Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Ludzie o Rembrandcie piszą, ja tu Rembrandta nie widzę. Może wzrok mam słaby.

Chciałem interpretację krótką napisać. Po panu Jacku jednak cokolwiek bym nie napisał, okazałoby się ramotą. Zostawiam więc jedynie swój zachwyt nad wierszem.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.





czytam wiersz, czytam komentarze i nabawiam się kompleksów, żem percepcyjnie odmienna, niewrażliwa wcale, bo ja tu rembradtowego ducha nie wyczuwam. albowiem zacnego malarza zza grobu przywołuje jedynie tytuł i to li na zasadzie pierwszego skojarzenia.
nawet nocni strzelcy nie bronią pędzla, mnie oni przywodzą na myśl myśliwych, może hamerykańskich snajperów, co na ślep do ludzi pif paf - dla samej eliminacji, w akcie pierwotnej potrzeby zabijania - i tu uzsadniony ów przypadek boskiej arytmii.
pierwsza strofa nasuwa obraz studziennego, przedwojennego podwórza. pudełko, bo ze wszystkich stron otoczone murami.
strofa druga - ruchoma, jak firanki - to wścibscy podglądacze, przez lunetę upatrujący "ofiary." ten niewyspany korowód wypłynie rankiem, po kawie i goleniu.
niewyspany, niedotleniony, ale czujący chorobliwą podnietę (uczucie pulsu) po tym, co zobaczyli, podejrzeli, namierzyli.
i jeśli miałabym szukać "ambitniejszych" odniesień, tekst nawiązuje raczej do leśmianowskiego skrzypka opętanego, boż takie zachowanie, to świrowanie na granicy światów - w najczystszej, brudnej postaći. świt/poranek działa jako ten wóz strażacki - sygnalizuje i chłodzi.
albo do anatewki, wszak każdy takową posiada; ale nie widzi, a docenia, jak traci.

ot, cała bajka i jej banalna tajemnica - nic specjalnego, ale potrafię zrozumieć, że komu grają niech się... - jednak mnie wierszyk nie kręci, chociażby z powodu pretensjonalnej, grodzkiej tematyki i takiegoż, pretensjonalno - pretensyjnego [sic!] ujęcia.
można było mniej pompatycznie i bardziej przystępnie, bowiem zastosowane motywy raczej śmieszą, niż zastanawiają.
w kwestiach technicznych - wyboldowałam słabości/niefortunne powtórzenia.
wierszyk - chwilówka - przeciętny, okazyjny i okazjonalny - no, ale "czcij sąsiada swego, możesz mieć gorszego" ;)

- stała czytelniczka.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.





czytam wiersz, czytam komentarze i nabawiam się kompleksów, żem percepcyjnie odmienna, niewrażliwa wcale, bo ja tu rembradtowego ducha nie wyczuwam. albowiem zacnego malarza zza grobu przywołuje jedynie tytuł i to li na zasadzie pierwszego skojarzenia.
nawet nocni strzelcy nie bronią pędzla, mnie oni przywodzą na myśl myśliwych, może hamerykańskich snajperów, co na ślep do ludzi pif paf - dla samej eliminacji, w akcie pierwotnej potrzeby zabijania - i tu uzsadniony ów przypadek boskiej arytmii.
pierwsza strofa nasuwa obraz studziennego, przedwojennego podwórza. pudełko, bo ze wszystkich stron otoczone murami.
strofa druga - ruchoma, jak firanki - to wścibscy podglądacze, przez lunetę upatrujący "ofiary." ten niewyspany korowód wypłynie rankiem, po kawie i goleniu.
niewyspany, niedotleniony, ale czujący chorobliwą podnietę (uczucie pulsu) po tym, co zobaczyli, podejrzeli, namierzyli.
i jeśli miałabym szukać "ambitniejszych" odniesień, tekst nawiązuje raczej do leśmianowskiego skrzypka opętanego, boż takie zachowanie, to świrowanie na granicy światów - w najczystszej, brudnej postaći. świt/poranek działa jako ten wóz strażacki - sygnalizuje i chłodzi.
albo do anatewki, wszak każdy takową posiada; ale nie widzi, a docenia, jak traci.

ot, cała bajka i jej banalna tajemnica - nic specjalnego, ale potrafię zrozumieć, że komu grają niech się... - jednak mnie wierszyk nie kręci, chociażby z powodu pretensjonalnej, grodzkiej tematyki i takiegoż, pretensjonalno - pretensyjnego [sic!] ujęcia.
można było mniej pompatycznie i bardziej przystępnie, bowiem zastosowane motywy raczej śmieszą, niż zastanawiają.
w kwestiach technicznych - wyboldowałam słabości/niefortunne powtórzenia.
wierszyk - chwilówka - przeciętny, okazyjny i okazjonalny - no, ale "czcij sąsiada swego, możesz mieć gorszego" ;)

- stała czytelniczka.

