Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Czy Angelo istnieje?


Stefan_Rewiński

Rekomendowane odpowiedzi

Podejrzewam, a nawet i więcej: stwierdzam fakty, opinie, hipotezy.
Jestem święcie przekonany, że -(ów Admin -Angelo), to nick używany przez wszystkich moderatorów.
Czyli przez pewną grupę osób trzymającą stery tego forum w swych rękach.
Wchodzą w tego nicka w przypadkach wymagających Admina.
Każdy niżej wymieniony, może się przebrać w tego nicka i nam-(nawijać makaron na uszy)
Popierają się wzajemnie i są zbyt pewni siebie, jak ów - M.Krzywak, H. Lecter, dawniejbezet.
Podejrzewa też: Boskie Kalosze, itd. A nawet z pięć kobiety z tego grona.
Może nawet jest ich więcej, widać to nawet po ich wzajemnej adoracji: tzw.- TWA, punktacji. itd. itp.
Nawet jak dany utwór wymienionego osobnika warty jest kosza.
Potrafią z niego zrobić - (POLECAMY), to rzecz tak oczywista.
Proszę tylko przejść się wstecz po stronach i zobaczycie wówczas,
kto najwięcej ma owe-{POLECAMY) i czy wiersz warty był tego.
I kto pod nim punktował. Po to istnieje ten system ich pomysłu.
Jestem tu dość długo, żebym tego nie widział, to-(piasek w oczy)
Kiedy ktoś staje się im niewygodny wówczas szukają różnych pretekstów,
aby go wykończyć-(pozbyć się danej osoby która im szyki miesza).
Posuwając się do ostatecznego rozwiązania i jedynej metody, czyli tzw. -(bana)
Nie będę ich wymieniał jakich, każdy się tego może domyśleć.
Dla mnie to jest tak proste, jak -( budowa cepa).
A zdolni są do wszystkiego. I nigdy im nic nie jest.
Jeśli zbyt mocno kogoś obrażą i nie mając innej drogi ucieczki.
Potrafią sami sobie dawać -(bany), tak dla oka i ogółu.
A z drugiego nicka sobie cykać i śmiać się z własnego dowcipu.
Tylko ich nicki powracają w nienaruszonym stanie.
Obejdą regulamin, bo on jest po to, aby go łamać i mydlić nam oczy.
Ale nie mi i nie nam ta hochsztaplerska piana.

Pozdr. b;

J.S

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Panie Jerzy Szymochnik
(vel liliano szymochnik, Super Tango etc.).
www.poezja.org/debiuty/profile.php?id=24463

Takimi wpisami przynosi Pan wstyd miastu Żagań oraz Publicznej Szkole Podstawowej, jako jej absolwent (w roku 1973).
Pierwsze wyboldowania to nic innego, jak zwyczajne pomówienia, nie dość, że pozbawione podstaw, to naruszające regulamin.
Ostatni podkreślony passus, to efekt odpryskowy choroby, która toczy nasze społeczeństwo.
Widać, że pobiera Pan nauki u mistrza oczywistych oczywistości, patrzy oczami byłego ministra, który w prosty sposób chciał uzdrowić wszystko (nawet sektor medyczny ze wskazaniem na transplantacje). Tylko, że pomylił pan strony internetowe. To sekcja literacka - a nie agenda partyjna.
Pozdrawiam
PS. Dostał Pan ostatniego bana za plagiatowanie, czyli kradzież, proszę nie stroić niewiniątka.
PS. Pani marianno - proszę nie tworzyć rzeczywistości - jeśli pani nie wie na pewno, najlepiej nic nie mówić.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dawniejbezet; Nie rzucaj tutaj nazwiskami, kto Cię oto prosił.
Jakie masz do tego prawo. Nie życzę sobie takich posunięć.
Proszę to usunąć natychmiast, gdzie Twój regulamin?
A względnie wiersza, był wpierw jeden wiersz jak pamiętasz,
a pisząc drugi zbyt szybko wplątały mi się te słowa. I wyszło jak wyszło.
Nie było to umyślne z mej strony, ale stało i się już nie odstanie.
Nie będę się tłumaczył, bo winny się tłumaczy jak mi wiadomo.
Wprowadziłem poprawkę z korekty w błyskawiczny sposób,
ale nie daliście mi nawet szansy, bym mógł to uczynić.
Myślę, że ze swej strony, nieładnie żeście postąpili.
I co Ty na to :H.Lecter ? Ty mnie tak lubisz, jak ja Cię.

