Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



To chyba wiedział przed ustaleniem regulaminu i ogłoszeniem konkursu, że nie zarabia na prowadzeniu orga? O ile dobrze pamiętam nawet środki na ten cel były zarezerwowane;)
nikt nie zarabia na orgu, a tyle osób zdołało poświęcić swój czas, osoby biorące udział w konkursie, jurorzy masę czasu powięcili, żeby ocenić. Więc jakieś chociaż krótkie wyjaśnienia by pasowało podać. Szczególnie, że tu nie chodzi o promocję pojedynczych osób, ale o promocję orga.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


proponuję odkupić portal;)

Nie głupi pomysł, zwłaszcza że w takich sytuacjach wartości niematerialne i prawne tracą na wartości. Ciekawe tylko od kogo i za ile i czy zdecyduje się sprzedać;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


proponuję odkupić portal;)

Nie głupi pomysł, zwłaszcza że w takich sytuacjach wartości niematerialne i prawne tracą na wartości. Ciekawe tylko od kogo i za ile i czy zdecyduje się sprzedać;)
no jeszcze kilka lat temu Anioł sprzedawać nie chciał, a teraz to nie wiem.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Nie głupi pomysł, zwłaszcza że w takich sytuacjach wartości niematerialne i prawne tracą na wartości. Ciekawe tylko od kogo i za ile i czy zdecyduje się sprzedać;)
no jeszcze kilka lat temu Anioł sprzedawać nie chciał, a teraz to nie wiem.

pamiętam, że chciał, tylko kto ten bałagan kupi?
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


no jeszcze kilka lat temu Anioł sprzedawać nie chciał, a teraz to nie wiem.

pamiętam, że chciał, tylko kto ten bałagan kupi?
z tego, co ja wiem, nie chciał:]
bo my właśnie chcieliśmy kupić. Anioł absolutnie nie chciał sprzedać.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



pamiętam, że chciał, tylko kto ten bałagan kupi?
z tego, co ja wiem, nie chciał:]
bo my właśnie chcieliśmy kupić. Anioł absolutnie nie chciał sprzedać.

to może by mu ustalić jakieś dyżury? bo śmiechy, śmiechami, a działań nie widać.
wszystko można zrobić, tyle, że trudno agellowi wchodzić w kompetencje. jeśli są tu nawet jakieś bitwy na górze, to nie powinny one mieć wpływu na normalne działanie portalu. tak mi się wydaje, no ale mogę nie mieć racji :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


z tego, co ja wiem, nie chciał:]
bo my właśnie chcieliśmy kupić. Anioł absolutnie nie chciał sprzedać.

to może by mu ustalić jakieś dyżury? bo śmiechy, śmiechami, a działań nie widać.
wszystko można zrobić, tyle, że trudno agellowi wchodzić w kompetencje. jeśli są tu nawet jakieś bitwy na górze, to nie powinny one mieć wpływu na normalne działanie portalu. tak mi się wydaje, no ale mogę nie mieć racji :)
wiesz, to jest jego portal, jego poletko i próba ustawiania właścicielowi jakichkolwiek dyżurów jest moim zdaniem nieco śmieszne, a na pewno nie na miejscu;) jakby podwładny ustalał grafik pracodawcy;)

swoją drogą, pewnie, że macie rację. zobowiązanie się do czegoś i późniejsze olewanie sprawy są totalnie puste i w sumie nie wiem, dlaczego Anioł nie daje chociaż znaku, że żyje, że jest. no, nie jest to wszystko w porządku.

ale zawsze trzeba mieć na uwadze, że to nie maszyna tylko człowiek. może mieć problemy zdrowotne, rodzinne, w pracy. może mieć depresję, może nie ma czasu, a może mu się po prostu w tym momencie nie chcieć - MOŻE. brak jakiegokolwiek komunikatu w tej sprawie jest dla zainteresowanych zapewne niewybaczalny, ale trzeba mieć na względzie, że Anioł MOŻE wszystko. a jeśli komuś się nie podoba/nie ma siły czekać/jest zażenowany/itp. - zawsze jest wyjście.

