Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 10.10.2025 w Odpowiedzi
-
Szczeżuja skuwką szczecinę szczupakom sczesuje. Sokół szczególnie szybko schodząc szybuje, skrzydłami szczelnie saintsimonium stawonogom sabotuje. Szczygieł skowronkom Schubertem szczebiocze. Sowa szczepionego szczypiornistę sfukawszy, szczęsnego strusia sczepiła skunksem. Sfrustrowana siadłszy, solo sklonowała salamandrę Sherlockiem.8 punktów
-
Gdy jesień zapuka do twych drzwi nie wahaj się otwórz je szeroko ona umili ci krótkie dni uśmiechnij się do niej miło ona ubarwi ci twoje sny odkryj w niej ukryte piękno babiego lata liści i mgieł7 punktów
-
Twoja nieobecność nie jest brakiem – jest nową fizyką, w której ciało rozpada się na cząstki, a czas jest językiem, którego nikt jeszcze nie przetłumaczył. Czuję cię w trzewiach kosmosu, jakbyś była planetą, której orbita pękła, a ja wypadłem z grawitacji i teraz dryfuję w próżni złożonej z twojego braku. Każdy mój miesień jest biblioteką, w której zapisane są twoje gesty, ale litery się kruszą, i połykam ten pył, żeby cię jeszcze raz przeczytać. Noc nie jest już ciemnością. Noc to twój cień, który nauczył się chodzić po mojej skórze i zostawiać ślady, jak gwiazdy wyżłabiane paznokciem Boga. Oddycham i czuję, jak powietrze się rozdziera, bo nie ma cię w cząsteczkach tlenu. Każdy wdech jest krachem metafizyki, każdy wydech – filozofią bez autora. Tęsknię za tobą nie w sercu, lecz w bycie. Twoja nieobecnosć to nie brak osoby – to dziura w ontologii świata, to pytanie, które połknęło wszystkie odpowiedzi i wypluło mnie jako echo. Jestem teraz zwierzęciem zbudowanym z tęsknoty: moje mięśnie to drżenie planet, moje oczy to pustki po twoim spojrzeniu, moje ręce to dwie jałowe modlitwy, które próbują sięgnąć nieskończoności. Nie proszę już o powrót. Nie proszę o sen. Proszę tylko, by wszechświat zrozumiał, że bez ciebie jestem czarną dziurą w środku dnia, która pożera znaczenie słów, i wypluwa język zbudowany wyłącznie z krzyku, światła i twojego imienia, którego nie mogę już wymówić, bo stało się całą moją krwią.7 punktów
-
Wierzchosława to co na wierzchu musi wyglądać więc przygląda się sobie wszędzie lustra i witryny sklepów przywykły do brwi pod linijkę ociężałych rzęs strojenie mięśni w odpowiedniej pozie uwypukla to co już napompowane bańka mydlana w pejzażu jesieni nadęta jak bąbel w kałużach miasta smuga perfum drażni kołujące liście w dłoni telefon wypluwa błyski flesza selfie gotowe na profilu kłęby spojrzeń oto jest - sława - tylko podziwiać i... zaszlochać październik, 20256 punktów
-
Ku niebu, ku niemu niemy ogień pęka Powietrzem zmąconym przez upiory czerwieni, Hukiem rosy klejąc oczy do szpiku trwogi Gdy, jak w kolebce tuląc się do karabinu Widzę pchłę, co pełza po brudnym brzegu palca. Ja zginę, ona przetrwa — nim zamknie się ręka, Nad jego światem, jak ciemność w sercu kamieni, Stojących jak szubienice wokół mej drogi, Co wytną mi krzyż zamiast korony z wawrzynu, Na skroni znamionami żelaznego walca.6 punktów
-
