Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

ZNALAZŁEM JĄ…
to były Twoje święte słowa

nogi same Cię do niej zaniosły
gdziekolwiek cisza
lecz nie teraz

JESTEM WIĘŹNIEM JEJ OCZU…
to były Twoje święte słowa

mógłbyś przysiąc, że ją kochałeś
wtedy, gdy czas wiekami się różnił

a potem z nieba
jakby na Twoje skinienie
deszcz jej suknię zmoczył
i przylgnęła do Ciebie
gorąca i mokra…

chciałeś ten moment
zatrzymać na kilka wieków
lecz
motyle nie znają jednego miejsca
w tej samej przestrzeni

Opublikowano
a potem z nieba
jakby na Twoje skinienie
deszcz jej suknię zmoczył
i przylgnęła do Ciebie
gorąca i mokra…

chciałeś ten moment
zatrzymać na kilka wieków
lecz
motyle nie znają jednego miejsca
w tej samej przestrzeni


biorę po poprawkach: gorąca i makra - do kitu i od chciałeś do lecz przebudować.
reszta za święta, w połączeniu z gorącą i mokrą przypomina mi niezdrowe podniety podczas mszy - świętej! :)))))

Pozdrawiam serdecznie :)
Opublikowano

mogę zrozumieć relacje pomiędzy świętością, wiekami a uczuciem, mimo powyższego usunąłbym czas i wieki(oba), bez nich biorę tekst jako,że mam słabość do kobiecych wierszy, nie poradzę, pozdrówka

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.





Dorotko J.


"gorąca i makra - do kitu" - Dlaczego? Nigdy nie zmokłaś latem?
"reszta za święta, w połączeniu z gorącą i mokrą przypomina mi niezdrowe podniety podczas mszy - świętej! :)))))" - Co masz na myśli?

Dziękuję za słowa krytyki.

Pozdrawiam,

W. M.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Droga Weroniko,
zmokłam i to nie raz ;) nie o to tu chodzi ;)
przylegająca gorąca i mokra do świętości nie pasuje mi wcale. szukanie jedynej w świętych zaklęciach z ascezą raczej bym łączyła, miłością acz platoniczną, wyższą jaką cholerą.
oczywiście jest to tylko mój punkt widzenia :)
spróbowałabym raz jeszcze napisać ten wiersz.
kiedy staram się pisać prawdziwie, muszę zrozumieć/stworzyć aurę, która ma mi towarzyszyć podczas płodzenia, wniknąć w nią.
w przypadku Twojego wiersza napisałabym go w kościele /to nie jest żart/, by poczuć tę ulotność ascezy, chłodną czystość, świętość czucia pierwszego.

serdecznie i cieplutko pozdrawiam :)


p.s. podniety podczas mszy świętej pozostawię... ;))))))))))))))
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Dziękuję za słowo wyjaśnienia.

Otóż to, pisać sobą i tylko sobą...

Powiem szczerze, że mój wiersz, a raczej zamysł twórczy, nic nie miał wspólnego z Kościelną atmosferą, ascezą, itd..
Zupełnie inaczej to czułam ale odczuć nie narzucam. Stąd moja konsternacja. :)

Również pozdrawiam ciepło,

W. M.

P.S. Dziękuję innym recenzentom za komentarz do wiersza.
Opublikowano

Użyłaś Weroniko słowa "święte" w tytule, powtórzyłaś w tekście, ba! nadałaś mu formę powtórzeniową spotykaną w modlitwie /np. Kirie elejson/ , można to oczywiście odbierać jako pobożne życzenie, ale można również "kościołowo" - zważywszy na wyczuwalną czystość uczuć, podniosłość.
święte słowa - tak niechybnie określamy słowa modlitwy. To były Twoje święte słowa - modliłeś/łaś się o to/ lub odmiennie przewidziałaś to, przepowiedziałaś - można brać dowolnie.