i ostatnia sprawa - jeśli nie stało się nic złego, co uniemożliwiłoby właścicielowi podjęcie działań w wiadomej kwestii, jasnym jest, że odbije się to tylko i wyłącznie na nim i na renomie portalu, który aspiruje do poważnego (lub, jak kto woli, był kiedyś poważny).
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



to może by mu ustalić jakieś dyżury? bo śmiechy, śmiechami, a działań nie widać.
wszystko można zrobić, tyle, że trudno agellowi wchodzić w kompetencje. jeśli są tu nawet jakieś bitwy na górze, to nie powinny one mieć wpływu na normalne działanie portalu. tak mi się wydaje, no ale mogę nie mieć racji :)
wiesz, to jest jego portal, jego poletko i próba ustawiania właścicielowi jakichkolwiek dyżurów jest moim zdaniem nieco śmieszne, a na pewno nie na miejscu;) jakby podwładny ustalał grafik pracodawcy;)

swoją drogą, pewnie, że macie rację. zobowiązanie się do czegoś i późniejsze olewanie sprawy są totalnie puste i w sumie nie wiem, dlaczego Anioł nie daje chociaż znaku, że żyje, że jest. no, nie jest to wszystko w porządku.

ale zawsze trzeba mieć na uwadze, że to nie maszyna tylko człowiek. może mieć problemy zdrowotne, rodzinne, w pracy. może mieć depresję, może nie ma czasu, a może mu się po prostu w tym momencie nie chcieć - MOŻE. brak jakiegokolwiek komunikatu w tej sprawie jest dla zainteresowanych zapewne niewybaczalny, ale trzeba mieć na względzie, że Anioł MOŻE wszystko. a jeśli komuś się nie podoba/nie ma siły czekać/jest zażenowany/itp. - zawsze jest wyjście.

i ostatnia sprawa - jeśli nie stało się nic złego, co uniemożliwiłoby właścicielowi podjęcie działań w wiadomej kwestii, jasnym jest, że odbije się to tylko i wyłącznie na nim i na renomie portalu, który aspiruje do poważnego (lub, jak kto woli, był kiedyś poważny).

Olesia,
zapewne ta uwaga była śmiertelnie poważna, skoro doczekała się takiej reprymendy :)
i po raz kolejny pojawia się pytanie, czy to ogólnopolski portal czy blog o charakterze prywatnego podwórka? i czy wiesz, że wobec kilkset użytkowników stwierdzenie "anioł może wszystko" degraduje go kompletnie?
[...] coś tu dalej pisałam, ale daruję sobie.

Dobranoc :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


wiesz, to jest jego portal, jego poletko i próba ustawiania właścicielowi jakichkolwiek dyżurów jest moim zdaniem nieco śmieszne, a na pewno nie na miejscu;) jakby podwładny ustalał grafik pracodawcy;)

swoją drogą, pewnie, że macie rację. zobowiązanie się do czegoś i późniejsze olewanie sprawy są totalnie puste i w sumie nie wiem, dlaczego Anioł nie daje chociaż znaku, że żyje, że jest. no, nie jest to wszystko w porządku.

ale zawsze trzeba mieć na uwadze, że to nie maszyna tylko człowiek. może mieć problemy zdrowotne, rodzinne, w pracy. może mieć depresję, może nie ma czasu, a może mu się po prostu w tym momencie nie chcieć - MOŻE. brak jakiegokolwiek komunikatu w tej sprawie jest dla zainteresowanych zapewne niewybaczalny, ale trzeba mieć na względzie, że Anioł MOŻE wszystko. a jeśli komuś się nie podoba/nie ma siły czekać/jest zażenowany/itp. - zawsze jest wyjście.

i ostatnia sprawa - jeśli nie stało się nic złego, co uniemożliwiłoby właścicielowi podjęcie działań w wiadomej kwestii, jasnym jest, że odbije się to tylko i wyłącznie na nim i na renomie portalu, który aspiruje do poważnego (lub, jak kto woli, był kiedyś poważny).

Olesia,
zapewne ta uwaga była śmiertelnie poważna, skoro doczekała się takiej reprymendy :)
i po raz kolejny pojawia się pytanie, czy to ogólnopolski portal czy blog o charakterze prywatnego podwórka? i czy wiesz, że wobec kilkset użytkowników stwierdzenie "anioł może wszystko" degraduje go kompletnie?
[...] coś tu dalej pisałam, ale daruję sobie.

