Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 20.07.2025 uwzględniając wszystkie działy
-
Jek Cie nolyźć, kieni só drogi nie ziam, nie poziam. Esteś tam z zionószkam ksiotów śwyżo łobdziyranych. Am zaboczuła i może z łokruszków Twój łobrozik ułoże. Ide i ide eszcze dali i nie ziam dzie, Tako drogó, jenoź cołkam jenakszo Łobziyram sia, szukom - mniłujó, zawdy tako samo. Mamo. Może znajdę Cię na drodze, z wianuszkiem kwiatów świeżo zerwanych. Może z okruchów wspomnień znów ułożę, obraz z witraży już zapomnianych. I ciągle idę na wprost i przed siebie, tą drogą tak bliską, a już nie tą samą. Szukam i kocham zawsze tak samo Mamo.16 punktów
-
Nie jestem gotowa na taką pogodę, bo w glowie wciąż leje, i grzmoty burzowe. A życiu tymczasem jest spokój i cisza. Jak te napięcia wyciszać? Słońce, patelnia. Nie jestem gotowa, w pancerzu wzrastałam - zajęta nim głowa. I nagle mi mówią: zdejmuj do naga, na codzień w przebraniu już nie wypada, bo blizny się robią i odparzenia. Mechanizm co chronił, to dzisiaj zabiera. To z przodu - nieznane a wrócić się nie da. Pod skórą napięcie jak jasna cholera. Na życia przygodę spokoju potrzeba. Czy jestem gotowa...?9 punktów
-
kocham cię — nie w czasie, lecz w szczelinach między sekundami, gdzie myśl jeszcze nie wie, że jest myślą a oddech to tylko cień płuc, których nigdy nie dzieliła odległość czuję cię, jak puls w skórze planety jak dym wspomnienia na języku snu jak światło, które nie zna źródła, a jednak prowadzi tęsknię, ale nie linearnie, tęsknię spiralnie, jak galaktyka za własnym środkiem jak echo, które szuka głosu którego nigdy nie było twoje imię, to nie litery, to ciąg drgań we mnie, które kładą się w poprzek języka i cicho kruszą alfabet przyjdź, nie po ziemi, ale przez miękkie granice istnienia, gdzie nic nie dzieli „ja” od „ty” a „my” nie potrzebuje zgody bo jesteś: nie obok nie naprzeciw ale we mnie, jak światło, które zna mnie zanim się zapalę9 punktów
-
7 punktów
-
chcę się tego lata zakochać gdzie morzem będzie trawa popłyniesz pode mną rosą olejkami cię wetrę w ciało jestem rumiankową kobietą7 punktów
-
Odmówiono Im minuty ciszy... Tak jakby nigdy nie istnieli, Zakłamane europejskie elity, Uznały Ich tragedię za aspekt nieistotny… Wielki butny europarlament, Zjednoczonej Europy głoszący idee, Gardząc głośnym przeszłości echem, Pamięci o pomordowanych europejczykach się wyrzekł… Na z dalekiej przeszłości cichy głos Prawdy, Europosłowie pozostając głusi, Zaślepieni frakcyjnymi walkami, Rzucili się w wir pisania nowych dyrektyw. I nie zrozumiał podły świat, Ogromu tragedii zapomnianego ludobójstwa, Woli ciągle tylko się śmiać, Gdy na europejskich salonach króluje zabawa… Odmówiono Im minuty ciszy... By nie była lekcją pokory Dla światłych europejskich elit, Zaślepionych ułudą nowoczesności, A przecież tak do bólu współcześni, Eurodeputowani z krajów zamożnych, Tak wiele mogliby się od Nich nauczyć, Szacunku do ojców swych ziemi. Na styku kultur na kresach dalekich, Sami będąc ludźmi prostymi, Całe życie pracując na roli, Całym sercem ją pokochali, Na każdy kęs białego chleba, Pracując wciąż w pocie czoła, Wszelakich wyrzeczeń poznali smak, Niepowodzeń i gorzkich rozczarowań… Odmówiono Im minuty ciszy... Jak gdyby była ona klejnotem bezcennym, Ważyła więcej niż całego świata skarby, Znaczyła więcej od kamieni szlachetnych. A przecież krótka chwila milczenia, Nie kosztuje ni złamanego eurocenta, Wobec zakłamania świata zwykle jest szczera, A rodzi się z potrzeby serca. Przecież milczenie nie ma wagi, Skrzyń po brzegi złotem wypełnionych, Skąpanych w złocie królewskich pierścieni, Zdobiących smukłe szyje diamentowych kolii. Przecież krótkie zamilknięcie, Tańsze jest niż znicza płomień, Kosztuje tylko jedno śliny przełknięcie, Gdy znicz całe dwa złote… Odmówiono Im minuty ciszy... Tak jakby jej byli niegodni, By pamięć o Nich odrzucić Obojętnością Ich cieniom nowe zadać rany… Po ścieżkach Pamięci, Nie chcą wędrować dziś ludzie butni, Zapatrzeni w postęp technologiczny, Zaślepieni ułudą europejskości, Po co dziś tracić czas na Pamięć, Rozdrapywać rany niezabliźnione, Lepiej śnić swój irracjonalny o Europie sen, Historię traktując jako przeżytek… Lecz choć unijne elity, Odmówiły czci duszom pomordowanych, My setkami naszych patriotycznych wierszy, W skupieniu oddajemy Im hołd uniżony…6 punktów
-
nie będzie drugiej szansy na życie o jakim marzysz na miłość spełnioną, jedyną nie będzie drugiej szansy na stanie się Człowiekiem nie ma co dużo pisać czas chowa się za horyzont tęsknota w pełni6 punktów
