Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Alejandro


Rekomendowane odpowiedzi

do tej pory z dystansem odnosiłam się do gagomanii - owszem, lubiłam obejrzeć teledysk, piosenki w radiu mi nie nie przeszkadzały, ale nie popadłam w zachwyt, choć podziwiałam oryginalność.

wszystko zmieniło się za sprawą Alejandro i teledysku do tej piosenki, za którym stoi mistrz Steven Klein. mam wrażenie, że piosenka dość mocno nawiązuje do wczesnej twórczości Madonny, wg niektórych brzmi jak Ace of Base;) mimo wszystko przyjemnie mi się tego słucha.

ale wróćmy do teledysku. nie pamiętam, kiedy jakikolwiek teledysk tak mnie poruszył, wywołał masę sprzecznych emocji i w ogóle. jeszcze ciężko mi o tym pisać.

kto teledysk widział, wie, co się tam dzieje, kto nie wie - niech poszuka. ludziom o słabych nerwach szczerze odradzam.

teledysk szokujący - dla jednych to szokowanie dla samego szokowania, dla innych ma głębszy sens. jedni widzą w nim tylko profanację,inni starają się widzieć więcej. jednych zniesmacza, drugich wzrusza.

wszystkich, którzy chcą dyskutować o profanacji symboli religijnych i drzeć buzię - proszę o powstrzymanie się lub założenie w tym celu osobnego wątku.

tu chciałabym porozmawiać o sztuce - przekraczaniu granic, dobrego smaku, wykorzystywaniu symboli, co można, czego nie.

dla mnie ten teledysk jest właśnie sztuką - pomysł, którego jeszcze nie przetrawiłam, wspaniałe ujęcia, sposób prowadzenia kamery, stworzenie przestrzeni teatralnej - to dla mnie wielkie przedstawienie, stylizacja, przekraczanie płci.

ze względu na sztukę właśnie staram się nie krytykować pewnych wykorzystanych w teledysku symboli - sztuka rządzi się swoimi prawami, jednych zniesmaczają inscenizacje z wyskrobanych płodów, inni widzą w nich jakieś przesłanie.

nie wiem, ile w tym wydarzeniu jest zasługą Gagi, pewnie mniej niż Kleina, mimo wszystko jeszcze nie mogę się otrząsnąć;) jesteśmy świadkami nowej sztuki. w tej sztuce widzę odwrót od tandety. kobieta nie musi być idealna, opalona, sylikonowa i prężyć się do rosłego pana z łańcuchami Gaga pokazuje ciało odbiegające od stereotypowego ideału. pokazuje się w paskudnej bieliźnie, wystawia krągłe uda, nie do końca płaski brzuch i małe piersi. chwała jej za to. imituje akt seksualny, ale w inny sposób, niż duża liczba piosenkarek z silikonowymi ustami. Gaga nie jest dla mnie wyuzdana, seksualna. ona jest sensualna.

możliwe, że za kilka dni spojrzę na to inaczej, z większym dystansem, nawet uświadomię sobie, że to po prostu kicz, ale póki co... ;)

przepraszam za ten emocjonalny wywód i mam nadzieję, że będziemy mogli porozmawiać rzeczowo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Oleś, ale właśnie sama sobie buzię utarłaś.

jeśli chcesz dyskutować o granicach smaku, czemu chciałabyś kneblować jakąś grupę ludzi z poczuciem profanacji? jakby o sztuce nie mogli mówić ci ludzie, którzy są zaangazowani religijnie, niechby nawet i fanatycy,


Ps: wisz, islam nie skreśla sztuki, choć wiele z ornamentyki wypada ; P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Oleś, ale właśnie sama sobie buzię utarłaś.

jeśli chcesz dyskutować o granicach smaku, czemu chciałabyś kneblować jakąś grupę ludzi z poczuciem profanacji? jakby o sztuce nie mogli mówić ci ludzie, którzy są zaangazowani religijnie, niechby nawet i fanatycy,


