Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Lidia Maria Concertina

Użytkownicy
  • Postów

    1 155
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    7

Treść opublikowana przez Lidia Maria Concertina

  1. Mój prywatny Diabeł ... Szeleści mną i targa na pustych rykowiskach świata Na co kupuję te satynowe halki? Wiosenne ulewy - rozmazał im się tusz. Boli mnie delikatność uciskana zbroją. Do świata trzeba wyjść. W peniuarze czułych słówek i solennych deklaracji. Czasem przechodzę obok balkonu, gdzie mieszka ... purpurowy dom. Z lampkami u sufitu i magią w każdej firance... (Gdzieś na parkingu pomiędzy drzewami orientuje się, że zapomniałam kluczy) Szybko naciągam na siebie resztki godności, ale moralność szybko mówi mi, z uśmiechem triumfu na twarzy: "jesteś eksmitowana." Potulnie... Wspominam Boże Ciała z dzieciństwa, szukam wszystkich popołudni, kiedy słońce przyświecało nadziei - i zawsze na drugiej półkuli Przytulnie... Uwielbiam zdjęcia owoców w podręcznikach Do teraz intryguje mnie dąb. Kocie łby, idziemy stromą uliczką gdzieś przez Francję Nie rozpoznajemy siebie, nie chcemy miauczeć. Dopiero, gdy ktoś napomina nas mówiąc, że zabieramy za dużo miejsca, dociera do mnie, że istnienie to ciasne pojęcie. Intryguje mnie figa. Wiatr chybocze balkonem, a każdej nocy odgrywane jest widowisko kosmosu. Odganiam go jak muchę Jutro - przyjdzie znowu ... Po jutrze.
  2. Ciężarówka z napisem 'Roman-tic-man' kołysze się na poboczu Nagła potrzeba, czy tylko szpan? Nie wiem - oglądam przezrocza: Noc świętojańska, której nie dożyłam.... Sentyment do słabości, która była siłą... Rozstanie, które okazało się pierwszym spotkaniem zablokowanych granic: rozmawiasz, rozumiesz, wczuwasz się i ... na nic! Blade zaprzeczenia, litry kropel rosy - nie umiemy ... siebie ... Totolotek losu Nie gram, nie obstawiam Wolę się przyglądać Czekam na wschodzące słońca, w ... akwarium śpi kobra Lepiej jej nie budzić Horyzontem - ryby Przepływają głośno: ''to wszystko na niby!'' Marzenia to zbyt często - niesłowne prostytutki Wyczekasz się, dopłacisz - buduaru nie ma, a sam pobyt - krótki
  3. Uderza we mnie jak w klawisz starego fortepianu... Łomot myśli, które nie dają się upchnąć w ubrania w starym rozmiarze Cały pokój w różowym pudrze i lukrowanych pegazach, które nie obiecują, że przewietrzą to ciasne pomieszczenie zwane umysłem Nic się nie dzieje, dryfuję, jak stara tratwa na martwym morzu Rozepchane akordeony, radosne harmonogramy biur, w których nikt nie pracuje, melodie szpitali, w których ludzie chorują na sens życia... Ja też się w sobie zapadłam. Linoleum ulic, nocne poduszkowce kursujące przez przyziemne arkadie. Czy dożyję kolejnego zwątpienia? Czy doczekam wnuków swojej życiowej pustki? Tak, jestem pełna. Jest mi bardziej syto, niż tym, którzy mają dębowy stół i czerwoną lampę w kuchni. Siekam serca, wątroby i udźce, a Stwórca przysiadł na małym zydlu i ma na mnie apetyt Wymiotujemy po nim. Wzajemnie. Teraz podwieczorek. Nie jadam. Kamienie szumią w kaloryferach... Raczej zimno. Na półce skalnej - modlitewnik. Wyłączyli ogrzewanie. Gdzie szukać Boga... ? Grzmi. Idzie burza. Pech chciał, że mieszkam w stogu siana...
  4. @Dag Wow, dziękuję! :) (z tomikiem raczej będzie ciężko, ale resztę jak najbardziej da się wyczarować) Pozdrawiam! @Franek K Właśnie o to chodzi, że się nie da, a jednak można ;) Pozdrawiam!
