Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Znam peelkę, odpowiem:
"samowystarczalna do granic możliwości" - tak, "nowoczesna kobieta" - raczej nie,
myślę, że chce zastopować, ale sama nie wie, czy jej się to uda. Próbuje.
Dziękuję za czytanie i sympatyczny komentarz,
serdeczności - baba.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Musisz? Czasem trzeba, ale jak się już człowiek przyzwyczai do tej myśli,
to i uwierzy, że nie jest źle i wtedy "nie najgorzej jest"!
Trzymaj się zdrowo, serdecznie pozdrawiam
- baba
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Piękna myśl, dla mnie - wszystko co cenne łączy się z drogą.
Wędrówki przerywane wypoczynkiem, "złapaniem powietrza",
to jest to co pozwala mi w miarę normalnie funkcjonować w ciągu
całego roku.
Dziękuję za czytanie i podzielenie się przemyśleniami.
Serdeczności
- baba
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


To prawda, ale nie wiem jak oni to robili. jak my to kiedyś robiliśmy. Teraz brakuje na wszystko czasu, bieganina, a wrażenie, że z robota stoi w miejscu. Już sama nie wiem,
czasem wydaje mi się, że ta cała gonitwa nie ma sensu, ale przecież ktoś to wszystko
musi! Życie zaczyna się ponoć po czterdziestce, ale po pięćdziesiątce - zacina!
Dziękuję Joasiu, bardzo miło mi się z Tobą gwarzy!
Ściskam
- Iza
Nie strasz mnie, bo właśnie stuknął mi 50-ty krzyżyk! Ale - Izo - nie mam najmniejszego zamiaru się zaciąć! Tak mi się miło i fajnie żyje, że ani myślę! ;-)))
I pamiętaj - nic nie musisz!!! Jesteś wolnym Człowiekiem i tylko od Ciebie zależy, co chcesz robić i za co się bierzesz. Żadnego przymusu nie ma, zawsze masz wybór, w każdej chwili. Trzeba tylko być tego świadomym i pamiętać o tym. Jak to mówił bohater "Stowarzyszenia umarłych Poetów" - Od tego, co jest życiem, nauczcie się oddzielać to, co życiem nie jest.
Buziaki serdeczne, Izo! I baw się dobrze na tym jedynym balu! :-)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


To prawda, ale nie wiem jak oni to robili. jak my to kiedyś robiliśmy. Teraz brakuje na wszystko czasu, bieganina, a wrażenie, że z robota stoi w miejscu. Już sama nie wiem,
czasem wydaje mi się, że ta cała gonitwa nie ma sensu, ale przecież ktoś to wszystko
musi! Życie zaczyna się ponoć po czterdziestce, ale po pięćdziesiątce - zacina!
Dziękuję Joasiu, bardzo miło mi się z Tobą gwarzy!
Ściskam
- Iza
Nie strasz mnie, bo właśnie stuknął mi 50-ty krzyżyk! Ale - Izo - nie mam najmniejszego zamiaru się zaciąć! Tak mi się miło i fajnie żyje, że ani myślę! ;-)))
I pamiętaj - nic nie musisz!!! Jesteś wolnym Człowiekiem i tylko od Ciebie zależy, co chcesz robić i za co się bierzesz. Żadnego przymusu nie ma, zawsze masz wybór, w każdej chwili. Trzeba tylko być tego świadomym i pamiętać o tym. Jak to mówił bohater "Stowarzyszenia umarłych Poetów" - Od tego, co jest życiem, nauczcie się oddzielać to, co życiem nie jest.
Buziaki serdeczne, Izo! I baw się dobrze na tym jedynym balu! :-)
Żeby to było takie proste, ale nie jest. "Umarłych Poetów " oglądałam wiele razy,
film się wcale nie zestarzał. Piękny!
Nie martw się tym "zacinaniem", bo należysz do ludzi, którzy się nigdy nie zestarzeją,
tak myślę, Joasiu, o sobie również myślę podobnie. Choćby duchem.
Dzięki za przekazaną mi energię, ściskam
Iza
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dziękuję ślicznie! Okroiłam, przerobiłam, bardzo skróciłam ten z warsztatu,
zupełnie zmienił sens, dojrzewał długo i oto został w takim kształcie.
Lubię po napisaniu wiersz położyć do łóżeczka, niech leżakuje, później biorąc pod
uwagę sugestie - ciacham i przyglądam się i słucham, znowu ciacham.
Niepotrzebnie Ci truję, ale mam potrzebę pogadać sobie troszkę.
Miło, że zaglądasz, czytam wszystkie Twoje i to po kilka razy! Nie chcę Ci za bardzo
podpowiadać, bo próbujesz znaleźć swój styl, a to jest cenne.
Z uściskam
- baba
Opublikowano

wartko, że nie powiem wariacko tu u Ciebie ten czas płynie.
A mimo to - jak się chce - można to życie nieco wyhamować.
Mi się to udało i dalej udaje. Oczywiście kosztem czegoś tam.
Dobry wiersz.
Pozdrawiam :)

Opublikowano

Dotarłam dopiero teraz i widzę metamorfozę tego z W.
Bardzo ładnie, "pociachałaś".
Ciągle gonimy za czymś, co w terminie "na wczoraj", jakby bez tego (i bez nas) miał się świat zawalić...dopóki zdrowie się nie "zatnie" i nie "otworzą się oczy".
Kobieto, co ty robisz???

a ja wciąż gnam
w wyścigu z czasem
zdobywam chłam
tymczasem w lot

na karku garb
ssiwiała skroń
zgorzkniały żal

po stracie
tylu pięknych wiosen
jedynie mam -
sklerozę
:):)
Serdecznie ściskam Izo -
Krysia