" Ducha rembrandtowego " w wierszu rzeczywiście nie ma, to raczej nocne, grodzkie zmory rembrandtowskie ; ) czyli to, co znalazłem w twoim komentarzu. Ot, cała bajka...
Nie można było mniej pompatycznie i bardziej przystępnie, bo by mi przez moje lecterowe gardło nie przeszło... ; )

Dzięki, sąsiadko.
: )
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.





czytam wiersz, czytam komentarze i nabawiam się kompleksów, żem percepcyjnie odmienna, niewrażliwa wcale, bo ja tu rembradtowego ducha nie wyczuwam. albowiem zacnego malarza zza grobu przywołuje jedynie tytuł i to li na zasadzie pierwszego skojarzenia.
nawet nocni strzelcy nie bronią pędzla, mnie oni przywodzą na myśl myśliwych, może hamerykańskich snajperów, co na ślep do ludzi pif paf - dla samej eliminacji, w akcie pierwotnej potrzeby zabijania - i tu uzsadniony ów przypadek boskiej arytmii.
pierwsza strofa nasuwa obraz studziennego, przedwojennego podwórza. pudełko, bo ze wszystkich stron otoczone murami.
strofa druga - ruchoma, jak firanki - to wścibscy podglądacze, przez lunetę upatrujący "ofiary." ten niewyspany korowód wypłynie rankiem, po kawie i goleniu.
niewyspany, niedotleniony, ale czujący chorobliwą podnietę (uczucie pulsu) po tym, co zobaczyli, podejrzeli, namierzyli.
i jeśli miałabym szukać "ambitniejszych" odniesień, tekst nawiązuje raczej do leśmianowskiego skrzypka opętanego, boż takie zachowanie, to świrowanie na granicy światów - w najczystszej, brudnej postaći. świt/poranek działa jako ten wóz strażacki - sygnalizuje i chłodzi.
albo do anatewki, wszak każdy takową posiada; ale nie widzi, a docenia, jak traci.

ot, cała bajka i jej banalna tajemnica - nic specjalnego, ale potrafię zrozumieć, że komu grają niech się... - jednak mnie wierszyk nie kręci, chociażby z powodu pretensjonalnej, grodzkiej tematyki i takiegoż, pretensjonalno - pretensyjnego [sic!] ujęcia.
można było mniej pompatycznie i bardziej przystępnie, bowiem zastosowane motywy raczej śmieszą, niż zastanawiają.
w kwestiach technicznych - wyboldowałam słabości/niefortunne powtórzenia.
wierszyk - chwilówka - przeciętny, okazyjny i okazjonalny - no, ale "czcij sąsiada swego, możesz mieć gorszego" ;)

- stała czytelniczka.

" Ducha rembrandtowego " w wierszu rzeczywiście nie ma, to raczej nocne, grodzkie zmory rembrandtowskie ; ) czyli to, co znalazłem w twoim komentarzu. Ot, cała bajka...
Nie można było mniej pompatycznie i bardziej przystępnie, bo by mi przez moje lecterowe gardło nie przeszło... ; )

Dzięki, sąsiadko.
: )

rozumiem niemoc, zaś (wyimaginowany) ale jednak lęk przed zmorami wydaje się być w treści odpowiedzi całkiem realny - niepotrzebnie...;)

nie sposób negować wizji, nawet fantomowych. wszak przekonany o istnieniu smyczka i grę opętanego skrzypka (jak się uprze i postara) po prostu usłyszy - ja retoryki (pomimo pretensjonalności) - nie neguję, ale neguję chwiejną platforma przekazu - treść tylko tytułem przystającą do obrazu, ale np.manierycznych powtórzeń, już nie sposób zaklasyfikować do miana świadomego działania - np. w formie/roli mantry.
wszakże historia literatury opisuje przpadki szaleńczych wizji, które owocowały częstokroć dziełami o wiekopomnej randze.
jednak w tym wierszu owej ekspresji dla pierwiastka geniuszu nie dostrzegam - dysonas między nimi, a prezentowanym utworem już fantomem, zmorą, czy duchem złośliwym nazwać nie można ;)
kuriozalne zestawienia, sięganie po górnolotne motywy i nagabywanie mistrza rembrandta nieudolną stylizacją obrazowania - nadal szkicem wolnomularskim (w boskiej arytmii) pozostaje.
takie motywy msz winny obligować - mnie tymczasem wprowadzają w stan rozbawienia. natomiast potknięcia warsztatowe pogłębiają ów dysonans, dlatego artyzmu, czy innych walorów dobrego dzieła poetyckiego - nie dostrzegam, ale będę czekać :)