  5. W błogosławionym stanie nocy Odliczasz gwiadzdy od rachunku za stan upojenia - gdy zrozpaczony liczysz owieczki tej starej renegatki, Miłości I pobrzękuje lód - kuligi mkną dalej przez szklankę wody ... W ustach. To co: pomilczymy złączeni tylko nimi ... ? (Znów zmienisz pociągi, wkładki do butów i rajskie sady) Znad rurki z kremem wszystko wygląda lepiej. Z okien w dachu ... jakby ... wolniej Niebo pluje mi w twarz Ulewa! W ilu ciężarówkach przewożą dziś zaufanie? Nie wiem, stoję na poboczu od początku życia i jeszcze nigdy nie przyszedł mi do głowy autostop Nie zatrzymam się.
  6. Esej pisany przez idące nogi... Wschód słońca - wstęga bez bukietu Hals - milczącego oddechu Prostota - wirażu: przecież mieliśmy rodzić się na nowo, a umieramy ze stażem ... Zbyt późne obiady, zbyt wiele skruszonych liści, chwila, która ogląda się, ale się nie zatrzymuje Jedność niespójna krzywym zwierciadłem, kartą, na której błazen zagląda w oczy króla i widzi tam lęk o rozklekotany tron, tron - którego król jest poddanym. Idę ulicami, które kuszą bordowymi pałacami i symetrią kościołów, dbam o wspomnienia budynków, wiat i abażurów w oknach, które chronią historie - nie ludzi, którzy je przeżyli Oni zawsze po chwilowym odkształceniu wracają do dalszej walki, nawet, jeśli nie mogą się podnieść Wczoraj kupiłam swój portret ... Kiedy tylko zegar słoneczny wybija kolejną północ, zrzucam ciężkie chodaki i ... naradzam się na nowo (Nie mylić z 'rodzę'! - to inny proces.) ... A za mosiężną ramą triumfalnie uśmiecha się błazen. Poza tym w pokoju nie ma mebli.
  7. @FilipD Wow, jak... inaczej! Super, bardzo oryginalne ujęcie tematu :) Pozdrawiam!
  8. Życie ma konsystencję ważki. Jest jakimś procentem baterii w telefonie. Jest światem, który nie przewrócił się "do góry nogami," bo już od dawna był przewrócony. Jest nieodwzajemnioną miłością światłem, które widzimy patrząc w oczy ciemności. Jest czynszową kamienicą, obok które przechodzimy tak bezdomnie samotni. Do życia się nie przytulisz: odpycha i wystawia ci wszystkie rzeczy za drzwi. Po latach - mścisz się, triumfalnie, wychodząc na swoje: umierasz.
  9. Wszystko przemija - stara nienowość ... codziennie zakrywana i odkrywana Kłopotliwa kołdra - zbyt krótka na marzenia, zbyt ciepła na koszmary Wszystko przemija. Nawet to, co nie jest Bogiem. Jak i to, co jest prawdą. Kolejna doczesna wieczność przymierza woalki Kolejny swat szuka lepszego świata do pary ... z wszystkim tym, co rozdygotanymi sercami i umysłami próbujemy kurczowo zatrzymać Łokcie na parapecie. Aloes i niemiecki elemetarz. Gwóźdź z Krzyża Chrystusa, który postanowił opuścić spektakl Rzeczywistość zajada się problemami Zjem kanapkę. Sofa jak purchawka - każda sprężyna syczy, gdy głośno zastanawiam się, kto wymyślił bombę Czy nie mogę przestać? Czy muszę rozwiązywać tego gatunku rebusy? Czy nie mogę zająć się hodowlą cytrusów albo szachami? Nie. Taka jest wola Boża. W Boga już mało kto wierzy ... Czyli - wola niczyja? Wszystkich? Idę podeptana przez każdą ulicę, na której czułam się głodna: życia, ruchu i Saturnaliów krzyczących jaskrawą gliną: wszyscy jesteśmy ulepieni z tej samej Kołdra wreszcie idealnie przylega ... Przemijamy.
  10. Tak! Cymbały brzmią, a miłości nie ma! Wciąż nie ma! Wyszła z domu bez dachu, bez ścian, bez okien i drzwi.... Wyszła z domu, którego nie było. Gdzie się miała narodzić?! Gruzowisko na pustyni. Ktoś pojawił się, aby posprzątać. Uszczypnął się w ramię ... Nie uwierzył. Kogut wciąż pieje na bezkońcu świata I nadal nikt nie wierzy ... A przecież miłość trwa bez końca ... ! Tektonicznie. (..."Tylko niech pomylą adresu.")