spójrz na starą leszczynę zaczyna gubić orzechy wymykają się małe ziarenka niegdyś ciasno przywarłe z impetem spadając wprost pod Anny stopy po bruku niesie się stukot końskich kopyt ciągnących wóz za wozem tak niedawno jeszcze wyplatałaś kosze ścinałaś witki młodych wierzb formując ścisłe sploty które niczym grzbiet kota sprawnie przeginały się pod naciskiem dłoni na Zagórzu w Pańskim słychać gochnię jak ryje ziemię odrzucając raz po raz wątłe skiby ziemi tak że baby w popłochu co nagłej zagarniają łupy gdzieniegdzie trafi motyka na kamień albo to raz metal zagrzmi roznosząc łoskot na pół pola tylko dzieci z nieskrywaną radością przerzucają nać na kopczyk już niebawem strawi ją żar w którym spopielą resztki plonu5 punktów
-
,,Wszyscy są braćmi,, Flm 9b-10 niebo nad nami równo obdarza pięknem wśród traw liczne kwiaty chwasty sprzeczają się o swój kawałek podłogi zdobywają dostęp do słońca przepychają się niby chaos ale robią to bezkrwawo a my zachłanność potrafi I zabijać wojny zbrodnie świat świat i Bóg czeka bądźmy braćmi nie od święta wyobraźmy sobie jaki będzie świat Jezu ufam Tobie 10.2025 andrew Piątek dzień wspomnienia męki I śmierci Jezusa4 punkty
-
strach się przyznać nawet nie wypada bać się odbicia życia w lustrze gdzie straszą czarne oczy chwile popełniają samobójstwo bo nie chcą nadejść stojąc z lękiem w miejscu tylko koszmar mówi dzień dobry zapaliło się światło czerwone na przejściu donikąd boję się przejść oglądam się za siebie tam przeszłość macha ręką odważna bo jej nie ma teraźniejszość trzęsie się jak staruszek tylko przyszłość nadejść się nie boi dokąd iść gdy każdy krok to labirynt a sens niekarmiony leży w grobie jak życie popełnić bez trwogi4 punkty
-
na wieczór wystarczy herbata z cytryną i koc z księżycem daleko stąd twarze pogubione w mokrych liściach i mural z kromką chleba w zakrzywionej nocy dziewczynki mają swoje tajemnice i własne ciała przy śniadaniu ustalimy imiona lalek4 punkty
-
Nie zapisał nieba gotową odpowiedzią. Rozsypał tylko gwiazdy – alfabet, do którego szukam klucza. Nie dał prawdy jak kamienia do ręki, ale tchnął we mnie pęknięcie – szczelinę, przez którą sączy się żywe srebro wątpliwości. Prawda podarowana jest echem w cudzej studni. Ta, którą rodzę z siebie w skurczach ciszy, staje się nowym układem atomów, moją własną geometrią istnienia. Pytanie nie jest kompasem, lecz napięciem duszy, wektorem wyznaczonym w pustce. Każde "dlaczego" rozrywa zasłonę. Nie ma dokąd iść. A w rezonansie każdego kroku On staje się Drogą. Mógł mnie stworzyć z pewności. Cichy, doskonały kryształ. Wieczny. Nieruchomy. Wybrał jednak, bym stała się świadomością – wątłym płomieniem, który żyje, bo pyta. I płonie, bo nie wie.4 punkty
-
Zimny neon w moich oczach, stoję na pustym peronie. Wokół — zadrapane mury, i to lustro, które patrzy z pogardą na me poranione dłonie. Słowa toną w mojej głowie, niczym kronika pełna znaczków. Noszę w sobie całą przeszłość, jak to drzewo z inicjałami naszych dziadków. Bywałem tu nie raz — dlaczego wracam z nienawiścią? Czułem radość, później strach, dziś obojętnie patrzę w przyszłość. Czas jak złodziej kradnie noce, choć miały trwać bez końca. Popaliłem stare mosty, chciałem poczuć ciepło — jednak dym tylko przesłania mi widok z okna.4 punkty
-
