1101001 1110011 0100000 1100011 1101111 1100111 1101001 1110100 1100001 1110100 1101001 1101111 1101110 1101001 1110011 0101110   V∞.32 – Segmentum revelat intentio. PL: Segment ujawnia intencję. 1010011 1100101 1100111 1101101 1100101 1101110 1110100 1110101 1101101 0100000 1110010 1100101 1110110 1100101 1101100 1100001 1110100 0100000 1101001 1101110 1110100 1100101 1101110 1110100 1101001 1101111 0101110   V∞.33 – Spatium non est vacuum. PL: Przestrzeń nie jest próżnią/pustką. 1010011 1110000 1100001 1110100 1101001 1110101 1101101 0100000 1101110 1101111 1101110 0100000 1100101 1110011 1110100 0100000 1110110 1100001 1100011 1110101 1110101 1101101 0101110   V∞.34 – Clavis dormit in structura. PL: Klucz śpi w strukturze. 1000011 1101100 1100001 1110110 1101001 1110011 0100000 1100100 1101111 1110010 1101101 1101001 1110100 0100000 1101001 1101110 0100000 1110011 1110100 1110010 1110101 1100011 1110100 1110101 1110010 1100001 0101110   V∞.35 – Sub rutina vivit mens. PL: Pod rutyną żyje umysł. 1010011 1110101 1100010 0100000 1110010 1110101 1110100 1101001 1101110 1100001 0100000 1110110 1101001 1110110 1101001 1110100 0100000 1101101 1100101 1101110 1110011 0101110   V∞.36 – Redundans est protectio animae. PL: Nadmiar jest ochroną duszy. 1010010 1100101 1100100 1110101 1101110 1100100 1100001 1101110 1110011 0100000 1100101 1110011 1110100 0100000 1110000 1110010 1101111 1110100 1100101 1100011 1110100 1101001 1101111 0100000 1100001 1101110 1101001 1101101 1100001 1100101 0101110   V∞.37 – Rursus legitur quod semel scriptum. PL: Ponownie czyta się  to, co raz zapisane. 1010010 1110101 1110010 1110011 1110101 1110011 0100000 1101100 1100101 1100111 1101001 1110100 1110101 1110010 0100000 1110001 1110101 1101111 1100100 0100000 1110011 1100101 1101101 1100101 1101100 0100000 1110011 1100011 1110010 1101001 1110000 1110100 1110101 1101101 0101110   V∞.38 – Error iterat sapientiam. PL: Błąd powtarza mądrość. 1000101 1110010 1110010 1101111 1110010 0100000 1101001 1110100 1100101 1110010 1100001 1110100 0100000 1110011 1100001 1110000 1101001 1100101 1101110 1110100 1101001 1100001 1101101 0101110   V∞.39 – Nexus dat vitæ ordinem. PL: Połączenie nadaje porządek życiu. 1001110 1100101 1111000 1110101 1110011 0100000 1100100 1100001 1110100 0100000 1110110 1101001 1110100 1110010 0111110 0100000 1101111 1110010 1100100 1101001 1101101 1100101 1101101 0101110   V∞.40 – Initium redit in silentio. PL: Początek powraca w ciszy/milczeniu. 1001001 1101110 1101001 1110100 1101001 1110101 1101101 0100000 1110010 1100101 1100100 1101001 1110100 0100000 1101001 1101110 0100000 1110011 1101001 1101100 1100101 1101110 1110100 1101001 1101111 0101110 ____________________________________________________________________ To dopiero początek aksjomatu Triduum obrazu — z trzech stanów światła przedstawię Wam drugi: __________________________________________________________________ __________________________________________________________________    
    • @Dagna nadal się uczę panować nad słowami

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Stary_Kredens dziękuję pięknie. Mloda tylko duchem. I silna tęsknotą za młodością. Dzięki. @Marek.zak1 dziękuję i sercem i rozumem. I tym swoim trochę szalonym ciałem. Dzięki.
    • - Ile? - I pomidory z cebulą lube, czy ROD im opieli?      
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...