Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
z dedykacją dla człowieka

przodkowie moi
galopowali w tabunach
wiatr czesał im grzywy

ujarzmiłeś mnie ostrogami
batem raz po razie
kostka cukru surogatem wolności

teraz stajnia
klepanie po zadzie
pogodzony z losem czasem wierzgnę
Opublikowano

pamiętam ten wiersz Wiechu, komentowałam; dorzucę nowe spostrzeżenie:
wiersz mówi o wewnętrznej wolności człowieka; podoba mi się opis "z punku widzenia konia"...wolny koń to mustang galopujący przez prerię, natomiast koń ujarzmiony kojarzy się z kieratem, zaprzęgięm, chomontem, lejcami et cetera...jest w zasadzie pogodzony z sytuacją, jednak nadal pozostaje instynkt konia, więc czasami pozwala sobie na "wierzgnięcie"...
odnosząc powyższe do człowieka, można powiedzieć, że człowieka wolnego duchowo można ujarzmić jedynie zewnętrznie ...jak konia, chyba, że ...wyrzeknie się "człowieczeństwa" i wybierze "bycie ujarzmionym koniem"; ma wolną wolę przecież...

serdecznie pozdrawiam -
Krysia

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Witam Babo Izbo :)
wierzgnę jest poprawnie: //sjp.pwn.pl/lista.php?co=wierzgn%EA
"ujarzmionegy człowiek" - ciekawa interpretacja, ale dlaczego tak myślisz?

pozdrawiam
Jeśli pytasz, to pozwól, że odpowiem Twoim wierszem i mam nadzieję,
że nie weżmiesz mi tego za złe??

punktu widzenia człowieka

z dedykacją dla cywilizacji

przodkowie moi
polowali w grupach
wiatr targał im włosy

ujarzmiłaś mnie wygodami
wynalazłem szczeble postępu
komputer - namiastkę wolności

teraz cztery ściany

klepanie
klepanie
klepanie

pogodzony z losem?


Tak sobie właśnie pomyślałam, pisząc że to również może być
z punktu widzenia ujarzmionego człowieka.
Serdecznie pozdrawiam
- baba
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Krysiu, dziękuję za znakomite spostrzeżenie. Bardzo podoba mi się twój komentarz, sam bym lepiej nie napisał.

odnosząc powyższe do człowieka, można powiedzieć, że człowieka wolnego duchowo można ujarzmić jedynie zewnętrznie ... - wielki plus za to :-)))

pozdrawiam
Wiechu
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Witam Babo Izbo :)
wierzgnę jest poprawnie: //sjp.pwn.pl/lista.php?co=wierzgn%EA
"ujarzmionegy człowiek" - ciekawa interpretacja, ale dlaczego tak myślisz?

pozdrawiam
Jeśli pytasz, to pozwól, że odpowiem Twoim wierszem i mam nadzieję,
że nie weżmiesz mi tego za złe??

punktu widzenia człowieka

z dedykacją dla cywilizacji

przodkowie moi
polowali w grupach
wiatr targał im włosy

ujarzmiłaś mnie wygodami
wynalazłem szczeble postępu
komputer - namiastkę wolności

teraz cztery ściany

klepanie
klepanie
klepanie

pogodzony z losem?


Tak sobie właśnie pomyślałam, pisząc że to również może być
z punktu widzenia ujarzmionego człowieka.
Serdecznie pozdrawiam
- baba


O Babo Izbo! Uśmiechnąłem się czytając twoją interpretację wiersza, niezłe :))))

pozdrawiam
Wiechu
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Hejka Babo!
Odwiedziłem twoje haiku i zostawiłem tam ślad, który mam nadzieję się spodoba :-)
Teraz już wiem, przeczytałam, też tam zostawiłam coś niecoś. Dziękuję!
heej- ba!
  • 4 tygodnie później...
  • 2 miesiące temu...
  • 14 lat później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Myszkę powiesiłam, taka urocza jest:) niech sobie wisi:)

