Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

I

wyobraź sobie sytuację w której stajesz przed pustą bramką
a bramkarz rywali wije się z bólu
zamiast strzelać łapiesz piłkę w dłonie i przerywasz grę
stadion cię oklaskuje czujesz się bohaterem
ambasadorem postawy fair play

wkrótce jednak okazuje się że koledzy z drużyny
wyrzucają cię z autobusu

tego meczu nie można już powtórzyć

II

jim morrison ian curtis
pierwszy miał swoją pam drugi miał swoją debbie
obie były cipami trwającymi przy swoich władcach
mimo doznawanych krzywd
kwadryliony razy skakały za tchórzami w ogień

ja też jestem królem jaszczurem z wielkim
napisem hate na plecach który w każdej chwili
może eksplodować i zniszczyć kosmos
ale moja grace jest lepsza ma pazur
który potrafi wbijać się w mój kark o poranku
żeby pobudzić mnie do ludzkiego życia
rozdmuchując ostatnich kilka kłębów

dlatego dzięki niej potrafię wybiegać przed szereg
pisząc o niej i dla niej
nie tylko mówić jej o tym
dlatego gdy tańczy stoję i jedynie patrzę
dynamizm kumulując wewnątrz

III

jedyne co mnie tu trzyma to kilka nienapisanych jeszcze wierszy
które i tak niczego nie potrafią zmienić
nie są modlitwą a jedynie nieporadnym szeptem nadwyrężonego egocentryzmu

dlatego nie znaleziono mnie już dziś
znaleziono mnie dwudziestego trzeciego grudnia

w świątecznym prezencie z obowiązkową kokardką i bilecikiem
do wszystkich diabłów
śmiejącego się w twarz każdemu z was z osobna
wyłączając grace którą byłem w stanie jedynie przeprosić

IV

chodnika wyczekuję jak zbawienia
i to wszystko na co mnie dzisiaj stać

V

grace czy słyszysz nasze kroki każące ci wybierać
krzyczą
wybierz
wybierz
wybierz
dom postawiony na skale
w którym będzierz mogła spać spokojnie
najstabilniejsze tabernaculum w galaktyce
ze schowanym w środku prywatnym mesjaszem chroniącym cię
od prawdziwego życia
które mogłoby być (nie daj bóg!) dziełem sztuki
cokolwiek chociaż dionizyjskiej

VI

nie ma już żadnych dygresji
powtarza się za to rozimprowizowany bełkot
który staje się świadkiem jedynym zdolnym by zeznawać
nie ma matki ani brata
ani michaela stipe'a
szyba która mogła chronić przed słońcem jest w kawałkach
nie ma mało romantycznych parasoli
pojebanego śniegu
alannah miles dawno zamilkła
trawa za oknem przestała ostrzegawczo szumieć

nie skutkuje wytłumaczenie że ubzdurałem sobie
jakiś dziwny stan
hieronim nie żyje
W-wa 22/23 XI 2009

Opublikowano

I najpierw dostałbyś minimum żółtą kartkę za zagranie ręką, chyba że już posiadałeś jedną wtedy wylatujesz nie z autobusu a z boiska. Fair play, o czym ty mówisz, widziałeś ostatni mecz Francja - Irlandia i zachowanie Hanryego? To jest Fair Play

II Jim poza tym że był półbogiem ta był destrukcyjnym kutasem dla całego świata, porównywać się do niego, no panie, to chyba delikatnie mówiąc - naciągnięcie

III ten fragment jest niezły

IV ?

V fajne schody do piwnicy czegoś

VI czy to jest zakończenie o którym mowa w tytule

wiersz nie trafił do mnie, przegadany i mało wiarygodny
pozdrawiam
r

Opublikowano

*I
www.youtube.com/watch?v=EWdf5ZLbtYo&feature=player_embedded

www.zczuba.pl/zczuba/1,90957,7274378,Swiat_nie_jest_taki_zly__czyli_jednak_mozna_grac_fair.html

Jestem świadom, że przegadany - czasem tak mam. A czy mało wiarygodny - nie mnie to oceniać.

