Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

w afrykańskiej sepii piasków
pośród czarnych zachodów słońca
zakwita wodny hiacynt
ostatnie życie i ostatni oddech.
nadęty soczystym kwiatem
pomiędzy brzuchami martwych ryb
wchłania ciężką jak metal śmierć, która
spod jego łodyg popłynie do najbliższej rzeki.

w dno śmierci nurkuje biedak z plantacji róż
z każdym dniem pielęgnując mrzonkę
o wielkomiejskiej przestrzeni dla siebie.
oprócz kurzu w ustach ma krew.
astma gruźlica rak trują każdym
płatkiem czerwieni.

spuszczane do jeziora ścieki wypije dziecko
a romantyczny pan na zachodzie europy
kupując bukiet nieświadomie utrwali ból przygasłych oczu.
za dziesięć lat wysuszy się tu wszystko
nawet krew.

Opublikowano

Witam. Dziękuję za komentarze. Wreszcie mogłam usłyszec czyjeś zdanie na temat mojego wiersza. Bardzo byłam tego ciekawa.
Cały zabieg w postaci prozaizacji, tudzież newsa z gazety był zamierzony.
Miło mi, że się Tobie Dorota podoba.

Opublikowano

paskudna moda na pisanie nazw własnych z małej litery - z nazwy państwa czyni puste słowo, nic nie znaczące;
jest różnica w tym, czy pisze się Kenia czy kenia - to ostatnie brzmi jak egzotyczny przedmiot na jarmarku a nie pewna przestrzeń zamieszkała przez historię ludzi, zwierząt i ziemi na której trwa bytowanie;
wiersz ma bezsensowną interpunkcję - ta jest tu całkiem zbyteczna, a nasza gramatyka wyrażnie nakazuje - w ramach stosowania interpunkcji - rozpoczynać zdanie z dużej litery a po kropce także z dużej;
tyle negatywów;

wiersz jest bardzo plastyczny, dbający o estetykę i wiarygodność obrazowania, a to decyduje o artystycznym jego wyrazie - na mnie robi ten wyraz mocne i pozytywne wrażenie;
przemawia do mnie przesłanie wiersza, podoba mi się zaangażowanie peela w problem jaki wiersz niesie - zresztą - tak zwanych zaangażowanych wierszy jak na lekarstwo...dlatego cenię odwagę ale i nośność utworu -

gratuluję autorowi udanego dzieła (poza wspomnianymi jego mankamentami), ale pozytywy przeważają na tyle że z satysfakcją dam zapracowanego tu plusa

pozdrawiam
J.S

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



odp. rób co chcesz.

gdzie pisze, że to Afryka? nie jest ogólnie. jest sytuacyjnie. fragment. jeden problem.

Przepraszam, Kenia i afrykańskie piaski, rzeczywiście wskazują na Azję... ;)
Niech będzie, to sytuacja/ fragment/ jeden problem, trąci sztucznością, przeszarżowaną stylizacją i wyreżyserowanym wzruszeniem...
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



odp. rób co chcesz.

gdzie pisze, że to Afryka? nie jest ogólnie. jest sytuacyjnie. fragment. jeden problem.

Przepraszam, Kenia i afrykańskie piaski, rzeczywiście wskazują na Azję... ;)
Niech będzie, to sytuacja/ fragment/ jeden problem, trąci sztucznością, przeszarżowaną stylizacją i wyreżyserowanym wzruszeniem...


