Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

przyłapany na dorastaniu
dostałem nóż
mam zabijać po męsku
z zamkniętymi oczami
wtłaczać życie w nagie ciała

zgasiła papierosa
zamknęła za sobą szklane powietrze

nocą prowadzę dziewczynkę
o połamanych palcach
nie uciekniemy
szepczą jej sine policzki

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



i o tym jest ten wiersz
:D
dziecinny entuzjazm to kwestia wyboru, to się zostawia w sobie, albo wykopuje.
posiadanie go nie kłoci się z dorosłością w najmniejszym nawet stopniu.
dorosłość nie boli, Marcin, bardziej - strach przed nią
:))
Opublikowano

wyrzuciłabym "po męsku", bo i babki zabijają - zza czarująco domykanych rzęs ;)
po za tym zabijanie wcale nie jest męskie, przynajmniej nie w tej formie.
mnie wiersz nie kojarzy się z problematyką dorastania, ale raczej z toksycznymi odruchami na pograniczu psychoszleństwa, czy coś.
- ale interpretacji czytacza nie przewidzisz ;)
pozdrowienia
kaśka

Opublikowano

Kolejny raz wracam pod Twój wiersz i kolejny raz mam zagwózdkę kim jest ta dziewczynka z połamanymi palcami. Czy to symboliczny obraz niedojrzałości Joanny? A może metaforyczne dziecko peela z wyżej wymienioną? Albo personifikacja tego wszystkiego, czego peel musiał się wyzbyć "przyłapany na dorastaniu", by móc stać się mężczyzną (odrzucił delikatność, słabość, naiwność, kobieco-infantylny pierwiastek siebie?)

Pozdrawiam zafrapowana :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



i o tym jest ten wiersz
:D
dziecinny entuzjazm to kwestia wyboru, to się zostawia w sobie, albo wykopuje.
posiadanie go nie kłoci się z dorosłością w najmniejszym nawet stopniu.
dorosłość nie boli, Marcin, bardziej - strach przed nią
:))

Albo świat niszczy to w nas, pokazuje nam na każdym kroku, że na to nie ma miejsca. Dorastanie, żegnaniem się z dzieciństwem jest zwyczajnie smutne, już nigdy potem nie będziemy tak beztroscy, zawsze żyjąc w cieniu mniejszych lub większych problemów, z odpowiedzialnością niesioną jak krzyż na ramionach.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Oczywiście, że zabijają, natomiast ja doświadczam na sobie oczekiwań wobec mężczyzny, zmagam się ze stereotypem i innymi tego typu bajerami i tę stronę barykady opisuję ;) "Po męsku" nie jest tutaj moją opinią, to mnie się tego uczy.
Pozdrawiam Kasiu ;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Fajnie, że Cię ciekawi, właśnie dla takich dociekliwych jak Ty pozostawiłem zakończenie tak mocno niedopowiedziane. Pomogę Ci trochę. Dziewczynka nie jest Joanną. Joanna rzuciła palenie, wyszła, zamknęła za sobą to szklane powietrze, tę niewidzialną ścianę, za którą nie palimy papierosów, nie uciekamy już, jesteśmy dorośli i pogodzeni z tym. U dziewczynki próba wyjścia skończyła się na połamanych palcach. Jest ona więc symbolem wszystkich tych osób (kobiet), którym nie udaje się ułożyć swojego życia, cierpią wewnętrzne dzieciństwo w świecie dorosłych. Pozdrawiam moją ciekawską czytelniczkę ;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Noo, to w takim razie bardzo miło, skoro wzruszył, to ja już więcej nie potrzebuję, niż świadomość, że te kilka nabazgranych wersów jest w stanie do kogoś dotrzeć. Pozdrawiam bardzo ciepło ;)
Opublikowano

Dziewczynka to może alter ego podmiotu lirycznego? W końcu faceci mają taki układ chromosomów, że można by wywnioskować, że w połowie jesteśmy kobietami. Więc przeszłość, miejsce za powietrzną ścianą gdzie zapaliliśmy ostatniego buntowniczego papierosa, a przez które przeszliśmy ku dorosłości. Dziewczynka symbolizuje wewnętrzną walkę naszej duszy o przejście przez ścianę, o zburzenie jej (stąd może powyginane palce).
Za każdym razem jak czytam wyciągam coś nowego.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


przeczytałam tytuł i weszłam, pomyślałam że może być ciekawe. a później na pierwszą strofę zapomniałam o tym, co mnie przyciągnęło. weszłam w świat niemalże starożytny, mitologiczny, archetypowy; gdzieś krypteje pobrzmiały, dorastanie / zabijanie dało takie skomplikowane skojarzenie.


druga strofa brutalnie wróciła mnie do rzeczywistości, moim zdaniem zupełnie niepotrzebnie. ona łączy tę sytuację liryczną drugodenną z pierwszoplanową, ale jakoś niezgrabnie. bez sensu moim zdaniem.