tak wiele osób stwierdziłoby (łamane na: wycharczało), że nie powinno nas być, że "razem" oznacza radioaktywną pustynię, poemat zakończony młotkiem, nie puentą. a nasza miłość jest światotrwała, ozoroodporna! i tak bardzo cierpię, gdy się prztykamy, świat zdaje się być latarnią magiczną, do której ktoś zwymiotował, powietrze kamienieje, a wszelkie rzeczy materialne idą w grudki. i dławię się tym granulatem. dobrze, kończę wspominanie nieprzyjemnego. wolę zanurzyć się w kwiatostan. a wrogom naszego Uczucia szczerze życzę, żeby byli jak Benny Hill. tacy zabawni? nie, zostali znalezieni kilka dni po śmierci, rozdęci i sini.3 punkty
-
Przed lustrem stroję głupie miny, Krawat supłam w dziwne zwoje. Księgi węzłów studiowałem, Nawet tych żeglarskich, jak u wikingów. Na kolanie windsorski sobie sprawię. Kręcę, majtam niczym lassem. Jak wąż, spod palców ucieka bestia. Umrę, nie dam rady; oświeciło mnie! Do szafy pędzę dziadkowej, Tak, imprezowy jest śledź na gumce. Zakładam na szyję – pstryk! strzeliło, Pasuje jak ulał do krzywej gęby. Czas przed kobierce stawać ślubne, Ale, ale... fizjonomia nieogolona! Co tam, przygwiazdorzę na Rumcajsa. No i po robocie – obrączki błyszczą na palcach. Pod świątynią ryżem nas obdarowują, Z dalekiej Azji pewnie to wycieczka. Bal był piękny, bo bez alkoholu – bleee. Tort nie upadł na podłogę, pełny sukces. Po nocy poślubnej luba moja W poprzek łoża się wyciąga: „Niech cię dorwę!” – przez sen woła, Ja, dywanem okryty, udaję, że mnie nie ma. Pięknie się zaczyna nowa droga życia. „Misiu, jak się spało? nogi mi rozmasuj. Tańce mnie czekają, suwak w sukni zapnij. Nie tak, skarbie, zaraz dam po łapach! Na parkiecie pokażemy, co z nas za tancerze, Aż gumy w majtkach nam popękają.” Złączył nas węzeł małżeński – o, ironio! Oby nie gordyjski… a tu jeszcze poprawiny.3 punkty
-
@andrew Bardzo dziękuję! Nie kupisz dziecka w galerii jak obrazu z serii, Bo każde jest jedyne – Boży ślad w materii. Moje jest ze mnie zrodzone, z miłości do męża wykute, Niepowtarzalne, święte! @huzarc To prawda, że nie chciałam udawać, że "wiem". Chciałam raczej zapytać – i w tym pytaniu odnaleźć jakąś cichą pewność. Może właśnie w tej pokorze wobec tajemnicy jest prawdziwa mądrość. Bardzo dziękuję! @Migrena Dziękuję za te słowa – czytam je z wzruszeniem i pewnym zaskoczeniem, bo czasem nie wiem, dokąd mnie prowadzi pióro - dziękuję, że nazywasz to, co się wydarzyło. Wątpliwość jako najwyższa forma wiary. To paradoks, który noszę w sobie. Nie wierzę w pewniki, ale wierzę w pytania. Może to jedyna uczciwa postawa wobec tajemnicy. Co do tytułu – cieszę się, że rezonuje. Bardzo dziękuję za ten piękny komentarz. ps. Znowu mnie zawstydziłeś komplementami. @viola arvensis Bardzo dziękuję! Cieszę się, że Ci się spodobał. Ja często wracam do Twoich wierszy, które mogę "dotknąć". Pozdrawiam. :) @Simon TracyBardzo dziękuję! @GerberBardzo dziękuję! @Nata_Kruk Dziękuję, że się namachałaś z tym pogrubieniem – widzę, co chciałaś wydobyć, i to mnie cieszy! :) A ta geometria istnienia... masz rację, to praca na całe życie. I chyba nigdy nie jest "gotowa" – zawsze coś się przesuwa, jakiś bok się wygina, jakiś kąt zmienia. Czasem myślę, że chodzi właśnie o to: nie o perfekcyjną figurę, ale o ciągłe składanie siebie na nowo, nawet gdy coś się obsypuje. Bo może właśnie