Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

przedłużenie na dłużej
nie milknie z odłożeniem
wciąż stuka w tabernakulum

i twoim jeszcze się usłyszymy

----------------------------------
bez tytułu

twoje w moje
jak nagie rączki wyciągnięte
darem codziennych iskierek
krzyżyk na dobranoc i rano

choć wszystko widzisz nad nami
z ufnością się oddamy
bo gdyby zabrakło na chwilę Ty
jesteś ciagle i aż tyle

plecione są
linie jak tory na szosach leśnych
unoszą ptaki się z wiatrem bo
wola skrzydeł jest zawsze lecz
lecą tam gdzie ich niesie

pod wiatr to ciężej a w parku
gdzie kaczek wiele ląduje na skrach
lodowych nosy kasztanowców też

przytknij zimny spod czapki
i nieśmy ciepło dar łaski
wyrazić wszystkiego nie zdoła
mróz okno pospolita jemioła

łamanych jest słów tu wiele
wrażliwość z delikatnością ścielę
------------------------------
ps.dla Baby:

przeurocze twe wizyty
składasz tropisz jak stwór leśny
a ja szukam natchnień bożych
co skradają po minucie

me wnętrzności aż po kości
w nadchodzącym roku i czekaniu
jaśniej gwiazdom w całym nowym

zacne zwroty Twoje wiersze
aż cię świt w noc tą zastanie

początkowo tytuł brzmiał:
serce i stopy
-----------------------------
ps.dla HAYQ:

drogi wędrowniku miły
cały czas coś się zmienia
jakby całkiem nierozumnie

rymów nie chcę a przyłażą
nie wiem nawet jak wyłażą
to wyrzucam bo ni gościa
ni szwędacza, jegomościa

szukam jak ten zagubiony
większej po liść suchy
nakruszony

boskość sposób wyrażania
może blejtram do okazania
albo rulon czysty tuż przy
krzyżu

czeka wiernie na swą kreskę
serce bije oszalałe gdzieś
mnie niesie codzień całe

odkryć trudno jest mi wielce
może promyk przez witraże
da mi znać jak na obrazie
(...)

Opublikowano

pięknie Judyt, pierwszy raz wszedłem były tylko trzy wersy, a może cztery.
świetny klimat i pisanie jakby całkiem niedzisiejsze, ale bardzo przyciągające.
Skopiuję chyba, zanim pozmieniasz :)
Pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



hmm..tak-racja...jak chcesz to kupiuj, dziś już pare razy wyrzucałam
zmieniałam, sam spostrzegaj jeśli wola, dzięki wielkie, niezmierne
(:jeśli tak: uradowana:) z przyciągania,
więc posyłam z Twej wizyty J. serdecznie
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Czuję się wyróżniona, miło mi Judyt,
Czarodziejko, malujesz swoje wiersze, sypiesz
słowami jak śniegiem z chmurki; zanim dolecą
gwiazdki do ziemi, plączą się, mieszają i splatają
ze sobą na nowo!
Najserdeczniej pozdrawiam,
z uściskami
- baba
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Czuję się wyróżniona, miło mi Judyt,
Czarodziejko, malujesz swoje wiersze, sypiesz
słowami jak śniegiem z chmurki; zanim dolecą
gwiazdki do ziemi, plączą się, mieszają i splatają
ze sobą na nowo!
Najserdeczniej pozdrawiam,
z uściskami
- baba
to dobrze,że wyróżniona, wzajemnie(: J. również
najserdeczniejsze, płoniaste

gwiazdki

sypiesz słowami jak śniegiem
z chmurki zanim dolecą
do ziemii plączą się mieszają
splatają ze sobą na nowo