trzecia z powrotem prosi, żeby wiersz pokochać. metadobra jest ;)


ogólnie ujednoliciłabym tekst, nie kombinowała za dużo z Joanną rzucającą palenie, mimo że jest ona tutaj podstawą.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Oczywiście, że może być ;) Czy mężczyzna, czy kobieta, stajemy przed taką samą ścianą, w taki sam spobób łamiemy sobie palce waląc o nią pięściami. Bardzo trafnie :P Dzięki ;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


przeczytałam tytuł i weszłam, pomyślałam że może być ciekawe. a później na pierwszą strofę zapomniałam o tym, co mnie przyciągnęło. weszłam w świat niemalże starożytny, mitologiczny, archetypowy; gdzieś krypteje pobrzmiały, dorastanie / zabijanie dało takie skomplikowane skojarzenie.


druga strofa brutalnie wróciła mnie do rzeczywistości, moim zdaniem zupełnie niepotrzebnie. ona łączy tę sytuację liryczną drugodenną z pierwszoplanową, ale jakoś niezgrabnie. bez sensu moim zdaniem.


trzecia z powrotem prosi, żeby wiersz pokochać. metadobra jest ;)


ogólnie ujednoliciłabym tekst, nie kombinowała za dużo z Joanną rzucającą palenie, mimo że jest ona tutaj podstawą.

A czy ja tak dużo kombinuję? :P

W jakiś sposób musiałem nawiązać do tematu w sposób wyraźny, bez tej strofy to już w ogóle nikt by nic nie zrozumiał. Może mógłbym napisać to inaczej, chciałem oszczędnie, bez zbędnego budowania opisów, stwierdzić fakt. Pozdrawiam ;)
  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

