Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

płomieniu samotny
jestem

płomieniem świecy rozpalona
malujesz twarz pastelami
nie moją

subtelny blask niepokoju
jutrzenka delikatna
lękliwa w sieciach mroku
palcami drżącymi
nie moją

świt gasi gwiazdy
rozdziera ciemną martwotę
przy twarzy stęsknionej
oddechem ciepłym
tak dobrze

Opublikowano

Takie wiersze są o wiele bardziej przejmujące, jeśli źródłem cierpienia nie jest całkowicie metafizyczne poczucie samotności. Coś się zdarzyło, albo coś się dzieje złego i musimy się z tym uporać. Ślad zdarzenia powinien znaleźć się w wierszu, powinien być czytelny.

Opublikowano

Wandziu,
to są lęki egzystencjalne we mnie,
zagubienie, beznadzieja, osamotnienie,
kiedyś, jedna z moich licznych narzeczonych mówiła o mnie
do swoich koleżanek, że "ten psychol skrycie cierpi i kocha mnie nad życie",
to jak mam się czuć?
a najlepiej bym się czuł jakby moim osobistym tatusiem
był Fryderyk Nietzsche - mój idol ukochany,
ale jestem sierotą i nic już tego nie zmieni,
więc cierpię z duszą melancholią rozdartą,
dziękuje Wandziu,
jacek

Opublikowano

Wandziu,
miłe to było bardzo,
ja w swoim kochaniu smutku mam jednak
cały czas w pamięci pewną myśl Spinozy,
"smutek jest dla człowieka przejściem
od stanu większej doskonałości do mniejszej",
mam tylko nadzieję, że zanim wyczyszczę się z doskonałości
zupełnie, zdążę wcześniej, na szczęście umrzeć,
jacek.

Opublikowano

Jacku, znowu coś smutkiem powiewa, zostaw Spinozę niech śpi spokojnie,
tylko, skąd wziąłeś ten cytat i w jakim kontekście jest użyty - co uważa za doskonałość
Spinoza?

i dlaczego akurat chciałbyś za tatusia F.Nietzschego, nie wystarcza pozostawiona po nim
filozofia,
może pocieszy Cię choć troszeczkę,
że czasem może mogłabym być tutaj twoją "tatusią"
:-)

Opublikowano

Fly,
Spinozę wyrwałem sobie z trzewi,
taka myśl zmarłego kołata mi w głowie,

jeżeli chodzi o Fryderyka,
no tak, musi wystarczyć,
ale to był taki fenomenalny człowiek
i tylko przy okazji filozof nieprzeciętny,

moją "tatusią"?
no nie Fly,
to byłoby profanacja kobiecości!!!
taka jak Ty dziewczyna, może być
tylko siostrą moją cudowną /o szczegółach możemy
porozmawiać na privie/,

miło mi było,
nawet bardzo,
dziękuje Fly,
jacek.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Pewnie Fryderyk nieraz się przewracał w grobie,
mądrość nierówna ogółowi, a ogół mądrości,
I tak sobie myślę, że człowiek człowiekowi nierówny,
chęć myślenia jest ważna, jak dobra jest myśl.

Nie chcę wnikać bardziej to co napisałeś w komentarzu,
wolałabym, żebyś usunął swój komentarz, a ja swój

W twoim wierszu jest subtelność i łagodność
i to jest ładne, jak zachowanie godności
wobec czyjejś intymności.
Ja to tak sobie interpretuję. Czy to coś o tym?
Wróciłam do wiersza, bo zamyśla niebanalnością przekazu.

Pozdrawiam
Opublikowano

Fly,
zrobisz jak zechcesz oczywiście ale ja jestem zdania, że człowiek
nie powinien za sobą zacierać śladów,
napisaliśmy to co napisaliśmy - niech już zostanie,
pies drapał Fryderyka wiszącego na szyi dorożkarskiego konia,

natomiast to, że podoba Ci się mój wiersz to już inna bajka,
i ładnie o tym piszesz,
więc sprawiasz mi przyjemność
i Ci za nią dziękuje,
zwyczajnie i po ludzku, ale z uśmiechem na buzi,
pozdrawiam Fly,
jacek.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




cóż, lirycznie, ale mam wrażenie, że niektóre z ozdobników bardziej powinny zostać usunięte z tego przemawiającego obrazka. Troszkę pozamazywałem u góry, ale dopiero w ten sposób ukazała mi się treść. Widzę jak kobieta zapaliła świecę na noc, a ta rzuca cień na ściany (całe malowanie pastelami można tu odnieść przecież do świecy) no więc kobieta wspomniana czeka, a w finale pojawia się i partner. troszkę naciągnąłem pewnie, zdrówko,
Jimmy
Opublikowano

też to widzę,
rachunki od roku nie płacone bo facet pije na umór
a żona zagrała pechowo w kasynie gry pewnego bohatera niedawnej afery,
z tego powodu pracownicy zakładu energetycznego co nie znają litości
odcięli rano prąd,
więc kobieta wchodzi do pokoju, zapala gromnice co była w domu od lat
i ukazują się ściany malowane ręką zaprzyjaźnionego malarza,
malowane na kolory pastelowe więc w domu robi się weselej,
gromnica oświetla ścianę nad kanapą a tam śmieje się z portretu w złoconych ramach ciotka
zofia leduchowska z birbaumów,
i jest już fajnie a na to fajnie wchodzi pan domu, mocno zawiany ale w cudownym humorze,
żona pyta mena czy zje on kartofle z powidłami,
na to mąż odpowiada, że owszem zje,
z przyjemnością,
a jak się zenobiuszu dzisiaj czujesz,
na to mąż odpowiada: jest helenko dobrze,
i to byłoby na tyle,
o czym przekonywał nas wybornie
profesor mniemanologii stosowane, niezapomniany jan tadeusz stanisławski,

i później oni wyszli na podwórko zobaczyć czemu w komórce nie ma węgla
i tam przy trzepaku leżał częściowo nieżywy pan leon, sąsiad z parteru,
więc pan zenobiusz oblał go wodą z kałuży i mimo tych krynicznych zabiegów
leżący....
ale to już napiszę później do pamiętnika kapitana M./pozdrawiam Cię kolego/.
i żegnam się z gestem,
na zdrówko,
jacek.