Ps: wisz, islam nie skreśla sztuki, choć wiele z ornamentyki wypada ; P
racja, wyraziłam się nieprecyzyjnie. w sumie zależało mi tylko na tym, żeby pod tematem nie było pyskówki, niepotrzebnego obrażania i odsądzania od czci i wiary:) w typie 'jesteś taka i owaka skoro ci się to podoba'.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niektóre teledyski MANSONA, czy Tool mogą uchodzić za dzieła sztuki, ale jeśli chodzi o tę panią, to nie jestem przekonany. Szanuję, tak jak każdego, kto potrafi stworzyć piosenkę, albo akompaniować sobie przy śpiewie jakimś instrumentem - tzn. widać, że nie jest to jakaś pusta gwiazdka typu: napiszą mi hit, poprawią falset i rządzę...

ale z drugiej strony nie mój klimat (z takich popów to tylko robbie williams), jak na coś się rzucają wszyscy, to z tego rezygnuję. Świetlicki napisał takie zdanie nawet:
"Nienawidzę obcych płyt. Nawet jeśli mam takie same." (możliwe, że lekko parafrazuję)

coś w tym jest,
zdrówko,
Jimmy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trudno było przegapić premierę, wszystkie pudelki o tym doniosły ;)
Teledysk jest w znacznym stopniu militarny, więc jak się weźmie pod uwagę wojny obecne i minione - elementy religijne są jak najbardziej na miejscu. Także to, że Gaga dała się została zagarnąć, zdominować i wypieprzyć przez balet – pasuje jak ulał. Wychudzona, chłopięca, bezsilikonowa figura oraz siermiężna bielizna pasują do roli ofiary.
Balet podoba mi się we wszystkich scenach militarnych, najbardziej w tej, gdzie chłopcy maszerują kręcąc biodrami, niczym modelki na wybiegu. I w ogóle pomysł ze szpilkami nie taki zły, ale sceny bzykane jakieś takie nijakie. Bardziej przekonujący seks widziałam wczoraj w polskim filmie, którego tytułu nie pamiętam, ale i tak to się odbyło w końcówce filmu, więc raczej trudno by było doczekać ;) Trochę kiczu daje się zauważyć – makijaż, krwawe ochłapy na procesyjnej poduszce i trumna, symulowany seks. Połykanie różańca zwyczajnie nudne. Moje pokolenie już przerabiało penisa na krzyżu i nie tylko, więc żadnego szoku związanego z profanacją nie doświadczam. Piosenka gdzieś mi ginie w tym wszystkim, Gaga podoba mi się wyłącznie w scenach z fajką. Jej taniec, śpiew – przepływa bez echa. Aha, końcowa scena rozpadu nawet mi się podoba wydaje mi się fajnym podsumowaniem całości, właśnie przez swoją symboliczność, całkowity brak realizmu. Chyba ktoś w tym teledysku próbuje powiedzieć coś ambitniejszego, ale nie rezygnując ze starych, dobrych, wyświechtanych metod.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


dzięki, Fana
widzisz, ja np. nie widzę nic seksualnego w tym klipie, nawet mimo (a może właśnie przez) tej imitacji stosunku. widzę za to teatralizację świata przedstawionego. nie wiem, czy dobrym tropem idę, ale ten seks wcale nie miał wyglądać realistycznie. chyba (podkreślam: chyba) chodziło o coś innego niż w innych przesiąkniętych erotyką i pornografią teledyskach, gdzie co druga osoba schyla się po mydło.

co do piosenki - niestety wg mnie też ginie;]

najlepsze sceny to wg mnie pierwsze dwie minuty, a końcowa właśnie mi się nie podoba. znaczy się, fajny kierunek, ale wolałabym żeby np. ta twarz zaczęła się starzeć, zmieniać, rozkładać. ale tu nagle taka trochę kosmiczna dziura;)

ale pomijając już sens, wymowę - której nie rozumiem, ale jak widzę Ty chyba trafnie zinterpretowałaś (o ile w ogóle ktoś chce tu coś przekazać;)) - bardzo podoba mi się montaż, taśma, scenografie, takie czysto techniczne aspekty.

