Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

[..]

dzisiaj po raz pierwszy widziałem drapacze mgły

będę się tym dzielił stopniowo i może wystarczy
na jakiś czas. z innych znaków

uciekły mi obydwa autobusy i tym sposobem
przystanek Słodowiec stał się miejscem przesiadek i ciągów dalszych
(władzom pod rozwagę), gdzie, po raz trzeci już
przytrafił mi się ten facet, różowy i okrągły, a potem
potem przyszła dziewczyna w kształcie gruszki i zapragnąłem nagle
żeby on powiedział
i powiedział chyba do niej zapomniałem

zapomniałem zatęsknić.
i może jeszcze coś o tej tnącej ściany mgle

*

pamiętam z dzieciństwa, że najstraszniejsze były
późnowieczorna mgła i czerwony księżyc. pamiętam, bo nie znalazło się na liście zapomnień
bo strach staje się powtarzalny i tandetny
bo bałem się wilkołaków, a powinienem wilków (według dziadka)

nie mogę sobie przypomnieć, czy już wówczas wiedziałem, że jestem śmiertelny

*

nie mogę sobie przypomnieć, czy to robiło jakąś różnicę

*

(Mała nie boi się wilków
zza szafy wygląda ropiejący na zielono kosmita
ratujemy ją za pomocą superzegarka i światła
czasem mówi bądź potworem
i wtedy walczę sam ze sobą)

*

(a Mała wciąż nie wie
chciałabym już pójść do Nieba
kiedy tam pójdę?)

(tak
kurewskie przerażenie)

*

wiem doskonale co zrobić z rękami
chociaż boję się trochę, że zaprowadzą mnie do piekła
(nie ma piekła nie ma)
i przyjdzie diabeł i zeżre też ciebie
bo wiedziałem co zrobić z rękami
bo nie ma piekła nie ma
bo nie wierzyć trzeba nawet mocniej

*

wczoraj po raz pierwszy widziałem drapacze mgły

szkoda, że nie mnie przyśnił się
ścinający wszystko nóż
urwałem się w połowie

wszystko zakończy się na półnicości

tak nas wyobraża sobie to miasto:
wyłaniamy się z obskurnej bieli
i chyba skrzypimy na śniegu
nikniemy z oczu

[...]

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


bo nie było takiej różnicy poziomów jak tutaj :P

ohydny zarozumialec
bleeeeee
mnie nie obrazisz, bo cię znam
ale co powiedzą inni....
:*
:*
to tak na pociechę
:P
czyli, że do warsztatu pasował, sieroto, z definicji :P
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



:P
ja mu, angello, wybaczam!
i ty mu wybacz!

nie banuj go! za obrazę warsztatowców!
:P
kryję Cię, Bubak, o wybaczenie żebrzę u aniołła!
doceń, psia krew!
dawno Cię nie było, a tu porządki były!
cza być miłym dla współpoetów! i poetek!
:D
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


żeby mi jeszcze tak się pisało, jak Tobie się czytało...:D
z mojego punktu widzenia jaki by nie był, dobrze, że w ogóle
jest
i dziękuję jak zwykle bardzo

i noworocznie pozdrawiam :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



:P
ja mu, angello, wybaczam!
i ty mu wybacz!

nie banuj go! za obrazę warsztatowców!
:P
kryję Cię, Bubak, o wybaczenie żebrzę u aniołła!
doceń, psia krew!
dawno Cię nie było, a tu porządki były!
cza być miłym dla współpoetów! i poetek!
:D
no to mam przes.....
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



:((
gdybyś był miły z natury matki...
to nie dałbyś się sprowokować...
ale nie jesteś...
a kiedyś byłeś...

wiersz!
biały!
przepraszam Białego, że z małej litery!
:))
:P
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



:((
gdybyś był miły z natury matki...
to nie dałbyś się sprowokować...
ale nie jesteś...
a kiedyś byłeś...

wiersz!
biały!
przepraszam Białego, że z małej litery!
:))
:P
w dalszym ciągu jestem nieprowokowalny
i niezwykle uprzejmy
i miły
i przystojny :D
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



"czego i Tobie życzę" - kiedyś by było!
brak!

nie jesteś!
o przystojniactwie się nie wypowiem!
nie znam się na dzieciach! (takich co się wilkołaków boją!, żeby nie było!)
:D
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



"czego i Tobie życzę" - kiedyś by było!
brak!

nie jesteś!
o przystojniactwie się nie wypowiem!
nie znam się na dzieciach!
:D
ależ tyś jest kwintesencją tego wszystkiego
nie trzeba Ci tego życzyć
czego przykładów mnóstwo choćby powyżej
:D
Opublikowano

ambiwalencja koszmarna, pomimo koszmarów;
bo zajrzałam, w przekonaniu że warto, a tu ... nie dotrwałam do końca.
nudne, sory Adam, jesteś w tej peelowskiej odłonie infantylnie nudny.

starałam się, a teraz tylko pozdrawiam :)
kaśka.

Opublikowano

dlaczego mam bolesne wrażenie zagadywania tematu???
odniosę się do słów Autora:
(tak
kurewskie przerażenie)

*

wiem doskonale co zrobić z rękami
chociaż boję się trochę, że zaprowadzą mnie do piekła
(nie ma piekła nie ma)
i przyjdzie diabeł i zeżre też ciebie
bo wiedziałem co zrobić z rękami
bo nie ma piekła nie ma
bo nie wierzyć trzeba nawet mocniej



i teraz zadaję sobie pytanie; jak jest?
jak jest, Bubak i czego się w wierszowaniu boisz? czego oczekujesz od czytelnika?
skąd te wątpliwości? skąd złe sny? boisz się jawy?
boisz się zrobić użytek z tych rąk?!
jeśli zacznie Ci zależeć (w wyrażaniu się) czyt; poezji/ w piórze - na zadawalaniu różowych, bezowatych fartuszków lukrowych takich, słodkich/dobrych/ciepłych i pospolitych - zagubisz wiele z wytrawnego uroku koronkowych podwiązek zmysłowych Lalek.
ale to Twój koszmar, Twój - powodzenia, a ja czekam na lepsze (jak dawniej) adamowe wiersze :)
raz jeszcze, a co mi tam ;)
kaśka

p.s.
wiersz się maśli ;P

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


wiesz co jest najlepsze?
że ja ten komentarz na szybko odczytałem: jesteś w tej peerelowskiej odsłonie [...]
i naprawdę się przestraszyłem :D

ja z tą nudą to może bym i się zgodził
a infantylizmem tym bardziej
tylko, że to naprawdę nie ma znaczenia
a nie pisałem tak dawno, że cieszy mnie nawet największy gniot

i ja pozdrawiam, jak zwykle serdecznie
i sory, ale sory zupełnie zbędne Kasiu.

Adam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


wiesz co jest najlepsze?
że ja ten komentarz na szybko odczytałem: jesteś w tej peerelowskiej odsłonie [...]
i naprawdę się przestraszyłem :D

ja z tą nudą to może bym i się zgodził
a infantylizmem tym bardziej
tylko, że to naprawdę nie ma znaczenia
a nie pisałem tak dawno, że cieszy mnie nawet największy gniot

i ja pozdrawiam, jak zwykle serdecznie
i sory, ale sory zupełnie zbędne Kasiu.

Adam

Adaś; ja edytowałam jeszcze mocno, przez empatię wrodzoną jakąś - teraz sE po.czytaj , o.k.?
;)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...