w tym obsypywaniu się i składaniu na nowo jest prawdziwe życie? W tej nieustannej pracy nad sobą, którą tak pięknie nazwałaś. Dziękuję za ten komentarz! @Jacek_Suchowicz Wybrałam Jego — Stwórcę mego, bo w Nim jest cisza, w Nim jest pokój. Wśród ludzkich głosów, wśród niepokojów, On Drogą jest — prostą, dobrą. Nie chcę już błądzić po bezdrożach, gdzie świat obietnic pełen, pusty. On prawdą jest, On mą nadzieją, On światłem w mroku mojej duszy. Bardzo dziękuję Ci za piękne wiersze, które są dla mnie nieocenioną inspiracją. @Alicja_Wysocka Och, te słowa... zatrzymały mnie na dłuższą chwilę. "Wątpliwości, które świecą jak gwiazdy" – to przepiękny obraz. "Trwamy, bo pytamy" – trwamy póki mamy odwagę pytać, wątpić, szukać. Wyjęłaś z wiersza esencję i podałaś mi ją z powrotem w czystszej formie. Bardzo dziękuję! @Annna2 Bardzo dziękuję! Masz rację – jesteśmy Jego obrazem. I to "dlaczego", które nosimy w sobie, może być właśnie tym boskim śladem – zdolnością do pytania, do dziwienia się, do poszukiwania sensu. I może to nasze "dlaczego" nie jest słabością, ale darem – sposobem, w jaki rozmawiamy z Bogiem. Pytając, pozostajemy w relacji. Pozdrawiam. :) @lena2_ Bardzo dziękuję! Och, jak się cieszę, że tak rezonuje! :) To dla mnie najpiękniejsza nagroda – kiedy słowa, które rodzą się gdzieś głęboko w środku, odnajdują echo w kimś innym. @Wochen@violettaBardzo dziękuję i serdecznie pozdrawiam! :)3 punkty
-
stworzył cię taką jesteś byś zawsze wolny wybór miała byś Go wybrała z serca gestem i właśnie Jego pokochała aby ten płomień mogla sama zmienić w pochodnię mogła wielką który prowadził by do Pana oraz prostował ścieżki wszelkie :))3 punkty
-
marzę o różanym ogrodzie każdego dnia kolorowy bukiet i odwiedzające mnie motyle póki co jestem byliną dominuję w fiolecie różu nad brązem złocieniem mam ochotę na ravioli z dynią a do sosu dodaję szpinak odrobinę parmezanu i nasturcję2 punkty
-
w jej źrenicy piórem malowany pierzasty bóg Azteków rozchyla szczyty tęczowych gór na falach ciepłych oddechów przebija się przez chmury kometa ze złotym ogonem na skalnej ścianie dzikiej słodyczy zmysły napięte do czerwoności składają ofiarę w głębokiej mgle schyłkiem słońca do ostatniej myśli przezroczysty horyzont wypełnia kojący zapach palo santo2 punkty
-
2 punkty
-
Ziemia parzy, dymi gorącem, popiołem, tłuszczem lata. Idę goły, tylko w jeansach, mokra ziemia między palcami, liście przyklejone do żeber, szeleszczące jak wąż, jak skóra, którą zrzucam, jak wspomnienie, które trzeba rozszarpać, które płonie pod paznokciami, które gryzie język, które mnie ciągnie w dół, w głąb, w głąb pulsującej ziemi. W lustrze kałuży widzę twarz nieznajomego, nie swoją, oczy brudne od torfu, uśmiech pełen pleśni, deszcz, zimny, ślepy, żrący, wgryza się w ramiona, w kark, w pamięć, spływa po mnie jak po kamieniu, wnika w mięśnie, w kości, słyszę, jak pod skórą pękają naczynia, jak struny skrzypiec, które stroi wilgoć, jak dźwięki, które drapią uszy i język jednocześnie. Czuję ziemię, która mnie chce, ciągnie, wciąga, wdycha aż pod język, wgryzam się w jabłko, kwaśne, twarde, z robakiem, sok ścieka po brodzie, smakuje krwią i jesienią, życie trzeba gryźć aż do kości, aż