Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

nAzGuL22

Użytkownicy
  • Postów

    430
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez nAzGuL22

  1. nAzGuL22

    Opowiadaj

    @Basia_Malic Rozumiem :) I dzięki za zajrzenie. Pozdrawiam serdecznie.
  2. nAzGuL22

    Opowiadaj

    Zatrzymaj mnie jeszcze jeden dzień za rękę włosy powieki i baw się oczami nosem zgięciem kolan jak nie zabawką utrzymaj w dłoniach we włosach - zapachem rozedrgaj pościel poduszkę skronie skroplone zimą przyciągaj słowami upadkiem win w kielichach nocy których nie było bez dotykania parzenia palców suchego powietrza zatrzymaj mnie jak nie zabawkę odłożoną w pudełku na strychu gdzie dotarła starość młodości i opowiadaj ciągle o mnie przez jeden dzień
  3. - Nie powinno cię tu być - Śmierć spojrzał wymownie pustką w stronę Rience
  4. nAzGuL22

    Moja Kaledonia

    To nie było miejsce, z którego musiałem odejść. Nie popychał mnie wiatr, ani źdźbła burzy przecinane strachem. Nie zgubiłem się na wyspie ani nie odnalazłem nowego lądu. Choć pamiętam dotyk nieba, łzy zacinające się na horyzoncie i słowa, które odeszły jak mój cień. Z wędrówek zapamiętałem pustkę miast, tłok rozmów o niczym i ciszę, gdy próbowano cię wspominać. Tą mnogość zapachów i niedotykanie wschodów, kiedy siedziałem na brzegu siebie pamiętając, że nadal jesteś na końcu mojego cienia, który zaginął we włosach. https://www.youtube.com/watch?v=wP8A9rtg0iI
  5. Tak, dokładnie Bytom. Choć reszta ulic tylko lekko jest przypadkowa.
  6. stwierdzam to po trzydziestu latach mijania tablic znacząc swoje ślady jak pies każdy mur ławkę i kosz na śmieci - brakuje im osobowości Dworcowa toczona jest kołami stóp w setkach miast obcasy sandały ciężkie buty wbijają się w szyny krawężników wykolejają się dopiero na końcu ulicy - bez znaczenia taka ulica Mickiewicza ogranicza się tylko do "a" nie uwieszcza gwar jej strof oślepia za to strach przed dogasającą latarnią gdzie kłębią się ćmy resztki baru nie mają charakteru definiowane są ilością mieszkańców pochowanych w setkach twarzy anonimowych jak okna Hlonda zamykane na cztery pięści w bramach na Słowackiego gdzie mierzy się Miarka z wódką nie istnieją nie są osobowością ekranu ulice pochowane w setkach nazw - bezimienne patrzą jak zataczam się w ruinach własnych stóp
  7. nAzGuL22

    Nasycenie

    nasze miasto to konglomerat kościołów i ulic zalanych żółcią latarń to kapliczki knajpek przytłoczonych zawiesiną spojrzeń i szarych spódniczek za które nie możemy się nawet wstydzić wtłoczeni w puste krzesła i ciepło ciał jesteśmy nieutuleni muzyką w naszym mieście rozpadają się twarze kamienic ślinią się czerwienią dachówek są ślepe pozostały im szkielety okien po których ślizga się wiatr wypycha z nich pustkę (czasem biel firanki) bez teatralnych gestów jak w kadrze naszych nocy w których jesteś byłem kiedyś będziemy
  8. Zdecydowanie przekombinowany i mocno udziwniony tekst. wszystkiego jest tyle ile zdołają wchłonąć włosy To jedyna namacalna rzecz w całym wierszu. Reszta to abstrakcja, której zwyczajnie nie da się wyobrazić, ani poczuć. Radzę próbować zwrotów podobnych, do tego wyszczególnionego przeze mnie. Wiersz wtedy naprawdę będzie o czymś. Tu niestety trudno dociec, czy jest o czymkolwiek. Pozdrawiam serdecznie
  9. Jest szkielet na naprawdę dobry tekst. Temu natomiast w moim odczuciu przydałoby się trochę poprawek. W pierwszej strofie poskracałbym lub poszedł w bardziej rozbudowaną formę treści. Trzymanie się sztywne czterowersowej budowy tu nie wychodzi na dobre tym bardziej, że w drugiej strofie zaczynasz się fajnie rozpisywać i kończysz to banalnym lepszym jutrem. Trzecia również jest z ogromnym potencjałem na trochę rozwleczenie, trochę rozbudowanie fraz i myśli. Oczywiście nie przesadzając z ilością środków stylistycznych. Pozdrawiam
  10. nAzGuL22