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Wchodzi on - Polityk- Polityczna Tłusta Świnia Koronkowa, kłamstwem nabłyszczony, wykarmiony na ludzkiej cierpliwości jak monstrum z promocji, które zjadło cały kraj i jeszcze pyta o deser. Skóra mu świeci jak szynka premium namaszczona budżetem, oczy lśnią krzywdą smażoną na głębokim oleju publicznych pieniędzy. Półki szepczą między sobą, drżąc jak przeterminowane sumienia: „Patrzcie! To ten, który otłuścił się na ludziach tak bardzo, że wózek go nienawidzi!” On nie idzie. On płynie - lawina krawatów, biurokracji i tłuszczu władzy. Każdy jego krok  skrzypi jak konstytucja po setce poprawek, wózek jęczy jak urząd pod jego cięzarem. Chipsy padają na kolana - bo wiedzą, że jego spojrzenie ma kalorii więcej niż one same. Jogurty płaczą w kubeczkach: „Nie zabieraj nas, panie, my jesteśmy tylko mlekiem, nie obietnicą!” Ser żółty topnieje, tworząc kałużę chciwości, gęstą jak miód z komisji śledczej. Banany wyginają się w paragrafy i paragrafiki, chcąc wyglądać bardziej praworządnie. Kiełbasy drżą jak wspomnienia budzetów, które „zniknęły przez przypadek” w jego kieszeniach - kieszeniach z czarnych dziur, zdolnych wciągnąć nawet dobre intencje. Kasjerki patrzą na niego jak na zjawę z zamrażarki moralności. Skaner nie śmie go zeskanować. Paragon, dotknięty jego palcem, zwija się w Ewangelię Znikającego Rabatu. A mop klęka i staje się Berłem Posadzki Zniewolonej - narzędziem jego foliowego panowania. Reklamówka otwiera swoje plastikowe usta i błaga: „Panie… nie wsadzaj mnie tam… już tylu przede mną nie wróciło…” Ryby w lodówkach zaczynają śpiewać psalmy o złodziejstwie, bo wiedzą, że dziś on jest ich jedynym świętym i jedynym katem. Puszki kukurydzy stukają jak zegary politycznej degradacji, ogórki w słoikach drżą jak ręce premiera po trudnym oświadczeniu. A on? Śmieje się. Śmiechem tłustym, wypasionym, jakby każda złotówka zamieniała mu się w dodatkowy plaster boczku. I ten śmiech przesuwa regały, gasi neony, sprawia, że butelki oleju ronią łzy kwasu tłuszczowego. Gdy bierze wózek -  ten klęka. Gdy wchodzi na dział z pieczywem -  bułki sypią się jak nadzieje narodu. Gdy przechodzi przy kasie, torty mdleją ze wstydu, a mleko zastyga w bieli czystej żałoby. I wtedy ludzie  - zwykli ludzie, z pustymi koszykami i wypłukaną godnością - patrzą na niego jak na tłuste nadużycie w ludzkim garniturze, na kulę chciwości, która zjadła wszystko, co dobre, i nawet nie beknęła. Patrzą i mówią szeptem, by nie usłyszał: - Chryste Panie… my naprawdę płacimy na tego durnia? A potem wybuchają śmiechem - takim mocnym, tak szczerym i bolesnym, że aż torty zaczynają klaskać, reklamówki mdleją, a chipsy śmieją się same z siebie. Bo groteska jest tak wielka, że aż pęka w szwach, a prawda tak tłusta, że nie da się jej zmieścić w żadnym koszyku.                
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Ślicznie.     Rozumiem. A dla mnie to nostalgiczne wspomnienia z dzieciństwa. Ja też potrafiłem pleść wianki i nie tylko dla moich sympatii.
    • @Marek.zak1Nie wiem, czy dobrze sobie wyobrażam, ale zaczynam już widzieć podwójnie. :) W każdym razie - na pewno mieszka tu duch. :) 
    • ukryte kapcie bose stopy na mrozie
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...