ps.
w wersji minimalistycznej /to w nawiązaniu do podwyżek w armii/,
wiersz mój jakby nie było, mógłby wyglądać tak:

jest dobrze,

j.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • ,,Ja Jestem Drogą,  Prawdą I Życiem,, J 14,6    gdziekolwiek idziemy  wybieramy drogę    GPS pomaga   nie zgubimy się w zdrowiu i szybko  dotrzemy do celu  potrafi jednak i ... wywieźć w pole  trzeba ufać z rozwagą    słowo Boże  nie wyprowadzi na manowce  możemy ufać bez granic    z Nim wstaje dla nas słońce    8.2025 andrew  Niedziela, dzień Pański    Pielgrzymka Myśliborska  Ok.200 osób. Najwięcej młodzieży,  potem starszych. Średnie pokolenie mało, pilnują chleba powszedniego . Ktoś musi. Chyba takie proporcje były zawsze.  
    • @Leszczym refren chyba najlepszy z tych dotychczasowych 
    • Czy będziesz jeszcze kiedyś wspominać o naszej wspólnej zabawie w podchody — które odnajdzie większą odwagę, które podejdzie do drugiej osoby?   Tak bardzo grzeczni, tak bardzo młodzi, tak nieśmiali, jak słońce za chmurką, z nadzieją ciągłą, że wyjdzie ponownie, i znowu oślepi, i znów oczy mrugną.   Czasami niebo chmurzyło się wieczność, a gwiazda, co świecić mi miała za oknem, zamiast znów wyjrzeć, zmierzała w ciemność, oślepiać innych swym blaskiem przelotnym.   Lecz jak daleko by nie uciekła, dnia kolejnego znów mnie witała, a będąc w jej blasku, czułem z nią jedność — była czymś więcej niż wodór i skała.
    • Wszystko jebło. Nie runęło – roztrzaskało się na milion kawałków, a ja zostałam w epicentrum chaosu, zalana ogniem własnej pustki, lodem, który wbija się w kości.   Cisza krzyczy. Każdy oddech wbija się w płuca jak tysiące ostrzy. Każda myśl, każde wspomnienie, każdy cień – rozrywa serce na kawałki, które nie chcą się już złożyć.   To była miłość. Cała, prawdziwa, dzika i pełna nadziei. Oddałam wszystko, co miałam, serce, które biło dla Ciebie, każdą cząstkę siebie, każdy uśmiech, każdą noc, każdy dzień.   A Ty odszedłeś. Nie było ostrzeżenia, nie było słowa. Tylko pustka, która zalała wszystko, co kiedyś miało sens. Świat stracił kolory, dotyk, smak – została tylko dziura, w której kiedyś mieszkała miłość.   Moje oczy patrzą w nicość, szukają ciebie w odbiciach, w cieniu, w każdej drobnej rzeczy. Dusza pali się od środka, rozrywa mnie chaos uczuć, które nie mają gdzie uciec.   Każdy ruch, każdy oddech, każdy dźwięk jest ciężarem, który miażdży ciało i serce. Wszystko, co kochałam, co dawało poczucie bezpieczeństwa, rozprysło się nagle, zostawiając tylko ból i tęsknotę.   Próbuję oddychać, próbuję iść dalej, ale pustka jest oceanem, który wlewa się do płuc, zalewa serce, kruszy każdy krok, ciągle przypomina, że to, co kochałam całym sercem, już nie wróci.   Wspomnienia wracają i szarpią mnie wciąż. Nie mogę ich odrzucić, nie mogę ich wymazać. Każdy uśmiech, każdy dotyk, każdy wspólny moment – wszystko wbija się we mnie i pali od środka.   Już wiem, że nic nie będzie takie samo. Nic nie wypełni pustki, która została po miłości, która była całym moim światem, która dawała sens i nadzieję, a teraz pozostaje tylko echo w sercu.   Ból we mnie nie jest cichy. Nie jest mały. Jest jak tsunami ognia i lodu, zalewające wszystko, co kochałam, co dawało choć cień poczucia bezpieczeństwa.   To nie mija. Jest we mnie w każdej komórce, w każdym oddechu, ciągle szarpie, pali, wypełnia chaos, ciągle przypomina, że wszystko, co kochałam całym sercem, roztrzaskało się w proch i pył.   I mimo że nic nie mogę zmienić, ciągle próbuję istnieć wśród ruin, ciągle próbuję znaleźć choćby ścieżkę, która pozwoli przetrwać kolejny oddech, bo nawet w tej pustce, ta miłość, choć utracona, wciąż mnie definiuje, wciąż mnie kształtuje, wciąż mnie boli.
    • tylko walizka terkocze mi znajomo w tym obcym mieście szczerbatymi frontami kpią nawet kamienice
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...