Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

powrót

To nie koniec snu,
ciągle ta sama scena .

Przecież to było tak dawno.
Biegnę do pociągu, nogi wrastają w ziemię.
Budzę się, zasypiam, pociąg we mnie,
a ja nago, wstydzę się, że mam czarne stopy .
Ubieram się w dobre uczynki ,
dla świętego spokoju zdobyta nowa sprawność
- kartki na cukier
wielogodzinne kolejki za kieliszkiem kawy
albo jakimś niepotrzebnym młynkiem.

W środku zimy idę do pracy
w gumofilcach.Obcasy nie stukają .
Cichutko, mięciutko .
I głupio, że wystać nie mogę
nowych butów.

A dziś co.
Nic.
Wielki szum.
Mam wszystko
oprócz kartek na cukier.

2.

wersja mine

To nie koniec snu,
ciągle ta sama scena

biegnę do pociągu
nogi wrastają w ziemię
budzę się, zasypiam
już pociąg we mnie
a ja nago i wstyd
że mam czarne stopy.

Przecież to było tak dawno
uczynki dla spokoju, kartki na cukier
i kolejki za kieliszkiem kawy
albo jakimś niepotrzebnym młynkiem.
To nic gdy w środku zimy idę do pracy
w gumofilcach obcasy nie stukają
cichutko, mięciutko i głupio
że wystać nie mogę nowych butów.

A dziś co.
Nic.
Wielki szum.
Mam wszystko
oprócz kartek na cukier.

Opublikowano

Pamiętam te czasy. Wiersz rześko się czyta. Zaciekawia. I zakończenie - jak dla mnie tęskniące.
Pozdrawiam.

Opublikowano

Ja zapisałabym to tak:


To nie koniec snu,
ciągle ta sama scena

biegnę do pociągu
nogi wrastają w ziemię
budzę się, zasypiam
już pociąg we mnie
a ja nago i wstyd
że mam czarne stopy.

Przecież to było tak dawno
uczynki dla spokoju, kartki na cukier
i kolejki za kieliszkiem kawy
albo jakimś niepotrzebnym młynkiem.
To nic gdy w środku zimy idę do pracy
w gumofilcach obcasy nie stukają
cichutko, mięciutko i głupio
że wystać nie mogę nowych butów.

A dziś co.
Nic.
Wielki szum.
Mam wszystko
oprócz kartek na cukier.


Może co nieco się przyda, a może nie. Ja swoją drogą nie pamiętam tych czasów, ale wiersz ciekawy.

Pozdrawiam,
a

Opublikowano

tyś ze mnie ja z ciebie,
Jagódo :)
te same sny, te same nogi wrośnięte w sen, i te cholerne kartki (ukradzione prze świętami).

A dziś co.
Nic.
Wielki szum.
Mam wszystko
oprócz kartek na cukier.


se ne wrati
łap co daje los
tarzaj się
jesteś taka sama
Jagódo - wszystko możesz
tylko uwierz

buziak! to mija, Jaga, rozmawiaj!
:))

Opublikowano

Wilcza
Trudno dojść do siebie po obudzeniu się ze snu pod tytułem ;proza życia w PRL.
Wiele podstawowych artykułów można było kupić w sklepach PEWEX-u za dolary.
Władza bardzo ich potrzebowała.
PozdrawiaM.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @GosławaNie o to chodzi, Twój wiersz jest właśnie taki - działa na zmysły, na wyobraźnię. Nigdy nie widziałam jak uśmierca się zwięrzęcia. Może dlatego zrobił na mnie tak ogromne wrażenie. 
    • @hania kluseczka Koleżanka to jest zdaje się specjalistką puenty, a nie morałów :))  
    • @Simon Tracy To Twój  bardzo wyrazisty, mroczny świat, który żyje własnym rytmem - na pograniczu snu, koszmaru i metafizycznej medytacji. Jest w tym coś z Poe, coś z romantycznej makabry, ale też bardzo osobisty ton – jakby narrator wędrował po własnym, prywatnym zaświecie.   
    • @Amber to jest jedno z moich ukochanych dań zaraz po czerninie z kluskami ziemniaczanymi uwielbiam

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Krzysztof2022 dziękuję pozdrawiam serdecznie @Simon Tracy bo takie to właśnie były sielskie klimaty  A ten mrok który mimo wszystko był to dla gospodarzy codzienność    @iwonaroma dziękuję Ikonki za miłe słowa pozdrawiam serdecznie @Wędrowiec.1984 bój się bój Łap @Wiechu J. K. w latach 80 też można było takie rzeczy zobaczyć  Ja wychowałam się na wsi i dla mnie widok zabijanych zwierząt hodowlanych jakoś specjalnie nie ruszał  Teraz zostałyby na moich rodziców nasłane wszelkie możliwe służby  Wtedy to była normalność że zwierzęta hoduje się na mięso  Co prawda mój tata nigdy osobiście żadnego nie uśmiercił  Prosił o to sąsiada  Miał jak na "chłopa" za miękkie serce  Nawet burzy się panicznie bał i uciekał z domu do sąsiadów  To mama była takim filarem twardo stojącym na ziemi i wszystko mocno za "mordę " trzymała  Lubiłam jako dziecko pomagać przy porcjowaniu mięsa  A smak świeżonki do tej pory pamiętam i czerniny takiej zupy z krwi kaczki   @Berenika97 przepraszam nie chciałam nikogo obrzydzić  Po prostu lubię pisać takie bardzo realistyczne wiersze żeby było czuć tą autentyczność przeżyć  Pozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za słowo pod wierszem
    • @Gosława Niesamowite są obrazy w Twoich wierszach, ale ten wywołał u mnie najpierw odruch ucieczki od tej rzezi. Wróciłam i doceniłam, przede wszystkim ten kontrast między tymi okropnościami w kuchni, a zaraz obok, na oknie, spokojny taniec lebiodki kołysanej wiatrem - to zestawienie jest świetne. "Anna gotuje flaki" brzmi jak coś z książki kucharskiej - a tu jest coś znacznie głębszego. Po przeczytaniu Twojego tekstu zastanowię się nad przejściem na wegetarianizm.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...