    Zmrożone zmysły

    Niestety, pamiętam Twoje wiersze z kiedyś (kłótnie i złośliwości również) i postęp jest jeden. Ten tekst ma już jakąś spójną technicznie formę. I to właściwie jedyne, co można pochwalić. Reszta to grafomania. Pozdrawiam
  11. nAzGuL22

    Negatyw

    Dziękuję za wgląd, choć podobno starość jest w tej frazie passe. Ale to też kwestia indywidualnego odbioru. Pozdrawiam
  12. nAzGuL22

    Negatyw

    :) Nie wiem w sumie o co chodzi, ale również pozdrawiam :)
  13. nAzGuL22

    Negatyw

    Dziękuję, z wieloma "retuszami" się nie zgodzę, ale kilka na pewno wezmę pod uwagę :) Pozdrawiam
  14. nAzGuL22

    Negatyw

    Fotografować to znaczy wstrzymać oddech, uruchamiając wszystkie nasze zdolności w obliczu ulotnej rzeczywistości - Henri Cartier-Bresson Kadr I Na zdjęciu nadal czuć zapach herbaty. Uderza w kadr słońcem, spieczonym placem, po którym walają się owoce zepsute ludźmi. Kadr II Jesteśmy turystami w podróży. Pod słomkowymi kapeluszami chowamy barwy i kłamstwa. Z rybami rozmawiamy o cenie handlarza, trzymamy się za cienie. W tle psy rozmazane ucieczką potykają się o własne ogony. Jesteśmy szczęśliwi. Kadr III Zawsze lubiłem trzymać w rękach Paryż z pocztówek. Te uśmiechające się do oka latarnie i splątane miłością uliczki rozpuszczone we włosach nocy. I zieleń kocich oczu rozmazanych ogonem dnia. Kadr IV Stoimy na krawędzi niedorzeczności, wspierając się o brzeg morza. Piasek zatrzymał się w kroplach deszczu, stopy ugrzęzły w nogawkach fal. Staliśmy się pikselami, o które starość zapomniała się rozbić.
  15. Taki wiersz do mocnego przeczyszczenia. Ma momenty, ale tylko momenty. W pewnych miejscach dobrze poprowadzony, w innych to jak naciąganie struny do skrzypiec na gitarę. Za dużo dopowiedziane: Jak tu żyć kiedy w maju śnieg zalega niczym bezdomny - i kurcze jest już bardzo wymownie. stokrotki podnoszą głowy o każdej porze - i znów wtedy lepszy przekaz W kilku miejscach możnaby tak podobnie. Ale to tylko sugestie. Koniec jest fatalny w mojej opinii. Pozdrawiam
  16. Tylko koniec tekstu. Reszta to bardzo toporny manifest. Gdyby rozpracować zakończenie, od mustangów, mogłoby coś ztego ciekawego wyjść.
  17. Umierać należy bez żadnych zaległości – Wojciech Tochman Świat trwa tylko 15 minut Lubię opowieści. Wszystkie. Te przebrane w grube warstwy kurzu i te, które znalazłem na półkach znoszonych od książek. O tobie lubię te opowieści. Spakowane w walizkę spacerują na palcach kołatających szyn. Dworzec źle znosi takie historie. Kręci się wokół nas (wygłodniały jak gołąb, który czeka, aż spadnie na ziemię strzępek zdań). ...cieszę się że tu jesteś Nie patrzymy sobie w oczy sztywne od zimna. Po cichu pustoszejemy między ludźmi. Wojna trwa tylko 30 sekund Dyspozytorka skwierczy z głośnika melodią kolejnych odjazdów. Zaplanowała nas w swoim rozkładzie. W jej dossier nie ma już miejsca na milczenie.
  18. Dobrze wypunktowane muszę przyznać :) A sęk jest, na szczęście, nawet kilka :) A to trzeba zwyczajnie wygładzić. Dzięki za uwagi.
  19. Czekasz na mnie odkąd budzik przetarł mi oczy porankiem. Nie pozwalasz zwilżyć języka brzegiem kubka tylko traktujesz jak marionetkę, która straciła prawo do zagłebienia dłoni w grzbiecie kota. Nawet w czasie seksu nie pozwalasz swobodnie oddychać w stronę kobiety. Siadasz na mnie, wbijasz zęby w szyję, drapiesz po oczach. Wyrzucasz wraz z pościelą poza akt. Ćwiczysz sceny w oknie, na balkonie, wciągasz mnie razem z powietrzem. Patrzysz tym swoim przekrwionym, ciepłym okiem, na mijającą noc. Jesteś cholernie zmęczony. Policzki nie są tak mocno naciągnięte na kości jak kiedyś. Obite żółcią skronie spadają na wychudzone źrenice. Nos masz przygarbiony, zmęczony świeżym oddechem. Wypuszczasz nim szaroniebieskie żagle rozpływające się przy palących kikutach latarni. Wiem. Starasz się mnie zabijać powoli. Liczysz na to, że puszczę cię pierwszego przez filtr. Że pozwolę spacerować po języku, popatrzeć w sufit podniebienia, przecisnąć przez gardło. Lubię tak się z tobą przekomarzać na przystanku, w pubie, w łóżku. Szkoda, że w coraz krótszych, intymnych ujęciach, gaśniesz jak klatka kończącego się filmu.
  20. nAzGuL22

