Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Wyblakłe miejsce przez wszystkich poznane
Statycznie stoi czekając lepszego.
Dla wielu jako zwykłe postrzegane
Dla wielu, lecz na pewno nie dla niego.
Sztylet dobywa, żeby zadać ranę,
Przeciąć gęstą chmurę miejsca pustego,

Rozlać krew czystą, napełnić powieki
Ludu, co w czerni i bieli przez wieki.

Widzi wyżej, ponad cieniem szarości,
Okiem sprawnym, młodym, z iskrą nadziei.
Trudzi tnąc obłok, jednak powinności
Nie rzuca - jak wygra, będą widzieli,
Wypełnią się blaskami szlachetności,
Zobaczą wreszcie jak widzą anieli.

Już pierwsze krople na ziemi gorące,
Świeże i zawzięte, jasno błyszczące.

Nie z cebra deszcze dzisiejszej godziny,
Jednak wyraźne, na głowy spadają
Deszcze z płonącej stworzone tkaniny,
Choć zdziwienie, gdy ludzi spotykają.
To jakby parzyć wrzątkiem manekiny,
Co dotyku, ni gorąca nie znają.

Bez żadnej reakcji, bez krzywdy znamion
Pierwsza mżawka nie tknęła twardych ramion.

Nie wierzy swym oczom młodzian zmęczony,
Widzi jedynie, że ostrza zbyt małe.
Wyciąga miecz i zaczyna niezrażony,
A towarzyszą mu myśli zuchwałe.
W końcu dostrzega swój obraz wyśniony.
„Kruszy się chmura, deszcze złota trwałe!”

Zajęło mu lata wnętrza rozdarcie.
Szczęśliwy, bo wygrał życiowe starcie.

Teraz tylko oglądać, oczekiwać,
Zajmie chwilkę nim dolecą do dołu.
Tęczowe promienie będą owijać
Ich serca niczym skrzydlate sokoły.
Zmierzchowe niebo poczęło przemijać,
Nastał moment, by zdmuchnąć popioły,

Zaznać ulewy jakiej nigdy ziemia
Nie znała za żadnego pokolenia.

Obraz tragiczny, nie może zrozumieć,
Jak krew i złoto przepływa przez dusze.
Mija każdego, który w wielkim tłumie,
Nikt kroku nie zmienił, głową nie ruszył.
Żaden go nawet posłyszeć nie umie,
Dotknąć tych kropli, po które wyruszył.

Tak pragnął obdarzyć człowieka darami,
Płynnym światłem, wschodzącymi drogami
I został samotny, przysiadł na chmurze,
Ulewy minęły, prób nie powtórzył.

Później umarł radosny w pewnym względzie,
Bo znikną obrazy nijakie, blade.
Nie będzie już musiał oglądać wszędzie
Jak iskra serca na błoto opada.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Dekaos Dondi Natura potrafi się sama obronić. Soplowy sztylet jak niespodziewany cios i to taki na amen.  Mrocznie i zimnawo. Pozdrawiam !
    • Tekst powtórkowy?     Zaczął padać śnieg. Niebanalnie przymroziło tej zimy. Pierwszy płatek spadł mu na rękę. Pomyślał sobie: wszystko jest kwestią stanu. Tak naprawdę, to zmrożona woda. Jest nieszkodliwa. No chyba, że jest jej za dużo. Na przykład na dachu. Albo na powierzchni Ziemi. Tak luzem. Tam, gdzie jej nie powinno być. Może potopić to czy tamto. Jest jeszcze para woda. Cholernie może poparzyć.    Padało i padało.    Wybrał się do lasu. Podziwiać oszronione drzewa. Uwielbiał takie widoki. Wprost szalał za nimi. I jeszcze coś lubił.     Stał pod rozłożystym świerkiem. Otaczały go też inne, bardziej potężne drzewa. Gałęzie uginały się pod białym ciężarem. Nic dziwnego. Tu jeszcze trzymał większy mróz. Promieni Słońca dochodziło niewiele. Co jakiś czas słyszał odgłosy, osuwającego się śniegu. Lubił drażnić drzewa. Nie dawać im spokoju. Szarpać malutkie zlodowaciałe gałązki. Uważał, że to nic złego. Zwykła zabawa.     Złamał nieco grubszy konar. Miał z tym trudności. Był twardy jak kamień. Ale w końcu mu się udało. To tylko zwykła, nic nie czująca, cząstka lasu. Nie musiał się przejmować. Zabawa trwała nadal.       Właśnie schylił się po odłamaną gałązkę, by ją połamać bardziej, gdy usłyszał szelest. Nie zdążył uświadomić sobie, skąd dochodził. Z góry czy z tyłu. Poczuł niesamowity ból. Coś twardego i ostrego, utknęło w jego szyi. Głęboko i dokładnie. Ogarnęła go mroźna, wilgotna ciemność.     Po chwili, był zimnym trupem, leżącym na zimnej ziemi. Jasna twarz, widniała na biało – czerwonym tle. Zawsze czuł się patriotą.     *     Śnieg stopniał zupełnie. Tak jak ostatnie sople lodu. Nie pozostał najmniejszy ślad. Zgłoszono zaginięcie. Odnaleziono go po jakimś czasie. Miał dziurę w szyi. Śledztwo nic nie wykazało. Przede wszystkim, nigdy nie odnaleziono narzędzia zbrodni.  
    • @Deonix_ przyznam się bez bicia na dwa razy ale za to ze zrozumiem, już dawno nie czytałem baśni w których wszystko dobrze się kończy szkoda że ich tak mało powstaje. Z upodobaniem. 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Swoją drogą nie masz litości dla aktorów, moim zdaniem tylko Ewa Demarczyk by podołała - fantastycznie ślizgasz się po dykcji jestem zachwycony jak lekko a zarazem trudno się to czyta w sensie recytuje. 
    • @Berenika97 mnie trudno jest wiele rzeczy pojąć i wtedy pozostaje wiara dziecka nie analizuję a przyjmuję z wiarą. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...