Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
tylko pień rozdarty straż trzyma nad zwłokami

dłonie
dotykają miejsc gdzie przelatywały mgły
wilgotne ciepło mieszało noc miękkim dźwiękiem
otaczającej wody

kiedy lata zaczynały opadać z kalendarza
szczyty w brązach tliły się na tle księżyca
zaczęła wyrastać

wśliznęła się w tożsamość
zdobyła status zasiedleńca
opanowała niezamieszkałe obszary

ratunkiem miała być szczepionka

pękły ramiona potężnego starca
z hukiem i krzykiem
ptactwa

próchnem płacze
zieloność wydeptana przez ludzkie myśli
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


co sugerujesz?
cięcie?
hubę potraktowano innym grzybem, czego nie zrobiła huba dokonał grzyb
odpowiadam, bez śniegu :)
dzięki
ja tu widze Jagódko postep olbrzymi..i na zachete plus:):)chyba najładniejszy z Twoich wierszy...pozdr.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




No przecież mówię, że po mojemu przegadany ;) bo mnie się widzi bez zmian czyli dobrze ;)
Dziękuję za wyróżnienie( w tytule). Znowu te moje wypieki ;)
Wrócę jutro, bo padam na r..
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


co sugerujesz?
cięcie?
hubę potraktowano innym grzybem, czego nie zrobiła huba dokonał grzyb
odpowiadam, bez śniegu :)
dzięki
ja tu widze Jagódko postep olbrzymi..i na zachete plus:):)chyba najładniejszy z Twoich wierszy...pozdr.
zważywszy, że to dopiero czwarty :P
Poczekaj Bernadetko, jak się rozkręce, toooo
wystrzelę jak...
zdechły balon :p
słoneczności wielkie
W
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




No przecież mówię, że po mojemu przegadany ;) bo mnie się widzi bez zmian czyli dobrze ;)
Dziękuję za wyróżnienie( w tytule). Znowu te moje wypieki ;)
Wrócę jutro, bo padam na r..
wpraszam się uwielbiam wypieki włąsnej produkcji :p
są takie mniam mniamy :)
słoneczka Agato
W
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Kleksie, ty jesteś też czaruś>
lubię pisać, kiedy ty czytasz i piszesz o początkach...
mądrzy powiadają , że nie początek świadczy... tylko koniec, tzn, jak się kończy ,
ale to innna sprawa, bo tyczy mężczyzny :P:P:P
słoneczka Plamona podłodze :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


i co Januszu w hubę nie obrosłeś, hiuhihi ,podobno to zarazek
ale brzozowa huba jest lekarstwem :)chociaż bukowa w niewielkiej ilości też ,podobno leczy sprawy żołądkowe..a może z niej żołłłłądkowa gorzka jest :P
ale co się będe 'wymandrzać' :)
dziękuje za głos :)
słoneczka
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


co sugerujesz?
cięcie?
hubę potraktowano innym grzybem, czego nie zrobiła huba dokonał grzyb
odpowiadam, bez śniegu :)
dzięki
ja tu widze Jagódko postep olbrzymi..i na zachete plus:):)chyba najładniejszy z Twoich wierszy...pozdr.
Ja też tak sądzę. Pozdrawiam Wilcza.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @infelia Ojejku, jak miło :))))  Ale mi niestety natchnienie ostatnio nie służy,  za późno chyba :)))   Umykam do spania :)   Dobrej nocy :)))   Deo 
    • @Deonix_  Dzięki za lekturę. Podziel się próbką swojego wiersza, który trzymasz w zanadrzu... a ozłocę Cię pogodą ducha...
    • @Berenika97 Pewnie będzie cd. Ciekawe co było dalej :)
    • @infelia No wybacz, zapomniała ja...  Oprawa muzyczna również oczywiście wskazana :)   D.
    • To było w pierwszej klasie. Święta - nie pamiętam już, czy Wielkanoc, czy Boże Narodzenie - ale wiem, że jechaliśmy do dziadków. Mama, tata, moi bracia i ja - całą rodziną, nocnym pociągiem, tym sypialnym. Ach, jaka to była atrakcja! Przedziały z łóżkami, wszystko pachniało inaczej niż zwykle. Spałam na górnym łóżku, cicho słysząc stukot kół i rozmowy zza ściany. Dziadkowie mieszkali w Łodzi, na Piotrkowskiej, w starym piętrowym domu. Klatka schodowa była ciemna i pachniała kurzem - trochę się jej bałam, a trochę lubiłam ten dreszczyk. Dziadkowie mieli piec kaflowy, starą kredensową kuchnię i mnóstwo zakamarków, w których można było buszować. I właśnie tam, w jednym z zakamarków, trafiłam na skarb. To nie były zwykłe koraliki. Nie takie z plastiku, sklepowe. Te były... inne. Koraliki zrobione z wysuszonych ziaren ogórka, zafarbowane - chyba atramentem - i nawleczone na nitkę. Niby byle co, a dla mnie to było coś absolutnie wyjątkowego. Takie korale, jakie mogły mieć tylko lalki z baśni, albo bardzo eleganckie panie. Zapytałam babcię, czy mogę je sobie zabrać. - Ależ dziecko, to przecież byle co… Ale jak ci się podobają, to bierz - powiedziała, machając ręką. Więc je wzięłam. Zawinęłam w papier i schowałam do kieszonki. I już wiedziałam, co z nimi zrobię. Dam je pani Bogusi - mojej wychowawczyni. Ona była taka ciepła, elegancka, mówiła do nas miękko i z uśmiechem. Bardzo ją lubiłam. Dam jej w prezencie. Następnego dnia w szkole podeszłam do niej i wręczyłam zawiniątko. - To dla pani - powiedziałam dumnie. Pani Bogusia rozwinęła papier, spojrzała na moje korale i… uśmiechnęła się. - Ojej, jakie śliczne! - powiedziała. - Dziękuję, Alu - i pogłaskała mnie po głowie. Byłam przeszczęśliwa. Tylko... przez następne dni wypatrywałam ich na jej szyi. No bo jak to - skoro śliczne, skoro prezent - to przecież powinna nosić, prawda? Ale nie nosiła. Mijały dni. Mijały tygodnie. A ja codziennie patrzyłam. Aż w końcu, któregoś dnia nie wytrzymałam i... zapytałam. Przy całej klasie. - Proszę pani, a dlaczego pani jeszcze nigdy nie ubrała moich korali? Zapadła cisza, wszyscy spojrzeli na panią Bogusię. A ona się tylko uśmiechnęła - tak jak to tylko ona potrafiła  - i odpowiedziała: - Wiesz, Alu… nie mam jeszcze sukienki do nich. Ale jak kupię, to od razu założę. Uśmiechnęłam się. I z jakiegoś powodu - bardzo się wtedy ucieszyłam. Dzisiaj, kiedy sobie to przypominam, robi mi się ciepło na sercu. I trochę wstyd. Nie wiedziałam wtedy, co to znaczy „wstyd”. Dopiero po latach zrozumiałam, że ta sukienka - to było najpiękniejsze wyjście z sytuacji, jakie mogła mi dać. I do dziś, kiedy patrzę na dzieci, które wręczają komuś coś zrobionego z miłości - zawsze widzę te moje ogórkowe korale. I uśmiech pani Bogusi.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...