Opublikowano

www.youtube.com/watch?v=EWdf5ZLbtYo&feature=player_embedded

na tej samej stronie jest red card Paolo di Canio i dalej saluto dla kiboli lazio rzym(Paolo to zagorzały faszysta, czego nie ukrywał), to co zrobił to jest raczej wypadek przy pracy niż fair play, a sytuacją którą opisujesz nie była aż tak klarowna (czyt. nie było pustej bramki), więc mało wiarygodne podtrzymuję - za przygotowanie do odpowiedzi chylę czoła:)

co do Henry'ego to ja go nie winię - piłka byłą w grze, ale tego wątku wiersz nie dotyczy, więc sorry za przytoczenie go pod

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Chciałem tylko pokazać, że sytuacja opisana w wierszu może zaistnieć. Nie obchodzi mnie Di Canio (gest do kibiców Lazio można interpretować jako rzymskie pozdrowienie:)).

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Mojego przekonania, że jest lepiej, starczyło na krótko. Co prawda, podczas wyjaśniającej rozmowy z Jerzym - która była dla mnie z jednej strony trudną, nawet bardzo - a z drugiej oczyszczającą - zgadzałam się z nim i przytakiwałam mu. Wierząc we siebie i stawiając opór wątpliwościom. Ale gdy tylko położyliśmy się spać - ja na hotelowym łóżku, Jerzy na sofie, jako że uznał za właściwe odłożenie seksualnych doznań na późniejszy czas - dopadły mnie one już z potrojoną, nie tylko ze zdwojoną siłą. Jerzy zasnął od razu, przytuliwszy mnie wpierw i pocałowawszy: czule w usta i opiekuńczo w czoło. Ja zasnąć nie mogłam i wierciłam się na materacu, czując w umyśle - nawet bardziej niż w sercu - narastający ucisk. Przewracałam się z boku na bok, co chwilę ocierając łzy i zastanawiając się, co zrobić. Roztrząsając pomiędzy powinnością a strachem i widząc oczami wyobraźni twarze moich synka i mamy: adowierzające, gdy powiem im, że zostawiłam Jerzego. Adowierzające, a w chwilę później rozczarowaną i zaraz potem rozgniewaną Milanka oraz smutną mojej mamy. Widziałam je obie, bardzo wyraźnie i wiedziałam, co powiedzą. Ale nie mogłam inaczej... A raczej nie potrafiłam!! Mimo starań.    - Jerzy, wybacz mi... błagam - wyszeptałam w mrok pokoju z twarzą mokrą od łez. - Wybacz... przebacz... zapomnij... Wiem, że nie wybaczysz... i że nie zapomnisz... ale proszę. Błagam... zostało mi już tylko to, prosić cię i błagać, skoro nie potrafię zmierzyć się sama ze sobą, a z twojego wsparcia rezygnuję. Nie wiem, jak mam cię przepraszać, że cię tak bardzo zawiodłam... i to aż tak...Ale nic ponad "Błagam, wybacz mi" powiedzieć nie umiem...    - I wy mi wybaczcie... - skierowałam słowa ku synkowi i ku mamie. - Proszę!! Wiem, na co liczyliście, na co liczycie jeszcze wciąż, nieświadomi, co dzieje się we mnie... ze mną... i co zaszło podczas drogi. Chociaż wam wyjaśnię, stając przed wami... przed nim nie mam odwagi, paląc się ze wstydu! Boże!! Jak ja sobie samej spojrzę w oczy!...     Podniosłam się cicho z łóżka i jak tylko najostrożniej umiałam, przeszłam obok śpiącego do drzwi. Stanąwszy przy nich, zerknęłam na Jerzego po raz ostatni.     - Wybacz mi, błagam... - powtórzyłam, ocierając kolejne łzy. - Także to, że nie ucałowałam cię na pożegnanie... powinnam była, winna ci jestem chociaż to! Ale nie potrafię, nie przemogę się! Zresztą mógłbyś obudzić się. Co wtedy?! Nie zniosłabym twojego spojrzenia... twojego milczenia.     Zamknęłam drzwi za sobą tak delikatnie, jak tylko byłam w stanie. W recepcji zostawiłam kartkę z napisanymi koślawo, drżącą dłonią słowami: Wybacz. Zapomnij. Nie szukaj...     Wiedziałam, że recepcjonistka domyśli się wszystkiego. I że z ciekawości przeczyta to, co napisałam, zaraz po tym, gdy wyjdę. I że wtedy pomyśli sobie o mnie wiadomo co... I zanim odda ją Jerzemu.                    *     *     *      Nie zapamiętałam drogi do domu, którą przemierzyłam roztrzęsiona i we łzach. Kilka ładnych razy przystając, oglądając się i zastanawiając, czy nie powinnam wrócić. Dobrze wiedząc, że powinnam i że Jerzy wybaczyłby mi, gdybym wróciła. Nie umiałam!                    *     *     *      Gdy weszłam do domu, było już jasno. Wślizgnęłam się do swojej sypialni jak tylko byłam w stanie najciszej. Mocno postanawiając, że chociaż im stawię czoła. Chociaż ich przeproszę i chociaż im wyjaśnię. Chociaż im. Mimo, że przecież Jerzy też zasłużył na wyjaśnienie. Na "przepraszam".     - Jaka ja jestem głupia... - pomyślałam tuż przed zaśnięciem czując łzy pod powiekami i na policzkach i jak bardzo pieką mnie te ostatnie. - Nic dziwnego, że mam tak, jak mam... Zaufałam temu, któremu nie powinnam, a od tego, który zasługuje na zaufanie, uciekam jak tchórz! Oj, Aga! Jerzy będzie miał rację, jeśli nie zatelefonuje! Jeśli wyjedzie zmilczawszy, jakby nigdy nic między nami się nie wydarzyło! Jakby nie poznał mnie i nie spotkał wcale!                    *     *     *      Jerzy istotnie nie zatelefonował do mnie ani razu. Kilka miesięcy otrzymałam odeń wiadomość:     - Kupiłem apartament w Egipcie i przeniosłem się tam na stałe. Wiesz: nosiłem się z zamiarem zaproszenia cię i namówienia do wspólnego zamieszkania, ale skoro zadecydowałaś tak, jak zadecydowałaś... Jesteś pewna, że warto było???     Poniżej było zdjęcie Jerzego na tle jednopiętrowego apartamentowca ze stojącą tuż obok prześliczną Egipcjanką.     Rozpłakałam się po raz kolejny w ciągu tych przeklętych ostatnich dni. Czując, jak po raz kolejny pęka mi serce...       Rumia, 23. Maja 2025                
    • W dawnych czasach gdy nie było telewizorów ani żarówek słynny Don Kichot walczył z wiatrakami. Wokól rozpościerały się mateczniki i zielone bory pełne paproci brzóz i modrzewi.Jednym słowem sielanka.        Gdy zegar na Ratuszu wybił szóstą rano towarzysz Birkut przetarł oczy i ziewnął.Jego rude włosy były nastroszone.       - Trzeba wstać- rzekł Birkut i podniósł się z legowiska. Umył zęby i ogolił facjatę.W goleniu miał wprawę bo nieraz musiał golić Zdeba z siódmej klasy gdy szykowała się klasówka z matmy a Zdeb chciał pięknym wyglądem przypodobać się profesorce z matmy. - I znów wrabiamy 300 % normy- powiedział sam do siebie Birkut. Miał już trzy medale przodownika pracy i nie poprzestawał na tym.Zasiedlanie galaktyki Drogi Mlecznej to nie zabawa ale wielkie przedsięwzięcie.Terraformowanie planet było dla Brikuta chlebem codziennym.I szparko sunał co dzien swoim grawilotem przez otchłanie kosmosu omijając wdzięcznie czarne dziury i gwiazdy żelazne.         Birkut poświęcał się dla partii a dobro ludu pracującego i chłopstwa było jego priorytetem.         Nawet gdy jego grawilot zaatakowali Zorgoni ,którzy  lubili ogień nie przejmował się. Wierzył w zwycięstwo towarzysza Lenina partii i robotników.Był bardzo oddany eksploracji galaktyki.Nigdy nie opuścił pochodu 1 majowego i zawsze niósl w pierwszym szeregu czerwony sztandar. A czerwony jak wiemy to kolor miłości albo klasy robotniczej.       Pierwsze faktorie krążace na orbicie wokół Proximy Centaurii oddalej od Ziemi od 2 lata świetlne konstruował właśnie Birkut  razem z kolegami z PZPR.  Wiązki tachionów jak westchnienia syren oplatały okoliczne gwiazdy.        Zaczynał się nowy dzień pracy.Birkut zapakował drugie śniadanie do plecaka i ruszył na kosmodrom do swojego grawilotu.Przed nim był dzień pełen silaczki i pracy który był podobny do wszystkich 768 dni tego roku.Gdy zegar  na Ratuszu wybił południe  osiedle zaaatakowali Zorgoni. Mury waliły się jak podczas trzęsienia ziemi. Myśliwce antygrawitacyjne Zorgonów siały zamieszanie i spustoszenie a miotacze antymaterii obracały w perzynę całe budynki.       - O rety--pomyślał Birkut- ale gospodarz się wkurzy jak zobaczy ten nieprządek.         Grawilot Birkuta też został trafiony przez Zorgonów i całą drogę do centrum Drogi Mlecznej Birkut odbył na piechotę.Wieczorem ataki Zorgonów ustały i w telewizji na kanale 952 podano do wiadomości nazwiska przodowników pracy. Spiker wymienił też Birkuta.         - Ku chwale ojczyzny obywatelu generale- rzekł do siebie Birkut podjadając krucle i kalopki i zapijając dzbanem dużym ampatuzy.          Nigdy nie wiodomo co przytrafi się nam przy ekspolarcji galaktyki. Przyszłość jest owiana tajemnicą choć jak wiemy plan wieloletni jest taki że za 300 lat tysiące planet typu Ziemia będzie zamieszkiwało około 960 miliardów obywatelii  a na szlakach Drogi Mlecznej będą uwijały się miliony grawilotów. Jednym słowem naród z  partią partia z narodem.        Dobranoc  kochane łobuzy.        Jutro będzie lepiej.
    • Do stuletniej Ratuszowej Wchodzi Janusz w dresie nowym I Grażyna, jego żona, W bury sweter wystrojona.   Za Grażyną pędem leci W brudnych bluzkach czworo dzieci. Plamy z jagód na policzkach, Kurz wraz z błotem na trzewiczkach.   Przy stoliku siedli żwawo, Patrzą w lewo oraz w prawo, Nagle Janusz na kelnera Grubym basem się wydziera.   Zamówili sześć kotletów, Z groszkiem grubych sześć omletów, Barszczu  porcje małe cztery Ciastek z kremem pół patery.   Zosia barszczyk w filiżance W  brudne, mokre bierze palce, Trach! I z filiżanki małej Szczątki tylko pozostały.     Zenek zwykle na obrusie Plam piętnaście zrobić musi, Dzisiaj bardziej się postarał, Oto plamek cała chmara.   Maja  w zupie oczka łączy, Co się zaraz marnie skończy. Już  wokoło pełno barszczu, Soli, pieprzu, z uszek farszu.   Zosia w swym kotlecie dłubie A sałatę  ręką skubie, (Widział kto porządek taki?) Już pod krzesłem są ziemniaki.   Zaś Ambroży w swym omlecie Grzebie palcem – dobrze wiecie, Że ten zwyczaj nieuroczy Widzów wielce kłuje w oczy.   Już na krześle Zosi plama (Ramionami wzrusza mama) Na Zenkowym (co za czasy!) Leży skórka od kiełbasy.     Gdy się czworgu dzieci miłych Posiedzenie już znudziło, Zenek z Mają z  wielkim krzykiem W bieg ruszyli wśród stolików.   Już ściągnięte dwie serwety, Na podłodze zaś kotlety, Naleśniki, tortu kawał. Jak zabawa, to zabawa…   Nie jest raczej niespodzianką Dla Alicji i dla Hanki, Że rodzinka ta upiorna, Rozwydrzona i niesforna,   Bez kultury i sumienia Chyłkiem wyszła – bez płacenia. Wkrótce  zaś, jak co niedzielę, Znów modliła się w kościele…
    • pociągiem zdarzeń licho jedzie - mówi o nie dziś jest mój dzień   nie pomyślało jednaki że to lipa  - bo ten pociąg jedzie tam gdzie chce   nie pomoże semafor ani byle mgła jego są tory więc  sobie mknie   tam gdzie rzeki  drzew cienie gdzie wiatr miły wesoły sen   pociąg zdarzeń to poezja wie o tym horyzont   ale nie wie o tym licho które pcha  się tam gdzie  go nie chcą     
    • @Deonix_ Deo :) dzięki       
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...