Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 22.07.2025 uwzględniając wszystkie działy
-
choć krążą nad nami słowa uśmiechy od ucha do ucha tak często brakuje drugiego by tylko zwyczajnie wysłuchał8 punktów
-
Za szybą noc atrament leje, Na dachach pisze cichy werdykt. Świat kurczy się, a czas wciąż wieje, Los wije drogę z nut i wersów. Pies śni o śladach dawno zbiegłych, Bruk zimny wchłania kroki cienia. W listach, co nigdy nie dosięgły, Wciąż trwa rozmowa bez imienia. Widziałem ciebie w mglistym oknie, Gdy wiatr rozsnuwał sieć złudzenia. A potem pustkę w twojej dłoni, Oczy bez śladu ukojenia. Co niesie dzień? Co noc odbiera? Czy śnieg zasypie ból i znaki? Czy mrok odnajdzie w sobie światło, Czy w labiryncie znów nas złapie7 punktów
-
Mieli po dziewiętnaście lat i zero pytań. Ich ciała świeciły jak płonące ikony, nadzy prorocy w jeansowych kurtkach, wnukowie Dionizosa, którzy zapomnieli, że śmierć istnieje. Wyjechali – na wschód snu, na południe ciała, na zachód rozsądku, na północ wszystkiego, co można rozebrać z logiki. Motel był ich świątynią, moskitiera – niebem, które drżało pod ich oddechem. Miłość? Miłość była psem bez smyczy, kąsała ich za kostki, przewracała na trawie, śmiała się z ich jęków. Ale czasem nie była psem. Była kaskadą ognistych kruków wypuszczoną z klatki mostu mózgowego. Była zębami wbitymi w noc. Jej włosy – czarne wodorosty dryfujące w jego łonie. Na jego ramieniu – blizna, pamięć innej burzy. Jej uda pachniały mandragorą, jego plecy niosły ślady świętej wojny. Ich języki znały alfabet szaleństwa. Ich pot był ewangelią wypisaną na prześcieradłach. Ich genitalia były ambasadorami innej rzeczywistości, gdzie nie istnieją granice, gdzie Bóg trzyma się za głowę i mówi: ja tego nie stworzyłem. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Każdy pocałunek – jak łyk z kielicha napełnionego LSD. Każda noc – jak przyjęcie u proroków, gdzie Jezus grał na basie, a Kali tańczyła na stole, i wszyscy krzyczeli: kochajcie się teraz, teraz, TERAZ! bo jutro to tylko fatamorgana dla głupców. Nie było ich. A potem cisza – tylko ich oddechy, jak fale na brzegu zapomnianego morza, gdzie świat na moment przestał istnieć. Nie było ich. Była tylko miłość, która miała skórę jak alabaster i zęby z pereł. Był tylko seks, który szarpał jak rockowa gitara w rękach anioła. Było tylko ciało, które płonęło i nie chciało gaśnięcia. Pili siebie jak wino bez dna. Palili siebie jak święte zioła Majów. Wciągali się nawzajem jak kreskę z lustra. Każdy orgazm był wejściem do świątyni, gdzie kapłani krzyczeli: Jeszcze! Jeszcze! To jest życie! A potem jeszcze raz – jak koniec kalendarza Majów. Byli młodzi, i to znaczyło: nieśmiertelni. Byli bezgłowymi końmi pędzącymi przez trumnę zachodu słońca. Byli gorączką. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Lecz w każdym powrocie, cień drobny drżał, jakby szeptem jutra czas ich nękał. Kochali się tak, jakby świat miał się skończyć jutro, a może już się skończył, i oni byli ostatnimi, którzy jeszcze pamiętają smak miłości zrobionej z dymu i krwi. Ich serca były granatami. Ich dusze – tłukły się o siebie jak dwa kryształy w wódce. Za oknem liście drżały w bladym świetle, jakby chciały zapamiętać ich imiona, zanim wiatr poniesie je w niepamięć. Ich wspomnienia – nie do opowiedzenia nikomu, bo nie ma języka, który wytrzyma taką intensywność. Wakacje były snem, który przekroczył sny. Były jedynym miejscem, gdzie Bóg i Diabeł zgodzili się na toast. Oni – dzieci światła, dzieci nocy, dzieci, które pożarły czas i nie umarły od tego. Jeśli ktoś pyta, kim byli – byli ewangelią spisaną spermą i łzami. I gdy noc gasła, ich spojrzenia się spotkały, ciche, jak dwa ptaki na gałęzi, co wiedzą, że świt jest blisko, a lot daleki. I w ciszy nocy, gdy wiatr ustawał, słychać było tylko szelest traw, a świat na zewnątrz, daleki i obcy, czekał na powrót, którego nie chcieli. Byli ogniem w płucach. Byli czymś, co się zdarza tylko raz. I zostaje na zawsze. Jak tatuaż pod skórą duszy.7 punktów
-
to co piękne, często nieuchwytne wymaga trudu, wyrzeczeń zanim na szczyt wejdziesz musisz się wyrzec siebie to co lekkie i przyjemne masz w zasięgu ręki, portfela zanim w przepaść spadniesz możesz się nieźle zabawić co wybierzesz, twoja sprawa jest jednak taka obawa nic nie zrobisz ! nie będzie nagrody, ani kary przeminiesz smaku życia nie zaznając5 punktów
-
dróżki nieuczęszczane zielone kwiaty zółto-głowe i słońce gwiezdny pyłek na skroniach w oczach jakiś blask odbity przekorne są codzienności utkane z samych tylko tęsknot człowiek się łapie na czekaniu kolejnego księżyca i słów piosenek snów objęć dłoni bo porusza się w tej strefie gdzie fletnie bez ustanku grają więc śpiewa pod te nuty bez ciebie umrę z bólu jakiego nie zna zwykły człowiek z tobą umrę ze szczęścia jakiego zwykle człowiek nie zna4 punkty
-
-Mistrzu, zdradziłem żonę i to jej wyznałem. -Pierwsze naganne, drugie – jesteś waść cymbałem.4 punkty
-
Nie musisz się starać być kumplem ich wszystkich Nie musisz rozumieć myśli każdego kto Cię krzywdził Antycypować każdy ruch by być krok przed nimi Wiedz, że Twoje dzieciństwo to nie turniej szachisty Nie bądź jak myśliwy i nie traktuj myśli byleby niszczyć I bezmyślnie nie wyceluj w kilka punktów newralgicznych bo to również możesz być ty w akcie samobójczym Nie daj się im, zaakceptuj, bo skaleczysz cały świat swój Patrząc w lustro myśl o genach bo to kawał historii Możesz z dumą przyznać że Twój wygląd to Ty Porównując się do innych tracisz z oczu kilka cech tych których byt definiuje Twą tożsamość. Jesteś wyjątkowy Wrażliwość, empatia to para pasażerów, nie bój się ich Nie raz da Ci w kość, poniży, potarga jak ręcznik Ale to ta grupa cech co odróżnia Cię od reszty Będziesz wiedział o kimś więcej niż przeciętny typ4 punkty
-
wokół nicość jak wykrawana cząstka ze świata mówisz wejdź w siebie głębiej rozpoznaj wroga nazwij a później spójrz kolejny raz pod zmienną perspektywą kilka atramentowych plam czarna czarna trzecia z domieszką szkarłatu kiedy rozum nie wie co go czeka tworzy równoległe światy szuka śladów rodzinnych historii po linii ojca odnajduje punkty styczne w wąskich krawędziach atramentu pomiędzy tym wszystkim formuje się obraz dziecka4 punkty
