Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Lidia Maria Concertina

Użytkownicy
  • Postów

    1 235
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    7

Treść opublikowana przez Lidia Maria Concertina

  1. Bogu nigdy, przenigdy nie mów prawdy. Nie uwierzy.
  2. Nie złączaj tego, co Bóg rozdziela ... Patrzę na te toporne Berliny, na płatne autostrady chlapiące monsunowym deszczem ... A więc ... wyjeżdżasz. Pakujesz nawet swoje rusztowania. Zegar wybija ostateczność. Tylko gdzie wyfrunęła kukułka? Landrynki w kształcie księżyca. Ja uwielbiam żółte, ty pomarańczowe - to sam cukier, ale ... przecież słońcem moglibyśmy się udławić ... Co sądzę o promowaniu narodzin z wadami? Nie wiem, w końcu drugi raz się nie narodzę. Mam wadliwą wyobraźnię: bujna jak sosny z Omska, ruchliwa niczym jesiotr w porze tarła i wyobraża sobie same piękne rzeczy.Jest jak woreczek z grochem do ćwiczenia gracji: wciąż spada z głowy i nie wiesz, co z tym zrobić... Dyskusje o aborcjach i wadach? Prosty powód: zbyt wielu terapeutów i pedagogów specjalnych nie wykonuje zawodu. Trzeba zapewnić im miejsca pracy. Wszyscy martwimy się o zbyt wiele pokoleń 'w przód.' Ja martwiłam się do tego stopnia, że zrobiłam wszystko, aby moje dziecko nigdy nie pojawiło się na tym świecie. Żyjemy więc sobie we wszechświecie: pusta przestrzeń i my dwoje - a w przedpokoju lustro Twardowskiego. W diecie? Same księżyce. I sporo dobrego art deco. Człowiek? Pytasz o tego w sieni? Ach, nie pamiętam nawet, gdzie kupiłam! Chcesz go? To sobie weź! Jak dla mnie - totalnie passé.
  3. Czy to aż taka życiowa rozwaga, by oddychać własnym tlenem By przygniatającego uziemienia nie katapultować poniżeniem? Możesz sobie egzystować obok mnie całkiem prostopadle, paralelnie i graniaście Bo nigdy nie układam się w sensową całość Nawet, gdy z upokorzenia turlam się po ścianach, nazywam ten stan: "doskonałość" Odwlecz codzienność w czasie Rozhuśtaj płonące lampiony Bądź miły i przypadkowy Jak ... szafa na żetony, co nigdy nie gra melodii, jakiej żądają szafarze (Nie, nie nosimy zegarków, więc czas nam ... nie pokaże) Legitymacja i czajnik i pamięciowy portret na stole, petunie i drobne nieszczęścia ... jak czarne oka w rosole Jutro już będzie za mną. Gdy tylko je przeżyję. Wczoraj, pełne nadziei, rzuca mi się na szyję Na szyi szal o ciężarze miedzi i wrzeszczę bierną ciszą Do kogo? Nikogo, niewielu. Tlen, owszem, mój: NIE ŻYJE...
  4. Bywają noce, kiedy nie czuję się aż tak bardzo samotna: mam krawędzie ścian i wspomnienie, które dla mnie jest wszystkim, a dla ciebie - zaledwie faktem. (Nie)wydarzonym, zakneblowanym twoją dłonią ... Rozkosz może i da się zakneblować, ale tego, że chodzisz po ziemi i jesteś MÓJ - tego mi nie zabierzesz. Możesz (i będziesz) kochać się z setkami młodych jędrnych dziewcząt, mających modne pazury z plastiku i idealną urodę i tiktok, na pewno też z którąś się ożenisz i będziecie żyć długo i szczęśliwie i mieszkać w małym białym domku na peryferiach miasta, spać w świeżo wykrochmalonej pościeli, a jednak ... To JA będę już zawsze posiadać cząstkę ciebie. CAŁKOWITĄ.
  5. @Franek K Dzięki! ?? Postraram się, ale nie obiecuję? Pozdrawiam! ?
