Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Lidia Maria Concertina

Użytkownicy
  • Postów

    1 155
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    7

Treść opublikowana przez Lidia Maria Concertina

  1. Nie mam dzieci. Nie znoszę konkurencji. Nie odpowiadam na żadne pytania, kiedy przychodzi chwila, w której rozwieszam hamak siebie na rozgwieżdżonym niebie, za chwilę spadam, łomot dociera aż do jądra ziemi. Odbieram wszystkie zaległe telefony, w tym także ten o moim pogrzebie. Dziwne, bo nawet już nie pamiętam, kiedy się odbył! Wiem, że szłam wtedy przez mglisty wieczorny las w środku miasta z jakimś mężczyzną, była cudowna jesień i on nie mógł się ode mnie odczepić. Wyglądał jak gangster. Byłam nieprzytomna z miłości. On był trochę nawet zbyt przytomny: upokorzył mnie byciem sobą. Może nawet nie miał tego na celu, lecz nawet po kilkudziesięciu latach świetlnych od tego epizodu zdarza mi się wieszać swój hamak na strugach ulewy. Własnych łez. Reanimuję złamane serce pączkiem. Bez róży. Z litrem likieru o smaku słonego karmelu. I znowu te łzy. Kolce. Tym razem słodkie. Dobrze, że mam liche rzęsy: nie osiadają na nich kryształki soli. O jedno lato świetlne później zauroczyłam się już innym gangsterem. Raz nawet przyjechał pod blok szarym bmw i pamiętam jak kochaliśmy się w małym białym domku, poza miastem, był 25 grudnia i kochaliśmy się aż do momentu, kiedy umarłam. Z miłości. Wiem, że był na pogrzebie.
  2. Odgryzam głowy Marsom i Wenusom - słuchając zwierzeń kobiety, której w życiu nie spotkało nic ... poza łagodnym szczęściem I nagle skrzek - niemalowanego ptaka Po drugiej stronie płotu - żaden rycerz! Inna prząśnica opowiada o tym, jak ją zabiło życie - dokładnie w połowie drogi Też jestem zmarła: nijaka. Czasem to los jest dłużnikiem i miga się, ale - spłaci. Dom z łez - gdzie budować? Jaki fundament ... Da ci? Wolisz być śledziem czy półnutą? Kornikiem czy marcepanem? Jak masz czas - przeżyj życie! Ja chętnie popatrzę, zostanę ... Może na całą wieczność ... - wiadomo: nie istnieje. Tak, jak pustynia prawdy, jak złudne "coś się dzieje" Czytam siebie na wietrze. Okładka bez spisu treści Miękka oprawa Przeżyć, skrajnie niewieścich... I domykają świat. Bezpieczną fortecę ze złudnych okien Co kilka metrów iluzjon i bóstwa patrzą złym okiem Krzyże na wielu twarzach, niektóre - zakazy postoju Nie wtrącam się, zbyt mało śpię - służka na ziarnku księżyca Pierwszy skowronek, słoń i ważka ... Człowiek ... Pomylił drzwi i ciągle ... popełnia nowe życia! Będziesz łaskawy ... otworzyć?
  3. Zostało nam się ... nas tyle, że nie wystarczy. Nawet dla nas obojga. Jeśli masz dzisiaj czas, to możesz przejść przeze mnie piechotą A jeśli się spieszysz, to musisz ... Objawić świt nad wyschniętym morzem, przynieść klejnot z ruin ...: łóżka z baldachimem, w którym nie robiliśmy nic poza miłością Modlitwy i odkupienia, jałmużny i pokuta Ilu idących wzdłuż ulic uprawia ten rodzaj miłości? Nigdy nie byłam na randce. Zawsze włamywałam się do cudzych domów Dziewczynka z zapałkami, w środku dnia, w trzydziestostopniowym upale Mimo to ... Kochałam tamte jesienie i zimy Wszystko było świeższe i młodsze Nawet psalmy i święci. Nie wszyscy święci, "tacy święci ..." A garnki lepią! Ja też ulepiłam jeden: gotuje się we mnie. (To sztuka!) Chcę zwiedzać nowe miasta, wbijać stemple wszystkich archipelagów, gdzie spotykam ludzi bez wyrzutów, bez winy Z uśmiechem zakładam kalosze ... Niby kosmos, a pada! Że zmęczenia ciągłym lotem wokół tej dziwki ziemi Zaloty, adoracja, a jeszcze nikt im nie pobłogosławił chlebem i solą Meteory uciekają w popłochu, woalka ozonu topi się w oceanach pożarów, płonie - falami potopu Kilka miliardów ludzi stoi w bezkresnym otępieniu ... Jezu! "Chciałbym ich poznać" "Nie, proszę, nie rób tego!" Tłusty wiek, pączki z węgla, ołowiu i chińskiego plastiku Nocami przygarniamy się - samotność też chce mieć dach nad głową. W telewizji słychać szelest wykrochmalonych prześcieradeł Brak nas - w nadmiarze. Dziwne ... Szukaj! W butelce szare komórki Zalewają robaka Czerwony skarabeusz wskazuje na mnie palcem Mam wyjść? Boże! Przepuść ... mnie Wieczność przecież nie może trwać wiecznie, a rozpoczynamy ją - rodząc się i żyjąc Ciasne drzwi. Zmęczeni, czekamy w papuciach na orzeczenie o niezdolności do wiary i miłości O, jest listonosz! "Ma Pani coś dla mnie ...?"
  4. Jeśli jesteś człowiekiem, to masz takie dni i godziny, kiedy nie modlisz się litanią żadnej krzywdy - zapominasz o wróżbach z płatków podejrzeń i wyrzutów Nie masz pomysłu na obiad, zwinnie mijają cię tandemy z aniołem i diabłem, pruskie baby z rogiem wiecznego niedoboru, syjamskie koty spoglądające nieparzyście spode łba i ławice okoni - zatrzymanych biegiem rzeki ... Myślisz o ciepłych pączkach z porzeczką, górskich halach, gdzie pasą się najczarniejsze owce, o szkatule - Twojego łóżka, gdzie przechowujesz sny - w cielesnym futerale Wracasz do domu późną wiosną, kołatka z bzu, makatka: objawiony agnostyk na frontowej ścianie ja - też pełna odkryć i cudów Lemoniadowy księżyc, zatęchła galeria wyobraźni ... Tak! Dowiedziałam się, że też potrafię pięknie malować! Olejność i gwasze każdego dnia: można tylko umrzeć, albo zjeść śniadanie. Chybocze nad światem zwodzony most: "Zejdziesz tu do mnie?" Ja: "A które to przykazanie ...?"
  5. @Marcin P. Pławik Zatytułowałabym: "Bardzo piękny wiersz." Nie rozminęlibyśmy się na tym przejściu :) Pozdrawiam!
  6. Pastelowe sukienki wiatru Gniew ma jakoś na imię. Śmierć z miłości - przez zasiedzenie. Monolityczne stereotypy: kto wymyślił, że wiersze muszą być trudne? Mają być krystalicznie czyste jak tafla jeziora, na dnie którego toniemy: ty i ja, kompletnie osamotnieni - nadmiarem towarzyskości. Wzajemność - odbija mi się zbyt tłustym obiadem i refleksksami w szybach sklepowych wystaw A przecież ... nie wszystko można kupić. Nieozwajemnioność? Rozdaje gratisy. Środek nocy szarpie mnie gwałtownie: wstawaj! Czas nas obudzić! Wyrzeźb nas, wyryj mocno, nawet ... w powietrzu, kiedy mijamy eony jestestw, par, które dobrały się długością prawego kciuka ... Nie zostawiaj mnie ... obok siebie tak blisko! Nie mogę znieść tej anonimowości! Nie mogę znieść tak bliskiej obcości! Gorset okazji, które się nie nadarzyły - związuję jeszcze ciaśniej - sznurówką buta, który nigdy nie wyszedł poza ramę Na jakim jesteśmy obrazie? Blaknące figurki Preteksty, których nie trzeba mieć ... My. Jeszcze nie środek nocy, jeszcze na nas zdążę. ... Zaplanowałeś seans?