-
Kafejka Niezapominajka. Słyszysz ptaka za oknem… Niesie dobrą nowinę. Usłysz jego trele… pora obudzić się. Zawalczyć o swoje. To demony w mej głowie, ja nie chcę do ludzi… zostanę we śnie. Czujesz zapach za oknem… kwiaty mają swą moc. Witają nas o poranku… kuszą zapachem swym. Nie - to poranne wycie aut i smród spalin nas budzi - nie idźmy tam. Za rogiem mieszkają lody w kafejce, którą znasz. Dobrze nam było tam - pamiętasz? Nie ma ich, roztopiły się i ciekną po palcach… Jednak świadomie uśmiechasz się. Chcesz wyjść? Opowiem Ci bajkę… podaj rękę. Czujesz ciepło naszych rąk? Nie ma demonów - jest demokracja. Pamiętasz? - Czerwony Kapturek, Wilk, Babcia. Ta bajka musi dobrze skończyć się… Nie bój się wilka. Zawiążę Ci czerwoną wstążeczkę, a życie Noblem jest - pamiętaj.4 punkty
-
Gdy wers oddechu nie wstrzymuje, A papier nie przyjmuje spowiedzi, Gdy nocna cisza zamyka powieki Kończę rozmowy z własnym sumieniem. Coraz trudniej siebie rozpoznaję. Piszę - muszę ze sobą rozmawiać. By nie utonąć w milczącym krzyku. Wiersz przechowa cień mego istnienia.4 punkty
-
4 punkty
-
Coraz rzadziej cię pragnę, czas zasłonił wspomnienia. Bez ust, bez dotyku, bez słowa, bez ciebie. Ale czy to coś zmienia? Może trochę mniej płaczę, częściej jem pomarańcze. Samotnie, lecz z czułością, bez ciebie, po taktach walca tańczę.4 punkty
-
3 punkty
-
Nie wierzę tym którzy tylko powtarzają że słowa to tylko słowa często nawet jedno wyrazi tak wiele w wielkim sercu kwiaty się trzymają cały rok barwami tęczy świat znaczą moja muzo moje serce mój aniele jak zamienić ten niepokój w eden nie tracąc przy tym nadziei ducha jak z uśmiechem budzić się ranem i wtedy kiedy słońce przebija się po burzy jeszcze w chmurach się zanurzy ściskam w dłoni bilet powrotny do stacji Moje Szczęście podnosząc ku niebu wzrok a gdy pod koniec dnia księżyc srebrnym światłem rozproszy mrok niczym latarnik samotny pełnią albo odwróci się nowiem ja go serdecznie też pozdrowię jesteśmy dwoje z dwóch miast tylko Bóg pośród niepoliczalnych gwiazd niepowtarzalny zawsze jeden tak wiele tobie człowieku chce dać nawet serce własne bo życie jest jak niedokładny rym zanucę jeszcze ,,chyba już można iść spać’’ * i zasnę --------------------------------------------------- * cyt. z piosenki Andrzeja Poniedzielskiego3 punkty
-
Jak krople deszczu na szybie — tak łzy gorzkie po twarzy dziecka spływają, gdy, rozżalone, za swą matką płacze. Serce w nim krzyczy i w piersi się szarpie — jak liść w czasie burzy, co w ziemię się wczepia. A matki już nie ma. Zniknęła — na zawsze. Lecz duch jej wciąż czuwa — w spojrzeniu, w snach drzemie. Głos jej jakby szeptał wśród ciszy, jak mgiełka — z nieba chyba mówi: „Już dobrze, to sen…” I choć świat się zmienił, pustka boli bardzo, to dziecko powoli bez niej żyć się uczy — z cieniem jej dłoni na swoim ramieniu, z ciepłem jej szeptu w duszy, co pamięta. Bo miłość nie znika — ona trwa, wciąż cicha, jak gwiazda poranna, która gładzi sen.3 punkty
-