zastanawiam się tylko, czy ten obraz nie zastawił na mnie pułapki. czy pierwsze wrażenie nie sprawiło, że chciałam, żeby to wszystko miało jakieś znaczenie. a tu zonk. tak jak w przypadku poetów, którzy śmieją się do rozpuku, gdy ktoś interpretując wiersz zauważa wpływy filozofii takiej, siakiej i owakiej, pierwsze i piąte dno, chwali rzeczy, o których autor nawet przez chwilę nie pomyślał - a miał na myśli tylko to, co napisał, nic więcej.

bardzo możliwe, że za kilka dni będę się śmiać sama z siebie;]
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a, a na zapowiedź teledysku trafiłam nie dzięki pudelkom, tylko przez pewien blog (big cock - swoją drogą polecam pisanie tego niepokornego człowieka:) teksty o sztuce niskiej i wysokiej, a przede wszystkim o zacieraniu się granic między nimi)

edycja: wskoczyłam właśnie na pudla i o dziwo dowiedziałam się ciekawej rzeczy - zdjęcia do teledysku wykonał Janusz Kamiński:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Olesia, nie dałem rady przesłuchać wszystkiego. Bo jeszcze obejrzeć mógłbym.

Cóż, Sorokin stwierdził, że obecna kultura zachodu jest typową kulturą sensytywną w swym stadium starczym. Jej kryzys przejawia się m.in. w sztuce, która staje się "muzeum patologii" (fajne określenie, nie?). Dla mnie w tym teledysku nie ma nic. Jeśli chciała szokować, to dzieci do 12 roku życia, bo nie wiem, co może zaszokować dorosłego człowieka kultury zachodu, który zalewany był taką i jeszcze większą tandetą, no i przede wszystkim o wiele bardziej szokującymi projektami.
Ja w tym nie znajduję nic dla siebie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba jestem "skażony kulturą zachodu", bo jakoś mnie to nie szokuje. Połykanie różańca chyba szokujące nawet nie miało być. W ogóle wygląda to jak jakiś pastisz swojej niewinności.

A co do samej Gagi - [url]www.youtube.com/watch?v=yAd29GlCKf4&feature=related[/url] Nie jest tak, że ona nic nie potrafi.

Nie do końca rozumiem tylko tę strategię. W mojej pseudo-psychologicznej teorii kobieta ta ma albo miała kompleksy. Nie jestem w stanie przywołać źródła (chyba to było jakieś radio typu radio Z), ale słyszałem, iż sama przyznała, że chce zdetronizować Madonnę. Pomijając kwestię ewentualnej ploty - ciężkie to zadanie (za panią M. stoi kawałek czasu), choć, jak na powyższym filmiku widać, śpiewa od niej lepiej :D

Poza tym zdolności muzyczne tej... "Piosenkarki" nie są chyba na tyle wybitne, by coś szczególnego dzięki nim osiągnęła w skomercjalizowanym, nastawionym na plastik i photoshop, świecie zachodu. W końcu liczy się tyłek itp. W Ameryce znajdzie się mnóstwo kobiet o potężniejszym głosie, ale one są w cieniu.

Usiłuje zatem zrobić show, nadrobić wizerunkiem. Nie uważam, że chodzi wyłącznie o tani szok. Uważam, że jej "dzieła" są niezupełnie udane.

I również podoba mi się to, że nie jest "hiperlaską" i ma odwagę to pokazać.

P.S. A jaki jest adres tego bloga o tandecie i sztuce wysokiej? Wpisuję "big cock" i "tylko w kategoriach: polski", ale wyskakuje wiadomo co, a teraz na tego typu strony ochoty nie mam :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Produkt marketingowy... dzisiejsza nowomowa jest boska.:D