-
kiedy myślę o jesiennych liściach w ramionach pięknych elfów za linią starych drzew w resztkach słońca falujących na powierzchni jeziora dżdżysta czerwona mgła rozsiana wiatrem na błękitnej poświacie zwiastuje przymierze między człowiekiem a naturą6 punktów
-
prosta wydaje się ścieżka do domu wśród wierzb powroty są takie trudne myśli bardziej kręte niż słowa szukają swej drogi na rozdrożach snują się meandry byle ich nie przeskoczyć wyznaczyć to za mało by skreślić cień na niebie dłutem sercem nie wiem6 punktów
-
lato w górze siedzimy w koronie czereśni bez koszulek przyklejamy się do pochyłości gałęzi jest ciepła i szorstka jak dłoń dziadka i trzeba tam się zakradać przez żyto drzewo jest koroną najlepszą kryjówką od kuźni polem przez trzask świerszczy idą miarowe uderzenia młotków są rozmową dwa krótkie szybkie jeden ciężki mocny przedwieczory spędzamy w cieniu na ławce z kubkami porzeczek w cukrze w cieniu góry którą usypała małgorzata jak uciekała przed złym5 punktów
-
muszę znaleźć przyjemność w oczach ciemniejszych niż porzeczkowa słodycz tak mówiłeś dotykając Lanę której piegi rozlewały się na brzegach powiek krew po utraconych dzieciach zaschła cichym dźwiękiem rwanej pajęczyny płosząc myśli zapraszasz do łóżka miły niebo źle znosi zdrady w płatkach liliowych bzów dusznych majowych porankach nie będzie zadośćuczynienia to już ostatni list ostatnie do widzenia5 punktów
-
dobrze się milczy na każdy temat i wreszcie czasu nam nie brakuje nie trzeba żadnych szukać wymówek ani pretekstów słownych przepiórek na pysk upadłam mam szczękę w gipsie mogę spokojnie strugać wariatkę a zgaduj sobie czy się przejmuję czy mi wygodnie i czy to łatwe dobrze jest milczeć na każdy temat już ci tłumaczę przykładem prostym można z wszystkiego co ludzi dzieli wznosić solidne i piękne mosty co nie zabije z pewnością wzmocni więc nie zakładam żadnych porażek znalazłam szczegół żeby się cieszyć w końcu robimy choć jedno razem5 punktów
-
-Mistrzu, chciałabym tego w łożu dużo więcej. -Lecz czy jesteś pewna, że także z własnym mężem, bo mówią, że kochanka pocałunek słodszy*, a ten jedynie wstępem do grzesznych rozkoszy. Jeśli już postanowisz z kochankiem się bawić dobrze jest informację mężowi zostawić, żeby domowe sprawy, wciąż dobrze się miały, i na twojej absencji zbyt nie ucierpiały. Małżonek, jeśli kocha, wie, że tak to bywa, i że będzie szczęśliwy, gdy żona szczęśliwa** *Dekameron, G. Boccaccio **Happy wife – happy life5 punktów
-
Gdy już krzyk nie dociera do gardła, A milczenie przygniata jak kamień, Gdy noc cicho wśród myśli zapadła, Wiersz się staje ostatnim przesłaniem. Nie wyrazem — lecz cieniem znaczenia, Nie prawdą — lecz przeczuciem, co drży, Piszę, by ocalić od milczenia, To, co żyje w ukrytej gdzieś łzy. Zapisuję, by nie znikło we mgle, By zostało — choćby jako pieśń, Jak ślad stopy na piasku w nocy dnie, Jak modlitwa, co trwa, choć jest cień. Kiedy zgasną już wszystkie latarnie, A pamięć się jak dym w nicość zwinie, Wers rozżarzy się wewnątrz nieświadnie, Jeszcze chwilę wśród cieni popłynie5 punktów
-
Bywają i tacy zawodnicy którzy ambitne pięści i hoże nogi mają ze stali naparzają nimi jak nikt inny na bożym świecie w grze która jednak jest ustawiona przez umyślnych. Korpus i głowy mają natomiast mięciutkie, kruchutkie i delikatniusie realnym rodem z niechińskiej porcelany aż niemały strach takiego w ogóle dotknąć. Korpus jest czuły na ból zanadto nie dziw się więc że ich pojedynki są odgórnie realnie ułożone i zaplanowane taki wrestler tylko naparza i nie może się bronić. Najlepszą obroną jest mu wściekły zaciekły atak bić może i umie oraz czyni to pięknie i skutecznie choć nie może nigdy przyjąć na korpus ani jednego celnego strzału. Taki psikus losu. Zaciekłe walki porcelanowych wrestlerów zawsze są w cenie. Rozogniają publiczność. Jakież to istne widowisko tak atakować nie mogąc być ani razu skutecznie trafionym. Nawet gromki okrzyk na wrzawej sali mógłby zranić porcelanowego wrestlera publika więc grzeje się w środku, ale milczy musi umiejętnie kibicować takim bohaterom bajek. Brawa za odniesione zwycięstwa paść nie mogą zmiotłyby takiego z powierzchni ziemi dziwny to ród tego rodzaju wrestlerów i tylko znów pytam czy los to nie jest przedziwne zjawisko? Warszawa – Stegny, 20.07.2025r.4 punkty
-
