Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Do gniazd bocianich zajrzała pustka,
by się na łąkach srebrzyście ziścić.
Klekot radosny już dawno ustał,
ktoś zaczarował pogodne myśli.

Gdzieś na manowce poszła pogoda,
babiego lata zniknęły strzępki
i już nic ująć, ani nic dodać,
ciepła kapota, parasol w ręku.

A mimo wszystko krótki spacerek
wśród liści, którym spadać się nie chce.
Może odnajdę czerwony dereń
lub złotą pigwę - ech tylko westchnę.

Właśnie nadchodzi figlarna chętka,
by coś wykrzyczeć albo napisać:
Deszczowa pora - to nie udręka,
bo czemuś służy, ta jesień - życia.

Opublikowano

Witam.
Jesień życia - poruszamy podobne tematy. :)

Deszczowa pora – to nie udręka,
bo czemuś służy, ta jesień – życia.


Służy, służy i niech służy jak najdłużej.
Pozdrawiam,
Andrzej

Opublikowano

,,Właśnie nadchodzi figlarna chętka,
by coś wykrzyczeć albo napisać:
Deszczowa pora – to nie udręka,
bo czemuś służy, ta jesień – życia."

No i właśnie napisałeś, a ja miałem co poczytać. Dziękuję. Ta jesień życia służy np. wzruszeniom albo krótkim lub dłuższym spacerkom. Pozdrawiam.

Opublikowano

nie zrozumieliśmy się chodzi mi o "Muzykę"
Sylwester Lasota napisał:

technicznie bez zarzutu, jednak, tym razem, jakoś mnie nie poruszył. ot, po prostu ładny wierszyk :).
co wcale nie znaczy, że nie rozumiem tęsknoty podmiotu do 'muzyki wszechmocnej' i tego wewnętrznego drżenia :).

kłaniam się nisko i pozdrawiam.


tam znacznie więcej myśli zawarłem a ten ma prostą lekką formę
jeśli możesz być na tyle uprzejmy i coś więcej napisać w uzasadnieniu to będę wdzięczny
ja się cały czas uczę

pozdrawiam Jacek

Opublikowano

No to mamy małe zamieszanie :). Zorientowałem się już, że chodzi o 'Muzykę', a nie o 'Zielone zaświaty' i usunąłem swój post łudząc się, że go jeszcze nie przeczytałeś, a tu, proszę, odpowiedź na post, którego już nie ma :).
Postaram się uzasadnić, ale w innym terminie. Dobrze?
I przepraszam za to zamieszanie :)
Też się cały czas uczę :).

Pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
    • A pata dawno wymiotłam: imał to i my - won, wada ta - pa.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...