Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

... pamiętał siebie sprzed chwili
gdy czas słonecznie oplatał
najdrobniejszą myśl
lecz on-niespokojny

zaszyte chmurami niebo
wczorajsze. Zbyt blade na teraz
pamiętał kolorami
lecz został-bezdźwięczny

pamiętał dniami i noce omijał
budząc się motylem -
zawracał śpiewając. Wśród cieni własnych
leciał-bezsilnie

pamiętał, bo jeszcze
stare fotografie, powietrzne
mozaiki tworzyły. Wiatr je rozdmuchał
i zgubił-bezpiecznie

w nowy krajobraz się ułożyły...

a teraz uśmiechnięty
artysta nie-zwykły
gdy jeszcze szuka imienia,
malutkiej cząstki samego siebie
co pamięć w obrazy zamienia

malując je roześmiane.

Opublikowano

Fly Elika - uśmiech jest bodaj najkrótszą drogą do drugiego człowieka :) Dlatego dobrze, jeśli potrafimy go odzyskać po czasie.. Zgadzam się, choć dla mnie jeszcze czasem jest to trudne, dlatego poezja wyraża stan mojego ducha - póki co.

Super-Tango - dziękuję Ci :) I widzisz?... jest uśmiech :) Tak, z głębi... tak pisać chciałabym zawsze. A sztuka to nie lada.

Dziękuję Wam za czytanie i komentarze!

Z pozdrowieniami,
K. W.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


... zastanawiam się cały czas ???? czemu piszesz w formie " panie dochtorze, a kolega to ma wstydliwy problem " = opisując tak jaby wtórne uczucia " kogoś " , w formie powieści??? opowieści ??? :)))) od technicznej strony wiersza = to nie ja ....ja staram się
" czytać sercem " ....pozdro :)))
Opublikowano

"... zastanawiam się cały czas ???? czemu piszesz w formie " panie dochtorze, a kolega to ma wstydliwy problem " = opisując tak jaby wtórne uczucia " kogoś " , w formie powieści??? opowieści ??? :)))) od technicznej strony wiersza = to nie ja ....ja staram się
" czytać sercem " ....pozdro :))) "

Hmm... no tak, mogłeś odnieść takie wrażenie, ponieważ ten wiersz jest częścią pewnego cyklu (być może powinnam to jakoś zaznaczyć) Jednak, ponieważ sam również stanowi jakąś całość, dlatego zdecydowałam się go tutaj zamieścić.
O uczuciach dobrze jest pisać wprost. Tutaj jednak zamysł był taki, że wiersz stanowił jakby odpowiedź na słowa poprzedniego utworu cyklu. Stąd wielokropek na początku.

Czytać sercem - mnie taka postawa również jest bliska. Moje jednak potrzebuje teraz rekonwalescencji... ale w odbiorze innych wierszy chyba jeszcze potrafi jeszcze zachować ostrość widzenia :-)

Zdzisławie, dzięki za odwiedziny i... w górę serca!

Pozdrawiam,
K. W.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


....tak przeczuwałem a teraz rozumiem i pewność mam ...dzięki za szczere wyjasnienia ....znaczy się ( moim subiektywnym zdaniem ) rekonwalescencja zmierza ku końcowi ...choć serce jeszcze kwili cichutko ... :)))) pozdrawiam i niech tak sie stanie, że w górę :))) memento mori