Dobranoc :)
a czy moja 'reprymenda' była śmiertelnie poważna?

nie degraduje, Bea, bo właściciel może robić ze swoją własnością wszystko, co mu się podoba - tak, ma takie prawo. a czy te działania prowadzą do rozwoju czy upadku 'firmy' - to też jego sprawa. i owszem, kilkuset użytkowników może się wypiąć, ale niewiele mogą poza tym zrobić. trzeba pogodzić się z tym, że działając na czyimś podwórku, wiele rzeczy może się nam nie podobać, takie są realia. ale albo to w jakiś sposób przyjmuję, albo próbuję działać, ale bez wielkich pretensyj i obrażania się/kogoś, kto 'powinien się tym zająć'. bo:
a) nie znam wszystkich okoliczności pewnych posunięć/ich braku
b) nie mam mocy, żeby to zmienić.
takie jest moje zdanie ogólnie, co nie zmienia faktu, że gdybym w jakiś sposób była zaangażowana w ten tomik, czy jakąkolwiek inną inicjatywę/współpracę/cokolwiek - bo do wszystkiego to można zastosować - na pewno czułabym się w pewien sposób zlekceważona/oszukana. ale tu wracamy do pierwszej części tego postu - właściciel może robić ze swoją własnością wszystko, co mu się podoba, bo jest właścicielem, a nie osobą spełniającą oczekiwania ludu. może doprowadzić firmę do bankructwa, dom do ruiny, a portal zmienić w podwórkowy blog:)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Olesia,
zapewne ta uwaga była śmiertelnie poważna, skoro doczekała się takiej reprymendy :)
i po raz kolejny pojawia się pytanie, czy to ogólnopolski portal czy blog o charakterze prywatnego podwórka? i czy wiesz, że wobec kilkset użytkowników stwierdzenie "anioł może wszystko" degraduje go kompletnie?
[...] coś tu dalej pisałam, ale daruję sobie.

Dobranoc :)
a czy moja 'reprymenda' była śmiertelnie poważna?

nie degraduje, Bea, bo właściciel może robić ze swoją własnością wszystko, co mu się podoba - tak, ma takie prawo. a czy te działania prowadzą do rozwoju czy upadku 'firmy' - to też jego sprawa. i owszem, kilkuset użytkowników może się wypiąć, ale niewiele mogą poza tym zrobić. trzeba pogodzić się z tym, że działając na czyimś podwórku, wiele rzeczy może się nam nie podobać, takie są realia. ale albo to w jakiś sposób przyjmuję, albo próbuję działać, ale bez wielkich pretensyj i obrażania się/kogoś, kto 'powinien się tym zająć'. bo:
a) nie znam wszystkich okoliczności pewnych posunięć/ich braku
b) nie mam mocy, żeby to zmienić.
takie jest moje zdanie ogólnie, co nie zmienia faktu, że gdybym w jakiś sposób była zaangażowana w ten tomik, czy jakąkolwiek inną inicjatywę/współpracę/cokolwiek - bo do wszystkiego to można zastosować - na pewno czułabym się w pewien sposób zlekceważona/oszukana. ale tu wracamy do pierwszej części tego postu - właściciel może robić ze swoją własnością wszystko, co mu się podoba, bo jest właścicielem, a nie osobą spełniającą oczekiwania ludu. może doprowadzić firmę do bankructwa, dom do ruiny, a portal zmienić w podwórkowy blog:)

to zupełne złudzenie związane z zachłyśnięciem się władzą. Małego Księcia czytałaś?
a wiesz, jaka spoczywa odpowiedzialność wobec podwładnych na pracodawcy, na premierze itd. czy wiesz, jakby został skompromitowany, gdyby ktoś zasugerował, że myśli kategoriami "mogę wszystko" ?
Je nie tyle czuję się oszukana, co jako jeden z jurorów współodpowiedzialna za całą tę akcję i zwyczajnie mi wstyd, bo widzę, że nic z tego nie będzie. a moje teksty, to nie obraza, raczej mała prowokacja, by postawić śpiącego na nogi :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Wszyscy okazują bardzo wielką cierpliwość, skoro przez prawie rok czekają na informacje o tomiku, w międzyczasie administrator miał czas m.in. na wstawianie filmików z innego portalu tylko nie do tego do czego się zobowiązał. Co prawda w jednym z wątków nie wróżyłem wielkiego sukcesu wydawniczego tomikowi, ale w najczarniejszych snach nie przypuszczałem, że tomik wogóle się nie ukaże.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Wszyscy okazują bardzo wielką cierpliwość, skoro przez prawie rok czekają na informacje o tomiku, w międzyczasie administrator miał czas m.in. na wstawianie filmików z innego portalu tylko nie do tego do czego się zobowiązał. Co prawda w jednym z wątków nie wróżyłem wielkiego sukcesu wydawniczego tomikowi, ale w najczarniejszych snach nie przypuszczałem, że tomik wogóle się nie ukaże.