  6. Galony gorzkiego wina. Upijasz mnie mocnym dreszczem. Zostańmy tu, bez broni Bezbronnie spijajmy deszcze Ze najtwardszych ścian oporu Z wnęk - kapitulacji Z dachów nieustępliwości I z panteonów racji Zostańmy przez chwilę ... sobą! Cieszmy się - bliskością ... z dala Od politycznych bardów i wieszczy Motyl monarcha wśród kleszczy ... Protesty, zamieszki i burdy Każdy chce być królem Niektórzy - bezczeszczą frazy miłości I odwracają ze wstrętem Zabiją czy przytulą? Bogacze to? - ci z ludzkich miliardów, którzy nie radzą sobie z dochodem, z kariery perspektywami, najdroższym samochodem ... Nie mają co włożyć do gara I gara - też nie mają ... Bywają jednak bogacze odwrotni: o miłość - nie taką płatną, nie pochodzącą się 'z gara' - całymi dniami żebrają. A pieniądz? Jest, biegnie, płynie - zupełnie jakby za karę Odwieczny zdrajca, od zawsze cuchnie pożądania oparem Jest jeszcze siła modlitwy. Ty, ja i nasz osobny, sprzeczny Bóg ... Bankruci przy jednym stole. Rzeźbimy sobą posąg Tradycją ... od pokoleń.
  7. Czeka mnie pracowity weekend: zamierzam rzucić się w wir samotności. Dzwonię na policję: 'Halo, czy wiecie, że na ulicach jest zbyt dużo ludzi? Że zbyt wielu ludzi ulicach kradnie innym czas i zawraca głowę?!' Czym konkretnie? OBOJĘTNOŚCIĄ. "Dlaczego tacy są? Kiedy tacy być przestaną? Czy byli kiedyś inni? Czy ja też powinnam...?") Co tam, OBOJĘTNE. Od takich "rozmyślań" nawet głowie nie chce się boleć. No właśnie! Głowa! Niby wszyscy mają ją na karku, a jednak tracą ... Kto chce zachować głowę - straci ją ... I najciekawsze jest to, ile głów będzie miało życie wieczne? Golgota codzienności. Jak co rano sama sama zamawiam sobie róże i tosty prosto z Bristolu Zaczytuję się w ''Diabeł nie ubiera się ani u Gucciego ani u Prady'' Ubiera się we mnie. I w ciebie też. Casualowo i od święta. Tak, tak! Nie, nie - nieświęta. Diabeł? To 15-letni projektant mody, który zaczynał w burdzie - ulicznej, nie owiając... w wełnę. Twierdzi, że noszę niemodne dzianiny. Ja widziałam go z chłopakiem - wczoraj, w metrze. Chciałam, żeby zaprojektował dla mnie podwiązkę. Chciałam, żeby przyjechał do mnie na seks. Powiedział mi tylko, że każdy człowiek na ziemi powinien chociaż raz w życiu napisać książkę o słońcu. Mam już chłopaka. Nachylam twarz do Boga. Dla mnie to On jest gościem. My, ludzie, jesteśmy tu na stałe i prawie od zawsze. A On nie zna realiów życia i leje nas pasem cnoty i wyrzeczenia. Czego?! Ja się niczego nie wyrzekam. Ile kosztuje bułka z serem? Na obiad dziś: budyń waniliowy i ziemniaki. Za zazdroską - "luksusowy transport medyczny" ... Czy przewiozą moje chore myśli? Nie rozumiem dużych miast. Nigdy nie powinno mnie tam być. A jednak ... być może swoje codzienne umieranie łatwiej jest przeżywać w pędzie neonów i spalin? Radość? To kufer fatałaszków. Rzeczywistość trzeba doprowadzić do ładu ... Odbijam się o sufit jak kauczukowa piłka. Wiem, że moje szczęście oddycha głęboko, pyłki złych myśli zamiecione pod dywan, zepsuł się od nich odkurzacz. Co tam, nawet nie wyczuwam podłogi, nie stąpam twardo po ziemi, stąpam po perskich dywanach marzeń, złudzeń, urojeń, a przy mnie zawsze biegnie (sic!) chart. Ducha.
