Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
dobroć potrafi wchłonąć
nawet skrzętnie skrywany
ból odtrącenia


w zimnicy
na potrzaskanej krze
dryfowałem dokądkolwiek
byle jak najdalej
od zawiści

zginąłbym gdyby nie ty
o nic nie pytałaś

kobieca subtelność
tak zwyczajnie
przylgnęła do rany

oszalałem
Opublikowano

Pięknie Krysiu jednak ten urywek to już nie bagatela


kobieca subtelność
tak zwyczajnie
przylgnęła do rany

bardzo ciekawa nie bardzo wspaniała przenośnia, ale czy te superlatywy Cię już nie nudzą:):):)


jak zawsze szacuneczek i wiatek hahah czarnej chryzantemy buźka

bestia , a nauczysz mnie wspaniała kobieto pisać takie metafory

Opublikowano
zginąłbym gdyby nie ty
o nic nie pytałaś

kobieca subtelność
tak zwyczajnie
przylgnęła do rany

oszalałem


Dla mnie tyle Krysiu wystarczy. Reszta... za bardzo dopowiada.
Piękny kawałek, pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


hmm, to ten urywek Cię dosięgnął jak strzała?...oj, czarna chryzantemo, cosik misie, żeś nieco pokraśniała od tego "przylgnięcia" :)) a ja się tylko cieszę i nie nudzę się "pocieszeniem", bo skoro to komuś daje odrobinę radości, to super sprawa!
dziękuję
:))))
serdecznie i cieplutko -
Krysia
p.s. co do lekcji, to raczej wirtualnie trudno zrealizować, jako, że są to warsztaty...praktyczne :)))
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Krzysiu! I Ty też? No, no...są jeszcze faceci wrażliwi na "kobiecą subtelność", choć dziś promuje się wręcz coś przeciwnego. Utwierdzasz mnie w przeświadczeniu, że spoko mogę sobie dalej nucić... "być kobietą, być kobietą..." :)
dziękuję
:)))
serdecznie i subtelnie pozdrawiam -
Krysia
Opublikowano

dlaczego Krysiu znowu zima? ja chcę lata :-(((

ja ten wiersz widzę tak:
ruchliwa ulica, oczywiście pada śnieg (brrr). mężczyzna, atrakcyjny, sunie spokojnie chodnikiem a wiatr szarpie szalik i poły płaszcza. nie rozgląda się, po prostu idzie zamyślony, w swoim świecie. nieświadomie wchodzi na przejście przy czerwonym świetle. czuje szarpnięcie, śnieg za kołnierzem i gorącą kawę na twarzy. nieznajoma pomaga mu wstać. uśmiecha się, a kapiąca kawa z połamanego kubka barwi śnieg na brązowo przy czerwieni krwi z rany na dłoni. bez słowa, ona zdejmuje szalik i zawiązuje go jak bandaż. on onieśmielony, gdy ta kobieca subtelność tak zwyczajnie przylgnęła do rany.

pozdrawiam i dziękuję za solidną dawkę optymizmu. może w końcu napiszę coś wesołego ;))

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena Tylko, że kwadrat w kasynie przegrany.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Ja też.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      w stare rajtki wrzuć cebule, w stare gacie czosnku łeb, i pamiętaj - szkoda wody, ze zwieraczy - krople dwie.   (Ktoś ma z tego niezły fan, iż zgotował bigos nam. Paris Hilton zna ten szyk, nie używa nawet fig.)   Pozdrawiam ;-)  
    • @Migrena dziękuję, mam jabłka z cynamonem:) jabłka na gorąco z jogurtem boskie:)

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Wielkości było co rusz, ot figur, włości zapomniałem, mówiwszy głosem chrapliwym ile znaczy wielkość ponad czyn jak słowem było, tak i dalej tkwi   Tylekroć ile ulic się przemierzy i zachodów ujrzy mienią się one, barwami rozmazane brzmią nad wyraz niesamowicie, rozerwane od tła zdobią swoje pokrycie I wie to każdy co CI powie, powidok zdobi oko człeka Tyle wrażeń co sentyment liści tamtych Od dawna porwanych przez wiatr   Można mówić, że utęsknienie jest zabójcze mierzy się w górę, rwie naturę A to czekać jest najgorzej w doli mierzyć krok, rozgrzewać oddechem zmarznięte dłonie licząc na zarazem nieuchronne i przy tym tak znajome   Jak wspomniałem, wielkości było co rusz jako jedna z nich widnieje nabytek od zawsze tak chętnych śpiewów; Śpiewów pagórków Obitych flagą z marzeń, pragnień i opowiadań Pod płachtą, nadal znaleźć można jedność Szukającą nas jak my jej Taka to zabawa w nietuzinkowego chowanego   W taki sposób słyszy bezkres, wołania ewidentnie nam wtórując Widzę to i Ja A gdy przyjdzie okazja To tam nastanie wielmożny zieleni rząd Może za dzień, albo też i dwa  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...