-
Postów
1 155 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
7
Treść opublikowana przez Lidia Maria Concertina
-
Kładę się spać razem ze łzami Opłakującymi kolejny zachód słońca W pokoju tylko mucha i ja W telewizji - obrady na temat pozaziemskiego gorąca Dla mnie nie ma sensu poranek nie tętniący pieśnią i kawą W życiu tyle warta jest powaga, ile, pokerowo, pośmieje się z zabawą ... Wszyscy już wyszli. Z przyjęcia, na którym po stołach turlały się marcepany Gięły się mosiężne świeczniki, iskrzyły - stalowe celofany A świat był obolały - od oznak miłości i śmierci, namiętnych całusów księżyca Łzy ... Przykucam nad ich kałużą ... przyglądam się swoim życiom ... Kłamcy, oszusta, szydercy, znanego nienawistnika Śmierć praży dla mnie kawę ''Czy wspomnisz mnie w pamiętniku ...?'' Nie, nie! Stąd też uciekam. Niech da mi się zbudzić nad ranem Co rusz to nowy początek Choć końce ... pozaczynane ... Wyturlam się z własnej trumny Nie chcę, by ktokolwiek mnie zabił !!! ''Zginęła od słomianego zapału ...'' Mnie? Nawet popiół nie trawi...
-
Jeżdżę tramwajami po to, żeby napisać wiersz. Czy pech jest też wtedy, kiedy przechodzisz OBOK drabiny? Kakofonia języków i wielki lej kolorowych snów Mnogość to często samotność Tylko o tym nie mówimy. Bo o czym mówić, kiedy toczy się świat i głównie nas zaprasza - do swoich barbakanów Kryształowe komnaty, sale balowe i koronowanych głów Skrawek niczyjej ziemi - to po nas, przechodnich rentierach, pozostanie Pustelnia, gdzie błędy, krzywdy zawiść oraz śmierć - wiodą obłędne życie towarzyskie Zawsze możesz tam zajrzeć, pooglądać, BYĆ - bilety sprzedają się dobrze - zawsze z zyskiem...
-
@Henryk_Jakowiec :))))))
-
W grochy o ścianę
Lidia Maria Concertina opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Słońce podzielone na dwie kule ziemskie Ty i ja Niedokończeni Mijamy wszyskie przeszłości Niewypełnieni Przytłoczeni wielokrotnością Burgundowych szalików, randek ze świec, amaretto i włóczki ... Potykam się co drugie słowo Klapki Na oczach Glany Wiadukty na ścieżkach nieobecności Śpię, otula mnie sroga nieuchronność Mam dość - tonę w zbyt ciężkiej czapce arlekina Przyklejam sobie historie do głowy - rażące podobieństwem - do nikogo i czegokolwiek ------------------------------------------------------ Rajdowy tor Nadzieja w kratkę Idzie piechotą przez autostradę Tępo pyta: "Dokąd zdążasz?" Narzucam tempo, odpowiadam szybko: "Już nie zdążę. Nie nadążam za ... ... "późno" (Chwilę później, ta sama nadzieja) Kupuje sukienkę. 360 stopni (mój obwód w pasie) Beznadzieja. Tasuje talię ... Zagramy? -
Jesteś magiem mojego pulsu, radością lekką, bo z sercem - wyrzuconym wraz ze spadochronem - naszych niemrawych pasjansów, źle ułożonych, milczących, wyczekujących bez ... nadziei ... Dotykasz łydki swojej osobistej guwernantki od fizjonomii, a ja ... zdradzam cię tylko z Bogiem. Bywasz we mnie korowodem, karnawałem, brakiem pytań, ośmiornicą na bambusowym półmisku ... Zabrakło mi już nawet słów, żeby wypowiedzieć "kocham cię" Śpij, bełkocz, podcinaj światu żyły! Zostaw mi siebie: zasuszę cię, schowam do szkatułki jak wyblakły paragon, zamknę we fiolce z kroplami na skołatane nerwy, wyciosam cię niczym karczowisko ... Siedzimy na dachu kamiennicy do rozbiórki, w dłoniach każde z nas ściska topniejący meteor, robimy pamiątkowe zdjęcie Wracamy na ziemię ... Każde z sercem, ale bez "NAS." Cymbałki sopli grają pierwsze skrzypce Nie ma transparentów, nikt nas nie wita Jeśli tylko zdołam dokończyć życie, to postaram się staranniej rozpisać role. W pralce - moherowy sweter rozciągnięty do granic niemożliwości I jakieś skrawki papieru Podarty program ... Coś da się rozczytać: "(...) nie (...) zapraszam (...) spektakl (...) prawie (...) boska (...) farsa (...) sprzedajmy (...) 100 lat (...) śmiechu (...) bez szczęscia (...) Mars (...) na ziemi Sklej to. Jutro lecimy. Po kosmos.