Sumak* A podobno istniało dwóch mitycznych bogów: Herakles i Herkules - niezwyciężonych herosów życia i pewnego dnia nadeszła śmierć - miała ona zbyt długie palce, wskazujący to nic innego jak czerniawy haczyk, spojrzenie: ciche - o zapachu różanych fiołków, jestem waszym aniołem - Herą. *więcej informacji Państwo znajdą w następujących esejach: "Komentarz - komentarz odautorski" i "Mój drogi świecie" - Autor: Łukasz Jasiński (lipiec 2025)2 punkty
-
Wtedy weszła pani Irena z dwiema filiżankami herbaty i ciastkami. W ręku miała foliową torbę wypełnioną słodyczami, mydełkami, kawą. Poczęstowała rozmówców, a torbę ze „skarbami” wręczyła Karolinie jako prezent. Studentka podziękowała, a pastorowa wróciła do swoich zajęć. - Mam dla pani propozycję - powiedział duchowny, popijając herbatę - mój syn napisał doktorat na temat wydawania „Głosu Ewangelii” czyli właściwie na taki sam temat, z którym chce się pani zmierzyć. Pożyczę pani egzemplarz maszynopisu jego pracy i egzemplarze pisma. Będzie pani mogła spokojnie pracować. Oczywiście mam nadzieję, że później je odzyskam. - Oczywiście - zdążyła powiedzieć zaskoczona Karolina. Dalszą rozmowę przerwała pastorowa, gwałtownie otwierając drzwi do biblioteki. Wprowadziła młodą kobietę i dwoje małych dzieci. Cała trójka płakała. - No chcieli je prawie zlinczować! – pastorowa mówiła podniesionym głosem, gestykulując przy tym. - Edwardzie, trzeba coś z tym zrobić, tak nie może być! - dodała - idź i przemów im do rozumu! Po tych słowach pastor podniósł się i wyszedł przed budynek, pani Irena pobiegła za nim. Karolina zaczęła przyglądać się zaniedbanej kobiecie oraz dwóm dziewczynkom w wieku około dwóch i czterech lat. O ile matka już się uspokoiła, to dzieci ciągle chlipały. Dziewczyna zajrzała do torby z prezentami, wyciągnęła cukierki i wręczyła je maluchom. Ujrzała w ich oczach błysk radości, ale najważniejsze było to, że się uspokoiły. - Mnie w Polecku nienawidzą. To mój mąż zabił syna pastora Kockiego - wyszeptała kobieta - mąż jest w więzieniu, ja nie pracuję bo mam małe dzieci. Skończyło się mleko w proszku, chciałam tylko mleko. A oni napadli na mnie, tak jakbym to ja zabiła i wyrzucili z kolejki.2 punkty
-
Dziś w lesie dębowym podążam ku słońcu paciorki różańca przez palce przekładam co chwila w ostępach zwierzyna się przemknie wzruszając ukryte płomienne scenerie. Polana przede mną myśl moja skupiona otwieram ksiąg starych pożółkłe stronice Mikołaj wstępuje na ziemię surową pomiędzy zachodu a Rusi granice. Mać jego Elżbieta zaślubia Wilhelma a herb jego trąby przydomek mu dały on sam jednak pisał jam jest z Sandomierza a potem już godnie biskupem z Gorzkowa. Dokument królewski w Wiślicy wydany przenosi z ruskiego na prawo niemieckie uwalnia poddanych z pod władzy królewskiej Gorzków z Poperczynem w nowe ramy wkłada. Fundacja kościoła gdzie Ruskie są ludy umacnia ryt rzymski biskupa raduje swoją dziesięcinę Stefan przekazuje na nową parafię w diecezji podległej. Właściciel majątku fundując świątynię objąć patronatem po wsze czasy musi jego sukcesorzy będą ją umacniać mianować proboszczów nauczanie ruszy.2 punkty
