Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Czwarty wers nie miał z tym nic wspólnego, dlatego piąty może pod nim świergotać do syta ;)))

Dziękuję, że zawitałaś :))
Pozdrawiam.

Agatku, w ramach dowolności pointerowałam daleko :)))

Oto adres:

pl.wikipedia.org/wiki/Batalion_"Nachtigall"

:))

pozdrawiam :)

Nie mogę nic za to - skojarzenia Czytelnika ;)
A czemu nie szef mafii pruszkowskiej ?:)) [w ósmym wersie]
  • Odpowiedzi 41
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Może być nawet w klocki - koty z długimi włochami ;)
Toto Kotunio ? ;)))) - toto cotugno :
www.youtube.com/watch?v=s1C5bjxz_L8


Pozwólcie mi zaśpiewać
z gitarą w dłoni
Pozwólcie mi zaspiewać,
jestem Włochem.

Witaj Italio ze spaghetti al dente
i z partyzantem jako prezydentem
z radiem samochodowym zawsze w prawej dloni
I z kanarkiem w oknie
Witaj Italio z twoimi artystami
i z dużą ilością Ameryki na plakatach
z kobietami które są coraz mniej zakonnicami (coraz bardziej wyzwolone)
Witaj Italio, witaj Mario
O oczach z taką melancholią
Witaj Boże, wiesz, że też jestem tutaj

Chór:
Pozwólcie mi zaśpiewać
z gitarą w dłoni
Pozwólcie mi zaśpiewać
piosenkę wolniej wolniej
pozwólcie mi zaśpiewać
ponieważ jestem z tego dumny
Jestem włochem,
prawdziwym włochem

Witaj Italio, ktora nigdy się nie lęka
z miętowym kremem do golenia
z garniturem w prążki w kolorze blu
z analizą meczu w kazda niedziele w TV (moviola - analizowanie meczu klatka po klatce, cos co odbywa sie w niedziele w TV i czego zaden Wloch sobie nie odpusci :D )
Witaj Italio z kawa ristretto (małe espresso)
z nowymi skarpetkami w pierwszej szufladzie (przesąd)
z flagą w farbiarni
i z używanym seicento

Chór:
Pozwólcie mi zaśpiewać
z gitarą w dłoni
Pozwólcie mi zaśpiewać
piosenkę wolniej wolniej
pozwólcie mi zaśpiewać
ponieważ jestem z tego dumny
Jestem włochem,
prawdziwym włochem
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Wykręcasz się ?;)
Już nawet kochanie nie mogę do Ciebie powiedzieć ! ? ;P
Florence ?
You've Got The Love ;)
www.youtube.com/watch?v=6Qkc8evWCNY

Twoja Florcia pięknie kuruje trelami. Moja Nightingale zbyt dosłownie do sprawy podeszła ;)

Ależ możesz, kochanie, tylko istnieje ryzyko uzależnienie się, a jak mnie "dumpniesz", to mi zostaną tylko słodycze przez szybę; P

www.youtube.com/watch?v=eO_dEiN1FkE
Opublikowano

Niezwykła jest twoja ciekawość słowa i wynikające z niej "podróże" - często awanturnicze ;)) To bardziej Indiana Jones, niż przygarbiony bibliotekarz :))
Jednak, to nie tylko igraszka słowna. Można snuć dywagacje na temat natury poszczególnych nacji, zaglądając do ich kuchni, łazienki, sypialni... można wsłuchać się w brzmienie słów, uchwycić ich "rysopis"...
Zabawne i intrygujące.
:)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Wykręcasz się ?;)
Już nawet kochanie nie mogę do Ciebie powiedzieć ! ? ;P
Florence ?
You've Got The Love ;)
www.youtube.com/watch?v=6Qkc8evWCNY

Twoja Florcia pięknie kuruje trelami. Moja Nightingale zbyt dosłownie do sprawy podeszła ;)

Ależ możesz, kochanie, tylko istnieje ryzyko uzależnienie się, a jak mnie "dumpniesz", to mi zostaną tylko słodycze przez szybę; P

www.youtube.com/watch?v=eO_dEiN1FkE

Gdybym próbowała Cię "dumpnąć" Ty mogłabyś mnie "flingnąć","slapnąć","slingnąć","pitchnąć","tossnąć","sticknąć","slamnąć","dropnąć"
albo"quitnąć".
To ja raczej "dumpnąć"
nie próbuję nawet w myślach ;))))) kochanie ;))
Zasłuchałam się w Suzanne i w tłumaczenie tekstu wejszłam do tego stopnia, że zacytuję trzecią zwrotkę ;
I know your name,
I know your skin,
I know the way
these things begin;
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ta Twoja wyliczanka zabrzmiała jak "sequel" "Kropki nad ypsylonem" :))
Wiedzę na temat "your skin" posiadam tylko cząstkową, ale jakoś - przynajmniej na razie - muszę z tym żyć ;)
"Kropkę nad ypsylonem" warto przeczytać wielokrotnie ;))
Mój "sequel" niekoniecznie :)))
Krystaliczne brzmienie wokalu (Suzanne) sprawia, że mój apetyt (na jej piosenkę)rośnie w miarę jedzenia, czyli do bardzo ulubionych i słucham raz jeszcze;