-
Moja Polska
Lidia Maria Concertina odpowiedział(a) na Gabrys utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
@Gabrys Urocze! Aksamitka i na apel! :) Ale tak poważnie - "lubię to" :) Pozdrawiam! -
Oddech ulgi, bywa najcięższym z możliwych Puste krzesła między prawdą a Bogiem Już w momencie przyjścia na świat niszczymy własną nieśmiertelność Niejednym niedokonanym czynem i wieloznacznym pustym słowem Dojrzewam do infantylności. Firanki utkane z pajęcznyn Wolność taka, że zapisuję ją kirem czarnej szminki na kryształowej kuli Przyszłość? Już u mnie była. Zdziwiona, bo przyłapała Whitmana turlającego się wśród rabatek i winszującego mi ... kwitnącej paproci (Whitman to hydraulik, który przyszedł uregulować strumień.) Nieświadomości.
-
W poszukiwaniu bez-sensu
Lidia Maria Concertina opublikował(a) utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Cymbałki z wiatru Przeszyci strzałą metafory - ze zdumieniem wpatrujemy się we wszystkie kolory słońca Hodujemy egzotyczne zwierzęta w klatce Piersiowej. Naiwność najczęściej miewa kształt serca. Logika - bywa skrajnie liberalna. Zygzakiem idę po rozum do głowy Arrasy w starych domach, zapach wanilii i cynamonu Świece ogrzewające kilka pokoleń, które rozdeptywały cytrynki Stawiając siermiężne mury Ach! Chcę uciekać! Tak! Stąd! Ze świata! Wrzucam go do torebki i ... tak! Już do mnie dzwoni! Ławka w Central Parku. Zawala się na mnie lawina zieleni i zapach stęchłej skóry - aktówek i obcych historii Przysiada się do mnie tęsknota: ''może zostaniesz na noc?'' Zniekształcam srebrne kieliszki opływową prawdą Nie ma czego opijać: przy brzegu pucharu potykam się o rozsypane żołędzie Zaprzeczam - widząc rozgniecione przez podłogę myśli Pozbieram. Się po wszystkim, czego nie przeżyłam. Mówię do siebie, ale praktycznie nie rozumiem swojego rozmówcy Włoczę się po gzymsach rozespanego wieczoru Gram w karty tylko z tymi, którzy już mają podarty łeb ... "To be or not to be?" (W sumie nie wiem, po co mi te czaszki) As dwójka. Wojna. A tymczasem cisza wyściełała mnie aksamitem. (A przecież "tymczas" nie istnieje!) ... Czy inni też tak wrzeszczą nocą?! Składam dłonie do modliwy. Ale na Boga ... jakoś nie mam szczęścia. Nie wpadłam. -
Serce nie musi być złamane, wystarczy, że jest popękane - choć w jednym kawałku Zbywa i mówi: "nie ma tematu" - żałośnie pokruszony bohater dramatu! Świat powinien odmłodnieć - poprzez zaprzestanie dźwigania ziemskiej kuli Przez zbilansowanie bezokoliczników: 'znieczulić' i 'przeczulić' (Koniec rymów.) Mam swoje tajemne życie, za którym znikam, jak za wypłowiałą kotarą Nasłuchuję w nim fal w strumieniu, który żłobi brak oczekiwania na cokolwiek. Poza. Spokojem! Nie ruszać mnie! Żadnym rymem! Nie wzruszać! ... ramionami, gdy pienią się łzy wściekłości. Śpię nie sama ... ze sobą, halucynacje okrywają nas pledem, worek na śmieci pakuje wczesny świt, zgarnia resztki północy Widzę światło latarni morskiej na wielkich połaciach asfaltu O! Ktoś macha mi z końca świata! (Przecież sama nie śpię (ze sobą) Koniec świata! ... Dlaczego jeszcze nie śpi ... ?