edit:
- o czym - jak na anatewkową sąsiadkę przystało - troskliwie donoszę

:)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



" Ducha rembrandtowego " w wierszu rzeczywiście nie ma, to raczej nocne, grodzkie zmory rembrandtowskie ; ) czyli to, co znalazłem w twoim komentarzu. Ot, cała bajka...
Nie można było mniej pompatycznie i bardziej przystępnie, bo by mi przez moje lecterowe gardło nie przeszło... ; )

Dzięki, sąsiadko.
: )

rozumiem niemoc, zaś (wyimaginowany) ale jednak lęk przed zmorami wydaje się być w treści odpowiedzi całkiem realny - niepotrzebnie...;)

nie sposób negować wizji, nawet fantomowych. wszak przekonany o istnieniu smyczka i grę opętanego skrzypka (jak się uprze i postara) po prostu usłyszy - ja retoryki (pomimo pretensjonalności) - nie neguję, ale neguję chwiejną platforma przekazu - treść tylko tytułem przystającą do obrazu, ale np.manierycznych powtórzeń, już nie sposób zaklasyfikować do miana świadomego działania - np. w formie/roli mantry.
wszakże historia literatury opisuje przpadki szaleńczych wizji, które owocowały częstokroć dziełami o wiekopomnej randze.
jednak w tym wierszu owej ekspresji dla pierwiastka geniuszu nie dostrzegam - dysonas między nimi, a prezentowanym utworem już fantomem, zmorą, czy duchem złośliwym nazwać nie można ;)
kuriozalne zestawienia, sięganie po górnolotne motywy i nagabywanie mistrza rembrandta nieudolną stylizacją obrazowania - nadal szkicem wolnomularskim (w boskiej arytmii) pozostaje.
takie motywy msz winny obligować - mnie tymczasem wprowadzają w stan rozbawienia. natomiast potknięcia warsztatowe pogłębiają ów dysonans, dlatego artyzmu, czy innych walorów dobrego dzieła poetyckiego - nie dostrzegam, ale będę czekać :)


edit:
- o czym - jak na anatewkową sąsiadkę przystało - troskliwie donoszę

:)

Złą ścieżką idziesz sąsiadko, wierszyk nie ma nic wspólnego z " ekspresją dla pierwiastka geniuszu ", to raczej w klimacie "Przedstawienie Hamleta we wsi Głucha Dolna " i jego nagabywanie mistrza Szekspira... ; )
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



rozumiem niemoc, zaś (wyimaginowany) ale jednak lęk przed zmorami wydaje się być w treści odpowiedzi całkiem realny - niepotrzebnie...;)

nie sposób negować wizji, nawet fantomowych. wszak przekonany o istnieniu smyczka i grę opętanego skrzypka (jak się uprze i postara) po prostu usłyszy - ja retoryki (pomimo pretensjonalności) - nie neguję, ale neguję chwiejną platforma przekazu - treść tylko tytułem przystającą do obrazu, ale np.manierycznych powtórzeń, już nie sposób zaklasyfikować do miana świadomego działania - np. w formie/roli mantry.
wszakże historia literatury opisuje przpadki szaleńczych wizji, które owocowały częstokroć dziełami o wiekopomnej randze.
jednak w tym wierszu owej ekspresji dla pierwiastka geniuszu nie dostrzegam - dysonas między nimi, a prezentowanym utworem już fantomem, zmorą, czy duchem złośliwym nazwać nie można ;)
kuriozalne zestawienia, sięganie po górnolotne motywy i nagabywanie mistrza rembrandta nieudolną stylizacją obrazowania - nadal szkicem wolnomularskim (w boskiej arytmii) pozostaje.
takie motywy msz winny obligować - mnie tymczasem wprowadzają w stan rozbawienia. natomiast potknięcia warsztatowe pogłębiają ów dysonans, dlatego artyzmu, czy innych walorów dobrego dzieła poetyckiego - nie dostrzegam, ale będę czekać :)


edit:
- o czym - jak na anatewkową sąsiadkę przystało - troskliwie donoszę

:)