Myślę, że brak komentarzy pod wątkiem angella jest wymowny.
www.poezja.org/debiuty/viewtopic.php?id=116426#dol
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Wszyscy okazują bardzo wielką cierpliwość, skoro przez prawie rok czekają na informacje o tomiku, w międzyczasie administrator miał czas m.in. na wstawianie filmików z innego portalu tylko nie do tego do czego się zobowiązał. Co prawda w jednym z wątków nie wróżyłem wielkiego sukcesu wydawniczego tomikowi, ale w najczarniejszych snach nie przypuszczałem, że tomik wogóle się nie ukaże.

Owszem jest to Józef smutne, oględnie mówiąc.
  • 1 miesiąc temu...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Bardzo dziękuję! Wszyscy tutaj napędzamy się nawzajem i w tym jest wartość :) Nawiasem mówiąc niesamowicie opisałaś swoje odczucia - ta treść, sama w sobie, niesie piękny potencjał. Dziękuję jeszcze raz za miłe słowa.
    • całkiem niedawno przechadzało się nam ładnie za ręce bezwładne   kwiatuszek roślinka zieleń   życie całkiem miłe ich lub moje — jeszcze nie wiem   gdybym tylko mogła ci opowiedzieć dziś znów probowałam otworzyć się na miasto ale pognało mnie zimnem znajomym nadal gniewem   chyba już wiem przypominam sobie   od niedawna nie mam życia — nie mam Ciebie.
    • Obudziłem się leżąc na twardej podłodze. Nie czułem nóg. Całe ciało było odrętwiałe. Przez parę chwil dość uważnie obserwowałem sufit. Pęknięcia rozchodziły się promieniście z lewego kąta pokoju jak fale na jeziorze po wrzuconym kamieniu. Po środku widać było plamę po tym jak sąsiad zalał swoją podłogę. Od prawej strony mniej więcej w połowie, kilka płatów farby wielkości dłoni lekko naderwane wisiały wyglądając jak śpiące nietoperze. Tak. To było moje mieszkanie. Poznałem po sztuce tego sufitu. Wstałem obolały. Nie wiem ile leżałem na podłodze. Zajrzałem do lodówki ale nie czułem głodu. Mdliło mnie na myśl o jedzeniu. Na stoliku przy kanapie znalazłem moje pudełko po MDMA. Było puste. Albo wziąłem z kimś albo sam. Nie pamiętam ile leżałem na podłodze.          Wyszedłem przez drzwi i zamknąłem je na klucz. Na korytarzu cuchnęło moczem i marihuaną. Czy jestem skazany na takie życie? Korytarz był długi ale udało mi się go pokonać korygując ciało chwiane zaburzeniami równowagi. Na schodach odór był jeszcze większy. Po przejściu paru stopni, na pierwszym spoczniku upadłem na kolana i puściłem pawia, dodając do mieszanki smrodu kolejny składnik. Za drzwiami ujadał pies. Świst gwizdka czajnika rozrywał mi głowę. Pani Maria spod szóstki minęła mnie przy wyjściu. Jak byłem mały dbała o mnie jak matka. Dziś już mnie nie poznaje. Alzheimer wymazał jej moje imię z pamięci. Na dworze oślepił mnie blask pochmurnego dnia. Lekki deszcz kropił zmywając z mojej twarzy brud i ślady po łzach. Założyłem czarny kaptur bluzy i z dłońmi w kieszeniach ruszyłem w stronę centrum.         Nie przeszedłem nawet stu metrów i podszedł do mnie Sachiv. Jak zwykle chciał fajkę i jak zwykle snuł opowieści o tym jaką karierę w Polsce zrobi jak uzbiera kasę z pracy kuriera. W jakimś stopniu rozmowa z nim pomogła na chwilę. Zapomniałem o bólu na parę sekund. Padało coraz mocniej gdy stałem na światłach. Przetarłem czoło od wody. Jeżdżące auta zakłócały jednostajny szum deszczu. Szedłem wzdłuż szerokiej alei zgodnie z planem zmierzając ku mojemu przeznaczeniu. To nie była moja decyzja. „I tak musisz to zrobić” – głos