pozdrówki ;)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Chodź. Wejdźmy tam. W las głęboki, w polany dzikich listowi o korzennym aromacie wieczornych westchnień. Wiesz, słońce jaśnieje w twoich włosach koroną, kiedy je rozczesujesz dłonią, jakby w zadumie.   Idziemy serpentyną wijącą się, zagubioną w przestrzeni gorącego lata, wśród stłoczonych lękliwie czerwonych samosiewów, wiotkich winorośli… W krzaku jaśminu, co lśni kroplami rosy, jawi się pajęczyna drżąca. I w tym drżeniu, w tej przedwieczornej zorzy, my.   Chodź. Weź mnie za rękę. Chcesz, wiem, choć kroczysz w panteonie niedomówień i jakichś takich, jakby pobocznych spojrzeń, które w tobie kiełkują z nasion niepewności.   Idziemy w cichym kołysaniu wierzb, w powiewach wiatru kładących się na pniach, na przydrożnym płocie drewnianym, na sztachetach, między którymi słońce przepuszcza w migotach swoje cienkie nitki jaskrawego blasku, na kładce przerzuconej nad perlistym nurtem strumienia, wśród feerii mżących kryształów.   Na naszych ustach i dłoniach, na skroniach…   Chodź. Wejdźmy w te szepty rozochoconych brzóz. W ramiona kasztanów ze skrzydlatych cieni. Niech nas oplotą, abyśmy mogli wzbić się na nich ku słońcu lekko. Z cichym krzykiem zamarłym na ustach.   Idziesz z tyłu ścieżką, bądź kilka kroków przede mną.   Dokądś wciąż wchodzisz. Skądś wychodzisz. Z jakichś zakamarków pełnych anemonów, z leśnych ostępów i w kwiecistym pióropuszu na głowie. Bogini natchniona śródpolnym wiatrem łagodnym. Uśmiechnięta.   Chodź. Idziesz. Znowu idziemy. Ty, przede mną. To znowu odrobinę za mną. Obok. Przechodzisz. Przemykasz lekko. Zatrzymujesz się, rozmyślając nad czymś.   To znowu zrywasz się truchtem, wybiegając o parę kroków wprzód.   Idę za tobą w ślad.   Kiedy wyprzedzam cię, oglądam się za siebie. Podaję ci rękę.   Nikniesz w cieniu na chwil parę, jakby celowo, naumyślnie. Na moment albo może i na całą wieczność. Nie wiem tego na pewno, ponieważ olśniewa mnie przebłysk spadający z nieba, co się wywija z korony wielkiego dębu.   Wiesz, to wszystko jest takie ciche i ciepłe. miękkie od poduszek z mchu i paproci.   Szepczę, układam słowa, kiedy ty, wyłaniasz się bezszelestnie z cienia (nagle!) i cała w pozłocie.   Od migotów blasku. Od drżeń.   Tuż za mną. Jesteś. I jesteś tak blisko przede mną, jedynie na grubość kartki papieru tego wiersza, który właśnie piszę (dla ciebie) albo źdźbła trawy, którym muskasz niewinnie moje spragnione usta.   Wychodzisz wprost na mnie, przybliżasz się, jakby w przeczuciu nieuniknionego zderzenia Wyjdź jeszcze bardziej. Proszę. A proszę cię tak, że już bardziej się nie da. Wiesz o tym. Więc wyjdź… Wyjdź za mnie.   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-07-31)    
    • @Nata_KrukNo, bo jak krótki może być długi ? :) Dziękuję i pozdrawiam:) @Marek.zak1Akceptujesz, zgadzasz się na wszystkie plusy i minusy. Dziękuję i pozdrawiam:)
    • @Alicja_Wysockaten świat jest taki mały Las Palmas jest za rogiem? to ja się oszukałem marzenia mógłbym spełnić w knajpie ? w Gdyni, a nie w Krakowie?   :)) dziękuję i pozdrawiam:)    
    • @Nela Sam wiersz bardzo dobry, niesamowicie trafnie oddaje stan ducha. Dobrze, że piszesz, jest tutaj mnóstwo wrażliwych osób, mamy swoje wzloty i upadki. Jeśli to osobiste odczucia, to warto coś z tym zrobić. Pisanie o tym. to dobry początek. Bardzo pozdrawiam.
    • @Relsom Pięknie! Ciekawe jak brzmi to z muzyką? Pozdrawiam serdecznie

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...