Była taka knajpa, porządna nawet ceny w niej były zupełnie dzisiejsze ktoś poprosił o stawki sprzed trzech lat i ok. Cóż, nie dało się tego zrobić. No ale ktoś w knajpie wpadł na ceny z niechybnej półki za dwa lata... I dopiero wtedy nastał rodzaj końca. Knajpa - owszem świeciła - ale głównie pustkami. Popijał w niej właściwie tylko pewien pan bogacz, ale on już osiągnął pensję w wysokości za dwa lata. Warszawa – Stegny, 19.07.2025r.4 punkty
-
Zostaną ze mnie Tylko zgliszcza Bo ten świat Mnie wyniszcza I pokazuje swoją Ciemną stronę Prawdę objawioną Jak na dłoni Bo śmierć To kres ziemskiej podróży Czy może dopiero Początek problemów?4 punkty
-
Mróz się niesie w borze, Knieja w kożuchu z bieli, Ścieli mi koce na łoże, Panna blada z zawiei, Nagie jej stopy w puchu, Szkarłat ma po kostki, Kładzie mi na brzuchu, Lodowatą dłoń z troski, Srebrzą się jak perły, Oczy bielmem skryte, Na głowie wianek przymarły, Usta czerwono krwiste, Daję jej czarną różę, Wkłada ją w bujny bukiet, W ramionach się zanurzę, Ból koi i mój smutek, Widzę własne tchnienie, W mrozie ulotną parę, Niknie o mnie wspomnienie, Mocniej się tulę w Marę, Jestem już równie zimny, Odsuwa mnie od piersi, W łożu mym kamiennym, Nie boję się już Śmierci.4 punkty
-
Hipolit Trąba koło Chodzieży, do Boga krzywe zęby swe szczerzy. A nie bardzo się stara. i kiepska jego wiara. We własne bajdy tylko wciąż wierzy. Filip Zadyma spod wioski Grądy, często odwiedza wokoło sądy. Robi ciągle miny dziwne, gdy dostaje znowu grzywnę. Niestety sąd ma inne…poglądy. Cyryl Pieniawa w małym Rewalu, wyzwał sąsiada na jakimś balu, bo ten słowem goryczy, choroby jemu życzył. Dziś się odgraża… lecz na portalu.4 punkty
-
Używkę mają Ci wszyscy święci, Ci niepojęci, cudnie poczęci. Media na klikach skoncentrowane, obrońcy rodzin oczekiwani. Zdrada! To oni! wygnać ich z raju! Dali się złapać na muzie Coldplay-u. Dali się złapać! Po filmie trauma: Co powie żona? Co na to firma? Media podbiją odsłon miliony. Facet dla świata jest już skończony. Kobieta w burkę buzię niech chowa albo niech zniknie, nie jest gotowa ludzkość na zmiany. To że na boku cieszą się życiem - niechaj to robią, ale w ukryciu. A w tle koszmary są na świeczniku: dzieci, przyjaciół, współpracowników. I współmałżonków których to media się nie pytały czy chcą ich twarze, bo powstawiały dla ruchu w sieci, supersensacji. Mleko wylane, temat na topie. Żałujesz babo, żałujesz chłopie? ofiar jest więcej, ale nie w mediach - tam szczytowali, w super zasięgach. Przebieram ziarno z plewami siane, moralność jedno a drugie granie. Interes własny, liczne oklaski. Jakie to wszystko przekombinowane. Jakie znaczenie ma jakaś refleksja? Wrzucaj to szybko, szybkość jest lepsza! Online się klika, a nie po sprawie. Po sprawie możesz siedzieć na trawie. Poważne sprawy znikają w tłoku pierduł, co media trzaskają z boku: goniąc sensację, łapiąc króliczka, bo newsów tony a większość sieczka. * refleksja po ostatniej sensacji z koncertu Coldplaya4 punkty
-
bohaterką samotną matką w kajaku ani nikim takim arcyboleśnie zwykła i nudna dobra życzliwa - to się nie sprzedaje (pieniędzy ciągle mniej od minimalnej) wieczna singielka bez własnego miejsca na bezrobociu ale z brakiem świadczeń źle zorganizowana odrzucana niechciana nie-perfekcjonistka i nie-multitasking ale nadal CZŁOWIEK do cholery jasnej!3 punkty
-
coś pęka we mnie rozlewa się na kartki tu w ostatnim wierszu po lewej gdzie biel to nie niewinność a szansa gdzie słowa nieproszone nie pozwalają zasnąć a teraz was zabiję to łaska bo jest mi siebie żal zabiję was po cichutku w półwersie tulipanem z rozbitej butelki rozszarpię litera po literze h kładeczkę i kropeczkę3 punkty
-
3 punkty
-
otrzeźwiałem w połowie drogi w cudze zwyczaje rozanielony na twarzy po pas w listopadowej topieli a tkwiący we mnie mówca zapewne postać Boga niczym lśniąca biel kartki wkręcona w wałek maszyny z krótką historią ostatniej szarży na nocne motyle obrysowałem słowa w tanecznych wygibasach zbiory geometrycznych figur dla tworzenia pozoru ja Prometeusz przykuty do szklanej skały dwoi mi się i troi ręka opatrzności3 punkty
-
największa poezja przepiękne pisanie wierszy to stanie w kuchni to placek ten pierwszy i wyciągnięta dłoń i uśmiech w oczach dziecka...3 punkty
-
czas to chwila nie służy nikomu lecz rządzi i dzieli tu skubnie tam dorzuci sprawiedliwy pan i władca nie jest kłamcą nie uciekniesz nie zostaniesz w tyle gdy opuści już się tobą znudził ale byłeś3 punkty
-