- i już Baba wiersz napisała(:piękny
z resztą, co nie?istne ciasteczko, dziękuję ślicznie
za obecność Twą i dobre słowo, wymianę
myśli pod tym i owym, a malarstwo wciąż
czeka, jak nie można pędzlem to może
tymczasem tak(...)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • dobrze że nic nie mówisz w chłodne dni nie marszczysz brwi mogę wtedy czytać własnymi słowami chociaż nie umiem przeglądać  się we mgle dobrze że nie zabierasz dłoni nieopisanych chwil w których zastygaliśmy   tak jest dobrze zanim zamkniemy usta powieki po wieki    
    • Mam stół. Mam plan. Połóżmy na nim co boli i co nie. Pogrupujmy to. Dowiedzmy się, pomyślmy za co możemy podziękować. Spójrzmy co ma dla nas wartość.   Mam stół. Mam plan. Siebie sobie dajmy.   Zadbajmy by drugie widziało słońce, by jeśli nocą to ładny księżyc. Zadbajmy o ręce pełne dobrych chwil, pełne niematerialnego bogactwa.   Mam stół. Mam plan. Mamy siebie. Dłoń w dłoń. Życie stoi otworem. Los też. Pokażmy że jesteśmy w stanie dać radę.
    • @huzarc Dzięki za pochylenie się nad tekstem.
    • On Aromat parzonej kawy uderzył mnie pierwszy, zaraz potem jej głos. Usiadła naprzeciwko, stawiając dwa kubki. Ta sama twarz od wielu lat, te same, znajome do bólu, gesty. Tylko ja już nic nie czuję. Mówi nieustannie, a jej głos dociera do mnie jak przez szybę. Słyszę dźwięk, lecz nie czuję ciepła jak dawniej. Słowa docierają, ale mnie nie dotykają. Jak deszcz za oknem. Wiem, że pada, ale nie jestem mokry. Mówi szybko, nerwowo, jakby chciała nadrobić wszystkie lata ciszy. Patrzy na mnie z taką żałością, z resztką nadziei, że coś jeszcze da się zmienić. Jakby miłość czekała tuż za drzwiami, które wystarczy otworzyć. Ale już wiem, że za tymi drzwiami jest tylko pustka. Nie ma tam już nas, nie ma nawet tego mnie, którego pamięta. Jej dłoń leży na stole, czeka na dotyk. A głos drży jakby prosiła o łaskę, której nie umiem dać. Każde słowo opada ciężko w gęstniejącą ciszę, a ja milczę niewzruszony z zamkniętym sercem. Wiem jednak, że muszę się odezwać. Muszę, bo wciąż tu jestem, chociaż już za murem, który sam - cegła po cegle - stawiałem. W końcu mówię, że to, co było między nami umarło. Cicho, jak ogień, któremu zabrakło tlenu. Czuję, że każde wypowiadane przeze mnie, słowo wbija się w nią niczym nóż. Znów milknę, piję zimną już kawę i udaję, że jestem gościem w domu, który właśnie przestał być moim domem. Czekam, aż ona to zrozumie.   Ona   Niedziela. Jesteśmy razem. Robię dla nas kawę, z nadzieją, że wreszcie porozmawiamy. Siedzimy przy stole, tak blisko, a jednak dalej niż kiedykolwiek. Zaczynam mówić. Mówię szybko, bo panicznie boję się ciszy, która kruszy nas od środka. On jednak uparcie patrzy w bok, jakby to wszystko go nie dotyczyło. Milczy, jakby słowa kosztowały go fortunę. Jego palce nerwowo zaciskają się wokół filiżanki, już od dawna nie szukają mojej dłoni. Wreszcie się odzywa. Z litości. Czuję to. Rzuca krótkie, oszczędne zdania, a każde z nich jest jak kamień - ciężkie, zimne i obce. Tonę w tym milczeniu, które rośnie między nami jak lodowa ściana. Chcę krzyczeć, że jeszcze czuję, że serce mi pęka, że wciąż tu jestem. A on oznajmia: "Wszystko będzie dobrze." I to jest najgorsze. Bo "dobrze" to nie "kocham". To tylko cichy wyrok podany z pustym uśmiechem. A więc to tak się kończy? W jego oczach nie ma już nic. W tej ciszy umarła miłość. A ja wciąż go kocham.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...