Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

jak Krzyk Muncha
cichy i niczyj potrafię być
bliższy
od świateł pociągu
wjeżdżającego na peron czwarty
gdzie czekasz ubrana w perfumy i makijaż
w taką jak lubię sukienkę

wśród pisku kół
nie słychać oddechów
nierównych
jak krawężniki na ulicy Sosnowej

(rośnie tu stary dąb
zasztyletowany przez dzieci
o mózgach jak kalafior
ale to nie jest ich wina
dlatego niech pełzają własnymi ścieżkami)

miażdżymy sobie usta
jak zderzaki aut na crash testach
i kiedy pustoszeje przestrzeń
otwierasz się butelką wina
wypełniając mnie sobą

Opublikowano

"ale to nie jest ich wina / dlatego niech pełzają własnymi ścieżkami" - to zgrzyta. Bo gdyby zabrać z wersu "jest" (które tam, w mym efekcie, nie powinno być), to z kolei spójnik "dlatego" zaś nie zagra ładnie, a zwłaszcza, że w tym nawiasie znajduje się pewien słaby rekwizyt, którego należy unikać. Puenta pamiętnikowo wtórna.

Opublikowano

trudno komentować takie teksty

przeklinam siebie że tak szybko przeczytałam, mogłam rozwlekać tę przyjemność w nieskończoność, dłużej oczekiwać puenty, ale mam słabą wolę, niestety..
więc tylko czytam sobie i czytam;P upajam się upijam

pozdrawiam
klaudia

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Łukaszu musi zgrzytać i zgrzyta, więc jest ok, wiersz kompletny zawsze przede mną
co do puenty mam inne zdanie, ale czytelnik widzi i czyta zawsze po swojemu
dzięki za czytanie i komentarz
pozdrawiam
r
Opublikowano

Rafale: Doskonały tekst. Zabrałabym dygresję o dzieciach, co to nie ich wina! Wszyscy wiemy, że dzieciaki są różne, wredoty małe także chodzą po podwórkach z nożykami. Jakoś się niezręcznie usprawiedliwiasz z braku miłości do wszystkich dzieci świata, Spójrz, jak będzie czysto:


(rośnie tu stary dąb
zasztyletowany przez dzieci
o mózgach jak kalafior)

Ale poza tym - świetnie!

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


tak, wiem Anno, że w nawiasie jest jak jest, tak miało być, gdyż to jest taka wrzuta, przemyślenie z podświadomości, niby nie istotne dla wiersza ale jednak chciałem by się w nim znalazło
dziękuję za pochwałę i czytanie przede wszystkim
pozdrawiam
r

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Niesamowite  te metafory, tak chyba rzeczywiście  wygląda to " siódme niebo" jestem pod wrażeniem:):)
    • To jest po prostu POEZJA:) inni przede mną" rozbierali " wiersz a ja się tylko zachwycam:):)
    • @Berenika97 Dziękuję Bereniko za piękny komentarz:):)
    • Po środku mroku świeca się tli Z tła ku niej lgną kirowe ikary - ćmy W mdłą ciszę wdarł się ledwo słyszalny trzask Życie znów staje się żartem bez puenty A po kruchym ikarze z wolna opada pył   Wspomnienie i dym, a on spełniony Unosi się w górę, jest taki wolny - Już nic nie czuje. Co za ironia Dla obserwatora, tak przykra Może się wydać ta jego dola   Lecz czym jest różny człowiek od ćmy Wciąż szuka czegoś co go wyniszczy - Czegokolwiek, co będzie mu ogniem Jego świadomość jest obserwatorem On pragnie się wyrwać, uwięziony w sobie Biega za szczęściem, jak liść za wiatrem A każde spokojne spełnienie, zamienia w drżenie   Potem zostaję dym, który rozrzedza płynący czas. Ucieka on słowom w pozornie głębokich opisach. Mimo to staramy się mówić o tych niewidocznych nam szczytach gór Gór, he, he - chyba szaleństwa   My od początku do końca tak samo ciekawi Mówimy gładko o tym czego nie znamy A jednak dziwny posmak zostaje w krtani Gorzki posmak wiedzy że nic nie wiemy Przykrywamy typowym ludzkim wybiegiem, ucieczki w poszukiwanie   Jak dla ślepego syzyfa, w naszej otchłani Pozostaje nam tylko zarys kamienia Zesłanie od bogów Lub od siebie samych Szukamy ognia Potykając się znów o własne nogi Z pustką i cieniem za towarzyszy I przytłaczającym ciężarem ciszy   Błogosławieni niech będą szaleńcy Których natura - kpić z własnej natury Bo choć idą tą samą drogą Dla nich zdaje się być jasną i błogą W świetle ucieczki od świadomości Idą spokojnie, spotkać swój koniec Nie szukając w tym najmniejszej stałości W swoim stanie, zrównują się z dymem Przecież ich ruchów też nikt nie pojmie Ich świat jest czymś innym niż zbiorem liter i ciszy   Reszta zaś tych nieszalonych Brodzących w pustej słów brei, Zamknięta w otwartych klatkach, Które z czasem nazywa się 'prawda'   Kurtyna nocy już dawno opadła Mgła, wodą na ziemi osiadła Obserwujący ćmy zasnął A nasza świeca, wreszcie zgasła
    • @FaLcorN Myślę, że nie tylko Ty zadajesz sobie wspomniane w wierszu pytania. :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...