Noszę koronę niewidzialną, przeźroczystą I własnymi drogami chodzę miłościwie, Odkąd w swym sercu mnie koronowałeś tkliwie Swoją miłością pół płomienną i pół czystą; I jak blisko może przejść przebrana królowa, Przez targowisko między nędzarzy tłumem, Płacząc ze współczucia, lecz skrywając dumę, Ja swoją chwałę wśród lęku zazdrości chowam. Ma korona ukrytą słodyczą zostanie Ranek i wieczór modlitwą chronioną wiernie, A kiedy przyjdziesz, by mi koronę odebrać, Nie będę płakać, prosić słowami ni żebrać, Lecz uklęknę przed tobą, mój królu i panie I na zawsze przebiję moje czoło cierniem. I Sara: I wear a crown invisible and clear, And go my lifted royal way apart Since you have crowned me softly in your heart With love that is half ardent, half austere; And as a queen disguised might pass anear The bitter crowd that barters in a mart, Veiling her pride while tears of pity start, I hide my glory thru a jealous fear. My crown shall stay a sweet and secret thing Kept pure with prayer at evensong and morn, And when you come to take it from my head, I shall not weep, nor will a word be said, But I shall kneel before you, oh my king, And bind my brow forever with a thorn.3 punkty
-
Wyszli chłopi zboże kosić, przechodząc obok krzyża modlitwę w ofierze złożyli. Człowiek kijem chmury przesuwa, niech świeci słońce i w pracy im towarzyszy. Wielki ptak powoli opada jego ogromne szpony wbiły się głęboko w ziemię. Tutaj zostanie i wychowa pisklęta, kiedy dorosną razem daleko odlecą. Na skrzyżowaniu stary krzyż stoi, któremu złamało się jego wiekowe ramię. Pójdą chłopi jak co dzień, rankiem ze śpiewem ptaków i modlitwę w ofierze złożą. Ktoś ręce podniósł do góry, nad łanem zboża wypowiedział doniosłe słowa. Za starym krzyżem zboże stoi pod złamanym ramieniem wieniec z kłosów żyta złożyli.3 punkty
-
3 punkty
-
3 punkty
-
Powiedz, jakie znaczenie ma dla kogoś kobieta, jeżeli on kocha władzę? Pewnie znaczenie ma jakieś. Czy kocha władzę kobieta? Zwykle kocha w niej jednego. Są także ludzie bez władzy... ponad przełożonego.3 punkty
-
Każda chwila to wieczność, A pośpiech to zły doradca. Garb na plecach, " co ja tu robię" Powinnam być przydatna! Nie krzycz. Szeptem powiedz: Jestem. To wystarczy.3 punkty
-
@Nata_Kruk czytasz mnie między wierszami :)) @Naram-sin tam jest niewidzialny przecinek przed połacie. dzieny! @wierszyki ślicznie dziękuję. niezmiernie miły koment 🫂 @akowalczyk @Leszczym @Rafael Marius @sisy89 @Annna2 @violetta dziękować3 punkty
-
3 punkty
-
,,Prawy zamieszka w domu Twoim, Panie,, Ps 15 jesteśmy ...super a inni gdyby i oni byli tacy świat byłby wspaniały zła nie czynię mnie nie dotyczy odwracam się od niego pływam w zadowoleniu widzę dobro po swojemu zadowalam swoje ja prawość to nie slogan to droga jaką szedł Jezus warto ją dostrzec i …iść prawi ujrzą Jego oblicze prawi dostaną wieczne życie Jezu ufam Tobie 7.2025 andrew Niedziela, dzień Pański Pański3 punkty
-
@Łukasz Jasiński mam do pana prośbę. Nie odpowiada się na komentarz w temacie innego Autora- to niezbyt uprzejme wobec Autora. Chrześcijaństwo sektą nie jest- jest jedną z 7 głównych religii na świecie. Jeśli się nie mylę- ( a z pewnością nie) to nasza Ustawa Zasadnicza- Konstytucja- mówi o wolności wiary( niewiary też). Więc wolno wierzyć- i nie powodu by się z tego tłumaczyć. I nikt nie może z tego powodu nikomu uwłaczać. Jestem katoliczką- tak było, jest i tak zostanie A Dekalog? Przecież jest piękny- uniwersalny- dla wszystkich. Mówi o miłości3 punkty
-
@Kamil Olszówka Jakże często w zawiłości spraw- zapomina się o tym co najważniejsze. Pamięć i miłość. Piękny3 punkty
-
S z u f l a _ d a Jest już pusta, jak pustak, mysz w niej nawet nie skrobnie, pewnie chyłkiem zabrała, w ciszę gniazdka - ku sobie. Szufeleczką niewielką zagarnęła papierki, na nich sylab bez liku, po cóż jej te literki... Zagarnęła to mało, kupki jeszcze zrobiła, we śnie jakbym to czuła, ale pewna nie byłam. Sprytne, cwane stworzonko, w mig szufladę opróżnić... żeby garstkę choć dla mnie - zmierzchem chciałam coś (s)tworzyć. lipiec, 20252 punkty
-
Tyle chwil dobrych smutnych i miłych I tych, gdy serce tak mocno biło. Dziś ucieszyło zwyczajne zdanie, że mi jest ładnie... Że mi jest ładnie. I nasze z sobą bliższe lub bliskie Ale aż wszystkie, ale aż wszystkie. Zawsze jest tląca jakaś obawa I pewnie ciągle mogłoby padać, Ale gdy gryka samotna biała W sukience wstała — nam nie wypada. Ledwie że biała Gryka - niewyczerpanym Źródłem rutyny * nawet największy na świecie brzydal jeśli się znajdzie mu odpowiedni może i kolor a może fason uśmiechnie się do pyzatej kiecki ładna koszula - co to takiego może być ładna ale manekin z wystawy jutro inną przymierzy a my jesteśmy tylko dla siebie2 punkty