sweet appetite,
no single bite
could satisfy

:)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



To prawdziwa wieża Babel. Niestety tego nie da się przetłumaczyć. Chyba, że w Ptasim Radiu. Danie najlepiej prezentuje się w... pieczonych przepiórkach, ale te niestety stracą głos po przypieczeniu skórki.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



To prawdziwa wieża Babel. Niestety tego nie da się przetłumaczyć. Chyba, że w Ptasim Radiu. Danie najlepiej prezentuje się w... pieczonych przepiórkach, ale te niestety stracą głos po przypieczeniu skórki.

Coś mi się zdaje, że o to chodziło żeby było nieprzetłumaczalne ;))
Pozdrawiam dźwięcznie i dziękuję za zaglądek w Tuwima
i w moje tyż ;))
Opublikowano

wspominam i słucham często, bo lubię Skaldów, to mój rocznik;
zachwycają mnie kobiety "całe w skowronkach"; :))
widzę integralność rozmaitych języków w wyrażaniu tego samego - ludzie wszystkich krajów łączcie się lingwistycznie, a poznacie podobienstwa i różnice nie gubiąć tożsamości -
prosty w sumie sposób na zbliżenie człowieka z człowiekiem ale to należy odkryć i ujawnić -
czytam z satysfakcją - humanizm wcale nie jest w odwrocie, partneruje dzięki takim wierszom technice -
bravo!
:))!
J.S

Opublikowano

fajnie było by posłuchać w wersji audio:) zrealizowałaś w pełni swój pomysł i nie ma się czego czepiać.Z jednej strony się podoba, z drugiej mam małe wątpliwości.

tą część biorę jednak, bez żadnych wątpliwości:)
"ach słownik kląska po francusku rossignol
oho słownik zawodzi po rosyjsku соловей
ależ słownik śpiewa po włosku usignolo
och słownik jodłuje po niemiecku Nachtigall
eh słownik świergota po hebrajsku zamir זמיר
aha słownik nuci po hiszpańsku ruiseňor
hejże jej słownik muzykuje po angielsku nightingale"