w głowie był tak silny, że upadłem ze strachu znów raniąc kolana. Wszystko zaczynało być takie dalekie. Wszystko się ode mnie oddalało. Wszystko było jakby za szybą. „Wszystko w porządku?” Ocknąłem się i spojrzałem w górę. „Wszystko dobrze?” Dwie dziewczyny wyraźnie zatroskane chciały mi pomóc ale uspokoiłem je „Wszystko ok. Nie martwcie się.” - dodając na koniec udawany uśmiech. Wstałem i ruszyłem dalej kierowany jakby obcą siłą. Bezwolnie stawiałem krok za krokiem. Moja głowa niegdyś pełna myśli wypełniona była tylko jedną.         W końcu go ujrzałem. „A więc tam na górze skończy się mój ból” – myśl dźwięczała mi w głowie jak wybawienie. Trzydzieste piętro Pałacu Kultury i Nauki oświetlone było przez zachodzące słońce, które przebiło się gdzieś pomiędzy ciężkimi chmurami a linią horyzontu. Coraz cięższym krokiem udało się dojść do wejścia. W środku siła zimnego marmuru i granitu zmroziła mi serce znieczulające je w całości. Wrzuciłem kasjerowi odliczona kwotę i monety zagrały dźwięcznie w metalowej kuwecie. Do windy wsiadłem sam. Moje niegdyś sprawne nogi ugięły się i przyspieszenie windy wcisnęły mnie w podłogę. Wstałem sam dopiero na samej górze. Nie widziałem ludzi na tarasie. Dla mnie oni nie istnieli. Zobaczyłem tylko słońce, które uciekało za horyzont nasycając cały świat czerwienią. Poczułem mroźny wiatr na policzkach. Na wprost mnie znajdowało się okno. Wysokie na cztery lub pięć metrów. Bez szyb. Tylko z kratą. Wspinaczka po stalowych prętach nie sprawiła mi problemu. Przecisnąłem się przez otwór u szczytu okna i z taką samą sprawnością zszedłem po drugiej stronie. Tam widok wydawał się już taki żywy i kontrastowy jak nic innego co widziałem w życiu. Nasycałem się widokiem barw. Słyszałem światło. Czułem słońce na skórze. Smakowałem mroźny wiatr. Niesiony jedną myślą zmierzałem ku krawędzi.         Oczy miałem pełne łez. Stroskani ludzie wychylali głowy mówiąc coś między sobą i do mnie. Słyszałem słowa, nie rozumiałem zdań. Kamery telefonów nagrywały dramatyczny film. Kto był reżyserem tej sztuki? Sam nie wiem. Chwycili mnie za bluzę i spodnie jakby myśleli, że mnie uratują. Tkwiłem tak ukrzyżowany do kraty rękami lamentujących gapiów. Nagle cały świat wypełnił się ciszą. Nie słyszałem ludzi, nie słyszałem wiatru. Rozmazywał się obraz. Wyrwałem się im ściągając bluzę i wykonałem krok do przodu. Moje ciało przechylało się w stronę ziemi. Zamknąłem oczy. W tych ostatnich chwilach usłyszałem tylko głos kobiety cicho wypowiadającej moje imię. Ten lot był ucieczką i końcem. Wiatr szumiał mi w uszach. Zimno zdawało się zmrażać moje ciało.         Otworzyłem oczy - unosiłem się nad miastem. Zamknąłem oczy – oślepiały mnie gwiazdy. Otworzyłem oczy – leżałem na chodniku. Zamknąłem oczy – stałem się gwiazdą. Świecąc mocą tysiąca Słońc oświetlałem planety wokół siebie. Docierałem do najdalszych zakątków kosmosu. Poza wymiar i poza czas. A więc tak to wygląda. Z prochu powstałem i w proch się obrócę. Z pyłu gwiazd do gwiazd. Myślący pył gwiezdny. Poczułem wolność przestrzeni w niewoli nieskończoności.         ***       - Jak z nim? - Stan jest stabilny. Podaliśmy leki. Będzie spał kilka dni. - Dobrze, że ten strażak go złapał. - Był na linie? - Tak. Skoczył na niego z sąsiedniego okna. - Jak długo zostanie u nas? - Pewnie jak ostatnio, na miesiąc.      
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...