-
Cudowna jest świadomość, że panoszymy się we wszechświecie Gdy jednak nie-ludzki bóg mnie wyśle na potępienie, wysłucham, i sami wiecie: już więcej się nie spotkamy - ni tu, ni "na tamtym świecie" Odlane z wosku życie - nie zawsze w ciepłym płomieniu Modlimy się różnym Bogiem - i zawsze ''po naszemu'' Leżymy, w splecionych dłoniach ... Nie wiemy, gdzie jest ludzkość. A może ziemia jest, tylko ... pusta? Pomiędzy oceanami: zaklęte w ustach usta. Okręcasz mnie niczym globus Zbudziłeś Himalaje. Sądzisz, że w czymś mi pomożesz ... ? Na tej mapie nie ma raju.2 punkty
-
Poniższe opowiadanie jest wizją przewidywanej przyszłości i tak należy je rozumieć. *************************************************************************************************************************************************************************** Facet to ma w życiu przerąbane. Uchodzi za chuligana lenia itp. Przejawem tych uprzedzeń jest dowcip: „Gdzie można znaleźć idealnego mężczyznę? Takiego, który chodzi spać o 21.00, wstaje o 6.00, sam ścieli swoje łóżko? W więzieniu.” Kiedyś to słyszałem, a niedawno znalazłem to znowu w internecie. I czuję się przez taką narrację trochę dyskryminowany jako mężczyzna. I dlatego zacząłem się zastanawiać, czy nie może to dotyczyć także idealnej kobiety… . Aż w końcu sam doświadczyłem, jak to może być za sprawą … mojej żony. Z Agnieszką jesteśmy małżeństwem od trochę ponad trzech lat. Ja mam lat 37, jestem bibliotekarzem i nauczycielem akademickim, Agnieszka ma 30 lat i jest dziennikarką. Nie żebym chciał uchodzić za takiego całkiem „grzecznego chłopczyka”, ale to jednak moja małżonka ma większe skłonności do lekkomyślności i ... do alkoholu. Nie, żeby była alkoholiczką albo pijaczką, ale jednak, jak to się mówi, „lubi sobie wypić”. O tej jej lekkomyślności mogą opowiedzieć coś ci, którzy poznali jej styl jazdy samochodem. Ja natomiast doświadczyłem tego jej podejścia do życia, kiedy gdzieś razem szliśmy, ja stawałem na czerwonym świetle, a ona, jak gdyby nigdy nic, właziła na jezdnię. Dzieci, póki co, jeszcze nie mamy. I dlatego miałem nadzieję, że uda mi się Agnieszkę przed pojawieniem się naszego pierwszego dziecka trochę wychować w kierunku nieco bardziej odpowiedzialnego zachowania. Aż zdarzyło się coś, co mnie w znacznej mierze wyręczyło w tych wysiłkach wychowawczych. Któregoś wiosennego wieczoru Agnieszka była na imprezie urodzinowej swojej redakcyjnej koleżanki. Wszystkie dziewczyny miały wypite i dlatego oczywiście pod koniec imprezy zostały wezwane taksówki. Kiedy jedna z taksówek mocno się spóźniała, moja Agnieszka, będąc w stanie zdecydowanie nietrzeźwym, uparła się, żeby koleżankę, dla której była przeznaczona ta spóźniająca się taksówka, podwieźć do domu samochodem gospodyni przyjęcia. Ponieważ moja żona w stanie upojenia alkoholowego stawała się bardzo stanowcza, natomiast dziewczyna, u której była impreza, pod wpływem alkoholu popadała w stan daleko idącego zobojętnienia, mojej żonie udało się wyciągnąć od niej kluczyki od samochodu i tak zaczęła się feralna jazda. W stanie nietrzeźwym Agnieszka nie była w stanie jechać prosto i tak zjechała na lewy pas i uderzyła w bok samochodu stojącego przy lewym pasie jezdni, w którym nikogo nie było. Była to bardzo mała ulica, na której nie było prawie żadnego ruchu, znalazł się tam natomiast przypadkowo patrol drogówki, który bez najmniejszego problemu podjął czynności, ponieważ Agnieszka po tej kolizji nawet nie próbowała dalej jechać. No i okazało się, że miała 0,6 promila we krwi i dlatego sprawa trafiła do sądu, który był nieubłagany. Pomimo starań obrońcy Agnieszki, żeby sąd orzekł karę w zawieszeniu, moja żona została skazana na sześć miesięcy bezwzględnego pozbawienia wolności za jazdę w stanie nietrzeźwym. Sędzia, mężczyzna na oko w wieku przedemerytalnym, argumentował, że lepiej za pierwszym razem stosunkowo surowo ukarać i w ten sposób dać wyraźny sygnał zarówno oskarżonej, jak i całemu społeczeństwu, jak bardzo niebezpieczne jest takie zachowanie i w ten sposób powstrzymać rozwój szkodliwych skłonności u podsądnej. Pan sędzia był poinformowany o mandatach, jakie Agnieszka dostała nie tak dawno temu za przekroczenie prędkości i przechodzenie na czerwonym świetle. Przekonywał w uzasadnieniu, że Agnieszka wymaga bardziej intensywnego wysiłku wychowawczego, niż byłoby to możliwe w warunkach wolnościowych. Najwyraźniej