Jeśli nie rozumiesz któregoś słowa, to nie wahaj się spytać wprost, nie będę się śmiał;]
Właśnie odnoszę wrażenie, że raczej ty nie rozumiesz, bo stawiając produkt marketingowy w opozycji do artyzmu udowadniasz, że błędnie używasz pojęć. Dokształć się i popraw. ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • jak co dzień wysyłam do nieba biedronkę choć pewnie tym razem  bardzo Cię zaskoczę słowami  które znajdziesz pod kropką    niech odpocznie  dorosłem    i zanim marność przeniknięta duszą spojrzy w słońce  zmruży oczy    o wszystko zatroszczę się  sam      
    • @aff Wyrażam swoją wdzięczność za Twój komentarz. 
    • Urodzić się w stajni czyż władcy przystaje Trzech Króli Go wita on Panem zostaje i cokolwiek byśmy o tym nie myśleli nie ma władcy większego na pięknej naszej ziemi   Trzej Królowie do niego z darami przychodzą mimo swej godności pokłon Mu składają i nam wszystkim ludziom dobry przykład dają   więc i my się pokłońmy Hołd oddajmy jemu naszemu Władcy Panu Niebiańskiemu   2022/2025 andrew
    • Tajemniczy perscy magowie … Znali gwiazd niedosięgłych sekrety najskrytsze…   Niegdyś przed wiekami w starożytnej Persji, Starzy siwobrodzi uczeni mędrcy, Pracując wytrwale długimi latami, Nad rozwikłaniem świata tajemnic, Meandry starożytnej astronomii, Zgłębili swymi dociekliwi umysłami, Śledząc bacznie zawiłe planet ruchy, Wytrwale kreśląc gwiazdozbiorów mapy…   Przez lata w starożytnych obserwatoriach, Spędzali niemal cały swój czas, Starając się nieustannie swą wiedzę poszerzać, Robiąc zapiski na glinianych tabliczkach… By starożytna astronomiczna wiedza, Owoc pracy dziesiątków ich lat, Przetrwała przez przyszłe pokolenia, Dziś będąc przydatną także i nam…   Tajemniczy perscy magowie… Poświęcili swą ciekawość jednej gwieździe szczególnej…   Gdy jedna tylko gwiazda na niebie, Jaśniejąc bardziej niż wszystkie inne, Przełomowych zdarzeń była zwiastunem, Mających nadejść z kolejnych dni biegiem Nie były już kwestią lat, Spełnienie prastarego proroctwa, W tygodniach należało odmierzać czas, Narodzin przepowiedzianego przez proroków króla…   Trzy planety ustawione w jednej linii, Mars, Saturn i Jowisz, Uwagę bacznych magów przykuły, Rozniecając zarzewia domysłów niezliczonych… trzech planet tajemnicza koniunkcja, Nowa gwiazda na firmamencie nieba, Oznaczać miały narodziny królów króla, Przed którym pokłoni się cały świat…   Tajemniczy perscy magowie… Wyruszyli w daleką pełną niebezpieczeństw drogę…   Pośpiesznie objuczywszy wielbłądy, Wszystkim co niezbędne do dalekiej podróży, Ku rozległej pustyni śmiało wyruszyli, Na kres świata zawędrować gotowi… Za skrzącym blaskiem niedosięgłej gwiazdy, Urzeczeni pięknem jej niewysłowionym, Oni niestrudzenie wciąż wędrowali Ku dalekiego Izraela ziemi…   Nie straszna im była naga pustynia, Mimo dojmującego długą drogą znużenia, Ani na chwilę nie osłabła ich wola, Ujrzenia nowonarodzonego wszystkich królów króla… Czyhające w łańcuchach gór niebezpieczeństwa, Nie zdołały osłabić hartu ich ducha, By za wszelką cenę dotrzeć do miejsca, Które wskaże ta mała skrząca gwiazda…   Tajemniczy perscy magowie… Mędrcy starożytnego świata, ducha monarchowie…   W cieniu wielkich wydarzeń przełomowych, Mających wnet odmienić oblicze ludzkości, By nic nie było już takim samym, W historii świata biegu dostojnym… Ich wspaniałe orientalne szaty, Wyszywane pieczołowicie złotymi nićmi, Nocą w świetle betlejemskiej gwiazdy, Tak tajemniczo się skrzyły…   