Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

tam gdzie niebo kopuluje z ziemią rodząc następny horyzont
gdzie na przydrożnym drzewie wisi cień Judasza pytanie samotne
jak skarga sosny przeznaczonej na opał zatacza koło i powraca echem
odbitym od piekieł w kościelny zaułek w którym wykrwawia się czas
i grzech jak modlitewne słowo prowadzi przed ołtarze

upojony nektarem pól dzielę na troje świat czterolistnej koniczyny
dębowy stół apostoł trzyma twardo w dłoni gorzkie plastry skiby
i wszystkie strony powrotów i początków psy szczekają na spocone słońce
gdy mleczne krowy łby na spoczynek niosą tej drogi dawno już nie ma
na której koń napinał struny postronków aż chrapy wygrały poloneza

mój dom stał w środku tego świata w szarym gęganiu ptactwa
trzymającym się spódnicy matki pachnącej łanem urwany w połowie
brzask studni mącił pogodne niebo jabłoni i wiśni pelargonie przylepione
do szyby pilnowały ścieżki by nie dała mi zgrzeszyć widziałem ramiona
ciężkie od pytań ile aniołów zmieści się w kłosie zboża

znów czeszę wierzbę z lat splatam warkocze w zielony różaniec
z piedestału przestrzeni schodzę boso na ściernie groby pól
widzę puste wybacz mi ojcze na traktor zamienione konie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


kopuluje rodząc?


miałam przemożną ochotę pogrubienia całej strofy. ale pogrubiłam tylko gryzipiórki. właściwie jedynie czyśćca zabrakło :D swoją drogą pomieszanie z poplątaniem, w sensie raz niebo / ziemia pojawia się w dosłownym kontekście, później piekło / niebo.


pierwsza strofa nie jest zrobiona tak, jak mogłaby być, jest na łatwiznę, jest zagadana. ogólnie wiersz dużo mówi, czasem chyba za dużo.
Opublikowano

jak z okna pociągu osobowego

jedzie się wolno, wręcz stoi się w miejscu, za oknem prowincja, prowincja, jakieś lasy, drogi ,drzewa, pies na łańcuchu przy budzie
nie dzieje się nic a jednak dzieje się tak wiele



wiersz zatrzymał ale z drugiej strony można by go trochę wytrenować, trochę brzuszków jakieś truchtanie poranne, trzy kilo w dół i od razu było by lepiej

pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Berenika97 dziękuję @Maciek.J dziękuję @Migrena dzięki
    • Karolina rozglądała się po obszernym pomieszczeniu zastawionym ciężkimi, dębowymi regałami pełnymi woluminów. Wszystkie księgi były oprawione w skórę i wyglądały jakby zostały żywcem przeniesione z zamku angielskiego lorda epoki wiktoriańskiej. Niektóre starodruki były zabezpieczone i znajdowały się na kilku regałach za szkłem. Studentka była oszołomiona tym bogatym i cennym księgozbiorem. „Muszę wreszcie zobaczyć moje materiały”, pomyślała. Usiadła przy dębowym stole usytuowanym po środku biblioteki. Leżały na nim przedwojenne egzemplarze czasopisma „Głos Ewangelii”, wydawanego przez Mazurów w języku polskim. Ucieszyła się, bo wiedziała, że jeszcze o tych gazetach nikt w Polsce nie pisał. Brała każdy egzemplarz delikatnie do ręki i sporządzała notatki z ich zawartości. W pewnym momencie do pomieszczenia wszedł pastor Kocki. Był mężczyzną dawno już po pięćdziesiątce, średniego wzrostu, o lśniących, brązowych oczach i łagodnej twarzy. Serdecznie przywitał się i zapytał, czy Karolina czegoś jeszcze nie potrzebuje. Usiadł przy stole. Dziewczyna podziękowała, chciała pochwalić zasoby biblioteczne, ale wówczas jej wzrok padł na portret młodego mężczyzny. Wcześniej obrazu nie zauważyła. Rama była przewiązana czarną wstążką. Spojrzała na gospodarza. Pastor zobaczył jej pytające oczy. - To mój syn, Henryk. Zginął rok temu w wypadku samochodowym, w drodze na obronę swojej pracy doktorskiej - wyjaśnił spokojnie. - O mój Boże, dlaczego?! - wyrwało się Karolinie. - Proszę nie mieszać w to Boga. To nie była jego decyzja. To pewien człowiek, mieszkający zresztą dwie ulice dalej, dokonał złego wyboru. Po alkoholu wsiadł do samochodu - powiedział smutno.
    • @UtratabezStraty Z dużym zainteresowaniem przeczytałam Twoje opowiadanie i pojawiło się mnóstwo pytań. Wizja przyszłości naszego państwa czyli postępujący autarkizm, porzucenie zglobalizowanego kapitalizmu, obraz niemalże apokaliptyczny może nie przeraża, ale niesie pewną refleksję. Natomiast sfera relacji między małżonkami i sfera psychologiczna nie przekonuje mnie. Czy zmieniający się system, warunki życia zmieniają uczucia, relacje? Marek chce wychowywać żonę i zapewnia, że "nie w stylu naszego małżeństwa, żeby dbać o siebie nawzajem". No tak, przecież są małżeństwa, które łączą różne sprawy, tylko nie tzw, miłość. Beztroska obu małżonków, gdy Agnieszka jest w więzieniu, wrażenie, że jej się tam podoba,nie rozpacza też mąż - jakoś do mnie nie trafia. No i drobny wniosek, komfort życia w więzieniu jest o wiele większy niż w klasztorze (obecnie się zgadza), ale w tej wizji już tak nie jest. :)
    • @Annna2Cudny tekst - subtelny i melancholijny, przypomina epitafium, wyzwala ukojenie, zadumę i próbę pogodzenia się z odejściemwspaniałej artystki.  Piekne metafory: "Strąciłaś noc, sięgnęłaś gwiazd" . I jeszcze ta muzyka! Aż brak mi słów. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...