Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
nocy bezksiężycowa
bezkresem wiedziesz
niespokojne sny


szukają zaczepienia
spacery po gzymsie
o krok od przepaści
nadzieja zbyt długo

za zamkniętymi drzwiami
nie widać łez
i ból nie drąży sumień


bez miłości tak łatwo
zgasić knotek o nikłym płomieniu
w cudzym interieur
trzcinę nadłamaną
połamać

litością
pro publico bono
Opublikowano

Pierwszy komentarz a niech mnie , co tam Krysiu pisać na temat Twojej poezji jest Super
mam 1 ale ,,zgasić ledwie tlący knotek " nie wiem ale ten wers z całosci jakoś nie przemawia do mnie tutaj chodzi o 2 słowa , ledwie", gdyż nie gra mi tu logika, ,,knotek" tutaj znowu nie pasuje mi zmiękczenie, ale to tylko moje spostrzeżenie może mylne.

szacuneczek

be

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Już śpieszę, Bestyjko, z wyjaśnieniem. Wiesz świeżutki i wymaga retuszu, dlatego dzięki za Twoje "ale"...już troszkę zmienione, jednak muszę nadmienić, że kursywa ostatniej zwrotki opiera się na Izajaszu (por. Iz42,3), więc "knotek" i "trzcina" wiernie oddane :)
serdecznie dziękuję
:)))))
cieplutko pozdrawiam -
Krysia
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


czasami smolista ciemność
wręcza pęk melancholii
nie sposób z nimi zasnąć
w ramionach bezsenności

dziękuję Jolu za "ciepły"
i życzę także ciepełka
:)))
serdecznie pozdrawiam -
Krysia

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
    • A pata dawno wymiotłam: imał to i my - won, wada ta - pa.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...