Piękny tytuł wg mnie. Intrygujący wiersz i ciekawy temat nietuzinkowo nakreślony. Jeśli miałoby mnie coś razić to wskazana we wcześniejszych wypowiedziach niejasność, która może wynika z niektórych sformułowań, których nie zrozumiałem - "połamane palce", "sine policzki". Za dużo chyba grozy.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Starzec Wiesz, że Twój wiersz mnie zatrzymał? I teraz myślę sobie - kto tak naprawdę wie, kiedy jest za wcześnie, a kiedy za późno? Wystarczy, że jedno z Was tak pomyśli, a droga się rozminie.
    • Jego kraj może zerwać więzy uległości, Jego lud może znowu zaznać wolności, W ich sercach nadziei tysiąc zagości, Lecz jego nadzieja umarła. Promienie księżyca morze oświetlają, Swobodne fale dziko napierają, A wiatry Gondalu dostojnie grają Swój hymn o północy.   Grają na murach jego więzienia, Budząc w jego sercu wzruszenia, Bo ich dźwięk przyzywa wspomnienia Rzeczy, które się zdarzyły. Jego dusza z wichrem się złączyła I w królestwie śnieżnej ciemności kroczyła, Krainie, która wielką rozpacz kryła, A zwątpienie odebrało głos.   Ziemia Harolda zerwie więzy uległości, Jego lud może znowu zaznać wolności, W ich sercach nadziei tysiąc zagości, Lecz jego nadzieja umarła. Wolność została mu odebrana; Jego przyszłość na ziemi poznana; Jeszcze kilka lat w kajdanach, Potem więzienny grób.   O ile poprzedni wiersz Emily mógł być związany z Gondalem, tu nie ma wątpliwości. Nie jestem tylko pewien kim był ów Harold. Być może chodzi o Geralda z Exiny, uwięzionego i zamordowanego przez podstępnego rywala do tronu Juliusa Brenzaidę.      His land may burst the galling chain, His people may be free again, For them a thousand hopes remain, But hope is dead for him. Soft falls the moonlight on the sea Whose wild waves play at liberty, And Gondal's wind sings solemnly Its hollow midnight hymn.   Around his prison walls it sings, His heart is stirred through all its strings, Because that sound remembrance brings Of scenes that once have been. His soul has felt the storm below, And walked a realm of sunless snow, Dire region of most mighty woe, Made voiceless by despair.   And Harold's land may burst its chain, His subjects may be free again, For them a thousand hopes remain, But hope is dead for him. Set is his sun of liberty; Fixed is his earthly destiny; A few years of captivity, And then a captive's tomb.
    • @Roma Jakby balans między dzieciństwem a dorosłością. Pełen jest ulotnych obrazów  samolociki, taniec, tęsknota... To opowieść o potrzebie lekkości, wolności, i o pogodzeniu się z tym, że nie zawsze trzeba „latać”, by czuć sens.
    • poznaliśmy się  o dzień za późno spóźnieni łzą pod powieką wczesną wiosną bzem łaskoczącą spojrzeniami  utkani  na wieki   poznaliśmy się o noc za wcześnie zachłanni dnia rwącą rzeką późną zimą lodem płynącą uczuciami splątani na przekór   poznaliśmy się...
    • Potrafię istnieć jedynie  w lęku pierwotnym i chaosie marazmowych, zimowych wieczorów. Zatruty, niemożnością odmiany straconych lat. Ukryty przed światłem, które zamiast  ciepłym promieniem otoczyć duszę,  wypala ze mnie cząstki człowieczeństwa. Gdybym choć podejrzewał po co,  ciągle tańczą mi nad głową  tarcze słońca i księżyca. Migocą gwiazdy, przez pył początku czasu. Gdybym mógł to chciałbym wyjść  ze swego cielesnego więzienia.   Doczesność mnie goni. Tonę w stertach codziennych sprawunków. Lecz nie dla mnie ludzkie sprawy i dole. Ja potrzebuję swego boskiego wręcz zajęcia. Ucieczkę w świat ułudy i cudu istnień. I mogę tak trwać w transie aż do zaśnięcia. Dla Ciebie nic nie znaczą te karty zapisane. Te słowa otuchy i uczucia. Elegię i hymny do Twych oczu i węgielnych, turmalinowo błyszczących włosów. Ty chcesz rycerza a nie poetę. Piękno i kunszt atletycznych,  antycznych herosów. Piękno uśmiechu, twarzy bożka  o herubinowych, kręconych włosach a nie chichot szaleńczy bestii. Umorusanej w mogilnej ziemi,  złaknionej krwi swoich prześladowców. Przemierzającej bagna cuchnące siarką i lasy martwe ze ściółką wyściełaną kośćmi, zawleczonych tu z dawna  dziewic i strażniczek świątyń. Czy widziałaś kiedyś jak żeruję wilk? Jak wychyna się nagle z mroku,  pośród owocującej bogato czeremchy. Jak ślepia jego błyszczą,  niepohamowaną radością na widok,  bladego, stężałego ciała, żałobnie podświetlonego,  srebrzystym ogonem światła pełni. Nos jego najpierw przy ziemi,  sprawdza czy czuć już  niezachwiany wyrok litościwej śmierci Później węszy wokół ciała,  łaknąc wszystkimi zmysłami,  delikatnej, słodkiej zdobyczy. Przednimi łapami wskakuję  na nieruchomy żywot  i pysk wtula w gładką skórę szyi. Krew u ofiary zamarłą na wieki już taflą  nie burzy się w tętnicach. Szorstkim jęzorem zlizuję,  rześką i zimną rosę z napiętej skóry. Wreszcie siada ochoczo na ofierze  i wgryza się kłami  w narkotycznym wręcz uniesieniu. Ścięgna i żyły pękają bez trudu. Pazury rozorują młodość i sprężystość piersi. Tylne łapy posuwistymi szarpnięciami, tną jak nóż delikatne pasma podbrzusza. Po wszystkim bestia schodzi z ofiary, triumfując nad je   zbeszczeszczonym truchłem. Spełniona i radosna,  zadziera łeb umorusany w ciemnej posoce. Lodowy wicher, dmiący od bezkresu puszczy. Zastygły, mroźny księżyc, odbijający echo śmierci.     Wczesnym brzaskiem po miejskim bruku niesie się cichutkie stąpanie łap. Bezdomny kot, zbłąkany,  zerwany z łańcucha pies? Czy tylko cień,  cichcem odbijający się na  węgłach i witrynach. Zaciągnięty przez,  przeciąg kamienicznej bramy. Bezszelestnie mknący po spirali schodów pod znajomy adres. Legatus Mortis - u Twoich drzwi. Przy drzwiach Twej alkowy. Poblask, tchnących żądzą mordu oczu nad Twym pogrążonych we śnie ciele. Dotyk przeraźliwie lodowatych i mokrych,futrzanych łap na Twych krągłych biodrach. Charkot, zgniłego oddechu  nad rumianym policzkiem. Pierwszy promień słońca  przebił się przez, zakurzone, brudne szyby, grubych okiennic. Padł na Twoją anielsko wyrzeźbioną twarz, Twój luby chrząknął niezrozumiale przez sen  i cofnął gorącą, żylastą dłoń z Twoich ud, legnął wygodnie na wznak. Otworzyłaś szeroko oczy.  Odwróciłaś się i tuląc się jak kotka obdarowałaś go soczystym pocałunkiem, jedną ręką brodząc po jego wyrzeźbionym brzuchu a drugą zatapiając  w jego jasnych lokach. I on otworzył oczy oddając Ci  pieszczotę w całej pełni. Przez mgnienie wręcz, kształt jego żrenic zdawał Ci się dziwny i zwierzęco obcy, lecz po chwili i one zaznały  kojącego blasku poranka.   Wtedy to czar prysł. Nastał dzień.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...