  8. Życie jest pasażerem. To my! I tak jesteśmy podróżą... Ściągam natchnienia z nieba Watę cukrową, po której mnie nie mdli i nie tyję Spotkaj mnie pod którymkolwiek ... z nich - nieb! Tak się nie odmienia, prawda? Sążniste strzępy chmur biorą nas na spacer, pod rękę Płaczący przez mgły dzień Mijasz mnie odwagą sportowego samochodu Jest mi szaro, jestem jego karoserią Taki sam kolor, jak ten spokój Ale nie umieramy jeszcze. Nie z obłędu, w każdym razie. Robię z kuli ziemskiej papierowy samolocik i leci ... przez cały świat! Śniadanie stygnie. Mrożone kanapki. Z któregoś przedwczoraj. Kawa wylewa się z pod kołdry ... Ratunku! Kolejna kwarta pełni! Życia. Zwlecz mnie z tego wiecznie niepościelonego łóżka: mnie. ... mi pościel. Oblecz w rebus. Gra, w której nikt nie przegrywa: zbuduj kruchość mosiądzu. Tracę natchnienie, kiedy serce włóczy się po bankach. Weksle z wyrokiem życia ... Żebram o zbyt, ale nikt nie chce kupić. W wiadomościach wreszcie jakieś wieści o kosmosie. Gryzę cię w przerwie na czekoladowego wafla ... Nieważkość, nieziemskość, Mars. Czerwień! Smakujesz. Jak? Jak supernovy.
  9. Pociągi sa także po to, by jechać nimi przez nicość Przez zagubione lasy i porzucone pejzaże Można sobie popłakać patrząc na kończący się wrzesień i rozety pożółkłych paproci Dom nabiera charakteru, gdy zapalisz w nim pachnące piżmem świece W cieniu różowych zasłonek wspomnisz o podróży, która była miła, bo nikt nie jechał do tego samego miejsca co ty, a wasze cele nie rozpychały się o siebie władczymi łokciami ... Tak, teraz można odpocząć. Owinąć się pledem spokoju i myśleć o światłach niepokoju w czynszowych klitkach, które kiedyś porzuciliśmy na rzecz innych rozklekotanych zachcianek, tapicerowanych chciwości - w tej enklawie przytulnej pustki... Dziś młodzież ogląda w publicznych przestrzeniach pornografię, nie mają pojęcia o porządnym parzeniu herbaty, czy wyrabianiu perkalowych czepków Świat jest dla nich jednym wielkim czopkiem, którym próbują zatkać ... siebie. Liczę godziny do rana, kiedy wreszcie będzie można pójść do piekarni po gorący bochen chleba wiedząc że zawsze znajdzie się ktoś, z kim można będzie go łamać Nocne niebo wie, kto cichym szeptem przygotowuje zaczyn ... Warkocz komety - pleciona chałka Croissant na niebie... Ach, ty! Spadający i przesłodzony: pełnią, która nie wypełnia... (Księżyc z zasady nie ma swojej drugiej połówki.) .... Jak to dobrze, że niebo rzadko miewa apetyt! Już się zbiera, już wychodzi na deszcz.
  10. Deszcz z bezchmurności I zwiedź mnie, Boże, jak dawną synagogę I proszę - przywieź magnez z tej podróży Wbij się we mnie ciałem Przynieś mi zeszłoroczny śnieg zapakowany w ozdobny papier, a w usta włóż gruszkę - zakazaną, bo z wierzby. Nie wszystkie walizki są potrzebne. Nie wszystkie fortyfikacje powinny kończyć się na centralnych ulicach: pod latarnią zwykle jest najjaśniej. Pragnę znaleźć się gdzieś na początku Czech, odnoszę wrażenie, że tam lepiej by mi się ... nie żyło. Lepiej, niż tu, bo tu wręcz umieram na nieżycie. Tam - ono mogłoby mnie wskrzesić. Nawet, jeśli seans jest kiepski - nigdy nie wychodzę z kina. W końcu płacę też za wygrzany fotel i to mi się musi zwrócić. Dlatego odkrywałam życie nad plastikowym pojemnikiem w kantynie, w hotelowym schowku na prezerwatywy, pod kryształowym żyrandolem, który też mi się przyglądał, aż w końcu na mnie spadł. Sama do siebie wysłałam testament. Było tam piórko i dobra moneta. Wszystko wzięłam. Kontynuuję życie: przyciągam połamane telepatią łyżeczki i całe autokary wampirów pobierających krew. Mobilny punkt! Bez wyjścia. Przyglądam się kolejnym pokoleniom idącym na cyberwojny i do fitness clubów, na wybory i do mięsnego ... Bezludna krew.