-
łzy raczej nie kłamią uśmiech nie krwawi zaś droga donikąd gdzieś prowadzi ból to niewiadoma krok zawsze krokiem horyzont czasem boli tak samo jak myśli które w głowie się panoszą kłamstwo śmierdzi kalendarz to prawda śmierć to szczerość człowiek to moment wszechświata2 punkty
-
U gastrologa (Ruciane-Nida) jajko się wścieka jak Al-Ka’ida: "Na luzie się wszystko zaczęło, a jednak solidnie mnie ścięło. Na zatwardzenie niech pan coś mi da!" Wersja Maćka.J U gastrologa (Ruciane-Nida) jajko się wścieka jak Al-Ka’ida: "Na luzie się wszystko zaczęło, a jednak solidnie mnie ścięło. Na zatwardzenie coś mi się przyda!"2 punkty
-
milczenie wplata się w myśli chciałoby powiedzieć … nikt nie słucha nie widzi bólu cierpienia wojen obok i nie tyłko życie płynie wartkim nurtem i na betonie w szczelinach rosną kwiaty świat dostrzega tylko siebie swoje ja i jeszcze jeszcze poucza a my nam trudno znaleźć klucz aby się wypowiedzieć 7.2025 andrew2 punkty
-
o świcie jest jeszcze cicho strzeliste topole wyznaczają granice podwórza na łąkach pod lasem wciąż zalega mgła blada jak śmierć penetruje okoliczne rowy wśród pustych mokradeł szeleści ponikło giętkimi łodygami ostrożnie by nie zmącić wody w sitowiu skulona łęczak za chwilę wyruszy na żer na miedzy zalega perzowy chrust zwilgotniałe łodygi ociekają rosą pomieszaną ze słodkim zapachem pszenicy wiesz nie lubię poranków bez Ciebie2 punkty
-
zapomnienie to grób przeszłości która nie kłamie zapomnienie to koło ratunkowe parawan oraz nadzieja zapomnienie to przyjaciel który gdy potrzeba milczy zapomnienie to nie fałsz to brat prawdy nie złudzenie2 punkty
-
@Alicja_Wysocka to ja dziękuję:) @Gosława Gosławo. Dziękuję Ci za tak trafny i pełen wyczucia komentarz. Masz rację – mentalnie wciąż jestem gdzieś pomiędzy dadaistyczną rewoltą a beatnikowym szeptem przy ognisku. W czasach nylonowych koszul i Radia Luxemburg, dżinsów noszonych do bólu, aż stawały się drugą skórą. W czasach, gdy słowo potrafiło rozcinać jak brzytwa, a wiersz był manifestem, nie "kontentem". Gdy artyści nie robili zdjęć swojego lunchu, tylko rzucali światu w twarz własne sumienie. To były czasy nonkonformizmu – piękne w swojej nieporadności, niebezpieczne w swojej wolności. Filmy, poezja, literatura – rodziły się z buntu, z głodu sensu, z wściekłości na system i z miłości do człowieka. A dziś? Dziś króluje zimny "piksel niebieskie oczko”. Świat patrzy, ale nie widzi. Ludzie nie czytają – ludzie przesuwają. Wiersz to tylko zakładka w przeglądarce. Następna. Następna. Następna. A przecież mogłoby być inaczej. Wyobrażam sobie mężczyznę pochylonego nad twarzą kobiety. Ich usta spotykają się nie dlatego, że telefon się wygasił, tylko dlatego, że serca zadrżały. Pocałunek z miłości – nie z algorytmu. Chwila, której nie da się przesunąć palcem. Czekam na rewolucję. Intelektualną, cielesną, duchową. Ale coraz częściej czuję, że bunt stał się memem, a wolność – funkcją premium. I może właśnie dlatego poezja musi być dziś jak nóż. Ostry, błyszczący, gotowy przeciąć ciszę. Bo kto milczy – ten umiera w wersji cichej. A ja chcę