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • w niej masz drogi mleczne pokłosiem wydeptane - tu historia z korzeni w niepewność wyrasta. w niej masz ścieżki dopiero co w rosie skąpane - nie minie nawet chwila, a czas je zawłaszcza.   jest tak wyjałowiona (krucha, ślepa, głucha) monokulturą pragnień i błędów tętniących, pusta leży w bezruchu, milczy i nie słucha cichych szeptań i krzyków w koronach szumiących.   choć tak bardzo zmęczona, zasnąć nie potrafi, wciąż zakochana w niebie, z gwiazd wzroku nie spuści, będzie mu czule śpiewać przyziemne piosenki - może ją pokocha, tym marzenie jej ziści.   podszyta marzeniami bladoróżowymi, jedwabnymi nićmi i słodkim wiciokrzewem, użyźni swe zmysły, rozsieje uczuciami, odurzy zapachami i wilgotnym ciepłem.  
    • (Ojcu)   Wiesz, stoję tutaj. W tej trawie wysokiej. W słońcu. W tym rozkwieceniu bujnym i tęsknym.   W tej melancholii rozległej jak czas. W tym ogromie cichym sen głęboki otwiera powieki. I śnię tym snem potrójnym zamknięty. Tą duszną godziną upalnego lata.   Chwieją się wiotkie gałęzie. Łodygi. Źdźbła łaskoczące łydki.   I wszystko to szumi, gęstnieje. Oddycha niebem rozległym. Kobaltowym odcieniem przeciętym smugą po odrzutowcu i z białą gdzieniegdzie chmurą, obłokiem skłębionym …   W powietrzu kreślę tajemne symbole, znaki. Lgnę ustami do kory drzewa. Całuję. Namiętnie. Jak usta kochanki niewidzialne, drzewne. Liściastą boginię miłości.   Wnikam w te rowki słodkawe i lepkie od soku, czując na końcu języka tężejące grudki.   Układam zdania zapadnięte do środka, zamknięte a jednocześnie przeogromnie rozległe jak wszechświat. Jak unicestwienie. Zaciskam powieki. Otwieram… Mrugam w jakimś porywie pamięci.   Widzę idącego ojca, poprzez odczuwanie w nim tej powolności elegijnej (taką jaką się odczuwa we śnie)   Idzie powoli w wysokiej trawie. W łanach rozkołysanego morza z dłońmi złączonymi mocno i pewnie.   I rozłącza je nagle w mozaice szeptów, rozsuwając w tym złotym rozkłoszeniu zbożność i wiatr. I znowu w słońcu, i w cieniu. Za tym dębem, za kasztanem.   Za samotną w polu topolą. Chwieją i smukłą. jak palec na ustach Boga.   Idzie powoli, odchodząc. I pojawia się na chwilę, by zniknąć znowu za jakimś krzewem, co mu zachodzi znienacka drogę.   I znowu, ale w coraz większym oddaleniu. Za kępą pachnącą, za tym drżącym ukołysaniem maleńkich kwiatków, które mu spadają na głowę białym deszczem. Za jaśminem, który tak kochał za życia.   Twarz przesłaniam dłonią, szczypiące oczy, bowiem uderza mnie oślepiający promień słońca. Znienacka.   Otrząsa się w prześwicie z szeleszczących liści w powiewie. Lecz po chwili robi się duszno i cicho. Jakoś tak tkliwie. Ojciec zniknął, zapadł się. Rozpłynął, gdzieś w rozkojarzeniu sennej melancholii.   Na piaszczystej ścieżce pociętej cieniami gałęzi. A jednak był tu kiedyś i żył jeszcze. I żyje...   Jestem jedynym świadkiem tej manifestacji. Tego przemknięcia niematerialnego zrywu zakamuflowanego przed światem.   I mimo że jestem bez miejsca i przeznaczenia, notuję każdy błahy kształt. Każdy nawet zarys, który jest w czyimś zamyśle jedynie nic nieznaczącym szkicem.   W chmurze spopielałej. W nadciągającym snopie deszczu.   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-06-24)    
    • Ciekawe, czy innych książkach też będzie.  Pzdr

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        (dla Raskolnikowa Sonia po prostu była święta, ale dawno czytałam).
    • @Robert Witold Gorzkowski dziękuję @Rafael Marius dziękuję. Pozdrawiam Was serdecznie, ale nie końcem, lecz początkiem, który wskazał mi drogę , co dalej muszę robić!  Zresztą, nie pominąłem przesłanek z jego podpowiedzi , jakie pozwalają odkrywać to, co zostało nieodkryte albo zatajone!?   Więc zaczniemy od tego, czym jest język światła i cienia?            

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        !!!!   Interpretację już mam!              
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Bcmil Czytając powyższe przypomniał mi się film z Jet Li Kiss of the Dragon (2001).   
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...