A kiedy tej chłodnej nocy, Głośny niemowlęcia krzyk, Zarzewiem był nowej ery, Dając początek nowemu dziejów biegowi… Zwieńczenie dalekiej pełnej trudów podróży, U progu lichej, mizernej stajenki, Odzwierciedleniem było ich wiary i pokory, W drodze do wytyczonego celu niezłomności…   Tajemniczy perscy magowie… Oddali swe uniżone pokłony w lichej stajence…   Widząc niedbale zbity żłóbek, Słysząc dobiegające z niego cichuteńkie kwilenie, Zebrawszy prędko myśli rozproszone, Padli na twarz przed maleńkim dziecięciem… Ubodzy pastuszkowie odziani w owcze skóry, Z dalekiego kraju uczeni mędrcy, Tej jednej cichej a świętej nocy, Spotkali się w wnętrzu ubogiej stajenki…   Choć pochodzili z dalekiej krainy, Studiowali latami najstarsze w świecie księgi, Nurzając się w oceanach starożytnej wiedzy, Nie danej nigdy zwykłemu śmiertelnikowi… Będąc między wzgardzonymi przez świat biedakami, Nie zawahali się ni chwili, By kwilącemu z zimna nowonarodzonemu malcowi, Oddać z czcią hołd uniżony…   Tajemniczy perscy magowie… Ofiarowali maleńkiemu dziecięciu dary wyszukane…   Najczystszego złota blask skrzący, Z uniżoną czcią ofiarowany, Królowi nad wszystkimi królami, W oczach niemowlęcia się odbił… Kadzidło w wnętrzu ozdobnej szkatuły, Którego przez wieki tajemniczy dym, Symbolem był zanoszonych do Boga modlitw, Złożyli w darze kapłanowi nad wszystkimi kapłanami…   Wonna i gorzka mirra, O konsystencji skrystalizowanego miodu żywica, Ze wszystkich darów najbardziej tajemnicza, Lecz w symbolice swej szczególnie poruszająca… Choć symbolizowała śmierć, Przypominała i o wcielonego Boga ludzkiej naturze, W starożytności zaś będąc lekiem, Obrazowała świata duchowe uzdrowienie…   Tajemniczy perscy magowie… Wlali w swe serca niegasnącą Nadzieję…   Choć wnętrze lichej stajenki, Dalekim było od wspaniałych pałaców Persji, Z ociekającymi złotem ścianami, Posadzkami zdobionymi przez kunsztowne mozaiki… Będących siedzibami szachów możnych, Władających swymi rozległymi ziemiami, Jednym tylko skinieniem dłoni, Wydającym rozkazy zastępom sług wiernych…   To tam potężniejszy od wszystkich szachów, Narodził się w ubóstwie król wszystkich królów Wzgardziwszy przepychem ziemskich pałaców, By wywyższyć pogardzanych i biedaków… By oczytani w wszelakich księgach mędrcy, Tej świętej nocy sercem pojęli, Iż z przedwiecznego Boga woli, Każdy w Jego oczach jest ważnym…   Tajemniczy perscy magowie… Co powiedzieliby o współczesnej nauce…   Nam tak bardzo dziś zabieganym, Ślepo zapatrzonym w postęp technologiczny, Ci tajemniczy ze wschodu mędrcy, Na kartach Biblii na wieki unieśmiertelnieni, Dali ponadczasowy przykład pokory, Którego tak brakuje naukowcom dzisiejszym, Dążącym zawzięcie by z pomocą nauki, Podstawy Chrześcijaństwa zuchwale obalić…   Lecz to z biblijnej historii o mędrcach, Ponadczasowa płynie nauka, Że ludzka mądrość nie wystarcza, Wobec tajemnicy wcielenia Boga… Nie wystarczy dziś badać obce planety, Z pomocą teleskopów zaawansowanych, Trzeba spojrzeć w serc ludzkich głębiny, A szeptu Boga poszukać w swej duszy…  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Mozaika bizantyjska Trzej Magowie, bazylika Santi Apollinare Nuovo, Rawenna