krzyczeć, dopóki jeszcze ktoś słyszy. Jeżeli tak się nie stanie, zgniecie nas sztuczna inteligencja. Nie będzie naszych wierszy. Będą wiersze z AI. I konkursy -- który generator sprawniejszy, szybszy, genialniejszy. Chciałbym wrócić do czasów swojej młodości ale.....dzisiaj to już możliwe tylko wierszami. Bardzo Gosławo dziękuję. @Leszczym bardzo dziękuję za "podzielam powyższą opinię". To dla mnie ważna sprawa :) @Berenika97 Bereniko. Jeżeli miałabyś kłopoty z zaśnięciem to ja..... Zrobiłbym sobie wianek z Twoich czerwonych róż, włożyłbym go sobie na głowę i siedząc przy Twoim łóżku nuciłbym Ci kołysanki, przygrywając na niewielkim bębenku który posiadam :) Bardzo Bereniko dziękuję :)2 punkty
-
lato w górze siedzimy w koronie czereśni bez koszulek przyklejamy się do pochyłości gałęzi jest ciepła i szorstka jak dłoń dziadka i trzeba tam się zakradać przez żyto drzewo jest koroną najlepszą kryjówką od kuźni polem przez trzask świerszczy idą miarowe uderzenia młotków są rozmową dwa krótkie szybkie jeden ciężki mocny przedwieczory spędzamy w cieniu na ławce z kubkami porzeczek w cukrze w cieniu góry którą usypała małgorzata jak uciekała przed złym2 punkty
-
Bardzo lubię czytać Twoje utwory Mają one w sobie coś z pogranicza realności i baśni. Niektóre pozwalają mi się przenieść do czasów wczesnej młodości Panuje w nich klimat retro tak jakbym oglądała świat PRLu To nie jest broń Boże przytyk Niesamowite to jest2 punkty
-
@wierszyki w moich wierszach jest sporo rzeczy na pozór i tak sobie myślę że zbytnia dosłowność może nudzić albo przerażać 🙂 @Jacek_Suchowicz cudny 🙂 @Berenika97 a ktoś mi bliski właśnie wczoraj mgłę podziwiał na brzegu morza przysłoniła widok 🙂 Dziękuję pięknie za czytanie 🙂 @Annna2 to prawda Aniu To prawda Pozdrawiam serdecznie 🥰 @Dagna bardzo dziękuję za czytanie Pozdrawiam 🙂 @MIROSŁAW C. bardzo dziękuję 🙂 @Waldemar_Talar_Talar dziękuję 🙂2 punkty
-
@Relsom Relsomie, ten wiersz płynie jak cień po ścianie – cicho, przejmująco, z melancholią, która ma swoje własne tempo. Widać wyczucie formy – piękny rytm sylabiczny, z wyraźną średniówką po piątej sylabie, co nadaje całości wewnętrzną spójność i subtelną muzykę. A zgrzyt, którego nie ma - to raczej nie w wersie, tylko w podejściu @Relsom A, jeszcze coś, sylabiczny, a sylabotoniczny - to dwa pojęcia.2 punkty
-
Miłość i sny Rozstanie i łzy To znaczy tak wiele Gdy smutek dobija I kończy się zawsze W ten sam sposób Bo z hukiem zamykają się Te ostatnie drzwi Przed nami...2 punkty
-
kiedy myślę o jesiennych liściach w ramionach pięknych elfów za linią starych drzew w resztkach słońca falujących na powierzchni jeziora dżdżysta czerwona mgła rozsiana wiatrem na błękitnej poświacie zwiastuje przymierze między człowiekiem a naturą2 punkty
-
Mróz się niesie w borze, Knieja w kożuchu z bieli, Ścieli mi koce na łoże, Panna blada z zawiei, Nagie jej stopy w puchu, Szkarłat ma po kostki, Kładzie mi na brzuchu, Lodowatą dłoń z troski, Srebrzą się jak perły, Oczy bielmem skryte, Na głowie wianek przymarły, Usta czerwono krwiste, Daję jej czarną różę, Wkłada ją w bujny bukiet, W ramionach się zanurzę, Ból koi i mój smutek, Widzę własne tchnienie, W mrozie ulotną parę, Niknie o mnie wspomnienie, Mocniej się tulę w Marę, Jestem już równie zimny, Odsuwa mnie od piersi, W łożu mym kamiennym, Nie boję się już Śmierci.2 punkty