  7. 'Czy ... chcesz mnie o coś zapytać?' Spóźniony rozum znienacka przyszedł do głowy. Południowy wiatr z północy, kiedy już wszystko jedno, wybija godzina zero Odwracam się do siebie plecami Ciarki przechodzą niczym obłąkane pająki Urodziłam się w niewielkiej miejscowości Neuebewaldung, o ironio, w samym środku stepu Nikt nie chciał mi wytłumaczyć, dlaczego konstelacje, które widzę we własnej głowie nie mieszczą się w czasoprzestrzeni, dlaczego są niewidzialne ... Skoro "inni" ostatecznie są tacy sami. Dlatego się nie zakochałam, zaniosłam wszystkie tomy do życiowego archiwum. Bo są bez treści. Podejrzewam, że ludzkość oprócz popędu seksualnego przetrwała także dlatego, że swojego czasu była na nią moda - tak samo, jak na instagram, tiktoka czy podkasty A później już tak zostało. Sama się sobie dziwię, że nie kupuję kulek do kąpieli i nie zanurzam się w internetowych romansach W umyśle szybuje papierowa lotnia: to myśli innych ludzi, wielki wóz albo przewóz Wpuszczam przez okno pierwsze oznaki wiosny: w końcu październik to jej preludium. Dasz swój dwukropek? Nie wiem, czemu noc włóczy się po mieście, nie wiem, czemu dzień ciska duszą o ciało Skąd ta furia? Czy będziemy się kochać? Następstwo czasów. "Nie teraz."
  8. @dach Pełnokrwiście - świetne. Pozdrawiam! :)
  9. @Gosława O, a to niespodzianka! Jeden taki komentarz wart jest dla mnie więcej niż setki 'lajków' - dziękuję serdecznie za miłe słowa, pozdrawiam ciepło! ??
  10. Łomem w marzenia! I leczyć doraźnie. Tylko nie uderz w chmurę, bo ostatecznie chcę pożyć jeszcze chwilę! I tak będę w niebie - w końcu skądś się biorą grady i pioruny? Też strzelę. (Nie, nie chowaj się pod wierzbą - nie zapłacze. Przez "ę" - tym bardziej.) Uciekam przez obce miasta do labiryntu ciszy i wrzeszczę do niej, wzywając na pojedynek. Złamaną szpadą ... ... Kąsam siebie stwierdzając, że nie mam żadnego z syndromów o obco brzmiących nazwiskach, obłędny mentalny patriotyzm... Egoizm. Dobrze wykarmiony i na pewno trochę niechcący Ale wypielęgnowany jak lignina dająca krótkie życie rzeżusze Wystawiony za oknem teatr nic mi nie mówi Nie znam "ich wszystkich", nie wiem, jaką lubią kawę i czy celebrują pierwsze piątki, chanuki, ramadany... Po szybach i aluminium wartko płyną strumienie ludzi i słońca Zanurzam się w tej rzece i chcę ułożyć piękny wiersz, mimo, że muzy nie chcą mnie słuchać Pomarszczone siedzą w tramwajach, rozmyślając nad swoim minionym pięknem Wróci? Muszę wysiadać. Takie rozmyślania pozostawiam poławiaczom pereł przedobrzonych uczuć i ratownikom syren zapętlonych w sieci niedobrych chęci Nimi przynajmniej jest wybrukowane niebo. Uważaj! Strąciłeś chmurę. I na czym ja teraz wrócę do domu ...?
  11. Świat, dzielona - choć nie wspólna - miarowa niedogodność Doskonała kula na której wszyscy walczą o skrawek kwadratu Obrysuj nas sinusoidą błogości i spokoju. Odkształć - symetrią czucia. Na ścianie odbijają się już tylko wędrowne pejzaże - cienie. Gabinet krzywych luster. Stoimy na baczność. Tak głęboko tkwimy w second-handach konceptów i wizji, że to świat przystaje, aby na nas popatrzeć Zaocznie.
  12. Soczyste akwarele - w miedziorycie sosny Źdźbła pięknych chwil A dusza skarży się: nie może iść, nie może śpiewać, dziesięciotonowe pióro - przygniata jedną myślą: być w tym samym wieku, tylko o dwadzieścia lat wcześniej Kto powiedział, że musi być 'zawsze'? Kto upycha w wiklinowych koszach owoce, zawsze ... 'tak samo?' Dlatego uciekam, uciekam i przed morzem i przed pustynią i przed sobą - ale czekam - nad kapuśniakiem ... z łez, w starych kapciach i w Diorach, na deszczu i pod rynną Moja ziemia obraca się wokół mnie: muszę mieć 'zawsze' i ' szybko' Nawet nie musi być 'wszystko' - byle było moje i tak jak chcę Otwieram piekło, tuż za progiem mówi mi: 'Ja mam dokładnie tak samo' Cenię ten rodzaj gościnności. Jutro - wreszcie bal przebierańców! W koszu z brudną bielizną znajduję nagość Zamyka się niebo, impreza odwołana ... Dusza wreszcie śpiewa Za drzwiami rajski ptak Ktoś tańczy ...? Zima. Jeszcze nie śpi ... Lato. Wyczuwam już srebrzyste śniegi Szwecji, allegro atramentowych snów, przystanki na pożądanie ... Byle do kolejnych kałuż topniejących marcem i tryskających fondue wczesnolipcowych nadziei ... Tak! Uwiedź mnie! Jak stary bard, który śpiewa kołysanki sopranem, jak rozwścieczony ulicznik, który napada na błagających o jeden grosz ... Kryształem delikatności grają leśne konwalie, to nie my! To nie ty... Kakofonia splecionych ... dłoni Co krzyczą, co szepcą? Puść! W tej chwili! Tęczowy trencz na cielsku szarych chwil ... a diabeł mówi 'Tak samo' ...
  13. Zawsze miałam zwyczaj kochać mężczyzn, którzy już nie żyją. Odklejam się niczym znaczek - na niewysłanym liście Życie odwiedzam rzadko, ale osobiście. Bo wiem, że dobrze się miewa ... Desperacji nie kupię nawet, gdyby mi dała białego hipopotama. Litości, podobnie, nie sprzedaję. Ta stara oportunistka - z reguły kupczy się sama. Każdy może mieć wizje i zaczytywać się w potęgach! ... wszelakich podświadomości. Mi kilka razy życie się nie zdarzyło I nie chcę tego powtarzać. Przyjęło do wiadomości. Podróże - tylko koleją. Jestem lokomotywą, która jak ciepłe tofi - z reguły ciągnie się sama Odczepiam wszelkie wagony Tak! Poza boczny tor. "Układasz sobie życie, dziecko?" - dzwoni wieczorem mama. A w nocy nie uciekam. Przed reflektorem kosmosu Ani przed brudnym sumieniem Po prostu śpię. Rano pranie. Nieszczęsnego losu. Nigdy nic nie wygrałam! Bo nie wiem, czy istnieje jakiś Bóg, ale na pewno jest człowiek. " Dobranoc" - mówię grzecznie. I łajdak ... nie odpowie!
  14. Napiszę noc. Wymaluję stagnację na miejskim bilecie. Przemilczę mózg. Zapnę melancholię na ostatni guzik. Ksylofon grzecznościowych pogawędek Wygram nietaktem. Wyraźność opuszcza rolety Paradoks gotuje łaskawość W kotle okrucieństwa Nie odwrócisz mnie do góry nogami. Chcę sama - czego nie chcę. Deszcz ma moc rozkazywania ... przypominasz sobie o domu? Bez ścian Porywam Bez okupu, bez tańca, bez godowych rytuałów wbijam motykę prosto w słońce Niesamowite! Jesteś - całkiem nie jeszcze, a trochę już Ugryzę światło Obręcz lodu ... Wypaliło! Przy suto zastawionym stole ... Głodujemy. Mił ... ość!
  15. Są ludzie, którym na noc potrzeba przytulenia, dotyku i zapewnienia, że śmierć może przyjść w każdy dzień oprócz "nigdy"... W przestronnym hallu mojej samotności obserwuję cienie parasolek: czy w Barcelonie ludzie chrapią tak samo, jak tu, w tym marmurowym śródmieściu? Fascynujący jest ten ciagły letarg w pośpiechu! Stolice to zawsze zjawisko wykraczające poza budynki i ludzi. To zlepek historii, obłoków perfum, smug farby na cierpliwych murach, które widziały wiele, ale nigdy wszystko. Bezdomność duszy i serca włóczy się po staromiejskich uliczkach, gdzie każde drzwi, uchylone, zapraszają zapachem kawy Mackintoshe, kalosze, zakochane pary, niespiesznie, pod rękę, a później gdzieś, w ciepłych wnętrzach, przy kominku zwierzeń, koronkowych zaufań i nabrzmiałych planów ... ... Nikt nie tworzy wtedy wierszy wiedząc, że świat żąda, aby go przeżyć, aby go nie pominąć A może - wszyscy? I "właśnie dlatego?" (Pocałuj mnie teraz. Zgaś lampkę. Spadł notes. Podniesiesz? Ja jutro muszę wczesnie wstać. Ty - na którą masz?) Najgorszy jest obłęd. Mijasz go codziennie, gdy cicho i posłusznie wraca z pracy Szykownie ubrany, zawsze milczy. Dziękuje za obiad, ale nie ma dziś apetytu ... Szwedzki stół. Ulice zmiatają mnie jak liść, zaglądam chciwie w okna ludzi, którzy mają dom. Ciepłe światło sączy się jak likier, czas odejść we własną stronę. Strofuję kompas: "nie podpowiadaj nic, bo nie wiesz." Zza świata dochodzi: "Ty też."
  16. Trzęsę się jak płonące słońce Odwagą wiersza, który zerwał się z postronka w środku nocy Miłość do świata? Stabilna. Ołowianym liściem osiki. Płaczem. Ponad zakazanym owocem. Podróże, w których liczę owce - zagubione w koszmarze senności Uczucia - temperatura na minusie 39,6. To odczuwanie. Poza ... rzeczywistości! Nowe światy, pokolenia - nastają i umierają tak samo Ale zupełnie inaczej ... ... wypakowują bagaż Zysków i utraceń. Inne gry i apki, laminaty zdjęć i utwardzone asfalty leśnych, zdeptanych ścieżek Jak zawsze podobne pytania: "jestem tu?" czy "nie wierzę?" W pociągach je się oliwki, niektórzy - tracą sens życia Gdzieniegdzie cud - całkiem nagi, a jednak ma do ukrycia Tyle, że nie chce się zdarzać - na nasze polecenie Więc Bóg, sękaty konar - płacze nad ludzkim strumieniem ... Nie chcę, nie będę nic robić! Poza leżeniem w chatce, gdzie miłość ma duszę i ciało, a cud - jest zaledwie dodatkiem ...
  17. Mniej więcej gdzieś we wnętrzu ... znajdziesz siebie. Płacząc, nie modląc się, oglądając turkusowe obrazki z Grecji, siedząc przy hebanowym barze ... Życie zdegustowane odsuwa się od nas, a jednocześnie żąda napiwku Za co? Ja umarłam pewnego popołudnia. Wróciłam do któregoś z licznych nie moich domów, potłukłam imbryk i lunetę, położyłam się na sofie, poszłam spać i umarłam. Postanowiłam wtedy, że nigdy już nie ożyję. Jednak młodość nie zestarzała się we mnie - być może nie rozmawiamy ze sobą już tak często, ale wspólnie świętujemy urodziny. Często mijam obcych mężczyzn w przeciągach i buduarach: rachują mi kości. Problem w tym, że matematyka nie jest mi obecnie potrzebna. Zaciągam rolety. I znów czekoladowa świeca i zakurzony papieros. Na pożegnanie wyciągasz palec - biorę całą rękę i wskazuję nią miejsce, do którego nie mamy klucza ani kodu do klatki: rezydencja Minosa. Zapytaj kogoś o kompas. Możesz nawet "baw się dobrze." I pamiętaj: kocham cię i będę czekać, aż wrócisz - tu, w to samo miejsce. A teraz musimy umrzeć. Ale ... znajdziemy się. Bo nie możemy wiecznie nie istnieć ... na przystani, której nie ma ...
  18. - Jutro nie wrócę do domu. - Umrzesz? - Jeszcze nie wiem. - Rzucę w ciebie horyzontem, osłabię cię - z całej siły Zapragnę. Odszukać cię w wykolejonym metrze samotności w gąszczu ... pustyni przeludnionych miast Zemścić się, ukarać Za to ... ? głupie pytanie. Z dużej litery "Umrzesz?" Wrócisz do domu. Nieżywy. Koma. Ze szczęścia i z odwagi. Czasem też warto upomnieć się o kropkę "Żyj." Tylko przez jakie "ż"? Żałosne.
  19. Peregrynanci! Myślimy, że nie przemijamy, zmieniając płócienne torby na zakupy Żeby się odznaczać ... Potrzebujemy markerów Podkreślam: nawet podczas jazdy pociągiem umieramy, bo to kolejne pokolenia zabiorą nam widok przy oknie Na moim domku ktoś napisał, jak jest: "Niby wszyscy umieramy, wielu też nie żyje" Zagwozdka! Prawie że myślowe sudoku! Zwłaszcza, że mieszkam w domku z kart. Nie wierzysz? Zapytaj mojej duszy. Wprawdzie odpowiada tylko bogom, ale próbuj, może ci się poszczęści: w końcu ciągle siebie szukasz? Boga też. (...) I zbieramy ten chrust zimowych drzew, chrust - który nie nadaje się na podpałkę, uczucia - te uczucia, które są zbyt letnie, by nimi palić w piecu. Oddycham rzeką, która przepływa meandrami prostoty. To myśli. Nie wiem zatem, dlaczego zarówno prostak, jak i uczony w piśmie nie chcą ze mną rozmawiać Nie wiem, dlaczego wilkiem popatruje na mnie nawet nędzarz drapiący się z powodu wesz. Odnoszę wrażenie, że jeszcze kilka lat temu pracował w dobrej firmie i stać go było na wynajem penthousa i dedykowanych ręczników z monogramem Dziś - nikt nie poda mu ręki, bo może zaswędzieć. Czyja ręka? I kogo? Są różne przykazania: 'nie cudzołóż' i 'nie kradnij.' A gdzie jest coś o tym, by skrajnie upodlonego biedą człowieka nie traktować jak trędowatego? Niepisane prawo, większość nie przestrzegają pieniąc się, jakby mieli cholerę. Kiedyś wszyscy będziemy stać u progu świątyń i żebrać o litość Wyszepcze Bóg: 'A daj mi pan spokój, bo wezwę straż miejską! ' Który to ustęp, który to werset? 'No to chociaż ze dwa złote na bułkę' (...) 'Ciało Chrystusa.'
  20. (Na żółto uśmiecha się zachód słońca ... Dziękuję, nie potrzeba.) Mijają lata i żyję - nie odwiedzając pięknych zakątków, za światem zostając w tyle Patrzę się tępo: mijani ludzie, pociągi, domki jak z bajek, obfite plony, nektar jak strumień ze stągwi, ćmy wkoło płotu, a wokół głowy żonkile ... Mój skromny bukłak - nawet kropelki Wracam do miast, knajpek - po nic Uwielbiam świece, romans i imbir i bardzo czarne konie Choć rzeczywistość to inny kierunek - obwarowany murem ... tonie! W kinach - kolejki, w snach - pajęczyny, w łóżku retrospektywa - wszystkich jesiennych nocy namiętnych Pod koszem liści - tęsknota - plącze się ledwo, bo ledwo ... żywa! Wracam do wspomnień, choć nic nie pamiętam: wstążka zapachu, karafka smaku, figurka babci w kuchni nad stołem, a w lesie ... serca - ty, nasza ławka ... Samotność toczy się kołem. Są miejsca, w których warto ... być albo nie być. Nigdy. Od zawsze Czasami Gdzieś ... ... nie ma "po co" i "kiedy." Słońce zachodzi, zamyka kufer. Żyć, działać - teraz ... ?! Rozpaczaj! Bój się! Trzeba TU było być WTEDY ...
  21. Mój najlepszy dotąd wiersz to rozpalony świecznik wbity w sam środek nocy. Drewniany stół i zapach gwiazd przesiewanych sitem galaktyk. Przeżywamy miłość, a potem już, przebudzeni i zdrowi uciekamy do krajów, gdzie Wenus nie kusi Belzebuba, bo nawet nie ma na to czasu - jesteśmy tacy sami. My. Intymni i osobni. Wszyscy ludzie. Tak samo szkicujemy świat przez przezroczystą kalkę i tak samo chcemy swoich ciał, żeby powiedzieć sobie "do końca." Jaki "miłosny akt"?! To pornografia chciwości, która domaga się zaistnienia, tak zwana "miłość"! Ja idę w piątą stronę tego świata Nawet nie myślę o tym, czy jest ... Bo i tak nie na nią mam pomysłu ... Ruda kobieta płacze nad patelnią w przytulnej kuchni: bo księżyc stępił swój sierp, a asfalt mglistych dróg wtopił szlaban w każdy z śpiacych domów. Nie ma nadziei na jutro i nie ma rozpaczy po "wczoraj" - po czasie, który i tak zblaknie jak każda zła karta ... (W kaloszach.) Domy bez śmierci, w jej trakcie, tuż przed nią i po niej. Podlewają tropikalne hosanny. Krucyfiksy z baobabu. Ze sklepu home-&-home-&-homeless. Powiedziałam sobie jedno: w życiu nie będę podróżować nigdzie z wyjątkiem własnej planety. Ziemia ma cztery miliardy lat, a ja, w końcu, po latach i z dumą docieram do samotnego meteoru - zmęczonego trwaniem: to każdy człowiek. Kawałek mchu czy odrobina pyłu ma zawsze tę samą misję: pokazać, że wieczność nie należy do nas. Należy do antycznych dzbanów i piramid, do starszych ludzi, którzy byli świadomi głupoty wszystkich kolejnych pokoleń Kupiłam ceratę z cytatami Platona, kupiłam własną duszę w sklepie "wszystko za cztery złote," sprzedałam wszystkich bogów temu jednemu, który rzekomo nie istnieje. Umarłam. Pod ziemię podjechał czarny kabriolet ... Nie wierzę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...