    Inaczej

    Twój dom to miasto oddychające milionem cegieł. Rozmawiasz z nim, tulisz się do jego świateł, wsłuchujesz w rytm kroków. Przez jego mury czuć jak bije twoje ciało, jak broni się przed hormonem płaczu. Ten dom jest jak grobowiec, który wypełnia się jedynie echem włosów spadających na podłogę. Mógłbym w nim zamalować miejsca, gdzie umierałaś późną nocą. Pędzel wodziłby cię gwałtownie po brzegach łóżka, czasem od niechcenia pieszcząc głuche od kolorów ściany. Twoje epitafium wsadziłbym w ramę portretu powieszonego na najwyższym szczycie chodnika. Tak, byś zobaczyła jak miasto oddycha bez ciebie samym rytmem kroków.
  21. nAzGuL22

    Post Scriptum

    Każdy podróżnik zna miejsce, do którego wędruje. I Wszystko umknęło złamanym jesienią drzewom. Twój wzrok podążający za stopami i słowa zduszone kruchymi liśćmi. Kobiety niszczeją szybciej niż ławki – stwierdzasz patrząc na to, co zostało z naszych ust, tych potworów zasługujących na śmierć. II Przypominasz starą, powłóczącą ustami dewotkę, wędrującą po granicach przyzwoitości. Jej mężczyźni to otulone w sine włosy dzieci przyssane do niezgrabnych kobiet. Ci mężczyźni o spróchniałych twarzach i wyblakłych sylwetkach rozsypywali się w jej dłoniach. Popękani, skrzywieni w błogim uśmiechu. III Jestem jak piasek w klepsydrze. Przesypując go z nocy w dzień nie pozwalasz mi umrzeć. Że jeszcze nie czas – mówisz. Że chcesz zatrzymać włókna palców na swoim ciele posklejanym z pocałunków potwora idącego na śmierć.
  22. nAzGuL22

    Rok 2010

    Lepsze jest działanie od bierności. W grze, jaką prowadzimy, nie możemy odnieść zwycięstwa. Ale niektóre przegrane są mimo wszystko lepsze od innych. – George Orwell Przed lustrem ubierasz się w setki twarzy. Pudrujesz wargi, wrastasz w urodę jak paznokieć. Liczysz się tylko ty Toczymy się jak rak po swoich ciałach. Ja rozkopuję skórę z obrzmiałych piersi, ty przesłuchujesz każdy mój oddech. Wchodzisz w prawdę jak kłamstwo w pustkę. Jesteś taka piękna Godzinami wypatrujemy nocy. Każde po swojej stronie. Wstajemy. Wymyślamy siebie od nowa. Idziemy w swoją stronę. Wszystko jest kłamstwem Łokciami przepychasz się przez park. Siadasz wygodnie obok nas, na kolanach ławki. Patrzymy. Każde w swoją stronę. Liczysz się tylko ty Liczysz się tylko ty
  23. nAzGuL22

    Opowieść

    I Zaparz herbatę i opowiedz jak szukałaś mnie pod paznokciami - przebijałaś ociężały młodością mur z gruzów wyciągając popękane źrenice. Teraz palcami badasz poszarpane usta, ramię przemarznięte od pocałunków. II Codziennie w nie dmuchasz. Delikatnie rozbiegasz się po mnie. Jak farba wypełniasz wszystkie nierówności skóry. Włosami zastępujesz dłonie, oczy – pastelami. Ciało podkreślasz opuchlizną nocy. Tak niedopracowanego wieszasz nad kokonem snu. III Jeszcze w nim tkwię owinięty bandażem pajęczyny. Miotam się jak larwa ograniczona wyobraźnią. Jego gruby płaszcz przebija wyostrzony aromat malin. Mieszasz mnie. Językiem. Na wysokości bioder pijesz herbatę. Opowiadasz nową historię.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...