argumentacja sędziego przekonała Agnieszkę, bo zrezygnowała z odwoływania się od wyroku. Wyrok się uprawomocnił i po jakimś czasie Agnieszka dostała wezwanie do zakładu karnego. Tego dnia, kiedy Agnieszka udawała się do więzienia, żeby odbyć karę, ja nie miałem czasu jej odprowadzać. Pożegnaliśmy się rano, jak zwykle, szybkim całusem. Potem, przez następne dwa tygodnie, kontaktowaliśmy się ze sobą przede wszystkim telefonicznie. Ale te rozmowy telefoniczne były raczej zdawkowe. Aż wreszcie po dwóch tygodniach doszedłem do wniosku, że w zasadzie nic o tym nie wiem, jak Agnieszka w tym więzieniu żyje i zacząłem myśleć o jej odwiedzeniu. Nie, żebym się o Agnieszkę bał… To nie było w stylu naszego małżeństwa, żeby się bać o siebie nawzajem. Po prostu byłem ciekaw, a nawet bardzo ciekaw, jak tam leci u żony. O więziennictwie, także tym dla kobiet, miałem bardzo blade pojęcie. Jakieś tam migawki w telewizji, jakieś newsy ze zdjęciami w internecie, kiedyś może jakiś reportaż, ale poza tym nic… A więc tym bardziej byłem ciekaw, jak tam teraz wygląda. Tym bardziej byłem ciekaw, jak to jest w takim więzieniu dla kobiet, że Polska się bardzo mocno zmieniała. Po kolejnych przejściach politycznych w zasadzie całkowicie załamał się system pookrągłostołowy. Budowanie wpływów sił globalistycznych, jakie nam towarzyszyło od początku transformacji ustrojowej na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XX wieku, a może i wcześniej, zostało przerwane, a jego efekty w znacznej mierze zniweczone, chociaż nie wszyscy to otwarcie przyznawali. W debacie publicznej główne siły polityczne zaczęły otwarcie negować ideę doganiania przez Polskę dobrobytu, czy to krajów zachodniej Europy, czy Ameryki Północnej, czy też jakichkolwiek innych tzw. krajów wysokorozwiniętych. Zaczęto nawet w dyskusji głównego nurtu negować ideę wzrostu gospodarczego! Coraz częściej zaczęto natomiast głośno domagać się własnej polskiej drogi w sprawach nie tylko polityki gospodarczej, ale wręcz rozwoju cywilizacyjnego. To wszystko byłoby podawane w otoczce ideowo-politycznej będącej mieszanką zarówno pierwiastków chrześcijańsko-demokratycznych i konserwatywnych, jak i radykalnie lewicowych, przy czym w tym wypadku kojarzenie radykalnej lewicy z ruchem LGBT jest błędem. Zarówno Unia Europejska, jak i Stany Zjednoczone straciły w naszej polityce zagranicznej w znacznej mierze na znaczeniu, czemu, wbrew temu, czego można by się spodziewać, nie towarzyszył wzrost znaczenia dla Polski takich mocarstw, jak Chiny i Rosja. Raczej Polska wzmacniała swoje relacje z chrześcijańskimi krajami tzw. Globalnego Południa, a na gruncie europejskim oczywiście z krajami Międzymorza. Wszystkie znaczące siły polityczne uznały za strategiczny cel daleko idącą autarkię gospodarczą Polski. Dla polityki gospodarczej oznaczało to wzmożony interwencjonizm państwowy, który w znacznej mierze wyparł międzynarodowe koncerny z polskiego rynku, w których miejsce weszły przedsiębiorstwa państwowe, oraz wzmocnienie pozycji małej i średniej przedsiębiorczości, między innymi przez zagwarantowanie w konstytucji, że daniny takie, jak składki zusowskie muszą być proporcjonalne do dochodu danego przedsiębiorstwa. Poza tym zniesiono wszystkie restrykcje odnośnie uprawy konopi, czy to naszych rodzimych, czy też indyjskich. W ogóle co rusz wychodziły na jaw różne globalistyczne układy, którymi Polska była dotychczas zniewolona i teraz nasz kraj je wypowiadał. Mógłbym jeszcze długo opowiadać o tym, jak Polska z dnia na dzień robiła się coraz bardziej autarkiczna, demokratyczna, chrześcijańska, prospołeczna i wolnościowa zarazem, jak porzucała zglobalizowany i oligarchiczny kapitalizm, ale nie o tym chcę tu opowiadać. Musiałem jednak zrobić ten wtręt, bo żadne małżeństwo i żadna miłość nie istnieje w próżni społeczno-politycznej. O więziennictwie w tej naszej nowej, polskiej, coraz bardziej odległej od mieszczańskiego społeczeństwa konsumpcyjnego rzeczywistości też była mowa. Miało ono mieć funkcję coraz bardziej moralizującą. Padały wręcz takie określenia, że zakład karny powinien być, jak klasztor. Co z tego jednak dokładnie miało wynikać, nie miałem za bardzo pojęcia. W końcu człowiek nie może zajmować się wszystkim… A więc, wracając do sprawy odwiedzin u Agnieszki, zadzwoniłem do zakładu karnego i spytałem się, kiedy mogę odwiedzić żonę, a następnie wziąłem na ten dzień wolne w pracy. Żeby dotrzeć więzienia, gdzie Agnieszka odbywała karę, trzeba było jechać około godziny