.. ...Twoja opinia.
Do Afryki można pojechać na wycieczkę z biurem podróży dla snobów lub w podróż własnym samochodem, w której można trafić z odwodnienia do szpitala, leżeć w dreszczach chorując na malarię i żywić się wyłącznie ryżem rozdając zagłodzonym dzieciom wszystkie swoje zapasy. Widzieć leżących dziesięciolatków pokotem na ulicach nocą kąsanych przez wszelkiej maści insekty. Rozdawać lekarstwa...zresztą...po co się rozwodzić. Zarzutu o reżyserię nie przyjmuję, bo niesprawiedliwy i nieprawdziwy.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @klaks Mamy już więc dwie sławne pszczółki: Zosia i Maja. :-)))
    • @LeszczymPoezja, Proza i Promocja - wszystkie na jedną literę.  Ja tam myślę, że z którąś wreszcie się dogadasz :) 
    • Zobacz, spójrz… Oto moje usta. Moje dłonie. Zimno mi. Zimno mi w tej wilgoci. W tej dżdżystej aurze jesieni. Dotknij, a poczujesz. I jak? Mówiłem. Zimne to wszystko, prawda? Tak zimne jak bryłki lodu. I te palce zimne, jak palce mojej nieżywej już matki. Tutaj jest wiatr. I szum schodzący z nagich gałęzi drzew. Idący w liście, co u stóp mych się kręcą. W korzenie. Czuję w wilgotnych włosach twoją dłoń. Twoje palce przechodzące na wskroś. I znowu od początku…   Idę przez te obszary ciszy nagle zbudzonej. Przez ten cichy ciąg zdarzeń. Przez te długie bardzo strumienie czasu. Idę długo tymi korytarzami. Idę w daleki ląd zapomnianych twarzy. Które na końcu. Które tam bardzo… Na końcu...   Ty wiesz. I ja wiem. Wiemy wszystko. Wiesz, prawda? Wiesz wszystko, co chcielibyśmy sobie powiedzieć. Ale nie powiemy już nigdy, chyba że we śnie.   Tutaj, gdzieś. Pomiędzy drzewami. We śnie. Szliśmy. Idziemy. I będziemy szli. I jeszcze…   Kolejny krok. Kolejny…   Zderzam się ze ścianą w pokoju ciemnym i pustym. Odwracam się. I widzę. Patrzę. Szukam… Ze ścian wyciągają się ręce. Czyjeś ramiona. Te ręce zimne. Te dłonie. Te palce… Jakby twoje, które wciąż mnie przywałują gestami.   Zapalam świece. Gwiazdy płoną na niebie. Pomiędzy chmurami, w których jaśnieją snopy odchodzącego deszczu. Tutaj i tam. Odsłaniam zasłony. Szeroko. Firanki na moich skroniach w powiewie otwartego okna. Głaszczą. Łaskoczą. Łaszą się. Przymilają z milczącym kwileniem zmiłowania. Tam wysoko. Na niebie. Na suficie płomyki drgają od zimna. Na szafie jakiś zakurzony kufer nie ruszany przez lata. I wszystko majaczy. Rozpływa się i scala. I migocze, i szumi bardziej jeszcze. I jeszcze…   Lekki trzask podłogi przechodzi w tej ciszy i znika. Ktoś tu, widać, był przed chwilą. Lecz cisza. Cisza. Cisza znowu w tobie. I we mnie. I wszędzie. I jeszcze… Odgłosy jakieś przechodzą. Błądzą wewnątrz naszych ciał złączonych pustką.. I drżą w nas jeszcze… Tak bardzo długo… Jeszcze...   Jesteś tu jeszcze?   Wiesz, ja tu byłem. Czekałem. Albowiem istnieję już tylko w czasie przeszłym. W teraźniejszym kurz okrywa portrety pergaminowych twarzy. Wśród pajęczyn. Na ścianach. W półmroku. W piskliwym szumie gorączki. W ciszy absolutnej. W takiej ciszy dookolnej. Wszędzie. I wszędzie. Która się kryje, i która wyłania się zewsząd. Z każdej szczeliny. Pęknięcia. Spod każdej drzazgi, co wbija się pod paznokieć z ostrym ukłuciem, podczas przeciągania w jakimś napadzie wierzchem palców po drzwiach drewnianych. Po podłodze. Po listwach cokołów… Po pólkach pełnych martwych książek. Zaplamionych. Na okładkach czyjeś oczy zeskrobane żyletką. Wszędzie. Wszystkie oczy niewidzące. Ślepe. Wydrapane. Jakby ktoś chciał się pozbyć wszelkiego spojrzenia. W szaleństwie. W nieadekwatnym przeżywaniu rzeczywistości. W przypływie pasji. W schizofrenicznej mozaice szeptów, co wciskały się natrętnie do uszu. Wśród oddechów. Wśród szybkich. Zmęczonych. Kiedyś. Kiedyś… Ale to było kiedyś. Wśród zapomnianych gestów...   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-11-17)    
    • @Migrena Żal mi ich wszystkich, bo są jak latarnie w złym miejscu, oświetlają cudze zagubienie, a same gasną po kawałku.   A i ci, którzy się zatrzymują, też niosą w sobie ciemność, która czasem ma kształt samotności, a czasem – tylko pustki.   W tym wszystkim najwięcej boli to, że nikt tu nie jest z natury winny, a każdy trochę poraniony.
    • Spale wszystkie  Twoje wiersze miłosne    I odświeżę pamięć    Urodzę się na nowo  Umrze każde słowo    Wraz z tobą   Bo rozpłyniesz się  Jak prostytutka we mgle    Nocą na mieście
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...