-
Miałam wtedy jakieś siedem lat. Chodziłam do pierwszej klasy. Mieszkaliśmy w Gdyni, w dzielnicy Obłuże. Któregoś dnia bawiliśmy się z rodzeństwem w chowanego – oczywiście na podwórku, bo na ulicę można było wychodzić tylko za pozwoleniem mamy. Nasze podwórko było całkiem spore. Był tam ogródek, jakaś szopka, w której tata trzymał różne ciekawe rzeczy – grabie, łopaty, a nawet siekierę! Był też kurnik, psia buda i oczywiście nasz pies – Lord. Wpadliśmy wtedy na genialny pomysł: schowamy się mamie! A niech ma – skoro tyle rzeczy nam zabrania, to teraz niech nas szuka! – Na pewno nas znajdzie i jeszcze skrzyczy, że ją denerwujemy – mówiłam. Ale co tam, ryzyko wpisane w zabawę! – Schowajmy się do psiej budy – zaproponował ktoś. – Ooo, to jest dobra myśl. Bardzo dobra! I tak właśnie zrealizowaliśmy nasz chytry plan. We trójkę – Grzesiek, Tomek i ja – wciskaliśmy się do budy. Pies patrzył zdziwiony, ale przecież nie mówi. Lord był duży, więc i buda była odpowiednio przestronna. Jakoś się tam upchnęliśmy. Cicho siedzimy, nie gadamy, bo wiadomo – zdrada przez śmiech to klasyk. W środku śmierdziało psem i kurzem, było duszno i niewygodnie, ale czego się nie robi dla porządnej zabawy? Siedzimy jak trusie, aż zaczyna nam się nudzić. Nic się nie dzieje. I nagle – akcja! Słyszymy mamę, jak nas woła. Chodzi po podwórku, sprawdza furtkę, krzyczy coraz bardziej zdenerwowana: – No co jest?! Gdzie oni są?! A my dusimy się ze śmiechu – dosłownie. Zabawa życia! I wtedy pies zaczął szczekać. Najpierw nieśmiało, potem coraz głośniej. Kręcił się, jakby sam nie wiedział, co robić. W końcu zaczął piszczeć. Mama podchodzi do furtki – nikogo. Na ulicy pusto. Dzieci zniknęły jak kamfora. Wreszcie zaniepokojona podchodzi do psa. – Lord, czego ci trzeba? Co się dzieje? Co chcesz, głuptasie? I nachyla się nad budą... – CO WY TAM ROBICIE?! WYŁAZIĆ MI NATYCHMIAST Z TEJ BUDY! CO TO ZA GŁUPIE POMYSŁY?! A ja, z pełnym oburzeniem, mówię: – To nie głupie pomysły, tylko pies głupi, bo nas zdradził! – Marsz do domu! – ryknęła mama. – Wszyscy do wanny! Zdjąć te śmierdzące ciuchy! No nie wiem, w co ręce włożyć z wami... Utrapienie z tymi dziećmi!1 punkt
-
@Migrena jest dokładnie tak jak napisałeś Taka konfrontacja samej że sobą bywa bardzo owocna Na krótką chwilę nawet uspokaja A później znów burza w głowie No cóż ten typ tak ma Jeszcze raz dziękuję za czytanie1 punkt
-
@Migrena bardzo dobrze 🙂 Tak to jest wewnetrzna podróż Oswajanie strat łagodzenie traum Jedni piją inni ćpają jeszcze inni chodzą na terapie a ja po prostu piszę1 punkt
-
i znów kawałek historii - może nie podany w sposób poetycki, ale przystępny. Zioniesz wiedzą jak termowentylator ciepłym powietrzem Szacun - za wiadomości1 punkt
-
