Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

ludzie dobrzy zawsze głośno mówią
że są dobrzy
z wielkiej dobroci swej podpalają stosy
żebyś uniknął zagłady
z grzechem do piekła nie poszedł

wyroki ludzi dobrych są zazwyczaj dobre
w centralnym sztabie okablowanym monitorowanym
ci mniej dobrzy od razu są rozstrzeliwani
ten najbardziej dobry z dobrych łaskawie
podpisuje listę

ludzie dobrzy kłamią tylko by bronić prawdy
zabijają tylko w obronie życia
zamykają tylko w imię wolności
ludzie dobrzy z powklejanymi uśmiechami na gębach
mierzą znów głowy na wzór wzorowego raju

Opublikowano

ludzie dobrzy zawsze głośno mówią
że są dobrzy
z wielkiej dobroci swej podpalają stosy
żebyś uniknął zagłady
z grzechem do piekła nie poszedł

:)

Boję się ludzi "prawdziwie" dobrych, ten wiersz jest "zwyczajnie" dobry ;)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Pisałam już o tym wierszu na warsztatach. Na szczęście wątek z gestapo został usunięty.
To było rzeczywiście niesmaczne.Nie zmienia jednak to faktu, że oblicze wiersza się zmieniło się aż tak znacznie, żeby uratować go w moich oczach. Jest sporo komunałów o wolności, życiu, prawdzie, a to znana już "mielonka" nieudanych kotletów poezji współczesnej nie tylko u P. Krzywaka. Nie mam jeszcze swojego zsypu na wiersze i chyba nie będę miała, ale myślę, że zachowa się Pan uczciwie wobec siebie i wrzuci Pan "dobrego człowieka z Seczuanu" do swojego zsypu. Mój leży tam na wierzchu, jak Pan wie. Tak się składa, że tandeta najlepiej wygląda w obecności drugiej tandety, bo tak Pan ocenił mój wiersz. Staram się zachować zimną krew i być obiektywną.
Niestety, to bardzo słaby wiersz i ocena tego wiersza nawet nie wywołuje koniecznych emocji, które mogłyby towarzyszyć jakiemukolwiek rewanżowi. To odpada. Ten wiersz nie jest w stanie obronić swojej linii melodycznej i miałkiej, oczywistej treści wtórnej.
Opublikowano

ludzie dobrzy-----------------------gramatyka , to nie j francuski

ludzie dobrzy zawsze głośno mówią
że są dobrzy-----------------------------skąd wiesz bzdura
z wielkiej dobroci swej podpalają stosy-- swej ----swojej to nie bazar
żebyś uniknął zagłady-- logika
z grzechem do piekła nie poszedł hahhah

wyroki ludzi dobrych są zazwyczaj dobre
w centralnym sztabie okablowanym monitorowanym
ci mniej dobrzy od razu są rozstrzeliwani----------mniej dobrzy?
ten najbardziej dobry z dobrych łaskawie
podpisuje listę

ludzie dobrzy kłamią tylko by bronić prawdy
zabijają tylko w obronie życia
zamykają tylko w imię wolności
ludzie dobrzy z powklejanymi uśmiechami na gębach
mierzą znów głowy na wzór wzorowego raju


nie mam czasu dobry dobre bardziej dobre najbardziej dobre itp tylko , tylko ,tylko ostatnia strofa ,,wzór wzorowego raju"

grafomania, analfabetyzm bebebebebbebebebebebebbebe tyle razy mówię be dla ????, a co to jest? współczesna poezja hahahhahahahahahahahhahahaha
tak teraz to wygląda , czy jestem w Afryce? Tam bym zrozumiał taki zapis

Boże pomocy ,,MGR" hahhahahhahahahahahahhahaahhahahahahahahhaah to dopiero makulatura

Opublikowano

Pomimo że jakieś oryginalne to nie jest - całkiem przypadło mi do gustu. Oczywiście dałoby się doszlifować, wywalić kilka zbędnych momentów, no i końcówka, ta gęba, zupełnie nie pasuje do utworu. Pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • dobrze że nic nie mówisz w chłodne dni nie marszczysz brwi mogę wtedy czytać własnymi słowami chociaż nie umiem przeglądać  się we mgle dobrze że nie zabierasz dłoni nieopisanych chwil w których zastygaliśmy   tak jest dobrze zanim zamkniemy usta powieki po wieki    
    • Mam stół. Mam plan. Połóżmy na nim co boli i co nie. Pogrupujmy to. Dowiedzmy się, pomyślmy za co możemy podziękować. Spójrzmy co ma dla nas wartość.   Mam stół. Mam plan. Siebie sobie dajmy.   Zadbajmy by drugie widziało słońce, by jeśli nocą to ładny księżyc. Zadbajmy o ręce pełne dobrych chwil, pełne niematerialnego bogactwa.   Mam stół. Mam plan. Mamy siebie. Dłoń w dłoń. Życie stoi otworem. Los też. Pokażmy że jesteśmy w stanie dać radę.
    • @huzarc Dzięki za pochylenie się nad tekstem.
    • On Aromat parzonej kawy uderzył mnie pierwszy, zaraz potem jej głos. Usiadła naprzeciwko, stawiając dwa kubki. Ta sama twarz od wielu lat, te same, znajome do bólu, gesty. Tylko ja już nic nie czuję. Mówi nieustannie, a jej głos dociera do mnie jak przez szybę. Słyszę dźwięk, lecz nie czuję ciepła jak dawniej. Słowa docierają, ale mnie nie dotykają. Jak deszcz za oknem. Wiem, że pada, ale nie jestem mokry. Mówi szybko, nerwowo, jakby chciała nadrobić wszystkie lata ciszy. Patrzy na mnie z taką żałością, z resztką nadziei, że coś jeszcze da się zmienić. Jakby miłość czekała tuż za drzwiami, które wystarczy otworzyć. Ale już wiem, że za tymi drzwiami jest tylko pustka. Nie ma tam już nas, nie ma nawet tego mnie, którego pamięta. Jej dłoń leży na stole, czeka na dotyk. A głos drży jakby prosiła o łaskę, której nie umiem dać. Każde słowo opada ciężko w gęstniejącą ciszę, a ja milczę niewzruszony z zamkniętym sercem. Wiem jednak, że muszę się odezwać. Muszę, bo wciąż tu jestem, chociaż już za murem, który sam - cegła po cegle - stawiałem. W końcu mówię, że to, co było między nami umarło. Cicho, jak ogień, któremu zabrakło tlenu. Czuję, że każde wypowiadane przeze mnie, słowo wbija się w nią niczym nóż. Znów milknę, piję zimną już kawę i udaję, że jestem gościem w domu, który właśnie przestał być moim domem. Czekam, aż ona to zrozumie.   Ona   Niedziela. Jesteśmy razem. Robię dla nas kawę, z nadzieją, że wreszcie porozmawiamy. Siedzimy przy stole, tak blisko, a jednak dalej niż kiedykolwiek. Zaczynam mówić. Mówię szybko, bo panicznie boję się ciszy, która kruszy nas od środka. On jednak uparcie patrzy w bok, jakby to wszystko go nie dotyczyło. Milczy, jakby słowa kosztowały go fortunę. Jego palce nerwowo zaciskają się wokół filiżanki, już od dawna nie szukają mojej dłoni. Wreszcie się odzywa. Z litości. Czuję to. Rzuca krótkie, oszczędne zdania, a każde z nich jest jak kamień - ciężkie, zimne i obce. Tonę w tym milczeniu, które rośnie między nami jak lodowa ściana. Chcę krzyczeć, że jeszcze czuję, że serce mi pęka, że wciąż tu jestem. A on oznajmia: "Wszystko będzie dobrze." I to jest najgorsze. Bo "dobrze" to nie "kocham". To tylko cichy wyrok podany z pustym uśmiechem. A więc to tak się kończy? W jego oczach nie ma już nic. W tej ciszy umarła miłość. A ja wciąż go kocham.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...