Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Justyna Adamczewska

Użytkownicy
  • Postów

    6 866
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    73

Treść opublikowana przez Justyna Adamczewska

  1. Pewien chłopina z Rogacina wlazł do jeziora, a tu trzcina: przypomina - zabierz w końcu tego lina boć mnie dusi ta padlina. Pozdrowczyk. J.
  2. Ja też lubię historię, ba... to mój konik. Dziękuje, Maks, pozdrawiam. J.
  3. Annie :)))
  4. To fajne jest. Podoba mi się Twój wiersz, Annie. Cud narodzin - myślę, ze kazdego dziecka. Pozdrawiam. J.
  5. Fajnie, że sie zgadasz. Dzięki za poczytanie i obszerny komentarz. Pozdrawiam, J.
  6. To nie jest prawda. Czekał pod bramami Rzymu na decyzję Senatorów. I Go w puszczono z tzw. tryumfem. Nawet poczwórnym. To zależy, o której części jego życia się mówi. Nie mógł też chcieć zostać królem, jak piszesz, ponieważ Rzymianie nie traktowali tego pojęcia poważnie. To jakbyś dziś chciał powołać niewolnictwo jawne w Europie. Mówię o jawnym niewolnictwie.
  7. Juliusz Cezar Z triumfem do Rzymu wszedł, nie morderca, lecz pan. Kohorty waleczne rozpoczęły swój tan. Epokę nową też - senat poczuł już krew * Zostanę cesarzem - Juliusz postanawia. strategiczny geniusz władca cudu Urbi (orbi nań poczeka). Dotknęło go fatum - ostry nóż Brutusa zabija nie tylko ambicję, ale i człowieka pominęła swój tor kolejna granica Rzym I Plebs wylazł ze swoich nor zawył radośnie pijany w sztok Knajpy dają mu moc gwarem spełnione są. Ciemności obwiesiów nie widzą muszych larw. Tępe ich oczy są, uszy głuche na dźwięk, ciała w robactwie tkwią Jeden podnosi się, wszystko jedno mu jest. Najemnik no i cześć. Rzym II Lektyka - dama w niej. elita zbliża się Żebrak wyciąga dłoń wyje jak dziki zwierz cios mu rozwala skroń Obojętne twarze niewolnik czyści brud zmyje co mu się każe. Pan - plebs różne światy. Rzymskich świątyń granic otwartych Objaśnienia: Gajusz Juliusz Cezar , urodził się w lipcu 100 r. p. n. e. lub 102 r. p. n. e. . Pochodził z zamożnej i wpływowej rodziny. Objął dyktaturę – ważna funkcja w czasie wojny, Rzymu. Jednak pragnął stworzyć cesarstwo i zostać pierwszym Cezarem. Zamordowany 15. marca 44 r. p. n. e. Bibliografia: Aleksander Krawczuk: Kronika starożytnego Rzymu. Warszawa: Iskry, 1994. ISBN 83-207-1432-X.
  8. Dziekuje, Ithiel. J.
  9. Dziękuję, Maciejko. j. a SERCE ME ? - RZECZYWIŚCIE STYGNIE.
  10. Bolku jest odwrotnie, to Odyn jest synem Thora. I rzeczywiście pili duużo wina. Pozdrawiam. J.
  11. Oxyvio_rozumiem wszystko i następny wiersz - o pewnej królowej, juz będzie czytelniejszy, mam nadz. Pozdrawiam. J. A rozboje - no tacy byli wikingowie.
  12. Dziękuję, Maks. Miło, ze czytałaś. Pozdrawiam. J.
  13. Betko, kosmatość w pracy - niech cicho sobie siedzi czeka na dotyk. :))))
  14. Trudne zadanie, Waldku. Trzeba nie lada wiedzy i umiejętności, by myśli utrzymywać w jasności. Pozdrawiam. J.
  15. cześć, betko, kosmate myśli? - fajne mają futerka tylko pogłaskać. :)))
  16. Maćku, dziękuję. drobinki szczęścia - uderzają miarowo delikatnością :)))
  17. Maks lepiej śmiechem szczerym obdarować świat, niż pozwolić więdnąć sobie niczym jesienny kwiat. :)))