    • Nie ma ciebie. Nas. Choć słońce świeci w oczy. .. Co to. Co to? Coś tu leży napisane na pożółkłej ze starości kartce… Jakiś początek do czegoś. Prolog? Albo zakończenie... Taak. Pisarz nie musi się wszystkim podobać, albowiem nie musi. Ale, gdzie tu pisarz? A, leży pijany pod stołem. Nie! To sterta zapleśniałych gazet, tobół z przemoczonych, podartych łachmanów. Dziurawych szmat...   Przesyca mnie jakieś wirowisko planet, nasyca. Wiruje wszytko. Wiruje. I nie może przestać, choć staram się to zatrzymać. Uchwycić… Lecz wiruje to coraz szybciej. Zdaje się, że z prędkością światła. Więc i ja lecę z prędkością światła rzucony w przestwór wszechświata. Spadam gdzieś po spirali aż do zapadnięcia się w sobie. Do całkowitego zmiażdżenia. Unicestwienia. A gwiazdy, a gwiazdy… Te wielkie kule wodoru. Te kule miażdżone przez grawitację przy jednoczesnej nukleosyntezie... Kiedy leżę, gdy leżę w stosie papierów, fruwających na wietrze szeleszczących gazet, które przyklejają się do mojej twarzy. Do nagiego ciała. Omiatających mnie liter pachnących drukarską farbą i kurzem. Zdania, zdania… Cała plejada zdań. Ciągnących się znikąd donikąd bezsensownych treści. Cała litania nie wiadomo czego. Kiedy leżę. Kiedy czołgam się do światła. Do tej odrobiny blasku. Do tej iskry. Do tego płomienia. Do tej drgającej poświaty miotającej się w podmuchach wiatru. W podmuchach oddechu… Czyjegoś. Bliskiego zwymiotowania…   Chyba umarłem albo umieram, ponieważ widzę we wszystkich płaszczyznach, mimo że są mikroskopijnej wielkości. Widzę jakieś tunele, czarne dziury, zderzenia subatomowych cząstek, kłębowisko strun w tym nadmiarze wymiarów… Ale to tylko część rzeczywistości. Jednak część. Fragment jedynie. Albowiem reszta jest ukryta pod nieodgadnionym całunem milczenia. Matka przychodzi. Przybywa. Ale o jedną noc za daleko. O jeden dzień. Aby powiedzieć. Coś powiedzieć. Coś… Lecz nic. Odchodzi. Przechodzi… Porusza się pomiędzy warstwami czasu i przestrzeni w formie wolnej od siły ciążenia. Przenika ściany tym swoim dziwnym przechodzeniem. Ojciec idzie za nią krok w krok. Idą oboje. Przechodzą, zostawiając po sobie piskliwy szum gorączki, który nie zmienia natężenia. Który trwa wciąż na tym samym poziomie głośności. Jak szumiący szmer radiowego głośnika, co jest ustawiony pomiędzy kanałami. Choć czasami wydaje się, że pulsuje jakiś stukot w odmętach sennej maligny. Że coś się kolebie za ścianą. Za ścianami. Wszędzie… Ze włącza się i wyłącza jakaś maszyna w nikłej woni fabrycznych smarów.   Dotykam palcami podłogi. Gładzę jej powierzchnię, wyczuwając najmniejszą nierówność, okruch. Jakąś najmniejszą rzecz… Pełno tu tego. Lśnią rozsypane wokół opiłki żelaza. Lśnią wśród migoczących płomieni świec. Wśród drżących motyli na suficie i ścianach. Wśród zrywających się do lotu puszystych ciem… Czy ty mnie w ogóle słuchasz? Ach, znowu to pytanie rzucone w przestwór nicości. W nic… Idę ogrodem, którym szliśmy. Idziemy… To ja mówię ustami ojca. I mówię słowami ojca. I mówię to, co on mówi do matki, żony swojej… I mówię wszytko, co i on mówi tym mówieniem niewyraźnym i cichym. Takim jakim można mówić jedynie we śnie. Nasłuchuję odpowiedzi. Ciii… Nicość rozsadza czaszkę nawałą pulsującego szumu. Ciii…Wytężam zmysły… W żeliwnych rurach jęki i zgrzyty. Jakieś bulgotania. W rozgałęzieniach rur. W tej całej plątaninie hydraulicznego krwiobiegu jakieś przymilania i szepty. Czyje? Niczyje. To tylko żeliwne synapsy, aksony, włókna… Wszystko to nieskończone i wieczne… Żywe to? Martwe? Nie wiadomo co tu umarło. Wydaje się, że wszystko stało się już tylko symbolem. Niczym więcej.   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-01-06)    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...