Pozdr, b;

J.S

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pisałam do Angella na PW, pytałam, dlaczego tomik zamrożony, proponowałam dopłatę - jak wiele osób tutaj - ale mi nie odpowiedział. Nie rozumiem, dlaczego. Bo nie dlatego, żeby nie czytał - bo przecież czyta zawsze moje prośby na PW o wyróżnienie ogłoszeń o wieczorkach (nota bene - dziękuję). Nie rozumiem milczenia na temat tomiku, to jest coś przedziwnego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Super-Tango102 - niestety muszę z "przykrością" poinformować, że każdy nick, który używa osoba już zbanowana wielokrotnie (czyli Lilianna Sz.) będzie bezwzględnie i niezwłocznie wyrzucany z portalu.

"Tworzenie rzeczywistości" przez nick "Marianna ja" wynika po prostu z jej beztroski w ferowaniu sądów, a może z chęci wszczynania kolejnych awantur. Niech sobie pani "poetka" znajdzie odpowiedni wątek, a potem łaskawie wypowiada się w temacie.

W kwestii tomiku wypowiadałem się już x -razy, napiszę jeszcze raz - wiem tyle co zainteresowani, czyli nic. Jeżeli wynikły jakieś nadzwyczajne komplikacje, o których nie wiemy, widocznie jest jakiś powód. A tomiku szkoda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



na ten powód mam
takie drżenie
że się Panie we
mnie prze
marznięte
nerwy rwą!

i nie byłoby
co mówić
gdyby słow tych sens
oswoić
w koci kici
miau,
miałki pomruk
ba..

więc
szarp Pan bas
bo basem
słów tych farsę
rozproszyć
radę dasz
rad aż..


Michał, ja tam wierzę w Ciebie :)