pozdrawiam Nikodem

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Marek.zak1 @Berenika97 @Berenika97 @piąteprzezdziesiąte @jan_komułzykant @Nata_Kruk Dziękuję uprzejmie za serduszka i bardzo pochlebne komentarze. Pozdrawiam Was i wszystkich czytelników.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      K.
    • @Dekaos Dondi  a potem ktoś głowę kata zetnie  
    • @Nata_Kruk musi być szalony, bo czasem jestem szalona dzięki   @Kwiatuszek dzięki
    • @Natuskaa    "(...) To, co długo dojrzewa, bywa śmieszne i niedocenione (...)".     Rozumiem, że masz na myśli innych ludzi. Bo na podstawie już tylko "Późnego owocu" można wysnuć wniosek, że owoce adojrzałe bynajmniej Cię śmieszą.     Pozdrowienia. ;))*    
    • ... będzie zacząć tradycyjnie - czyli od początku. Prawda? Zaczynam więc.     Nastolatkiem będąc, przeczytałem - nazwijmy tę książkę powieścią historyczną - "Królestwo złotych łez" Zenona Kosidowskiego. W tamtych latach nie myślałem o przyszłych celach-marzeniach, w dużej mierze dlatego, że tyżwcieleniowi rodzice nie używali tego pojęcia - w każdym razie nie podczas rozmów ze mną. Zresztą w późniejszych latach okazało się, że pomimo kształtowania mnie, celowego przecież, także poprzez czytanie książek najrozmaitszych treści, w tym o czarodziejach i czarach - jak "Mój Przyjaciel Pan Leakey" i o podróżach naprawdę dalekich - jak "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" jako osoby myślącej azależnie i o otwartym umyśle, marzycielskiej i odstającej od otaczającego świata - mieli zbyt mało zrozumienia dla mnie jako kogoś, kogo intelektualnie ukształtowali właśnie takim, jak pięć linijek wyżej określiłem.     Minęły lata. Przestałem być nastolatkiem, osiągnąwszy "osiemnastkę" i zdawszy maturę. Minęły i kolejne: częściowo przestudiowane, częściowo przepracowane; te ostatnie, w liczbie ponad dziesięciu, w UK i w Królestwie Niderlandów. Czas na realizację marzeń zaczął zazębiać się z tymi ostatnimi w sposób coraz bardziej widoczny - czy też wyraźny - gdy ni stąd, ni zowąd i nie namówiony zacząłem pisać książki. Pierwszą w roku dwa tysiące osiemnastym, następne w kolejnych latach: dwutomową powieść i dwa zbiory opowiadań. Powoli zbliża się czas na tomik poezji, jako że wierszy "popełniłem" w latach studenckich i po~ - co najmniej kilkadziesiąt. W sam raz na wyżej wymieniony.     Zaraz - Czytelniku, już widzę oczami wyobraźni, a może ducha, jak zadajesz to pytanie - a co z podróżnymi marzeniami? One zazębiły się z zamieszkiwaniem w Niderlandach, wiodąc mnie raz tu, raz tam. Do Brazylii, Egiptu, Maroka, Rosji, Sri-Lanki i Tunezji, a po pożegnaniu z Holandią do Tajlandii i do Peru (gdzie Autor obecnie przebywa) oraz do Boliwii (dokąd uda się wkrótce). Zazębiły się też z twórczością,  jako że "Inne spojrzenie" oraz powstałe później opowiadania zostały napisane również w odwiedzonych krajach. Mało  tego. Zazębiły się także, połączyły bądź wymieszały również z duchową refleksją Autora, któraż zawiodła jego osobę do Ameryki Południowej, potem na jedną z wyspę-klejnot Oceanu Indyjskiego, wreszcie znów na wskazany przed chwilą kontynent.     Tak więc... wcześniej Doświadczenie Wielkiej Piramidy, po nim Pobyt na Wyspie Narodzin Buddy, teraz Machu Picchu. Marzę. Osiągam cele. Zataczam koło czy zmierzam naprzód? A może to jedno i to samo? Bo czy istnieje rozwój bez spoglądania w przeszłość?     Stałem wczoraj wśród tego, co pozostało z Machu Picchu: pośród murów, ścian i tarasów. W sferze tętniącej wciąż,  wyczuwalnej i żywej energii związanych arozerwalnie z przyrodą ludzi, którzy tam i wtedy przeżywali swoje kolejne wcielenia - najprawdopodobniej w pełni świadomie. Dwudziestego pierwszego dnia Września, dnia kosmicznej i energetycznej koniunkcji. Dnia zakończenia cyklu. Wreszcie dnia związanego z datą urodzin osoby wciąż dla mnie istotnej. Czy to nie cudowne, jak daty potrafią zbiegać się ze sobą, pokazując energetyczny - i duchowy zarazem - charakter czasu?     Jeden z kamieni, dotkniętych w określony sposób za radą przewodnika Jorge'a - dlaczego wybrałem właśnie ten? - milczał przez moment. Potem wybuchł ogniem, następnie mrokiem, wrzącym wieloma niezrozumiałymi głosami. Jorge powiedział, że otworzyłem portal. Przez oczywistość nie doradził ostrożności...    Wspomniana uprzednio ważna dla mnie osoba wiąże się ściśle z kolejnym Doświadczeniem. Dzisiejszym.    Saqsaywaman. Kolejna pozostałość wysiłku dusz, zamieszkujących tam i wtedy ciała, przynależne do społeczności, zwane Inkami. Kolejne mury i tarasy w kolejnym polu energii. Kolejny głaz, wybuchający wewnętrznym niepokojem i konfliktem oraz emocjonalnym rozedrganiem osoby dopiero co nadmienionej. Czy owo Doświadczenie nie świadczy dobitnie, że dla osobowej energii nie istnieją geograficzne granice? Że można nawiązać kontakt, poczuć fragment czyjegoś duchowego ja, będąc samemu tysiące kilometrów dalej, w innym kraju innego kontynentu?    Wreszcie kolejny kamień, i tu znów pytanie - dlaczego ten? Dlaczego odezwał się z zaproszeniem ów właśnie, podczas gdy trzy poprzednie powiedziały: "To nie ja, idź dalej"? Czyżby czekał ze swoją energią i ze swoim przekazem właśnie na mnie? Z trzema, tylko i aż, słowami: "Władza. Potęga. Pokora."?    Znów kolejne spełnione marzenie, możliwe do realizacji wskutek uprzedniego zbiegnięcia się życiowych okoliczności, dało mi do myślenia.    Zdaję sobie sprawę, że powyższy tekst, jako osobisty, jest trudny w odbiorze. Ale przecież wolno mi sparafrazować zdanie pewnego Mędrca słowami: "Kto ma oczy do czytania, niechaj czyta." Bo przecież z pełną świadomością "Com napisał, napisałem" - że powtórzę stwierdzenie kolejnej uwiecznionej w Historii osoby.       Cusco, 22. Września 2025       
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...