PKSem do miejscowości położonej nieopodal naszego miasta. Zaplanowałem podróż odpowiednio wczesnym autobusem, żeby mieć zapas czasu i wyszedłem z domu odpowiednio wcześnie, żeby kupić bilet na autobus w kasie. Jeżeli jakaś zmiana w kraju rzucała się szczególnie w oczy, to stosunkowo duża liczba żołnierzy na ulicach. Zarówno pojedynczych żołnierzy, jak i żołnierzy w zwartych formacjach i to w dosyć różnym wieku. Szeregowi w wieku 50+ nie byli niczym nadzwyczajnym. W ramach prosuwerennościowych reform w miejsce obowiązku obrony ojczyzny przywrócony został powszechny obowiązek obrony. Jakkolwiek nie została odwieszona zasadnicza służba wojskowa, to jednak stworzono taki system ćwiczeń wojskowych, że w zasadzie żaden w miarę zdrowy i sprawny face między 19 a 55 rokiem życia nie mógł się od tego wywinąć. No i żebym nie zapomniał: dotychczasowa kategoria D została z automatu zamieniona na kategorię A. Kto może w czasie wojny iść do wojska, ten może i w czasie pokoju – taka była oficjalnie głoszona logika. Ja też dostałem wezwanie na ćwiczenia i miałem się stawić do jednostki za dwa tygodnie. Przezornie zacząłem znowu biegać, robić pompki, wspinać się itd. Chodziły słuchy, że starszym rocznikom rezerwy mogą nawet dawać większy wycisk, niż młodemu wojsku, żeby takiemu n.p. czterdziestoośmiolatkowi na „dzień dobry” wybić z głowy jakiekolwiek myśli, że jest już stary, że to „już nie te lata”, itd. Trochę nawet rozumiałem takie myślenie. Oby tylko nie przegięli w tym kierunku… Podczas całej tej podróży do Agnieszki musiałem się zająć myśleniem o właśnie takich i nieco innych sprawach, oglądaniem otoczenia, żeby się jakoś wyluzować, no bo jednak napięcie we mnie było. Pierwszy raz udawałem się do takiego miejsca, jak więzienie, które kojarzy się mimo wszystko raczej negatywnie, a w takim miejscu była właśnie moja żona… Po opuszczeniu autobusu i dotarciu do zakładu karnego, zostałem, po okazaniu dowodu osobistego, tam wpuszczony i zaprowadzony do pokoju, gdzie usiadłem na jednym z krzeseł i czekałem na Agnieszkę. Na ścianie wisiał jakiś regulamin, a nad nim nasz herb państwowy, orzeł biały w formie znanej z czasów PRL i Trzeciej Rzeczypospolitej, tyle, że z koroną zamkniętą z krzyżem na górze – efekt ostatnich prosuwerennościowych zmian. Nad wejściem wisiał krzyż. Po kilku minutach usłyszałem na korytarzu kroki – jedne bardziej ciche, inne bardziej klekoczące. Po chwili funkcjonariuszka wprowadziła Agnieszkę. „Macie Państwo godzinę czasu na widzenie”, powiedziała łagodnym głosem strażniczka. Ja na widok Agnieszki poderwałem się z krzesła, wymieniliśmy parę szybkich całusów, a następnie siedliśmy na krzesłach. „Jak tam, Marek, dajesz sobie radę beze mnie”, rozpoczęła Agnieszka rozmowę z radosnym uśmiechem na twarzy. „Jak zawsze wtedy, kiedy ciebie nie ma w domu” odpowiedziałem z lekką nutą obojętności, żeby z góry uciąć wszelkie sugerowanie mi jakiejś męskiej niezaradności. „Lepiej to ty powiedz, co tam u ciebie nowego. Widzę , że masz nową kreację...” powiedziałem do Agnieszki z lekkim ironicznym uśmiechem o delikatnym odcieniu złośliwości. „A co, podoba ci się” odparła Agnieszka rezolutnie, nie dając się poirytować. Ja się dalej przyglądałem tej jej „nowej kreacji”, która, sądząc po literach „ZK”, czyli „zakład karny” na piersi, była ubraniem więziennym mojej żony. Agnieszka ubrana była w zieloną drelichową kurtkę, w drelichową spódnicę tego samego koloru, a na nogach miała białe drewniaki. Mniej więcej takie, jakie dziewczyny nosiły latach 90. XX wieku, z tyłu otwarte z przodu zamknięte, tyle, że bez paska w poprzek stopy, natomiast biały wierzch każdego drewniaka po tej stronie, gdzie się wkłada stopę, miał niebieski margines. Ponadto na białym wierzchu każdego drewniaka widniały czarne litery ZK. Na głowie Agnieszka miała natomiast zawiązaną białą chustkę, spod której wystawał kawałek warkocza. „ Czy mi się podoba...” powiedziałem lekko zalotnie. „Jakoś tak staromodnie...” „No bo mamy konserwatywną rewolucję, to i ubrania więzienne są bardziej staromodne” odparła Agnieszka z lekką nutą ironii. „ Jakoś tak skromnie, wręcz siermiężnie wyglądasz...” powiedziałem. „No bo więźniarki powinny wyglądać skromnie. To właśnie przez brak skromności dziewczyny schodzą często na złą drogę. Ja jestem tego akurat przykładem” odrzekła moja żona teraz lekko zamyślona. „A możesz też chodzić we własnych ciuchach” drążyłem dalej temat. „No właśnie nie. I dlatego przypomnij mojej mamie, żeby mi tu żadnych ubrań i