-
Większość ludzkich pomysłów wraca późnym wieczorem do domu, z płaczem. Biorą krople na żołądek, a wynajmowany pokoik aż pęka w szwach od butelek - pełnych miłosnych listów 'Zakochaj się w Warszawie' - dla mnie to wesołe miasteczko - pełne wojen i odrestaurowanych świetności, cinkciarzy z peronu zero i dziennikarzy z oddolnego i odgórnego Wilanowa, pełne pałaców i białych bloków bez duszy - choć jeszcze nie ma w nich starców (narazie sumiennie dojeżdżają metrem po swoje przyszłe emerytury) Warszawa to miasto ... zbytnie, pełne nadmiaru, tak anonimowe, że chce się wykręcić numer SOS w w tunelu i opowiedzieć o tym 'odpowiednim służbom' Neony i światła, czynsze i zapomogi, miłości i Szopeny, złotnicy i odszczepieńcy w stuporach i mlecznych barach ... A kiedy już mi się znudzi i Annasz i Kajfasz, wracam pierwszym pociągiem do stacji przedmiotów z historią i wspomnień oklejonych płatkami powiek z zachodami wrześniowych słońc i sierpniowych obłoków na horyzoncie października Wracam do tego uścisku, tej jedności, której zwrotnicą jest łąka Czułość na grządce przy małej chatce obok torów: leżymy spokojnie wiedząc, że diabelski młyn kręci się i bez nas - dziś ulgę na przejazd mają tylko anioły. Patrz jak tłoczno! I nie ma siedzących miejsc! Ostatecznie mogę ustąpić. ... W końcu i tak leżeliśmy na gapę ...
-
Tak ciężko spojrzeć prawdzie w oczy
Lidia Maria Concertina odpowiedział(a) na Mayerling utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Gosława Podzielam zdanie :) [... Może odstraszyła ich czcionka? ;)] Pozdrawiam! -
Słodki atak nieba Nie pozstawiasz po sobie nic więcej Jesteś. Bez. Powrotem Wymodliłam pierwszą literę twojego ramienia... Jakże jesteśmy wolni! ... Zamknięci w katakumbach raju Życiem Odsłaniamy roletę nowego horyzontu O! Patrz! Widzisz ten mały punkcik w oddali? To wieczność. Nie ucieka, nie boi się, ale brakuje jej wiary w siebie Po południu oglądałam łyżwy. Hals twojego oddechu na rozgorzałej tafli ... JA Rozmyty, prymitywny "tulup, " nawet lód nie topi się, a wysycha PRZY MNIE Kaj i Gerda w niemiłosnym uścisku Ale gdzieś jeszcze pachnie wanilią ... Na trzecim końcu świata. Nie ma sensu rozmawiać o obecności Czegoś / kogoś, co nigdy nie istniało. Jaki to przypadek? Odmieniam się. (Przypadkiem.) Rozrzucasz po moim ciele dłonie. Pieszczota, która zawsze mówi mi to samo: "Jest mi dobrze. Czas uciekać." Nie mam zegarka.
-
Tzw. życiowi szczęściarze to ci, którzy umieją się łudzić, że w życiu istnieje cokolwiek poza pustką. Bywam teraz w dniach, kiedy już nawet nie mam nastroju na smutki, harfy, brzoskwinie i wiolonczele. Żaden dźwięk nie jest w stanie mnie wygnać spod bram własnego "raju" ... Nieczynne. Płaczę - ocierając mankiet o przemarznięty kosmos. Jest tak niewielu ludzi, którzy ogrzewają mnie PONAD ciałem! Nieniebieskim. Pod nami - ziemia. Ten niesforny pędzel przesycony ciemnymi barwami! A dziś dziś mam różowe okulary. Nie widzę ani z oddali ani ... bliskości. Ale dalej bulgoczę w sobie napędzana zachwytem, nienawiścią ... Waza pełna gorzkiego ponczu ... Częstujcie się! Gadajcie! Śmierć i tak czyha za każdymi drzwiami, nie tylko tutaj. Zadzwonię po murarza! Wybudujemy ścianę, dom, marzenie i jakiegoś Chrystusa! Wylejemy jak rzeka, zamkniemy się przestrzenią Spadniemy z głębi ... doliny Śniady świt twoich ramion. Zazdrośnik księżyc chce rozpoznania. Żadnego 'bez zwłoki' w naszym miłosnym uścisku! I ciągle jeszcze nadzieja. Na przylądku obrusu, chyboczącego stołu i morza ludzkich statków. "Statki..."? To staroświeckie ... Kupię duszy batyskaf. Kiedyś trzeba odnaleźć, co wisi, a nie utonie ... Co? Chyba - kto? Czarny melonik i muszka i wysadzana laska... Bynajmniej nie klejnoty. Boże mój, to dynamit?! Hola, co tu robi Bóg ...?! Od-tworzenie. Świata.
-
Szczyt kłamstwa? Zmyślanie nieprawdy.
-
Zatrzymani w nieprzemijalności świata Uczucie jest piękne, choć trwa tylko chwilę I ... Nie nadchodzi Uwielbiam trwonić myśli na tandentych jarmarkach I Ciebie - między moimi udami Czy jeszcze kiedyś tu przyjdziesz? To będzie koniec. Przemijania wieczności. I zaczniemy ją. Żyć. Jesteś niemożliwy! Oberwałeś chmurę! Całkiem niepotrzebnie. No co ty ... płaczesz ...?
-
Spalone mosty - nic tak nie spaja Niż miłość żebrząca pod ścianą nocy Nie ma możliwości odwiedzenia tych samych rajów, łąk i światów Są na drugim końcu - tego złamanego mostu, zajętej linii telefonicznej Tęsknię za zapachami kamiennic w innym mieście, w innej cegle Jestem jak woreczek z grochem do ćwiczenia postawy Tylko nikt nie chciałby nosić mnie na głowie - bo ten woreczek waży tonę Cały pokrzywiony od ciężaru w końcu odbierasz telefon. A w oczach masz most ... Płonę.
-
Muzyka popołudnia Ksylofony i harfy firanek Flety delikatnych poruszeń Aksamit wczesnej jesieni Spóźnialskie liście Muszę ... Spod uklejonych tuszem rzęs Zobaczyć Jak w noc spadających gwiazd - spadają ma nas ... całe nieba I widzieć! I kochać cię jeszcze mocniej! Byś mnie po prostu... wiedział Ach! Nie chcesz encyklopedii ...? "Nie." ... dostrzegalna potrzeba ...
-
Historia ma to do siebie, że zawsze mogłaby potoczyć się inaczej. Tory wiodą cię wygodnie przez wiele pięknych miast i wiesz, że tam właśnie wydarzyło się to, co być może miało przydarzyć się tobie ... Ale tak się nie nie stało, bo cię tam nie było tego i następnego dnia o tej i nieco późniejszej godzinie ... kiedy przeznaczenie rozkładało swój nieprzekupny kram tuż obok ślepej uliczki Dlaczego nikt nie odczuwa nadziei ... wstecznej? Czemu to zawsze tylko-aż żal, rozpamiętywanie, gdybanie? A przecież wystarczy pomyśleć, ile pustych kalendarzy, ile niesprzedanych bukietów, ile nieosiągniętych celów ... ... Ta pustka kartka też może dać szczęście, zapełnić się - uśmiechem w stronę scenariusza, który nie zakładał dramatu, ani nadmiernego szczęścia, ale po prostu się nie WYDARZYŁ Lubię zarówne morelowe pudełko mojego nocnego pokoju, jak i figi - te satynowe zakazane owoce latające po hotelowych pokojach, rozpryskujące się o miłosne zapomnienie, nocną lampkę zachodzącą czerwienią słońca, patynę lustra i pajęczyny uginające się pod ciężarem "wpół do trzeciej" Lubię szmery namorzyn opowiadające o pachnących stęchlizną legendach bibliotek i śródmiejskich bram i uwielbiam spóźnione pociągi - wiem wtedy, że zbyt wielu pasażerów zapomniało do nich wsiąść: zbyt zamyśleni, wpatrując się w jakieś "ponad" bezmyślnie miętosili w dłoni bilet ... do Wstecznej Nadziei Wysiadać!