  11. Do Szanownego Dnia Wczorajszego Zwracam się ... Plecami. Jestem Wśród zapłakanych meteorów i rozwścieczonych galaktyk (...) "I tylko mnie nie dręcz!" Boże!!! Ja też już nie wrócę. Możesz tłuc mosiężne garnki pełne tłustej melasy zapewnień, że nikt nie oberwał, że sumienie samo ubrało się i wyszło rano ... Nie widzę problemu. I tak żyję we śnie. Na tyle głębokim, że nie pamiętam własnej daty urodzenia Więcej! Nie żyję nawet w dzisiejszej dacie! Zasypiam bezsennie. Podpieram jedynie ściany, kiedy inni tańczą walce z pełnią życia Po drodze do wynajmowanej sutereny mijam gabinety lekarzy: seksuologów, kardiologów, neonatologów, aż w końcu za zakrętem gabinet ostatniej specjalności: ... archeologa Pytam, czy wyda mi receptę na szczęście. Po chwili lakoniczne stwierdzenie: "Wyłącznie bez refundacji." Nieważne - w aptekach już i tak nie można dostać. Za rogiem morze. ... na szczęście?
  12. @Gosława Ooo, z całego♥️ dziękuję za taki odbiór - spodziewałam się (nie od Ciebie rzecz jasna?) recenzji z naciskiem na Z"BREDNIA"rze ??. Pozdrawiam, pięknego weekendu!
  13. Całujesz mnie łzami wzruszenia Policzki łaskocze dziwna niewzruszoność Czyja? Tego nie wiem. Wychodzę na szklankę grzanego Malibu Trochę za dużo tego ptasiego mleka - przegryzam czerstwym chlebem. Opętane kolibry hartują szyby w oknach i myślą - raczej na pewno nie o nas, prawie radosna Walencja! ... żelazne wrota Syberii byłyby znacznie lepsze na nasz żarłoczny romans. Ty? Kupujesz życie w kasynach i na targach koni A w łóżku - żujemy salami. Pośpiech! Już tylko on nas goni. Zataczam wokół okrąg - suchą stopą, która nawet nie dotknęła wilgotnego niewzruszeniem lądu. Ty. Modlimy się za losy świata nie wiedząc, że to my dzierżawimy loterię ostatecznego osądu: Tyle czół pomarszczonych w porannych tramwajach, tyle saun parujących lodowatością nieodwzajemnionego kontaktu ... Zakańczam ckliwe rymy. Chcę zmierzyć twoją nieważkość W ostatnim pociągu do domu. Gdziekolwiek by ten dom nie był, trzeba pamiętać o tym, by w porę go odnaleźć i mocno napalić u Boga: za piecem czy w ciemnej piwnicy? Nie umiem odnaleźć drogi.
