Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Teraz wspominam jak to było,
gdy mnie dopadły myśli grzeszne.
W czerwieni maków mi się skryłaś
i wiem na pewno - to był sierpień.

Dróżka nas wiodła tuż przy rżysku,
prawdy i kłamstwa legły w rowie.
Byliśmy razem bardzo blisko,
szepnęłaś czule: "Nie to zdrowie"

Trochę mnie zbiłaś z pantałyku,
bo ja uwielbiam gdy wśród maków,
gorących doznań jest bez liku,
w ciepły płomienny słońca zachód.

Ty prząść chcesz wątek gdzieś w alkierzu
wtopiwszy kształty w puch poduszek,
lecz pospolitość takich przeżyć
nie wzbudza pragnień i nie wzrusza.

W smutku wracają tamte chwile:
kiedy nadzieje legły w grobie.
Spełzło na niczym pragnień tyle,
musiał się obejść smakiem człowiek.

Opublikowano

:)))))))))))

się uśmiecham jak czytam
a to znak że wiersz nadobny
nie nijaki
tylko pola, łany, maki

ja relacje zobrazuję snem
łagodnym lecz frywolnym
odrobinę
tylko zamknę ucz mych parę

i już widzę cud dziewczynę

ona z rana jak śmietana
opalona ciepła skóra
podciągnięta z ud koszula
sutek sterczy od niechcenia

a pode mną a pode mną
z uniesienia trzęsie się ziemia
świat do góry się wywraca
co tam zima, wojna, praca

zmysły ledwo oddech łapią
szukam wsparcia macam łapą
co to będzie, co to będzie
sen przerywa ryk budzika

i odchodzi cud dziewczyna
na pościeli łez mych rosa
dla poetów świat jednaki
goryczy mają w sobie sny i maki



pozdrawiam.

Opublikowano

Żartobliwy wiersz jednak z dozą powagi, dlatego taka kompozycja powiązania 2 gatunków literackich daje oczekiwany skutek w formie dobrej poezji, co zapewne nie każdy potrafi.
Myślę , że już nic nie można tutaj dodać, tylko uczyć się

serdecznie

be

Opublikowano

Cuś nie wierzę peelowi, że obywał się smakiem,
ale, ale:
osnowę wyśnij z wątkiem ją spleć
nie jest za późno nim zabrzmi dzwon
i w mroźnym styczniu gorąca pieśń
jeśli właściwy nadasz jej ton

Lubię w Twoich wierszach tę lekkość i żartobliwy ton.
Bardzo!
Pozdrawiam
- baba

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


:)))))))))))))))

sen zmysłowy Cię ogarnął
z cud dzieweczką i cud figle
u facetów to normalność
gdy hormonów pełen tygiel

ja Ci życzę by w realu
twoje sny znalazły finał
mnóstwa wierszy na portalu
i byś wenę zawsze trzymał

pozdrawiam Jacek

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        ...ogólnie z humorem opisana scena, a David budzi sympatię.:)
    • Wiersz sam sobie przeczy, bo niby niema rymu, a tu nagle łup! Jest! Z Bogiem pewnie tak samo... nic to, że w galerii.  Pozdrawiam. :)
    • Bardzo ładny teks, a te wszystkie nawiązanie dodają mu tylko smaku. Pozdrawiam. 
    • @Dekaos Dondi Natura potrafi się sama obronić. Soplowy sztylet jak niespodziewany cios i to taki na amen.  Mrocznie i zimnawo. Pozdrawiam !
    • Tekst powtórkowy?     Zaczął padać śnieg. Niebanalnie przymroziło tej zimy. Pierwszy płatek spadł mu na rękę. Pomyślał sobie: wszystko jest kwestią stanu. Tak naprawdę, to zmrożona woda. Jest nieszkodliwa. No chyba, że jest jej za dużo. Na przykład na dachu. Albo na powierzchni Ziemi. Tak luzem. Tam, gdzie jej nie powinno być. Może potopić to czy tamto. Jest jeszcze para woda. Cholernie może poparzyć.    Padało i padało.    Wybrał się do lasu. Podziwiać oszronione drzewa. Uwielbiał takie widoki. Wprost szalał za nimi. I jeszcze coś lubił.     Stał pod rozłożystym świerkiem. Otaczały go też inne, bardziej potężne drzewa. Gałęzie uginały się pod białym ciężarem. Nic dziwnego. Tu jeszcze trzymał większy mróz. Promieni Słońca dochodziło niewiele. Co jakiś czas słyszał odgłosy, osuwającego się śniegu. Lubił drażnić drzewa. Nie dawać im spokoju. Szarpać malutkie zlodowaciałe gałązki. Uważał, że to nic złego. Zwykła zabawa.     Złamał nieco grubszy konar. Miał z tym trudności. Był twardy jak kamień. Ale w końcu mu się udało. To tylko zwykła, nic nie czująca, cząstka lasu. Nie musiał się przejmować. Zabawa trwała nadal.       Właśnie schylił się po odłamaną gałązkę, by ją połamać bardziej, gdy usłyszał szelest. Nie zdążył uświadomić sobie, skąd dochodził. Z góry czy z tyłu. Poczuł niesamowity ból. Coś twardego i ostrego, utknęło w jego szyi. Głęboko i dokładnie. Ogarnęła go mroźna, wilgotna ciemność.     Po chwili, był zimnym trupem, leżącym na zimnej ziemi. Jasna twarz, widniała na biało – czerwonym tle. Zawsze czuł się patriotą.     *     Śnieg stopniał zupełnie. Tak jak ostatnie sople lodu. Nie pozostał najmniejszy ślad. Zgłoszono zaginięcie. Odnaleziono go po jakimś czasie. Miał dziurę w szyi. Śledztwo nic nie wykazało. Przede wszystkim, nigdy nie odnaleziono narzędzia zbrodni.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...