h ttp://www.youtube.com/watch?v=q15OkjqCGGk

;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • gwiezdne śwaty do poduchy wczorajszego dnia okruchy śwatło lampy albo świecy to krużganek wielkiej wiedzy  
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Poniższe to wizja artystyczna a nie rekonstrukcja, odczyt zgodny z hypotetyczną iloczasową metryką polską o której wieść zaginął był. Jest to początek jeno tej przygody, jeszcze za to nie dał bym głowy pod topór katowski ale chwila nagli. Ilustracja Todd McFarlane.      
    • @agfka A, jeszcze dodam, że już 20 lat temu próbowałem rozgryźć dlaczego Kochanowski jest tak niemożliwie dobry nawet czytany dzisiaj, podejrzewając odpowiednik metryki łacińskiej, i właśnie niedawno znalazłem, zresztą od początku pisania marzyłem o stopach metrycznych słowiańskich, bo sylabizm jest z importu, podobnie alfabet. Bardzo proste, trzeba słyszeć co naprawdę wybrzmiewa, a nie co zapisane... Całego Kochanowskiego przeczytam, i też będę wiedział z pewnością zasady akcentowania: właściwie jest tak, jak brzmi najlepiej, z wymową to samo. Dzisiaj wrzucę wypasioną wersję tego psalmu, czterościeżkową. Może fajna, może nie. W świat jakoś to wysłać można jako wizję artystyczną, ale to gdy będę biegły i naumiały, tylko że zaraz jakiś mędrek z tytułem naukowym powie, że się nie znam :D
    • @Dekaos Dondi @Dekaos Dondi U naszych polityków to nie nieraz, a niemal bez przerwy. Pozdrawiam.  
    • Hiszpański pisarz Enrique Villa-Matas w opowiadaniu „Tacy są autyści”, opisał życie, albo bardziej mały wycinek z życia niejakiego Luca, który uwielbiał puste widownie teatralne. Zmoczone asfalty ulic nocnego miasta, w których odbijały się żółtawe neony latarń, pustych witryn opuszczonych sklepów… I w których wszystko było jednakowe. Tak bezgranicznie jednakowe. I w których wszystko ulegało ciągłym powtórzeniom. Jednostajnej monotonii, jakby to był stukot kół jadącego donikąd pociągu. Tak. Luc był uwięzionym przez szum czasu autystą.   A więc znowu noc. Ta noc, podczas której skapują krople deszczu z liści drzew. A więc znowu noc. Ta noc majowej melancholii. Albo jakiejkolwiek innej, czerwcowej… Wtedy, kiedy szedłem samotnie tak jak idę teraz, wsłuchiwałem się w szelest krzewów, w ten szelest zagłuszany co chwila warkotem przejeżdżającego ulicą samochodu. Ale w głębi parku przytulałem się do wszystkich drzew, wnikając w ciche trzeszczenia gałęzi i pni. W szum. Taki oceaniczny oddech wszechświata. W przypływy i odpływy… Przytulałem się do nich i wyławiałem nikłe szepty i szmery płynącej żywicy. Te opowieści z pogranicza jawy i snu. W ich rozchwianych koronach szły marszowe heksametry. Natarczywe adagia opuszczenia. I zamyślenia po śpiewnych wzniesieniach słowika…   Wiesz, przesiąkłem deszczem. Znowu deszczem. Tym właśnie deszczem załamującym się na snopie bladego światła. Idącym nie wiadomo skąd. Ale wiem, że idzie poprzez kwiaty i duszne gęstwiny jaśminu. Rozchodzi się wokół sperlonym szmerem. Bądź zbliża się cieniem do latarni. Oddala. Zatacza kręgi. Ściga się z puszyściejącymi w przelocie ćmami…   Do kogo to mówię? Do kogo tak? Do nikogo. Do siebie samego. Albowiem do siebie samego, jedynie.   Piszę szybko, aby zdążyć. Aby alkohol nie zaćmił zbyt mocno umysłu. Bo wtedy stanę się jedynie ekscentrycznym aforyzmem. Nic nieznaczącym artefaktem przeszłości. I będę widział jedynie szklane ściany gablot opuszczonego szpitala. Szklane ściany gablot i plątaninę żeliwnych rur…   A więc dobrze. Idźmy. Chodźmy, idąc raz jeszcze. Weź mnie za rękę. Albo to ja wezmę twoją. Chwytam, lecz zapadam się w chłodnej próżni. W nicości rozrastających się, jakby na wodzie kręgów. A więc dobrze. Ścisnę mocno aż do zbielenia kostek. Ścisnę mocno, by uzyskać w ten sposób pewność mojej samotności… W zmarszczonych kałużach flotylle obłoków. Poruszają obrzękniętymi ustami. Nieme. Coś na podobieństwo mojego umarłego ojca albo mojej umarłej matki.. Płyną. Płyną… Wieczne. Cale te zastępy nieskończoności… Całe negatywy nie-twarzy. Jakichś takich marzeń sennych. Sennych iluminacji. A więc dobrze. Idźmy. Będę trzymał twoją rękę poprzez tę nieskończoną próżnię, przechodząc przez ścieżkę uwilgotnioną dawnym deszczem. Będę trzymał tak, jakbym trzymał ciebie. I w rym parku olśnionym srebrnymi kroplami spadającymi z gałęzi, kamiennych posągów.... I w tym parku dusznym. Bez ciebie… A więc dobrze. Idźmy. Idziemy…   Padał wtedy deszcz, kiedy szliśmy we śnie. Tak jak można iść jedynie we śnie… Ale szliśmy na niby poprzez wniebowstąpienie. Przez bezkreśnie szerokie pola. Przez jakąś nieokreśloność pragnienia. Trwało to długo, lecz nigdy nie dowiedziałem się co to dom. Ty też się nie dowiedziałaś, albowiem byłaś jedynie cieniem mojej imaginacji, co ulatuje zaraz po przebudzeniu przez okno otwarte szeroko na przyszłość. Ostatnim rzutem na taśmę próbowałem jeszcze dokonać transplantacji uczuć. I dokonałem. Lecz doszło do nieuniknionego odrzutu…   Wiesz, przytulając się teraz ustami do wilgotnych grud spulchnionej przez dżdżownice ziemi, grzebię siebie w krzyku spadających gwiazd. W tym właśnie krzyku… W tym oto krzyku, co się wciąż powtarza. I w nieskończoność powtarza… W skapujących wciąż kroplach dawnego deszczu.    (Włodzimierz Zastawniak, 2024-05-19)    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...