-
Na fali
Lidia Maria Concertina odpowiedział(a) na [email protected] utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@[email protected] Ooo, PIĘKNE to! Pozdrawiam! -
Ciuciubabka z piasku
Lidia Maria Concertina opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
I milczysz o mnie ... wierszem Ultrafioletem niebieskich migdałów Upajasz się ... chwilą, w której oddajesz mnie do skupu nieużywanych butelek I jakby tego było mało ... Wysadzasz mnie na pętli: ''tutaj masz swoją karocę'' Odmawiam ''Zdrowaś Mario'' Ktoś strzela we mnie z procy W oddali właśnie dostrzegam tę... Lady Odalisque - nie miejsce na czułe romanse, na kwiaty i idarety, kuszenia, zdradzieckie awanse Dzień zrywa się rześko z łóżka Na obiad zamiast jajka - jedynie ... krucha wydmuszka Powiedz, o czym myślałeś wtedy, gdy postanawiałeś: ''nigdy'' Zastanów się, co powiesz, gdy myszą okaże się tygrys: tak bardzo boisz się uczuć, że wiążesz je w szlafroki, bo zawsze ''zimny prysznic,'' bo zawsze ''dupa w troki'' Zastanów się nad ... życiem, abyś go nie żałował Bo życie to taki krętacz, co lubi zabijać i ... chować -
Bohema, 2013
Lidia Maria Concertina odpowiedział(a) na dach utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Dach Ten "grzechotliwy zamiar" i "przełamany słonecznik" przy całej zmysłowości i powadze sytuacji rozbroiły mnie totalnie :) Super wiersz. Pozdrawiam! -
Grubo ciosami łzami. Aż potrzebny parasol! By w pełnym słońcu opłakiwać los, który zawsze był "po tamtej stronie ulicy" Nikomu nie opowiadam o snach Ludzie wyczuwają to w taksòwkach i metrze Przepowiadam przyszłość - uczepiona ramienia Whitmana Nic nie będzie! Tylko groźby i Szopen - opętany przy pustym stole - akustyką rozstania i przejrzałych uczuć Już nie jeżdżę po gram szafranu - na drugi koniec świata, bo tam także wita mnie jedynie głód ... pragnienia Nasycenie? Na przystawkę. Popołudnia mijają mnie jak budowle Równocześnie wiem, że jestem - zaledwie wiatą Nierozważnie odgryzam kawałek księżyca Zamiast owiec - liczę planety I co ciekawe, śpię jak kłoda! Rrzucam się tylko latami świetlnymi na Mleczną Drogę To nie samobòjstwo. To autostop Usiłuję po prostu ... wrócić na ziemię.
-
Drepcząc nie w miejscu
Lidia Maria Concertina opublikował(a) utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Miasta to największe bogactwo krajobrazu: skradzione weekendy nad morzem, rozstania tuż przy gòrskiej grani, tłustość greckich oliwek - myślisz: dłuto to czy pędzel na zmęczonych twarzach ... ? W rozpędzonej miejskiej kolejce można wypatrywać ukochanego z bukietem wonnych irysòw, straconych lat lub śmierci Kolejne minuty wysiadają, gubią się w tłumie, nie mają nic do powiedzenia, dostrzegasz jedynie wstążkę, fragment torebki czy krawat oddalający się błyskając jeszcze gdzieniegdzie grubą skòrą - gruboskórność! Podczas gdy twoje nadwrażliwe duchowe epidermy trzęsą się paniką jak galareta "Do niewidzenia!" - to chyba najpopularniejsze na świecie pożegnanie. Z iloma setkami osób żegnasz się tak codziennie? Ile "odhaczyłeś" dzisiaj? I nic nie możemy na to poradzić. Niszczymy sobie życia walcząc z prywatnym zaprzysiężonym "wrogiem," a tylu sprzymierzeńcom mòwimy "do niewidzenia" - to chyba gorsze niż nienawiść. Obojętność. Świat. Powoli wszystko cię prześciga: począwszy od dwudziestolatek z obsługi w nocnych sklepach, skończywszy na prawdach, ktòre mocno straciły na uniwersalności od "twoich czasòw" Cóż, każdy przez to przechodził, przechodzi albo będzie przechodził. Nawet Bòg odszedł do lamusa. Snapczat. -
Do widzenia, wiersze! Każdy mijany przechodzień jest kulomiotem myśli na czerwonym świetle Każda nuta ulicznego hałasu to śpiew kolibra Kleopatry kąpiące się w drogeryjnym mleku Młodzi mężczyźni z totemem obojętności po zgładzonej namiętnością nocy ... Jedno wiem na pewno, że nie chcę umrzeć jutro, ani w żadną inną przyszłość Pożeram kalendarz. Jestem echem w studni Zapylam magiczną różdżką lotosy wyobraźni I czekam na pociąg, który nigdy nie nadjedzie: to marzenia - leżą twardym nasypem przy zagubionej zwrotnicy ... Za dużo skrzyżowań ... - gdy patrzę na zmarszczki na swojej twarzy Za dużo zakrętów - na prostej drodze od czoła do serca Ludzie powinni mówić codziennie "kocham"! Nawet bez "nawzajem" Wystarczy, że "ciebie" ...
-
Każda zima rodzi wiosnę. Odmawia tym samym posłuszeństwa by stać się kimś innym. Wszyscy to robimy. Od tego tu jesteśmy. Nie wiem, czy czytałam kiedykolwiek piękniejszy wiersz miłosny ... Piękniejszy niż ta kora drzewa i zarys twoich ust, kiedy się denerwujesz Niż niebo ponad morzem w jakimś kraju, do którego linia horyzontu odmówiła nam wstępu. Mam nadzieję, że nie piszę tadetnie. To jedynie brudnopisy myśli. Gdybym miała faktycznie coś pisać, byłyby to horoskopy. Na przykład osoby urodzone w roku muflona miałyby swoją przyszłość kwieciście opisaną na papierze w opuncje. A ci, którzy reprezentują rok makolągwy - na serwetce z pijalni czekolady. Czemu tak? A musi być ''czemuś''? Ja całe życie jeżdżę pociągami i jeszcze ani razu żaden konduktor nie zapytał mnie, ''czemu.'' Pewnie myślą, że mam jakieś skromne mieszkanko i zajęcie - w punkcie reparacji pończoch czy sklepie z tornistrami. Że hoduję welonkę i mam bujany fotel. Tymczasem nikt na mnie nie czeka, gdy wysiadam obarczona bagażem nadchodzącego tygodnia, wokół tylko czarne tunele i o ton jaśniejsze myśli. Żaden mężczyzna nie był stanie się we mnie zakochać. Nie jestem filigranowa, nie jestem blond i cenię się aż do granic przecenienia. A na przecenione towary trudniej znaleźć kupca. Dlatego dziś wyjątkowo nie poszłam do gabinetu kosmetyki estetycznej, który prowadzi mój mąż (specjalizuje się w pajączkach i kurzych łapkach), tylko na bazary. To stereotyp, że są tam tylko świeże wiejskie jajka i garsonki na śluby. Znalazłam tam lalkę. Jest gumowa, ale ma otworek, przez który sika. Karmię ją piersią i uczę pierwszych słów. Mój mąż (ostatnio w dziale zaskórników) bardzo nerwowo oznajmił, że to już jego ostatnie słowo: nie ma pieniędzy na imitacje pieluch i akcesoria do nauki liczb. Nie dociera do niego, że to inwestycja w naszą przyszłość. On twierdzi, że to chore. To co ma nas w takim razie uzdrowić? Świadomość, że jesteśmy ''dziećmi Bożymi''?! No, nie wiem. Tym dzieciom niewiele wolno. Część zabawek jest im z instytucji zabierana, a sporo owych "Bożych dzieci" trafia do domu sierot. I nie dlatego, że ktoś je tam oddaje. SAMI się zgłaszają. Powód? ''Bóg mnie nie kocha, zawiódł, doświadcza, ignoruje, nie rozumie ...'' ... Oto nadjeżdża! Czarny wagon restaturacyjny ze złoconymi okuciami! Pewnie kolejna Odessa, może Lipsk. Staruszka siedząca przy oknie trzyma na kolanach lalkę. Pytam, jaka jest jej historia. Otóż okazało się, że kilkadziesiąt lat temu pewien misjonarz poważnie zwątpił w ideę dzieci Bożych. I założył w małej wiosce sklep z manekinami. W niedługim czasie został milionerem. (Nie wiem, czy to staruszka, czy manekin, ale w każdym razie ... coś GADA ...)