Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

kiedy wzdychasz - już rano -
ze snem się żegnając
zdziwony przystajesz na brzegu świtania
i choć jestem tuż obok
obraz sen ci zasłania
który żegna się z tobą

pierwszą myślą się dzielisz
że niebo pogodne(wiatr firankę odsunął)
dłonią światło odganiasz
jak motyl łagodne
które tańczy po twarzy rumieńce malując
a dzień pachnie domem



(inspirowany wierszem Anny Pary - "Czekanie" :-) )

Opublikowano

czuję niedosyt jakoś za szybko się skończył ten wiersz. Ale poranki też zostawiają niedosyt... zwłaszcza te teraźniejsze, więc niedosyt jest na plus
Podobają mi się podobieństwa tych strof:
"ze snem się żegnając"(...)
"obraz sen ci zasłania
który żegna się z tobą"
choć można sprawić, że będą jeszcze bardziej podobne(to tylko sugestia, wtedy oczywiście zmieni się rytm wiersza, decyzja należy do Ciebie)
I tak właśnie przyszło mi do głowy czy nie napisać tego tak:

kiedy wzdychasz - już rano -
ze snem się żegnając
zdziwony przystajesz na brzegu świtania
i choć jestem tuż obok
obraz(nie od razu skojarzyłam, że chodzi tu o obraz tej"tuż obok")sen ci zasłania
żegnając się z Tobą

pierwszą myślą się dzielisz
niebo podgodne (wiatr firankę odsunął)
dłonią światło odganiasz
jak motyl łagodne
które tańczy po twarzy rumieńce malując
a dzień pachnie domem

i właśnie... czy tu ma być podgodne jako słowotwórczość, czy pogodne? zresztą, nieważne :)) Zaproponowałam ale wersję też niedopracowaną, gnębi mnie ten obraz bardzo ;) Ale może tylko ja taka niekumata jestem :)
Pozdrawiam ciepło. Jasmine :)

Opublikowano

ach te motyle! Aniu Para i Aniu Rebajn jednego wczoraj udało mi się
wypuścić bo wpadł na klatkę schodową i nie mógł
się wydostać. Siedział caly dzień na obrazie, dopiero
potem próbowałam go przez okno...aż w końcu
udało się, bo do światła przez szybę leciał, wypuścić
J. serdecznie

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena będę już zdrowa do końca życia:)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Berenika97, bardzo ciekawa analiza, nawet tak ciekawa, że nie jest mi łatwo z nią dyskutować, ale jednak spróbuję. "Nie jest to nudny tekst, chociaż lekki ton, niemal farsowy, może wydawać się nieadekwatny do powagi sytuacji. Ale rozumiem, że to Twój zamysł." A ja sobie pozwolę nie zgodzić się albo nie do końca zgodzić się z twoim twierdzeniem o lekkim, farsowym tonie. Zakochanie Marka jest przecież jak najbardziej poważne, chciałoby się rzec, że jego wariactwo wynikające z tego zakochania także jest czymś poważnym. Weź na przykład taki fragment:  "- Aguś, od kiedy tu się znalazłaś, w naszym małżeństwie zrobiło się jakoś ciekawiej, przez to, że państwo pod postacią wyroku skazującego się niejako wdarło się do naszego małżeństwa. "   Marek się w tym powyższym fragmencie ekscytuje się tym, że...Agnieszka nie należy tylko do niego, że w jakiś sposób należy także do państwa. Pojawia się tu więc w pewnym sensie myśl propaństwowa, trochę na przekór twojemu twierdzeniu o "lekkim, niemal farsowym tonie", który "może wydawać się nieadekwatny do powagi sytuacji". Ale może jest coś na rzeczy w twoim twierdzeniu o tym lekkim tonie, który może wydawać się nieadekwatnym  do powagi sytuacji. Mi się taka lekkość kojarzy z etosem szlacheckim, z taką szlachecką dumą, która w tego typu sytuacjach nakazuje, żeby nie okazywać przygnębienia, lecz zawsze mieć głowę do góry.      
    • Moimi planami. Piekło się wybrukowało. Moje chęci zginęły w wielkim potopie, wysokoprocentowej fali. Moje słowa, ugrzęzły w pisanych natrętnie listach i błahych wierszach. Miłość, ją zamurowałem w zatęchłej zgnilizną piwnicy bez okien. Wygodne jest życie samotnika. Telefon milczy. Przyjaciele omijają Twój adres, idąc ku tym, którzy zastąpili Twe miejsce przy ich boku. Ludzka mowa staje się denerwującym dodatkiem, letnich, skwarnych minut zmierzchu. Jak muchy podniecone do granic szaleństwa, bzyczące na świeżym zezwłoku psa. Spęczniałym i sinym od gazów rozkładu. Z wywalonym, spomiędzy rozwartych szczęk, szorstkim jęzorem. Porzuconym w rowie przydrożnym, mulistym lekko i ukwieconym, rozplenionym po ugorach jak zaraza mleczu. Oni mają swoje życie we własnych, pewnych dłoniach. Chwytają nimi dzień i noc. I deszcz i śnieg. Jednako bawią ich swymi odosobnionymi barwami szczęścia, wszystkie dni tygodnia. Potrafią czerpać wszystko co najlepsze z życiowej esencji i dawać choć cząstkę siebie innym. A Ty? Możesz jedynie uciec w koszmarny sen. Łóżko jak trumna. Wysadzana książkami i brudnymi, znoszonymi ubraniami. Świerszcze grają ostatni tej nocy nokturn. Znów w półśnie umęczonym. Wyobrażałem sobie piękne życie. I tylko pytania. O przeszłe i przyszłe cierpienia. Wychodzisz z domu pewnym krokiem. Starasz się być jak inni. Lecz, wrócisz za kilka minut pod sam próg. Nie umiesz żyć. W świecie ludzi. Więc trumna czeka. Nie krzyczy i nie pyta. Nie ocenia i nie próbuje zmieniać. Nie boi się Twoich napadów agresji i paniki. Najlepiej będzie jak się położę. Prześpię egzystencję ludzkości. Gdybym jakimś cudownym trafem tym razem umarł. Zanieście mnie po prostu na cmentarz.
    • Muzyka, przez ucho, umysł - do języka.  
    • @Starzec 'Z języków najtrudniej nauczyć się wspólnego języka' Pozdrawiam. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...