zęby stukną o pestkę losu, aż język będzie krwawić od prawdy, aż oddech stanie się kurzem, aż ciało będzie ziemią, a ziemia ciałem. Liście lepią się do pleców, tatuaże gnicia, znaki rodu, które pamiętają, że wszystko, co rośnie, musi zgnić, żeby było prawdziwe, wiatr świszcze w gałęziach, szczeka, warczy jak stary pies, który śni o słońcu, ziemia oddycha pod stopami, pulsuje, jakby miała serce, które bije w moim, jakby chciała mnie połknąć, wypić, wciągnąć w siebie całego. Pozwalam jej. Niech mnie gryzie, niech mnie pije, niech mnie przyjmuje, niech zrobi ze mnie sok, błoto, zapach grzybów, niech się we mnie przegląda jak w kałuży po burzy, niech mnie rozpruje światłem i zimnem, aż pozostanę samym tchnieniem, aż wszystko co mam, stanie się częścią gnijącej jesieni. Świat się żarzy od środka, w komorze serca płonie ostatni ogień, pełen, dziki, gotowy wybuchnąć, chcę więcej - więcej pogryzionego słońca, więcej błota, zimna, tchu, niech mnie rozpuści w swoim świetle, aż pęknę i ozłocę się gnijącym blaskiem, aż oczy wypalą się ogniem, aż język stanie się ziemią. Śmieję się cicho, bo nawet śmierć tu pachnie ciepło, bo nawet śmierć smakuje życiem, bo nawet w gniciu, w błocie, w deszczu jest szał, jest dzikość, jest JA, który drapie świat i pozwala światu drapać mnie.2 punkty
-
kochajmy życie cokolwiek jest warte ale jest może tylko fartem a może i nie dzisiaj rocznicowy wierszyk nic nie warty ale jest2 punkty
-
Zjedz mój strach Nakarm się moimi lękami I obetnij mi język Zrób ze mną porządek Potnij moje ciało I bądź moim panem Zgnieć moje kości Zrób ze mnie kalekę I masz mnie w garści2 punkty
-
jabłko z drzewa poznania dobra i zła - poznawałam jabłko Adama - całowałam o jabłkach z ogrodu Hesperyd - czytałam jabłka wiecznej młodości - marzyłam wyspa jabłek - popłynęłam jabłko niezgody - smuciłam się jabłko Newtona - uczyłam się jabłko Wilhelma Tella - drżałam jabłko królewskie - podziwiałam jabłecznik - piekłam sok jabłkowy - piłam ----------------------------- jabol - nie piłam2 punkty
-
Znakomity wiersz łączący emocje, fizykę, wszechświat, czas i przestrzeń. Są też jakże trafne frazy, ot; "dryfuję w próżni złożonej z twojego braku". Wielu tak miało, a dla wielu to dryfowanie skończyło się totalnym rozbiciem. Z bliska takie widziałem, jak młody człowiek, który się zakochał w bliskiej mi osobie bez wzajemności, zamknął się w pokoju na kilka lat. Jako, że piszą pod własnym nazwiskiem, szczegółów nie podam To tylko jeden z elementów, tworzących spójną całość. Jestem pod wrażeniem. Pozdrawiam.2 punkty
-
Lepiej po dwóch piwkach machnąć lepiej, niż ciemiężyć i wpaść w agresję. Warszawa – Stegny, 09.10.2025r.2 punkty
-
@iwonaroma No coś w ten deseń :)) @Berenika97 Bo to może ogólnie chodzi o umarłe teksty? Wiesz zamęczone normalnie :) Nie wiem. Pozdrawiam.2 punkty
-
@Annna2 Po takim „szcz” to i język się musi przeciągnąć jak kotek. Świetne! Zrobiłaś z głosek kabaret z klasą. W sam raz na ćwiczenie dykcji.2 punkty
-
Tyle kroków przez próg, tyle powitań i pożegnań — na zawsze. Tyle pytań. Czy wstąpisz na chwilę? Czy wrócisz jeszcze? Gdy słońce wiosenne, gdy jesienne deszcze. Wiatr pcha liście przez próg. Te łamią ciszę. Suche łaszą się do nóg. Nie słyszę, by pukał ktoś do drzwi, by klamkę pieścił. Już nie przechodzą przez nie sny, nie snują opowieści.2 punkty