  11. Córka zawsze ma do mnie pretensje, że dałam jej na imię Horloge. Liczę, że ta złość minie - z biegiem czasu ... Czas to linoskoczek - na tłocznych promenadach. Żal - kiepski tancerz, wierzga i zawodzi ... Nigdy punktualny, zawsze cumuje przy pustym molo i czeka, aż ktoś kupi mu parę deko rekina w portowej smażalni. Ludzie żyją nie wiedząc o zmianie, bo całe życie poświęcają stagnacji - pieszczą ją odmechacaczem i miotełką do kurzu, kupują zapasową pościel i kapsułki do kąpieli Gdy przychodzi śmierć - staranie wybierają szlafrok: jedwabny, czy satynowy i kolor ma znaczenie ... Ciesz się teraz. W tej minucie. Tak, żebyś nie musiał występować w programach przy herbacie opowiadając, jak to choroba cię odmieniła, jak to spokorniałeś po ocaleniu z wypadku, jak zmieniłeś priorytety, kiedy odeszła żona z trójką dzieci (albo, co gorsza, ty - z piątką) Nie. Takie zapiski w dokumencie twego życia nie są potrzebne. Doczekasz się jedynie plagiatów. Nie czekaj na wszystkie plagi po to, by móc docenić przylaszczki i przebiśniegi, dym z fabrycznych kominów czy zmarszczki na czole babci (...) Rozmawiaj przez telefony, odpisuj na maile, zamieszczaj zdjęcia z wycieczek po wszystkich pagórkach, żeby później nie żalić się na narożnych sofach przyjaciółek, że chcieliście to wszystko zrobić, ale w międzyczasie "ten ktoś" umarł i już nie będzie szansy, nie nadrobisz, nie powiesz, że kochasz i nie wiadomo, czy spotkacie się na tamtym świecie, bo nie wiadomo, czy tamten świat jest. Ludzie byliby znacznie mniej dramatyczni w zbieraniu owoców własnej głupoty, gdyby w życiowej sztafecie podawali pałeczkę mechanizmowi przewidywania. Zanim doczołgają się sadu. Lub warzywniaka, jeśli komuś jest bardziej po drodze. (Moja papierówka? Kwaśna jak diabli!) Tak samo z wiarą: nigdy nie jest za późno, by się nawrócić. Jednak sporo czasu można oszczędzić, jeśli się nie zbacza z drogi. Inaczej konsekwencje - zbaczają wędrującym. Nowego Boga nikt nie odkryje, tak jak nikt nie odkrył drugiej ziemi czy repliki słońca. Już i tak jest tłok w departamencie deizmu. Dziś przykładna pani domu smażąca chrupiące na złoto frytki może założyć swój kościół, napisać swój własny dekalog. (I może dlatego tak wielu mężczyzn uważa je za prostytutki ...) Dekalog, przejścia podziemne, powroty z pracy i samotność przegryzana gorzkimi pomidorami z puszki ... A jednak dostrzegasz niebo bez lunety, drugiego człowieka bez nadziei i każdy cud - bez złudzeń. Spoglądam na swój zegarek, który ma tylko jedną wskazówkę: sekundy. Powoli będę uciekać ... Już czas!
  12. Najważniejsze, to znaleźć dom w środku dnia Patrzeć na pranie powiewające na 30-stopniowym mrozie Pić lurowatą herbatę z własnego złotego Graala Nie otwierać drzwi tzw "dobrym obyczajom" Wolność jest ważniejsza niż biennale na zamkach, kreska jest ważniejsza niż całe płótno w misternym pejzażu Zatrzymaj się i krzycz, zabij kwiatek i kamień - popołudniowym ziewnięciem. Zapewne jest wiele rzeczy, których mi się odechciało - i wiele tych, do których podbiegłam, popatrzyłam i zmieniłam zdanie ... Bo nie muszę istnieć. To bzdury, że TRZEBA się koniecznie nad kimś litować, współczuć i wyciągać z dna studni. Najpierw trzeba dać mu wody. A później sam zdecyduje. Ja? Oczywiście, że mam serce. Tylko po prostu na co dzień jest mi niepotrzebne, więc go nie używam. Przyda się kiedy indziej. Sejsmicznie - moje emocje są uśpione. Nie rzucam sztućcami ani szarym mydłem. Przechodząc obok ludzi widzę tajemnicę - naszego wielkiego jutrzejszego nieistnienia. Kocham modelarzy i rolników, szukam siebie o podobnej matrycy - tymczasem zamiast rodzić coś własnymi rękoma, odnajduję zaledwie jakiś rozedrgany bazgroł apatii i paniki. Cóż, jak cię widzą... To tyle archeologii. Często odzywa się we mnie chciwość niechcenia. Przesiewam ją starannie, tę gorączkę tombaku ... A gdy temperatura spadnie do zera - zaczynam żyć.
  13. Smażone ryby i radiowozy... Nie znasz mnie. Spotykamy się już od jakiegoś czasu. Nie widzisz mnie. Nawet mam siły dopytywać czasu, co będzie za minutę. Robisz to za mnie, nerwowo, ale - przynajmniej znasz 'konkrety.' Mam dość nietypowe nazwisko: Apokalipsa. Nienawidzą mnie na planach filmów, jak i w garderobach Odgrywają każdy scenariusz z obawą dopytując, czy firmuję go swoim nazwiskiem. Dziwne, bo co miesiąc podpisuje się w urzędzie pracy. Wszyscy chcą mi pracę dać, ale ostatecznie - każą czekać w nieskończoność. A przecież mam możliwość ją, tę nieskończoność dokończyć! Nikt nie korzysta. Pasjami wyplatam kosze z rattanu. Ćwiczę rzut za jeden punkt: małą piłką o intrygującej nazwie "ziemia." Ciągle nie trafiam. A ćwiczę konsekwentnie: jest tylko jedna szansa. Ach! Zapomniałam dodać: jest to piłka lekarska ...
  14. Cisza jest hałasem - jeśli ktoś na nią odpowiada
  15. @Konrad Koper Los boi się gońców, bywa, że nawet przed nimi ucieka. Do wieży. ;)
  16. @[email protected] No cóż.... :)) Nie te skojarzenia "poeta miał na myśli," ale w końcu nie dla swoich myśli się pisze, tylko dla myśli odbiorców :) Pozdrawiam z innej bajki! ;)
  17. Uśmiecham się szeptem Wybucham muzyką Świat nie jest nikim innym poza mną. Opycham się, zagarniam wszystko, inwestuję setki milionów w czubek własnego nosa Żeby dobrze błyszczał i jednocześnie był odpowiednio matowy Dlatego mam milionowe długi i wciąż wpadam w nowe. Nie chcę pozbyć się życia nad kubkiem kawy i popołudniem, które nawet w starości dopatruje się obietnicy I ona jest: obietnica zniknięcia, zamienienia się we fluorescencyjny pył lub opary z szamba, czy zwyczajnie - powietrze. To stąd ta wielka nieobecność na wszystkich dziedzińcach świata. W niewielkiej karafce hoduję zaskrońca. Właśnie wyrwał mi ząb jadowy. Smakuję świat ustami, które modlą się za wszystkich bladych z przerażenia ludzi w miejskich autobusach, wszystkich próżnych, którzy wrócili zmęczeni ze swego targowiska, wszystkich, którzy chcieli zostać porzuceni, a pozostawiono ich za kratami "miłości" Pusty kraj. Pusty świat. Pusty wszechświat. I co teraz robimy? Całujemy tablety, wtyczki i ładowarki. Temperament! Ściągam pliki! I piorę pościel w złym śnie, który wymaga odwirowania. Kropki i średniki na twojej twarzy. Jestem analfabetą. Jestem jak słownik, w którym nie ma ani słowa. Jak chcesz, to poczytaj...
  18. @Wątpiciel Bo wspaniałe jest to, co napisałeś. :) Zatem nie ma się co dziwić - świerny wiersz! Pozdrawiam :)
  19. Ciekawe, jakie wspomnienia po mnie będzie mieć moja śmierć. Czasami umieramy w najmniej odpowiedniej chwili. Ostatni raz umarłam na kosompolityzm w jakimś mieście prowincjalnym, malując brązem pejzaże skupienia Turkusowe turbany i grupki pederastów jedzących deserowe pomarańcze Ale to nie było tam. Nic. To nic. Największe miasta są prowincją dla tych budowli, które nigdy nie zostaną wzniesione ze względu na brak konceptu dla wyobraźni. Ho! To prawdziwa wyobraźnia, jeśli nie mieści się pod kapeluszem i w dodatku odgryza mu rondo! Gdy jadę miejskim autobusem bardzo chciałabym się tam komuś spodobać. Tymczasem ludzie narzekają, że zajmuję tylko miejsce i przewożę przestarzałą żywność w wielkich siatkach Trolejbus zatrzymuje się przy ulicy Kubusia Puchatka. Wsiada jeden pasażer. Twierdzi, że przypominam mu Pinokia A on mi - Świniopasa. Wysiedliśmy razem na następnym przystanku "Było mi bardzo miło," mówię pocierając nosem jego nos jak eskimos Zapraszam go do swoich ud - tam istniejemy w prawdzie, przepraszając świat, za to, że się na niego spóźniliśmy Wszystko, z pop artem włącznie, istniało przed naszą erą. Oglądam się za siebie Szylkret postępu pokrywa całą moją emocjonalną skorupę A pod nią jest ślimak. Obdarowuję zmęczeniem każdy dźwięk i obraz, mój dalmatyńczyk gubi łaty plątając się po balkonie ... Ambonka ... W końcu to Werona! A ja jakoś wciąż nie mogę poślubić żadnych wartości. Tu w trolejbusie jedzie mężczyzna o imieniu Romeo Skarży się, że ostatni raz spał z kobietą o imieniu Maryja, ale uciekła nad ranem - zaślubiona i ma męża i syna Gapię się tępo w ścianę i jest mi zimno. Skądś znam tę historię ... Piec jest w naprawie. U Pana Boga ... ... nic się nie psuje W to wierzę. Jutro wracam do domu. Strajk trolejbusów.
  20. @Wątpiciel "O, to dobre!" - rzekł Bóg. "Nareszcie coś o mnie." ;) Pozdrawiam! :)
  21. Brzozową miotłą wzroku sprzątam puste ulice: katafalki i ołtarze Nie boję się, choć ... tak bardzo się boję Stagnacji i wydarzeń Chciałabym zobaczyć w świecie jakąś prawidłowość - nie tragedie, nie śmierci, tym bardziej nie - choroby Na porzuconym K2 już czeka: Boska pomoc A o tym, że przybyła - zwykle nie mówi nikomu Być może jutro będę się kochać: w upalnym świetle księżyca Możliwe, że "niemożliwe" ma moje stępiałe lica Co rusz, to się wydarza, znika, szlocha - dzień jakiś, a także miłość Podnoszę się z siennika: "BYŁAM." (Reszta się tylko śniła) Zza parawanów horyzontu patrzy na mnie smutek I rozstępuje się morze ... akurat zakładam buty ...
  22. Godzina 2:26 nowego roku, a nic się nie zmienia.... Tylko cyfra w legendzie wieków przewraca pustą stronę. Wypijam kielich słodyczy. Ciemnia wywołuje moje kolaże petard. Powinni je pokazać w Madam Tussaud's - są moją głową. "Wysiadło" światło. Chcę zobaczyć kawałek świata. To całkiem ambitny plan. Ten "kawałek" oczywiście okaże się pobliskim sklepem samoobsługowym, najbliższym śmietnikiem, przystankiem oraz galerią handlową. Zawsze tak się kończy, bo nie mam nawet punktu wyjścia. Bezpieczniejsze są punkty odejścia lub wyjścia. Ktoś tłucze lampy naftowe w środku nocy W telewizji kankan w niebieskiej sukni - niebywale utalentowana artystka pokazuje światu, że ma nogi. Nie każdy je ma. Ludzie, którzy nie mogą się poruszać o własnych mają często tyle energii i entuzjazmu, że mogliby być prezydentami ludzkości. A ludzie, którzy nie oddają dziękczynienia za kończyny i wszystkie zmysły - kapryszą, że wafelek jest bez polewy, termiczne legginsy dostępne tylko online i że w tym roku, niestety, domówka... W starym pudełku na tytoń trzymam płatki róż i kawałek własnego ciała. W razie, gdyby zginęła gdzieś dusza być może uda się ją odnaleźć na podstawie tego strzępku skóry. Odtworzyć DNA wieczorów spędzonych ... w stronę - Boga, olśnień zasianych przez naturalny świat, myśli, które budują domy sprzed pokoleń, ale z nowoczesną infrastrukturą. Mam lepszą umiejętność koncentracji. Teraz, kiedy wiem, że minęła już trzecia godzina roku i nadal nic się nie zmienia. Śpię czujnie, bo w każdej chwili snu może wydarzyć się jawa. ... Zapuka do mych drzwi i ... nie wejdzie. Nie zna kodu. Ja znam tylko pierwszą cyfrę i to w nagłych wypadkach Po co więc kusić los? Niech chrapie.
  23. @Zawierucha7 Świetne! Dlaczego jeszcze nikt na to nie zareagował?! ❤️ Pozdrawiam :)
  24. @marekg Uwielbiam takie "Katarzynki" :) Pozdrawiam!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...