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Podziwiam Ciebie nieustannie, trochę czytałam, ja też sobie radzę, robię
przystanki, moja peelka też zrozumiała.
Masz rację, zawsze jednak coś za coś!
Bardzo dziękuję za czytanie i dobre słowa.
- baba
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Masz słuszność, lepiej późno, niż jeszcze póżniej. Oby nie za późno:

drzwi zamknięte
kwiaty zwiędły
już w wazonach
pozostały
niezbadanych
dróg tysiące
gorycz w ustach
mgła na oczach
w sercu pustka
grzbiet przygięty
szron na skroniach
.............................
nic tu po nas
jeśli szczęścia
nie umiemy
zamknąć w dłoniach

Ale ja, co już "z górki", to rozumiem peelkę.
Dziękuję za mądry wiersz! Tak, żeby tylko nie została skleroza,
bo człowiek zapomni dokąd chciał iść, a możliwości jest tak wiele!
Jeszcze raz dziękuję, uściski
- baba

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • milczenie  wplata się w myśli  chciałoby powiedzieć …   nikt nie słucha nie widzi  bólu cierpienia wojen  obok i nie tyłko    życie płynie wartkim nurtem  i na betonie  w szczelinach rosną kwiaty    świat dostrzega tylko siebie  swoje ja  i jeszcze  jeszcze poucza    a my  nam trudno znaleźć klucz  aby się wypowiedzieć    7.2025 andrew   
    • @Migrena zakończenie mega! tak
    • Witam - tak bywa w życiu - ale to mija -                                                                        Pzdr.serdecznie.
    • Mieli po dziewiętnaście lat i zero pytań. Ich ciała świeciły jak płonące ikony, nadzy prorocy w jeansowych kurtkach, wnukowie Dionizosa, którzy zapomnieli, że śmierć istnieje. Wyjechali – na wschód snu, na południe ciała, na zachód rozsądku, na północ wszystkiego, co można rozebrać z logiki. Motel był ich świątynią, moskitiera – niebem, które drżało pod ich oddechem. Miłość? Miłość była psem bez smyczy, kąsała ich za kostki, przewracała na trawie, śmiała się z ich jęków. Ale czasem nie była psem. Była kaskadą ognistych kruków wypuszczoną z klatki mostu mózgowego. Była zębami wbitymi w noc. Jej włosy – czarne wodorosty dryfujące w jego łonie. Na jego ramieniu – blizna, pamięć innej burzy. Jej uda pachniały mandragorą, jego plecy niosły ślady świętej wojny. Ich języki znały alfabet szaleństwa. Ich pot był ewangelią wypisaną na prześcieradłach. Ich genitalia były ambasadorami innej rzeczywistości, gdzie nie istnieją granice, gdzie Bóg trzyma się za głowę i mówi: ja tego nie stworzyłem. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Każdy pocałunek – jak łyk z kielicha napełnionego LSD. Każda noc – jak przyjęcie u proroków, gdzie Jezus grał na basie, a Kali tańczyła na stole, i wszyscy krzyczeli: kochajcie się teraz, teraz, TERAZ! bo jutro to tylko fatamorgana dla głupców. Nie było ich. A potem cisza – tylko ich oddechy, jak fale na brzegu zapomnianego morza, gdzie świat na moment przestał istnieć. Nie było ich. Była tylko miłość, która miała skórę jak alabaster i zęby z pereł. Był tylko seks, który szarpał jak rockowa gitara w rękach anioła. Było tylko ciało, które płonęło i nie chciało gaśnięcia. Pili siebie jak wino bez dna. Palili siebie jak święte zioła Majów. Wciągali się nawzajem jak kreskę z lustra. Każdy orgazm był wejściem do świątyni, gdzie kapłani krzyczeli: Jeszcze! Jeszcze! To jest życie! A potem jeszcze raz – jak koniec kalendarza Majów. Byli młodzi, i to znaczyło: nieśmiertelni. Byli bezgłowymi końmi pędzącymi przez trumnę zachodu słońca. Byli gorączką. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Lecz w każdym powrocie, cień drobny drżał, jakby szeptem jutra czas ich nękał. Kochali się tak, jakby świat miał się skończyć jutro, a może już się skończył, i oni byli ostatnimi, którzy jeszcze pamiętają smak miłości zrobionej z dymu i krwi. Ich serca były granatami. Ich dusze – tłukły się o siebie jak dwa kryształy w wódce. Za oknem liście drżały w bladym świetle, jakby chciały zapamiętać ich imiona, zanim wiatr poniesie je w niepamięć. Ich wspomnienia – nie do opowiedzenia nikomu, bo nie ma języka, który wytrzyma taką intensywność. Wakacje były snem, który przekroczył sny. Były jedynym miejscem, gdzie Bóg i Diabeł zgodzili się na toast. Oni – dzieci światła, dzieci nocy, dzieci, które pożarły czas i nie umarły od tego. Jeśli ktoś pyta, kim byli – byli ewangelią spisaną spermą i łzami. I gdy noc gasła, ich spojrzenia się spotkały, ciche, jak dwa ptaki na gałęzi, co wiedzą, że świt jest blisko, a lot daleki. I w ciszy nocy, gdy wiatr ustawał, słychać było tylko szelest traw, a świat na zewnątrz, daleki i obcy, czekał na powrót, którego nie chcieli. Byli ogniem w płucach. Byli czymś, co się zdarza tylko raz. I zostaje na zawsze. Jak tatuaż pod skórą duszy.          
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...