zaleciało mi lata 60 i 70 hipisi, dzieci kwiaty... i ludzie to "wyzwolenie" kupili a teraz jest ono terrorem, każdy myślący to faszysta niestety przyjdzie przebudzenie i rachunek do zapłaty pozdrawiam forma przesuwających się kadrów - ciekawa1 punkt
-
@Migrena ...ja tego nie stworzyłem...:) Tekst jak skok spadochronowy w tandemie, Boga z diabłem. Świetne. Pozdrawiam.1 punkt
-
1 punkt
-
@Klip a może Klipie drogi 5 wers lepiej zabrzmiałby tak : Na zatwardzenie coś mi się przyda...1 punkt
-
(ćwiczenia z Leśmianienia) Rozćwierkało ranne mglenie chcąc świat rozsłonecznić, ciężkomyślne rozwestchnienie poszło precz, by nie cnić. Liście w borach stralaliło, rozstukało w drzewach, gdzieś ożyła jakaś miłość przychylił ktoś nieba. Zaś w konarach rozdziuplonych zasnął pohukiwacz. Jeszcze tuptuś tuląc kolce na łapkach się kiwa. Nocne marki się chowają brzaskiem rozsennieni, niebo słońcem się skowroni, a świat się nie zmieni.1 punkt
-
@Migrena Migreno, czytasz siebie jakbyś miał gorączkę, a piszesz tak, że człowiek się nie chce wyleczyć. Czuję ten tekst w trzewiach - połyka się go, a on nie chce dać się strawić. Wraca. Jeszcze. Język - dziki, zmysłowy, szalony, nieokiełznany jak samo lato, które próbujesz uchwycić. Obrazy są jak błyski - najpierw hipnotyzują, potem bolą. I nawet jeśli to wszystko jest snem, to nie takim, który się zapomina po przebudzeniu. A niech tam Ci się śni :)1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
świat tasuje karty czas...rozdaje ale my my gramy często ... bez polotu fantazji mając atu trzymamy je przy piersi 7.2025 andrew1 punkt
-
Palce zastygają w bólu Dawno nie trzymały ołówka Zawilgotniała kartka wystaje z kieszeni jeansów Razem z pieniędzmi, zapalniczką i całą tą resztą bałaganu bez dat Naszkicowałbym Ci dom Nad brzegiem jeziora z werandą, śmiejącymi się dziećmi i burym kotem, wygrzewającym się bezkarnie na schodkach w pełni lata Krzątasz się po ogródku W sukience w groszki Niebieskiej jak dzisiejsze niebo Nad nami prawie bezchmurno Mrużę oczy i spiesznym ruchem dłoni rysuję dalej Prosisz żebym pokazał Odpowiadam, że jak skończę Głaszczesz kota i sprawdzasz co jakiś czas czy to już Pod powiekami czujesz sen Przychodzi łagodnie i łasi się Droga do Ciebie długa i daleka Na spierzchnietych wargach czuję wciąż Twój pocałunek Ten najpierwszy, najszczęśliwszy Zapalam papierosa i nasłuchuję Pytam czy mogę zostać Zapadam w sen Droga do Ciebie długa i daleka1 punkt
-
@Berenika97Cicha, ale mocna opowieść o kryzysie wewnętrznym i potrzebie pisania jako formy ratunku. Rozmawiając z sobą, masz wrażenie, że to jakiś sposób, by nie zniknąć i może jest w tym sporo prawdy.1 punkt
-
@Czarek Płatak …uroczy obrazek, też uwielbiam czereśnie, ale z tekstu wynika, że to one/ czereśnie są bez koszulek ;) ponadto trzask świerszczy - nie przekonał,może bardziej chrzęszczenie cykad ; „ idą miarowe” - chyba miało być; idą/ są - to rym wewnętrzny, a końcówka z Małgorzatą - kapitalna, pozdr.1 punkt
-
1 punkt
-
Tysiąc śladów Układa się W drogę Tysiąc słów Zamienia usta W spowiedź Zanim ślad Postawisz i słowo Wypuścisz Pomyśl…… ….Doprasza się immanentny1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne