Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'marzenia' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Wiersze debiutanckie
    • Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
    • Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
  • Wiersze debiutanckie - inne
    • Fraszki i miniatury poetyckie
    • Limeryki
    • Palindromy
    • Satyra
    • Poezja śpiewana
    • Zabawy
  • Proza
    • Proza - opowiadania i nie tylko
    • Warsztat dla prozy
  • Konkursy
    • Konkursy literackie
  • Fora dyskusyjne
    • Hydepark
    • Forum dyskusyjne - ogólne
    • Forum dyskusyjne o portalu
  • Różne

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


  1. Śpij dziecino, Oczka zmruż, Oczka zmruż, Śpij o skarbach Ukrytych w głębinach Lazurowych mórz, A ból minie już, Zamknij swe powieczki, W ciemności Dosięgniesz swej ucieczki, Oczka zmruż Oczka zmruż, Pomyśl o klejnotach Ukrytych głęboko Pod gór wyniosłymi szczytami, Zapieczętowanych w komnatach, Pod naszymi stopami, Oczka zmruż, Oczka zmruż, Wyobraź sobie Być przez chwilę ptakiem, Unosić się w przestworzach, Nad morzami i górami, Być ponad wszystkimi troskami, Połączyć się z wiatrem W szalonym pędzie Aż ból odejdzie, Zasnęłaś już dziecino, Zasnęłaś już dziecino, Świt już tuż tuż, Dosięgnie nas, Dosięgnie i gór i mórz 17.10.2024
  2. -Mistrzu, czy ludzie kiedyś polecą na Księżyc? -Kilku poleci, wielu zaś żyć będzie w nędzy. -Czy to znaczy, że lepiej tam się nie wybierać? -Znaczy, że są to bardzo kosztowne marzenia.
  3. Promień słońca na twarzy Rozświetla mi oczy pod kolor nieba Nadejdą: wiosna i moje piegi Znów będę mogła sobie pomarzyć Twarz znajoma na dworcu Przebija się w wielkim tłumie Tak jak pierwszy kwiat wiosenny W zielonym, słonecznym marcu Otwarte okno zostawię na noc Świeże powietrze wpuszczę do środka Ciepłe wieczory i dnia początki Śpiew ptaków mnie będzie budził co rano Cisza przestanie być taka głośna Razem z wiosny rychłym przybyciem Ziemia do życia powróci na nowo I ta samotność stanie się znośna Wszystko zakwitnie nim spojrzę na to I moje serce, jak mi go żal Jednak na szczęście to szybko minie Bo tuż po wiośnie nadejdzie lato...
  4. Delikatnie pobłądziłam w twoich oczu pustostanach. Z nieczułością pogłaskałeś po miłosnych moich ranach. Zaplątana w prostych słowach nie prowadzi mnie rozmowa. Brak kierunku i znaczenia drogowskazem są marzenia. Chciałam z kimś rywalizować poplątałam się w wyznaniach Fakty docierają pogląd, że nie jestem do kochania. Całkiem dobrze się z tym czuję znów nad wszystkim zapanuję Znajdę grunt, chociaż się boisz W pustostanie oczu twoich.
  5. Urodziłem się ponownie, kiedy wczoraj zrozumiałem ciężar świata, który noszę Morza stereotypów, wąskich przesmyków myśli i cudzych lęków, kierujących moimi poczynaniami. Czy zostałem oślepiony i zagłuszony podczas tej samotnej przejażdżki? Czy sam oddałem kierownice tym, którzy mówili, że wiedzą lepiej Samemu siedząc na fotelu pasażera oglądałem krajobrazy mijających lat licząc, że kiedyś ster przejmę ja Chciałem coś krzyknąć, powiedzieć, ale głos grzązł w gardle, a zamiast słów wydobywał się cichy jęk Gdy byłem mały chciałem latać, uskrzydlony własnymi wizjami, gotów byłem do startu od zaraz bo na co niby miałem czekać - Lecimy! Już ! Dalej! Wyżej! - krzyczałem Nie zaufałem jednak sobie W końcu byłem tylko dzieckiem wesoło dreptającym swoimi ścieżkami bez bagażu łez i upadków, które budują dorosłość Uwierzyłem, że będę bezpieczny, że mam receptę na dobre życie nie zawsze kolorowe, ale stabilne i zgodne z utartym schematem. Więc zszedłem na ziemię, odstawiając skrzydła w kąt jako sentymentalną pamiątkę z lat nieograniczonych możliwości przymierzając je od czasu do czasu przed lustrem żeby przypomnieć sobie jak to było I spod siwiejącej już strzechy włosów, zmierzwionej latami walki z samym sobą patrząc na swoje odbicie zobaczyłem znowu tego małego chłopca, który mógł wszystko Gdy uśmiechnął się szczerze i serdecznie, bez krzty urazy w oczach za to, że go opuściłem Serce pękło mi na milion kawałków kalecząc mnie dotkliwie Straciłem czucie i zniknąłem. Wczoraj urodziłem się na nowo.
  6. Chciałbym, by moje halucynacje dotykowe me usta musnęły, stworzyły z policzkami relacje i po włosach lekko przejechały. Czemu drążą jak ślepe robaki pod skórą zakrwawione tunele? Wolałbym czuć płomienne dotyki pięknej kobiety na moim czole. Poprosiłbym me halucynacje wzrokowe aby mi pokazały nowe świata kolory i gracje, aby same uśmiechy stwarzały. Mam dosyć ciemnych ludzi patrzących na mnie jak na jakiegoś dzikusa. Mam dosyć fleszy oślepiających i walających się płatów mięsa. Zapytałbym me halucynacje słuchowe czy już znają nowiny o sporze dwóch farmerów o racje. Lubiłbym być przez nie pochwalony. Nie chcę słuchać szeptów nieznajomych. Nie potrzebuję stukotu kroków, twoich komentarzy nieuprzejmych i innych, głośnych, obcych mi dźwięków. Oddałbym wszystkie pieniądze świata, aby kiedyś moja schizofrenia nie była brutalnia i ciernista, ale piękna i pełna kochania.
  7. Nie nazwę tego ciszą , Choćbym chciał, Mimo, iż gwiazdy nocą błyszczą, To tkwi wewnątrz niczym głaz, Wśród fal, pozostaje niezmiennie. W świetle ukrywa mnie słońca blask, Okrywa niczym płaszcz Pusta i sztuczna radość, Choć jestem niczym łza, Przejrzysty jak mgła, na wietrze, Wśród fal, wciąż niezmiennie Na niebie litery kreślę. Bez iskry nadziei, W mroku, w zawiłych ścieżkach, Gdzie kropel tysiące Sączą historii pejzaże, Choć ze mną, coś ci pokaże, Chwyć tą jedną, Która będzie Ci drogowskazem. Niezmiennym obrazem w wirze wydarzeń, Choć lustro już nierzeczywistym snem, Nadal w ręku trzymam jego część, By marzeniom oddać cząstkę, Która jest niczym pieśń, Choć słyszysz jej głos, Wciąż nie wiesz gdzie jest.
  8. wśród gasnących w mroku budynków kolorów życia tańca tuła się on w milczeniu ostatnie ciepło dotyka jego skroni przeszłość paru dni schodzi z jego oczu w odmęty nostalgii z konkretnego widoku marzyć zaczyna... o blaskach nocy żywej o dźwiękach głosach śmiechach w miłości i sympatii poczętych o zapachu którego kwiecistość powietrze mu zastępowała... mrużąc oczy ze snu wstępuje w nowy dzień dla którego tamten wieczór będzie już tylko nocną tułaczką po przygodzie pełnej życia
  9. Świat tonie markotnym deszczem. Koszmary jawią się jawą, A marzenia strawą, Bez przypraw do tego jeszcze. Przechodnie patrzą nie patrząc. Oddech miarowo świszczy Szukając w stratach korzyści, Które na końcu nic nie znaczą. Kilka łabędzi zostało. Trzymały się z dala od brzegu. Zmęczony nie zwolnił biegu. Czasu tak mało. Pustynia samotnego gońca, Martwe kwiaty słów I rany znów. Pustynia stworzona przez słońce.
  10. I stoję oto w tych brudnych skarpetach i chcę mówić o wymiarach i już sobie pogadałem… dwa wymiary, te codzienne porażki te codzienne zwycięstwa dwa wymiary… ciągle jestem głodny nie ucieszy mnie kasza zdrowa i tania dwa wymiary – ta klatka nie jest dla mnie patrzę za horyzont – nalewam kolejną szklankę mogę o nim zapomnieć zostają brudne skarpety i nogi do umycia
  11. julciaz_

    Gwiazdy podobne do nas

    Dlaczego gwiazdy są podobne do nas? Gwiazdy, pojedyncze punkty, które prosimy o spełnienie marzeń, a co jeśli one tak samo nas proszą? A co jeśli tak samo potrzebują tego co my? Gwiazdy leżą w otchłani kosmosu, każda osobno i daleko od sobie, Ludzie, żyją razem, mimo tego nie mają wypełnionego serca, jesteśmy rozmieszczeni, jak gwiazdy, to od nas zależy czy znajdziemy ukojenie, które da nam osoba leżąca nie wiadomo gdzie. Może właśnie o to chodzi, podejmujemy wybory, aby dojść do tego o co prosimy. Julia Ziemiakowska
  12. Piszę codziennie i słów wielki potop Obmywa grzeszną duszę i całe ciało Euterpe mi bez ustanku rymy szepcze Złapane na papierze tworzą nowy obraz Jako piórem namalowany chwilo trwaj A będę zawsze Weno tobie wdzięczny za Trud ten wspaniały i wyjątkowy słodki pot Oczy zmęczone na koniec ale patrzące wysoko Matula tam teraz mieszka a czy ja zamieszkam Okaże się kiedyś wtedy przebrany na biało Jednakowy podziwiać będę krajobraz jako raj A teraz póki trwa mój czas ziemię jeszcze podepczę a Marzenia moje zapiszę całą ich listę już od dawna mam I wiem że nie wszystkie się spełnią a może ze snami Łatwiej nadejdą i zetrę ze startych butów pył Opiszę i wszystko co po nocach mi się zmyślało Święte słowa w snach też usłyszę może a dziś Ćwiczę za dnia pióro by z nadzieją położyć się spać
  13. Góry nieme, sztywne stoją same, dziwaczne, pokruszone słuchają ludzi niewzruszone pokorne. Mów co myślisz one zrozumieją wątpliwości nie rozwieją lecz pomogą - może się rozmyślisz? Skalne sterty posklejane zarośnięte dzikim krzewem przygodami poorane realizmem. Starość nie straszna dla milczących przyjaciół szarych. Kiedy ludzie klaszczą, opiewają jak gwiżdżą i wyśmiewają lub uwagi nie zwracają - nie mlaszczą i nie grymaszą - brak reakcji. Dla wrogów - uparte Dla ciekawskich - niezgłębione Leniwym - wędrówkę utrudniają Dla wiernych - pięknie przystrojone Przestraszonym - odwagi przydają. A w potrzebie twojej milcząc pomogą swoim istnieniem otulą będą ostoją. Szare głazy zapytaj poczekaj, posłuchaj odpowiedź znajdziesz w swoim sercu. Pokorne, szare, uparte wierne Przyjaciele.
  14. "nasenne" Wypowiedz życzenie i módl się o spełnienie; o zasunięcie powiek. Pilnuj ich, odźwierny jak gdyby od mych marzeń sennych minęły już tygodnie. Daj im się zadomowić w głowie i wyłącz, proszę światło, niech będzie im wygodnie. Chodź, zastrzelmy słońce, zwiążmy dzień za końce, byśmy mogli wrócić każdy do własnego łóżka. Zalęgnąć w sennej sieni bez nachalnych promieni, w pierzastych poduszkach bo bez światła dzień jest nocą, i możemy dać odpocząć naszym ciężkim, ciężkim głowom, i szczypawkowym oczom. Tabletki nasenne, spadając falami, zjadają mnie, zjadają mnie żywcem. Ćwierćnocne filmy latają za oczami; zjadają mnie, zjadają mnie żywcem. Jeśli czas istnieje, to chciałbym, aby przeszedł na moją, ciemną stronę Bo jeśli czas trwa wieki, to niech mi da powieki ukoić, snem zmorzone. Tak chciałbym, by godziny, coś dla mnie znów znaczyły, bym znowu czuł się dobrze. Jeśli zrządzeniem losu, w jakikolwiek sposób, napotkasz mnie obejmującego samego Morfeusza, wiedz, że żyję we śnie w tym właśnie momencie. Więc proszę bardzo grzecznie, nie sprowadzaj na mnie jawy, nie zawadzaj dla zabawy, błagam, mnie nie ruszaj. Tabletki nasenne, spadając falami, zjadają mnie, zjadają mnie żywcem. Ćwierćnocne filmy latają za oczami; zjadają mnie, zjadają mnie żywcem.
  15. Witam serdecznie! Dziś miałam bardzo dziwny poranek:) Przyleciała do mnie Pani Muza, dała mi mocno po głowie i poleciała sobie:) I napisałam dziś swój pierwszy wiersz PO POLSKU!? Jestem z Ukrainy i mieszkam w Polsce prawie 3 lata, ale cały czas się staram uczyć się polskiego;) Dziękuję za krytykę!
  16. Bez utraty tchu biegniemy, Zatopimy świat w marzeniach, Dumę swoją pogrzebiemy, My, ideolodzy świata, Byle wiatr nas nie przewróci, Rozwiniemy życia skrzydła, Nikt z nas tutaj już nie wróci, Odlecimy łaknąc życia, Każdy z nas chce kiedyś dotknąć, Gwiazdy i anielskie lica, Lecz nam przyjdzie w żarze spłonąć, Nim zdążymy obrać drogę, Bośmy tylko z porcelany, Kruche ciała, kruche dusze, Świat nasz wielce pozłacany, Rdzy nie widzi nasze oko, Ale kiedyś prysną czary, Przyjdzie koszmar dorosłości, Obraz będzie tylko szary, Nasze serca zaś ze skały.
  17. Nieraz Marnujemy czas na kiepski film Na życie z kimś kto jest nudny bez charakteru Marnujemy młodość zamiast dążyć do celów im obcych Marnujemy godziny, dni za pociągiem do nikąd Pociągiem łez i smutków, który nie dowiezie nas do lepszego jutra... Pociągiem który może nigdy nie dotrzeć do Twojej stacji.. Nie raz obieramy drogę na skróty dążąc ku złudnemu szczęściu zatracamy w sobie to co powinno budować, a jednak nas niszczy Czas nie będzie czekał aż się w końcu ogarniesz... Dlatego trzeba żyć tu i teraz! Trzeba z życia czerpać najlepsze chwile, które budowane spontanicznie dodają chwilom uroku Ale nikt nie przeżyje życia za ciebie Nikt nie wskaże Ci drogi! Sam musisz obrać azymut ku szczęściu, miłości... W wytartych butach od zmartwień Będziesz stawiał kroki idąc wyprostowanym po to co dał Ci Bóg Ty tylko musisz chcieć! Nie szukając wymówek każdego dnia! Bo gdy naprawdę czegoś chcesz znajdziesz wyjście, rozwiązanie ... Bo gdy Ci nie zależy ... Zawsze najedziesz dobrą wymówkę!
  18. Wstaje z łóżka jest godzina 5:50. Schodzę po schodach i spoglądam przez okno. Widzę ciemność. Słońce jeszcze nie wstało. Na wręcz czarnym niczym smoła niebie widzę małe światełka - samolot. I znikam. Znikam pogrążona w swych myślach i marzeniach. Myśle o samolocie. O ludziach, którzy gdzieś lecą a może już wracają. A ja..... A ja schodzę po tyć schodach nieprzytomna. Nieprzytomna i pogrążona w marzeniach.
  19. Wstaje z łóżka jest godzina 5:50. Schodzę po schodach i spoglądam przez okno. Widzę ciemność. Słońce jeszcze nie wstało. Na wręcz czarnym niczym smoła niebie widzę małe światełka - samolot. I znikam. Znikam pogrążona w swych myślach i marzeniach. Myśle o samolocie. O ludziach, którzy gdzieś lecą a może już wracają. A ja..... A ja schodzę po tyć schodach nieprzytomna. Nieprzytomna i pogrążona w marzeniach.
  20. Słomiane rączki Słomiane nóżki Słomiana główka Słomiane usteczka Oczka z guziczka Ubranko z szaliczka Serduszko ze słodkiego pierniczka Duszyczka z różanego pamiętniczka Myśli zapomniane Marzenia schowane Uczucia zakopane A laleczka słomina w starej szafie, leży w kurzu pochowana
  21. Czasem marzę, żeby spadać. Być własnością, tej przestrzeni. Gdzie upadek, nic nie zmieni. I wciąż lecieć, sam na wietrze. Poszybować, po sam dół . Jeszcze chwila, zaraz będę. A czy ciebie, spotkam tu?
  22. On idzie, ty biegniesz. Odległa droga do szczęścia. Nadaje Ci tempo, jest zbyt szybkie Zwalnia.. Łapię Cię za rękę, prowadzi do celu. Przekraczasz metę, podnosisz głowę W oddali widzisz tylko delikatny zarys postaci zmierzającej do swoich pragnień. On biegnie, ty go nie dogonisz. Często nasze zamiary, cele, które niosą ze sobą wiele radości, mogą być czymś, co umacnia, odbudowuje popsute relacje. Jakież to rozczarowanie nas spotyka, gdy okazuję się, że nasza meta jest tylko przystankiem dla bliskiej osoby.
  23. Dlaczego boję się marzeń? To przecież nic nie kosztuje. A gdyby się miały zdarzyć, czy szczęście wtedy poczuję? A może będę niesyta, nie będę umiała docenić, po więcej wyciągnę ręce, a los się na gorsze odmieni?
  24. Spójrz, wszystko to Jest na wyciągnięcie ręki Wszystko czego chcesz O czym śnisz co noc Wszystko co da Ci siłę Co sprawi, że będziesz szczęśliwy Dlaczego tego nie chwycisz? Jest tak blisko Oddalasz się od światła Wchodzisz w mrok Nic już nie widać Witasz się z ciemnością
  25. Chcę czegoś doświadczyć Chcę mieć wspomnienia Chcę żeby ktoś mnie pokochał Chcę być piękna Chcę żyć To wszystko co sprawia że mogę być szczęśliwa Zazwyczaj jest daleko Niczym odległa wyspa do której trafia się tylko raz Można na niej zostać lub odejść I już nigdy nie wrócić Ale zawsze po drodze na wyspę Jest pełno przeszkód I mimo że próbuję z całych sił do niej dotrzeć To nigdy nie daję rady Ponieważ jestem zbyt słaba i niewystarczająca Dla właśnie tego szczęścia Czekam Każdy radzi czekać Wierzy że czekanie jest najlepsze Ale tak naprawdę jedynie co mi daje To fałszywą nadzieję Lecz minął czas A ja dostrzegłam braki Które za każdym razem ukrywałam czekając Teraz widzę wszystko Wiem czemu wyspa zawsze była nieosiągalna Czemu moją wymówką było czekanie Teraz wiem że nie jestem godna Aby czegokolwiek chcieć Nawet wysp Koniec
×
×
  • Dodaj nową pozycję...