-
@Leszczym „To taka płynna medytacja!" Podobno najlepsze pomysły przychodzą gdzieś między drugim a trzecim piwem. Przed drugim - za mało odwagi. Po trzecim - za dużo pewności siebie i literówek. Poza tym to fakt - Hemingway pisał po whisky, Bukowski po wódce, więc dwa piwa to właściwie dieta pisarska! A ta agresja nad tekstem... znam to. Siedzisz, męczysz każde słowo, poprawiasz, wykreślasz, znowu wstawiasz, aż w końcu tekst się poddaje i umiera ze znużenia. A ty z nim. Pozdrawiam. 😉2 punkty
-
myślę o jutrze a ono ono stroi się jak chce nie zwraca uwagi zmywa makijaż ubiera się po swojemu nie patrzy na pogodę chodzi bez czapki parasola idzie nie tam gdzie nie trzeba trudno je spotkać porusza się szybko czasami tylko się uśmiechnie idziemy wtedy razem a ja ja pragnę ładu spokoju czy to możliwe gdy się mijamy udajemy że się nie znamy 10.2025 andrew2 punkty
-
@Berenika97 Bóg jest Drogą i Maryja Mateńka. Stworzył człowieka na swój wzór i podobieństwo. Nie jesteśmy Bogiem, ale Boga mamy widzieć w każdym człowieku. To pytanie- dlaczego- takie nasze człowiecze piękny2 punkty
-
@Berenika97 Nie z pewności zostaliśmy stworzeni, ale z wątpliwości, które świecą jak gwiazdy. Nie jesteśmy kryształami tylko płomieniami, które trwają, bo pytają.2 punkty
-
@Nata_Kruk Nato, zgoda - trzymaj @Gosława Może, jak się wychodzi poza słowa :) @violettaDziękuję pięknie :) I już wiadomo skoro nie lubisz Znaczy pytanie jest nie do ciebie więc się powstrzymam i nic nie zmienię uczeszę myśli mam przecież grzebień lecz ogłoszenie było w gazecie nie mogę wiedzieć czy ktoś się zgłosi może ktoś zechce słów mam dostatek a ostatecznie mogę się wprosić @Bożena Tatara - Paszko, dziękuję :)2 punkty
-
@Nata_Kruk dziękuję pięknie Natalko 🙂 @Migrena jak już wszyscy wiedzą jestem "wieśniarą " z dziada pradziada i ta tematyka jest mi najblizsza Uwielbiam wieś i zapach ziemi Dziękuję za miłe słowa 🙂 @Berenika97 mnie zachwycają Twoje komentarze Piszesz je z taką swobodą i polotem Uwielbiam A jak mnie jeszcze chwalisz to już w ogóle cudnie 🙂 A tak poważnie to lubie Twoją obecność pod moimi wierszami 🙂 Dziękuję @tie-break a wiesz że jesteś już kolejną osobą która moją pisaninę porównuje do Chłopów Powiem Ci w tajemnicy że o Jagnie również wiersz napisałam Bardzo lubię tą bohaterkę powieści może dlatego że jest tak niejednoznaczna Zbyt współczesna na tamte czasy Czasami mam ochotę Jej bronić2 punkty
-
2 punkty
-
@Berenika97 Cudowne poruszające rozważanie. Pięknie ujęłaś, że świadomość nie jest kryształem, lecz płomieniem. A poszukiwanie własnej prawdy w "skurczach ciszy" jest jedyną prawdziwą geometrią istnienia. Wątpliwość staje się tu najwyższą formą wiary. Wspaniały tytuł. Imperatyw egzystencjalny. Przez ten tytuł wiersz nabiera specjalnego znaczenia. Bereniko. Twoje wiersze coraz głębsze. Coraz śmielsze. Jest już bardzo wysoko :)2 punkty
-
@violetta Ty kłamczucho :) mówiłaś, że sama nic dobrego nie robisz :) a tutaj jakieś przysmaki :)1 punkt
-
@Migrena nie wiem, upadła mi głowa, za dużo trosk:) idzie zima, a ja jestem w lecie jeszcze:) kiedyś trzeba zakończyć pisanie i zaprzestać pokus:)1 punkt
-
1 punkt
-
O dalszej perspektywie nic nie wiemy, lecz wciąż możemy mieć nadzieję, że katastrofa nie wydarzy się wcale... Niestety, nieodpuszczanie to przeczucie nieuchronności, i w tym kontekście owszem - jest pesymizm. Co do zmiany na lepsze - z punktu widzenia podmiotu ulegającemu katastrofie - nie ma takiej opcji.1 punkt
-
@Berenika97 Bardzo dziękuję za ocenę i tak dokładną i szczegółową analizę wiersza."Zator" jest wierszem, który łączy w sobie dekadentyzm, fatalizm, turpizm i surrealizm w świecie dostojewszczyzny - nieczułych oczu i uszu świata. Beznadziei i upadku przestrzeni. Most i skok z jego szczebli do lodowatej rzeki spełniają funkcję wyzwolenia, nieuchronnosci czynu przez fatum jak i bramy pomiędzy tym co doczesne a surrealistyczne. Motyw ożywienia trupa ma właśnie taki cel. Zostać z czytelnikiem na zawsze. W najciemniejszych zakamarkach dusz ludzkich czuję się jak w domu. Dla mnie to najlepszy komplement od Czytelnika, że moje teksty zostają z nim na bardzo długi czas. Bardzo dziękuję.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Instynkt stadny już nie działa Gdy stres obezwładnia Kiedy do tablicy ktoś cię przywoła Mnie krytyka nie pokona Koniec końców jakoś będzie Gdy pod kołdrą się pomieszczę I rano, po świtaniu Wstanę wypoczęta Skupię się na działaniu Po czasie cel osiągnę A co dalej? Bóg wie jeden.1 punkt
-
@Migrena Pamiętam, i chyba nie wiedziałem, co napisać. Też ciekawy, ale ten o jesieni bardziej do mnie przemawia. Pozdrawiam1 punkt
-
@Berenika97 Jejku, jaki głęboki i piękny wiersz... Jak Ty wspaniale rozkwitasz w tym pisaniu. Z wielką chęcią wracam pod Twoje wiersze. Ten jest niezwykle wartościowy.1 punkt
-
1 punkt
-
@Migrena Tekst jest jak świetna, czarna komedia, opowiadanie kryminalne z nietypowym bohaterem. Czyta się go z ogromnym zainteresowaniem. Pomysł na skąpego profesora-erudytę, który z powodu drobnej kradzieży przeistacza się w króla paserów o pseudonimie "Prokurator", jest absolutnie genialny. To postać pełna sprzeczności, co czyni ją niezwykle intrygującą. Kontrast między jego dystyngowanym wyglądem a kryminalną działalnością to główny motor napędowy opowieści. Historia jest dynamiczna i nieprzewidywalna. Kradzież zegarka jako punkt zapalny, pomyłka bandytów, którzy zabijają niewinnego aktora, oraz chaotyczna i krwawa akcja policyjna – to wszystko tworzy wciągającą fabułę. Warstwa humorystyczna jest dużym atutem opowiadania. Jest świetne!1 punkt
-
Zapatrzeni w smartfony Nic nie widzą, Nic nie słyszą... Goniąc przed siebie na oślep Wpadają pod koła aut i pociągu... Giną! Wcale z sobą nie mówią, Są jakby we mgle, We mgle masowej znieczulicy I snują się tak po całej okolicy. I tak czas im ucieka Zabawek coraz więcej, Maszyny się budzą, A coraz mniej człowieka… A ja czekam na ławce I nie mam smartfona. Bo myślę, żeby się przytulić, Pomarzyć, bo nie potrzebuję Zniewalającego błysku srebrnego ekranu Ogłupiającego wkoło wrzasku Potrzebuję człowieku Twojego ciepła. Gdzie jesteś człowieku bez smartfona Niestety nie ma go tu... Niestety on też nie widzi mnie, Niestety i ja ginę w tej mgle.1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne