Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

lubiłam ściskać w dłoni niebo -
jak kamień
skakać w dal po wodzie -
zdobywać złoto
w betonowej skale odnajdywałam drzewa -
te zielone

tak było gdy gęś
stawała sie pawiem pozbawionym pawiostwa
skromnie acz zacnie przyodzianym


Do beznamiętności
zanosi upór słów
Po zatrzaśnięte w słoiku klucze -
tłuste sumienie zdejmuje pokrywę
Koraliki plączą się pod nogami
zaciskając węzeł na szyi

w białej koszuli idę
na martwe życie
[sub]Tekst był edytowany przez Mea Liberta dnia 31-08-2004 20:49.[/sub]

Opublikowano

Dostrzegłem i nadal nie zaciekawia mnie to. Dostrzegam nawet niekonsekwencję czasową. W tytule peelka "dorasta", i tak się z początku dzieje. Po czym dowiaduję sie że to już było "tak było gdy", i czytam sobie swobodnie, aż tu nagle widzę, że peelka dopiero idzie na te martwe życie, które wcześniej niby ożywiała. Pomieszanie z poplątaniem, czy taka mała retrospekcja, albo znów dziś zmęczony jestem :)

Opublikowano

"niekonsekwencja czasowa" - jak ja Pan nazwał, jest celowa. Pierwsza i druga zwrotka są opisem przeszłości. Natomiast kolejne mówią o teraźniejszości. Tytuł także jest adekwatny do treści, ponieważ człowiek dorasta przez całe życie, a nie w jakimś jego fragmencie...

Opublikowano

a mnie się nie podoba - niespójne zwrotki, mataforyka zupełnie niezrozumiała - kulawa jakaś - czytałam lepsze Twoje.
Brak jasności - klarowności treści, czego dodatkowym wyrazem są Twoje kometarze... Rozumiem dyskusje dotyczące środków stylistycznych itd, świadomych wyborów takiej, a nie innej formy - ale nie zdzierżę tłumaczeń atora - co autor miał na myśli. A skoro tak wiele kontrowersji budzi tekst na płaszczyźnie nazwijmy to technicznej /co oczywista rzutuje na czytelność treści/, znaczy to tyle, że tekst jest słaby. Zwyczajnie tak się czasem zdarza i albo o tekście należy zapomnieć albo popracować jeszcze nad nim i ponownie zamieścić.

Opublikowano

Dostrzegam spójność w wersach (ale mogę się mylić), metaforykę kilka osób zrozumiało, a to, że się im nie spodobała - to już inna sprawa. Ale Twój komentarz wskazuje, że skupiłaś sie wyłącznie na stronie widocznej gołym okiem - wersyfikacji (chociaż mi się podoba), układowi oraz na komentarzach innych użytkowników.
Pozdrawiam
Za wcześniejszy wyraz tego komentarza przepraszam
[sub]Tekst był edytowany przez Mea Liberta dnia 02-09-2004 18:37.[/sub]

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Berenika97 "Z mamą miałem dobry kontakt  do momentu  przerwania pępowiny..."   Pozdrawiam. 
    • @KOBIETA Dla mnie King to tak naprawdę tylko cztery powieści."Lśnienie","Carrie","Christine" i "Smętarz dla zwierzaków". Choć i tak wolę ich ekranizację niż czytanie. Z Mastertona nie wrócę nigdy przenigdy do jednej tylko powieści -"Dziedzictwa". Miałem traumę po niej która trwa do dziś i będzie ze mną już na zawsze. A mnie naprawdę bardzo mało rzeczy rusza.
    • @Simon Tracy   no ja uwielbiam się bać :)))
    • @Tectosmith Prowincjonalny kolaż z wszelakiej maści fraz... Dziękuję za komentarz, pozdrawiam. 
    • Mój pan, człowiek o błękicie w oku, troczy juki do mych boków. Obciąża mnie namiotem i koszami precjozów: srebrnych zastaw, złotych świeczników i wielu innych ozdobników.   Po drodze napotykamy gromady pobitych wojaków i uchodźców. Wszyscy podążają do „Karawanseraju” na drodze do Dwóch Mostów. Nie ma na tych drogach miłosierdzia. Bez grosza przy duszy nic nie zjesz ani nie napijesz się. Umarłemu nawet koszulę zabiorą. Leżą na drogach młodzi, dawno za nami starzy. Dogorywają mężni. Radę dają tylko zawodowi żebracy – zawsze syci, nigdy nieogoleni, brudni, zaśmierdli i wiary w życie pełni. Tak, oni nie do zdarcia. Na końcu pochodu kroczą, zabierając trupom to, co się ostało. Jednak to nie oni najpodlejszą cechą swe człowieczeństwo zakrywają, a ci, co za nami na oślep gnają. Ci, którzy miecz przy boku podnoszą tylko do rabunku, a nie w obronie chłopów. Ci, którzy naszych pobili – zimni, zawistni, zapalczywi, dobrze uzbrojeni, liczni i bezwstydni. Najgorsi z najgorszych. Śmierć im panem, złoto matką, a miecz bratem.   Kolejnego dnia, wlokąc się gościńcem, natrafiliśmy na oazę mieniącą się czerwienią krwi mas ludzi ubitych. Ja się nie napiłem, jednak ludzie padali na kolana, całowali piach, chwaląc Pana. Bez najmniejszego wstrętu pili, choć to nic dziwnego – wycisnęliby wodę nawet z ekskrementów.   Wtem na wydmie, nieopodal Zagrzmiał róg, a za nim pieśń bojowa. Mamelucy ruszyli w pogoń, Nikt się nie uratował. Mój pan, co złoto miał na wykup, Szabli dobył i bronił swych dóbr oraz wygód, Lecz z czasem i on padł, Przygnieciony przez końskich kopyt szał.   Po paru minutach tylko ja się ostałem, W krwi ubroczony  Cienia się bałem  Martwy mój pan ,martwi podróży przyjaciele Zostałem tylko ja ,koń zdala od ludzkich spraw
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...