  14. Powrót. Do origami snu. Mieniącej się kostki rubiki obrazów, które istnieją mocniej, bo w wyobraźni - a stamtąd nikt ich nie może wygonić. W relacjach międzyludzkich? Zawsze eksmisja. Dlatego zamykam drzwi do mojej lepianki. Całą noc słucham smyczków wiatru. Skrzypek bez dachu - ot, taka to moja lepianka. Rozłożony tarot tępo wgapia się we mnie ... Nie rozmawiajmy o świecie, to temat zbyt intymny! Żeby go podbić (świat) - wysłałam pocztówkę ze steplem trwogi. Nikt nie odpisał, wszyscy na pewno są szczęśliwi. Przede mną wielka waza ponczu: niepewność jutra, zrobię jej drinka. Dlaczego nikt się nie częstuje? Rudy mężczyzna przebiega mi drogę, koty syjamskie parzą wietnamską kawę ... Pech? Dobra noc? I lata świetlne od miłości ... Przystanek na żądanie: zaglądam do wyobraźni. Tapeta w mojej duszy. Niezbyt rozległa przestrzeń. Mam nadzieję, że przeżyje moją śmierć, że nie wyblaknie, że się nie poplami. Mur beton... ... a dusza - założy sweter z golfem, pójdzie na dyskotekę albo na żebry. I wybaczy, że ją tak zaniedbałam. Marzą mi się kosmosy, których nie widziałam. Te, w których żyję, są zbyt przyziemne. Nie rozumieją uczuć. Ale bardzo mocno kochają ... Chi!
  15. Zbyt wiele między nami się nie wydarzyło, żeby jeszcze pamiętać miłość ...
  16. @Czarek Płatak Wow! ?
  17. Nie przepuszczam świata. Przez drzwi ani przez skórę. W dzień mijam ludzi - na różnych etapach końca. Nawet jeśli stać ich na porządne lakierki z najdroższego butiku, to nic nie zmienia: zawsze się rozmijamy, a zwłaszcza przechodząc tuż obok. Wieczory jednak spędzam cudowne wiedząc, że nie należy spodziewać się gości Pielęgnuję odległość, ciszę i dokończony dzień, w którym zdarzyło się wszystko - oprócz teraźniejszości Wyobraźnia ma to do siebie, że lubi słuchać flegmatycznych patefonów w opustoszałych spichlerzach Samotność swobodnie wspina się po wszystkich czterech ścianach Muzyka mówi do mnie wzbierajacą falą Przechodni człowiek zmienia się w wieczność I przemija.
  18. W głowie kraczące skowronki, piejące kolibry i tony długów lekkich jak piórko - wyłącznie dla bezmyślności działającej z otępiałą premedytacją (...) Nie da się kupić dwóch rzeczy: miłości i rozumu. Nieliczni szczęściarze dostają je za darmo. A ja - co? Kompletuję wyprawkę - na co? Ponoć po czterdziestce to już tylko na tamten świat. To bzdury! ... Bo wszyscy jesteśmy ruchomym arrasem, kanwą ludzkich historii - bywa, że trwających kilka chwil, które zamieniają się w całe życie. Chyba większość tak ma? Serce w pareo i rozum w bikini - 'chwila' dla mnie. Nie ruszam się z miejsca: z siebie. I dobrze mi tu. I co z tego, że nie pójdę do nieba? Co z tego, że panteon bogobojnych altruistów strąci mnie do piekielnej studni? Tam też można ugasić pragnienie. Zależy, jakie drinki się lubi. Ja żyję w prawdzie hedonizmu, w prawdzie własnej nieatrakcyjności społecznej i niedostosowania: do życia ze spokorniałym tomikiem codziennych rozmów i milczeń, wyjącej kokieterii, skamlącej furii ... Ja tego nie robię, bo wiem, że i tak jesteśmy skazani na niebyt. Do diabła! ...pojadę dziś taksówką.
  19. Ulice każdej metropolii - stojąc "na światłach" trzymamy w dłoni balonik kuli ziemskiej Sfatygowany sznurek przeciera się, niebawem stracimy kontakt Nie szkodzi, od dawna nie rozmawiam ze światem, od dzisiaj - piję wodę z wyschniętej fontanny Bo to mi może dać świat. I garść wędzonych śliwek. Ale przynajmniej z drzewa nieobarczonego 'zakazaniem.' I seans w wieczornym kinie, gdzie na ekranach z szyb i betonu można zobaczyć ludzkość - tańczącą kredensami i koszem na pranie ... Niby codzienność, a jednak przeżywamy ją jak wieczność, jak: "być albo nie być" popłaconych rachunków i modlitw przed posiłkiem A na końcu nic. Dlatego największymi skarbami duchowości jest nadzieja i wyobraźnia: są drugą parą skrzydeł dla zdeptanych iluzją chodników ...
  20. Otwieram wielkie pudło, a tam ... los! Przewiązany wstażką że szpagatu, niedbałym ściegiem stępionej dratwy ... Ty: myśli ze złota i serce z piernika. Pod słońce - patrzymy na tęczę. Przezroczystość! ... Kolor, którym nikt z nas nie był. Garniec złota! Pusto. Ktoś musiał być w niebie przed nami ... Ja - jedyny kształt, który zamienia się w Ciebie Faluje, bez strachu opływając kosmos Odłóż broń! Bo ... wystrzelę. Tony gwiezdnego pyłu przetaczają się przez naszą osobność Wodospady, pod naporem których znika nawet świadomość umierania Zarówno krucyfiks jak i tarot mówią mi, że jedyna karta poza talią to miłość Dwójka. Głębokie wino. Tylko nie pij za dużo! Bo zasnę ...
  21. Pustce zawsze zostawiaj świeży chleb i wodę Nie rozpraszaj. Nie obwiniaj, nie przepraszaj Tylko zamknij wasz wspólny pokój i - żyj. Łopoczą flagi minionych popołudni, zmarnowane lata ... - nie szykują się do kapitulacji Zostają na swoim miejscu, czyli ... idą. Paradne! Pomniki poplątanych zmysłów, freski zawiedzionych nadziei, niezgrabne malunki - portrety ... głodu życia Stoły się uginają! A pustka nieśmiało skubie kawałek suchego chleba ... Podasz wodę?
  22. Za Boga trzeba się modlić: czasem. Nie wiedzieliście o tym? Niepokojąca bierność apartamentów wyściełanych atłasem Przychodzisz do mnie i ... nie wiesz, do kogo mówisz Bo ja opuściłam życie - delikatnie ... wyważając drzwi. A teraz przeskakuję. Z gwiazdy na gwiazdę. Być może nawet coś się zrodzi - pomiędzy mną a światem. Laktacja Mlecznej Drogi ... Na imię masz Bogumił i bywasz... Bogu niemiły. Gdybym znała cię jako kilkuletniego chłopca, porwałabym cię i wywiesiła na drzwiach kartkę, że ''to miło ze strony niebios, ale żadnych okupów nie przyjmujemy.'' Odpust. Rozszalała jesiennym wieczorem zrywam z nieba czarne latarnie Dzień spływa ze mnie pięknem makijażu Klękam do modlitwy. Chcę wydobyć piękno duszy: tombak i zbyt mocno przypieczone obwarzanki. Rozgrzeszam się ze wszystkich okrucieństw, jakie kiedykolwiek były moim udziałem: nieumiarkowanie w jedzeniu i życiu. Za oknem melasa ciężkiego mułu po której faluje latający dywan. Jem kiwi - uskrzydlona! Ale nie latam. W wirtualnym muzeum niechcący tłukę karnawałową maskę z cienkiego jak jedwab gipsu. Ogromnie przepraszam, odkupię! W końcu muszę z sytuacji wyjść z twarzą. Miliony ludzi dziś chodzą w maskach, odpadają od nich jak tynk, jak uświadomiona prawda Stopniowo, po kawałku. Kiedy wydadzą dekret o tym, że można już swobodnie nadstawiać drugi policzek? Znów obudzona minutę przed "godziną śmierci naszej amen" i tylko dlatego, że Bóg twierdzi, że moje grzechy są dla niego policzkiem: "Daj, pogłaszczę'' "Odpuść sobie."
  23. ... A wieczorami słyszę tykający deszcz Tanga pianina Modły nieruchomych krzeseł Słyszę, jak rosną drzewa i geometryczne figury Wodospady rosy mówią mi, że moje myśli to aleja upadłych gwiazd... Ale zaraz, zaraz - przecież ktoś je schwycił! Ktoś wypowiedział życzenie, inny - zaniemówił... Szelesty konfesjonałów Proroctwa zaklęte w kulach gradu, arkadach tęcz, syczących huraganach ... Gabinet krzywych luster: ładnie dziś wyglądasz ... Boże!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...