  18. Tak or no Psycholog – magister Antonina Wyrozumiała siedząc w swym gabinecie i czekając na następnego pacjenta, przyglądała się z uwagą swym zadbanym paznokciom. Były piękne w kształcie migdałów a pani Wanda pomalowała je na złoto. Cudo, po prostu. – Dość podziwiania, muszę się przygotować do wizyty. Zaczęła czytać rozpoznanie psychiatryczne. Chory wymagający szczególnej troski. Popędliwy. Często krzyczy i piszczy – myśli, że jest starymi drzwiami. W szpitalu płakał, twierdząc, że nikt go nie oliwi, nie czyści. Boi się wycinki drzew ze swojego powodu. Tym powodem ma być spalenie go w kominku i zrobienie ze świeżego materiału, nowych drz… Łomot niesamowity przerwał lekturę wypisu. Do pokoju wpadł, tak, tak właśnie, wpadł, potężny, jak wymarłe tury, mężczyzna. Za nim stała zdezorientowana Mira i szarpała rękaw jego brązowego ubrania. – Trzeba się zarejestrować przed spotkaniem. – Paszła – wrzasnął drab. Z ręcami też wypad. Wyrozumiała uładziła sytuację. Dała pracownicy uspokosol, chusteczki papierowe i nakazała pójście do domu. – Już i tak siedemnasta, to ostatni pacjent. – Ja, o mnie mówi? – ryknął odziany w sepiową kurtkę, drab. – Nie, absolutnie – odrzekła psycholog. – Kto jest tym końcowym? – zapytał już całkiem przytomnie awanturnik. – A czy to ważne? Ten machnął tylko ręką. – Dobra, gdzie moje zawiasy? – O tam po lewej stronie sofy, proszę się wstawić bez obaw, są nowe, nie pozwolą na dyskomfort i męczące dźwięki. – rzekła psycholog. Facet stanął wyprostowany jak struna. – I tak ma być. Wyrozumiała usiadła przy swoim biurku. – Witam, już na spokojnie, panie Grainy. Jak samopoczucie, wygodnie się ustawił, metal nie uwiera? – Nie, ale zadała tyle pytań, że sam nie wiem, co tak or no. – Cholera, popełniłam błąd. Jestem zmęczona, pomyślała. – Niech jeszcze raz powtórzy, by jasność nadeszła. – mruknął facet. – Albo ja sam poukładam a ty wypocznij. I poszeregował. – Samopoczucie? – Jak to u drzwi – wahadłowe. - Wygoda – niewygodna. - Metal - okej. Antonina, mimo swojego zawodowego doświadczenia, poczuła dziwną bezsilność i, co się nigdy jej nie zdarzyło, podczas spotkań terapeutycznych, „odciążenie”. Przy tym człowieku mogła podzielić się odpowiedzialnością. – Co się ze mną dzieje, do diabła? – pomyślała. – Hej, hej, – usłyszała. – Tu są drzwi, droga pani, skorzysta or no? – powiedział Grainy i uśmiechnął się. Miał piękne zęby i w ogóle był przystojny. – Poznajmy się bliżej, proszę podejść, bo ja… w zawiasach. Kobieta nawet nie wiedziała kiedy, trzymała swymi pięknymi dłońmi, rękaw kurtki w kolorze sepii. Pacjent i magister psychologii zaczęli się bujać. Lewa – prawa, zamknięcie i znów tył, przód. Wyrozumiała usłyszała ciche popiskiwanie. Śpij dziecino moja mała, piękne oczka zmruż, ja cię kołysał(a), a ty zaśnij już. Straciła kontakt ze światem. Gdy się ocknęła, nie było gabinetu, tylko pałac a ona… - Kochanie, zamknij drzwi do alkowy i chodź na bara – bara. Król nacisnął klamkę ze złota. Wyrozumiała usłyszała też: - Jestem w jadalni. – To był głos Grainyego. Justyna A.
  19. Deonix_ :))) Haiku dla Deonix_ promyki słońca - leciutko uderzają chłodzą swym ciepłem. J.
  20. Ładny wiersz, fajne te wersy. Czarodziejka z ciebie, pozdrawiam, J.
  21. Ithiel. To je to. Stylowe, wyobcowane, eleganckie w swej nieelegancji. To nic nie da.... Bywaj, J. I do miłego. Nice to see You.
  22. Twoja wola, ja nie mam tu nic do powiedzenia. "Jeśli chcesz," że Cię ponownie zacytuję, z tym, że zamieniając podmiotowość, owego "jeśli chcesz".
  23. Dobre. A teraz jest jeszcze podatek "od deszczu". Taka prawda. J.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...