Złą ścieżką idziesz sąsiadko, wierszyk nie ma nic wspólnego z " ekspresją dla pierwiastka geniuszu ", to raczej w klimacie "Przedstawienie Hamleta we wsi Głucha Dolna " i jego nagabywanie mistrza Szekspira... ; )
ów pierwiastek nie dotyczy tematu/intencji, czy klimatu wierszyka - o grodzkim klimacie studziennego podwórza pseudomoralnych strażników/strzelców, podglądaczy - pisałam w pierwszym poście. ów brak błysku geniuszu dot. technik/warsztatu/zastosowania i przetworzenia motywów. pozwolę sobie na tym poprzestać i kończę polemikę, pełna nadziei, że doceniasz intencje. wszak po to chyba wystawiamy, że zapoznać się z opiniami różnych czytaczy - i ja tym właśnie - subiektywnym postrzeganiem - staram się podzielić.
nie zminusowałabym tego wiersza - absolutnie - ale pozytywki też nie zostawię.
dziękuję, że miałam okazję.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Złą ścieżką idziesz sąsiadko, wierszyk nie ma nic wspólnego z " ekspresją dla pierwiastka geniuszu ", to raczej w klimacie "Przedstawienie Hamleta we wsi Głucha Dolna " i jego nagabywanie mistrza Szekspira... ; )
ów pierwiastek nie dotyczy tematu/intencji, czy klimatu wierszyka - o grodzkim klimacie studziennego podwórza pseudomoralnych strażników/strzelców, podglądaczy - pisałam w pierwszym poście. ów brak błysku geniuszu dot. technik/warsztatu/zastosowania i przetworzenia motywów. pozwolę sobie na tym poprzestać i kończę polemikę, pełna nadziei, że doceniasz intencje. wszak po to chyba wystawiamy, że zapoznać się z opiniami różnych czytaczy - i ja tym właśnie - subiektywnym postrzeganiem - staram się podzielić.
nie zminusowałabym tego wiersza - absolutnie - ale pozytywki też nie zostawię.
dziękuję, że miałam okazję.

Teraz dopiero dotarło do mego zakutego łba, że nocne zmory mogły być odczytane jako " przypis do komentarza ". Nic podobnego - " to, co znalazłem w twoim komentarzu " dotyczy faktu wyjęcia/ dostrzeżenia przez czytacza, owych zmór w tekście, co wcale nie musi być łatwe i oczywiste a dla autora jest ważne.
: )

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Robert Witold Gorzkowski Robercie, w moim komentarzu jest słowo - ewentualnie.  
    • Czy po pożodze dać radę się podnieść? Czy upaść i nie wstać już nigdy więcej. Podobno nawet na Marsie może pojawić się życie, życie... Jaskrawy mak na glebie z truchła jadowitych skarg- niewysłuchanych. Ja chcę zatrzasnąć drzwi przed nieproszonym gościem, który drwi, tak ty... Zamykać sny przed ciemnokrwistym płaszczem brudnej rdzy. Ja, ja, Jaskrawy mak na glebie z truchła jadowitych skarg- niewysłuchanych. Jaskrawy mak na glebie z truchła jadowitych skarg- niewypowiedzianych od lat. Jaskrawy mak    
    • @Roma Dziękuję. Miło mi.
    • Anna wyczesuje zwiędły sierpień z włosów połamane żyto ziarnkuje w skotłowanej sukience spójrz dzień kładzie się na nią oczy zgęstniały błękitem jak resztki nieprzespanych godzin odcisnęły piętno na twarzy w oddali widać Anzelma zgrabiałymi dłońmi obejmując palik kuśtyk kuśtyk przestrzeń oblepiona brudną bielą zawodzenie psa zwiastuje wschodnią zarazę już matki w lesie zakładają wnyki będzie lżej dzieciom sterta ciał pionowo poziomo na skos jak gdyby rozrzucone patyki na długość trzech metrów na szerokość snu bezpańskie oczy wykręcone jasnym ku górze tors przy torsie miękko przysypane wapnem chmury wiszą nisko na deszcz na niepogodę  
    • @Roma ja powiem tak, moim zdaniem zmieniaj zawsze jeśli tylko okaże się że jednak bardziej przekonuje cię nowa twoja myśl i drugie nie zmieniaj nigdy gdy ktoś podrzuca myśli.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Masz już wyrobione pióro i nie musisz słuchać co inni ci radzą. Ja w twoich tekstach odnajduję tyle świeżości, że byś mogła na tym portalu wielu poetów obdarować i to tylko z jednego wiersza. Uwierz w siebie i pisz jak najwięcej. Mnie każdy twój tekst zaskakuje i mam nad czym myśleć. Wiersze twoje są nowoczesne i niebanalne naprawdę z przyjemnością się do nich wraca, nie ma wielu tutaj autorów którzy mają regularnie tak interesujące teksty.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...