Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

od narodzin po ostatnią cichą owację
na stojąco i siedząc za klakierstwo
skazany na przyznawanie innym racji
zachowując postawę pseudomęską

z twarzą wyuczoną do uśmiechów
bez względu na przebieg gry stracony
czas biegnie za brzmieniem głosu
kojącym jak dotyk rąk sprzedajnych

zbyt późno poskładane w zdania myśli
nie umie z ruchów warg odczytać
gdzie ten kamień i zaczątek rewolucji
byłby zdolny resztę świata zmienić

Opublikowano

Kamień już jest, znaczy rewolucja jest możliwa..... :)
Skomplikowane jest czasem odczytywanie Twioch zdań....
Wiersz mi się jednak podoba, bo ta, poprzeplatana w różne strony konstrukcja, skupia uwagę, a zawarłeś w niej dużo treści i uczucia.....
W drugiej zwrotce odnosi się lekkie wrażenie, że podmiotem lirycznym jest czas, co mnie trochę zaskakuje..... Jeżeli nie było to zamierzone, to.....może wystarczy inaczej oddzielić strofy....
Ale również w tej drugiej zwrotce jest to, co mi zapadnie w pamięć :
"czas biegnie za brzmieniem głosu kojącym jak dotyk rąk"
Podoba mi się to określenie.... :)
Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Kamień istnieje i ma swoja wagę emocjonalną. ;)
A czy trafi w okno?
Czas przez chwilę wychodzi przed szereg ze względu na swoje znaczenie, inny podział na strofy....trzeba by przebudować całość.
Pozdrawim ciepło
Krzysiek
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Mniejsze i wieksze rewolucje dzieją się co dzień.
Czasem wystarczy kawa (łyk serca),czasem nie. ;)
Pozdrawiam
Krzysiek
ano tak..może masz rację Krzysiu,
że i ta rewolucja potrzebna, ale czy
to aby dobry sposób?>
to literówka sama się wdarła(:
z szybkości odpowiedzi(;
to smutne, może chociaż przy tej kawie
- ano tak, J. serdecznie dziękuję
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Mniejsze i wieksze rewolucje dzieją się co dzień.
Czasem wystarczy kawa (łyk serca),czasem nie. ;)
Pozdrawiam
Krzysiek
ano tak..może masz rację Krzysiu,
że i ta rewolucja potrzebna, ale czy
to aby dobry sposób?>
to literówka sama się wdarła(:
z szybkości odpowiedzi(;
to smutne, może chociaż przy tej kawie
*jak kto woli- ano tak, J. serdecznie dziękuję

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • gnomowładny ~~ Mojsze* racje są racniejsze* - twierdzi pewien prezesina .. Tego nijak nie dowodzi jego wygląd, kwaśna mina .. ~~ ~~ On ci to .. ~~ Przygraniczna, spora łąka - na niej "upierdliwy" owad .. Czy to Bąk(......), czy ruska stonka; zwąca siebie .. narodowa?! ~~
    • @Jacek_Suchowicz, dziękuję :)
    • Wtedy weszła pani Irena z dwiema filiżankami herbaty i ciastkami. W ręku miała foliową torbę wypełnioną słodyczami, mydełkami, kawą. Poczęstowała rozmówców, a torbę ze „skarbami” wręczyła Karolinie jako prezent. Studentka podziękowała, a pastorowa wróciła do swoich zajęć. - Mam dla pani propozycję - powiedział duchowny, popijając herbatę - mój syn napisał doktorat na temat wydawania „Głosu Ewangelii” czyli właściwie na taki sam temat, z którym chce się pani zmierzyć. Pożyczę pani egzemplarz maszynopisu jego pracy i egzemplarze pisma. Będzie pani mogła spokojnie pracować. Oczywiście mam nadzieję, że później je odzyskam. - Oczywiście - zdążyła powiedzieć zaskoczona Karolina. Dalszą rozmowę przerwała pastorowa, gwałtownie otwierając drzwi do biblioteki. Wprowadziła młodą kobietę i dwoje małych dzieci. Cała trójka płakała. - No chcieli je prawie zlinczować! – pastorowa mówiła podniesionym głosem, gestykulując przy tym. - Edwardzie, trzeba coś z tym zrobić, tak nie może być! - dodała - idź i przemów im do rozumu! Po tych słowach pastor podniósł się i wyszedł przed budynek, pani Irena pobiegła za nim. Karolina zaczęła przyglądać się zaniedbanej kobiecie oraz dwóm dziewczynkom w wieku około dwóch i czterech lat. O ile matka już się uspokoiła, to dzieci ciągle chlipały. Dziewczyna zajrzała do torby z prezentami, wyciągnęła cukierki i wręczyła je maluchom. Ujrzała w ich oczach błysk radości, ale najważniejsze było to, że się uspokoiły. - Mnie w Polecku nienawidzą. To mój mąż zabił syna pastora Kockiego - wyszeptała kobieta - mąż jest w więzieniu, ja nie pracuję bo mam małe dzieci. Skończyło się mleko w proszku, chciałam tylko mleko. A oni napadli na mnie, tak jakbym to ja zabiła i wyrzucili z kolejki.
    • @Jacek_SuchowiczBardzo dziękuję! Świetny wiersz napisałeś! :)))
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...