żadnej bielizny nie przysyłała, bo i tak tego nie mogę tu nosić. Jeszcze nie tak dawno temu te zasady nie były aż takie surowe. Ale teraz... Sam pewnie słyszałeś… Więzienie ma być jak klasztor...” Nasza rozmowa, która rozpoczęła się w radosnej atmosferze spowodowanej spotkaniem po dłuższym czasie, teraz stała się bardziej poważna. Mimo to, delikatny uśmiech nie schodził z twarzy Agnieszki. Ja byłem coraz bardziej ciekawy i dlatego drążyłem sprawę ubioru Agnieszki coraz bardziej. „A chustka na głowie to obowiązkowa?” „Tak, obowiązkowa. Musimy ją nosić właściwie wszędzie. Szczególnie na widzeniach. Co najwyżej w celach nam to odpuszczają.” Mówiąc to schowała wystający kawałek warkocza pod chustkę. „Dziewczyny lubią prezentować swoje fryzury. Dlatego za karę zabrania się im tego” powiedziała Agnieszka i zaśmiała się. Więzienny strój Agnieszki nie przestawał mnie intrygować. „A te twoje drewniaki...” zacząłem drążyć, „dawno już takich butów nie widziałem”. „No i właśnie o to chodzi, żebyśmy tu wyglądały niemodnie” usłyszałem z ust Agnieszki. „Mamy wyglądać skromnie i siermiężnie, żeby nas w ten sposób odciągać od współczesnego konsumpcjonizmu.” „A te drewniaki to twoje jedyne buty” dopytywałem dalej. „No nie całkiem. Te tutaj to nosimy wewnątrz budynku, a jak wychodzimy na zewnątrz to zakładamy takie same, tylko z czerwonymi literami ZK. I to są wszystkie buty, które nam wolno nosić.” Po chwili dodała: „Trochę ciężko tak chodzić cały dzień w tym twardym obuwiu, ale co tam… Dajemy radę...Wychowawczyni nam zawsze powtarza: Jak dawniej dziewczyny z biedoty w czymś takim chodziły, to wy też możecie”. „A tak w ogóle, to mamy tu żyć ascetycznie, jak zakonnice” dodała po chwili z fikuśnym uśmiechem. „Niedawno zresztą kodeks karny wykonawczy został uzupełniony o taki zapis. Dokładnie go teraz nie zacytuję, ale tak mniej więcej to brzmi...” wyjaśniła po chwili. To ostatnie stwierdzenie Agnieszki zrobiło nam mnie największe wrażenie. A więc ta medialna retoryka, że więzienie ma być jak klasztor, to jednak nie był pic na wodę. Mamy XXI wiek, a jednak władza wprowadza zakładach karnych jakieś porządki kojarzące się z jakąś dawno minioną epoką. Przez chwilę rozmarzyłem się… Zapatrzyłem się w Agnieszkę. Zacząłem w niej widzieć taką zakonnicę „na czas określony”, taką niesforną dziewuchę zamkniętą za karę w „klasztorze”. Popołudniowe słońce i zazielenione gałązki drzew zaglądające przez zakratowane okno tworzyły jakąś taką romantyczną atmosferę… Nie wiem, jak długo się tak wpatrywałem w Agnieszkę. W każdym razie po jakimś czasie usłyszałem jej pogodny i jednocześnie rezolutny głos: „Marek, obudź się. Nie mamy aż tak dużo czasu. Może porozmawiamy jeszcze o czymś innym. Nie tylko o więzieniu. Co tam na przykład u mojej mamy?” „U twojej mamy? Ach nic takiego...Oczywiście się bardzo przejmuje tym, że ty tutaj jesteś. Powiedziałem jej, że jadę do ciebie, więc kazała, żebym zaraz potem zadzwonił do niej.” „Przyzwyczai się” odpowiedziała Agnieszka wyluzowanym głosem. „A tak w ogóle to życie toczy się, jak zawsze. To lepiej ty opowiedz jeszcze coś o tym, jak tutaj, za kratami, życie wygląda. Nie boisz się żadnej ze współwięźniarek?” „No co ty” usłyszałem w odpowiedzi. „Wszystkie dziewczyny tutaj są w porządku. Zresztą to wygląda tak, że na początku więźniarka jest w pojedynczej celi, a potem, w czasie, kiedy cele są otwarte i możemy się swobodnie poruszać po oddziale, poznaje inne więźniarki i dziewczyny dobierają się, jaka z którą by chciała siedzieć w celi.” „Ale opowiedz mi trochę, co tam w szerokim świecie” dodała po chwili. „Bo my tutaj mamy tylko godzinę czasu dziennie, żeby skorzystać, czy to z internetu, czy z telewizji, czy z radia. A tak poza tym, to same gazety. Widzisz, to jeszcze jeden element tej ascezy.” No i zacząłem Agnieszce przekazywać różne informacje społeczno-polityczne, aż w końcu usłyszeliśmy miły, łagodny głos funkcjonariuszki: „Proszę państwa, musimy kończyć.” Wstaliśmy więc oboje z krzeseł, Agnieszka z radosnym spojrzeniem wyściskała mnie, ja ją zresztą też. Następnie żwawym krokiem ruszyła razem z funkcjonariuszką do wyjścia. Przed wyjściem spadł jej ze stopy więzienny drewniak. Agnieszka żwawym ruchem wsadziła stopę z powrotem do drewniaka, obróciła się szybko w moim kierunku i z rozpromienioną twarzą posłała mi całusa. Następnie funkcjonariuszka z Agnieszką zniknęły mi z oczu. Na korytarzu słyszałem jeszcze łagodne odgłosy kroków strażniczki oraz trzaskanie więziennych chodaków mojej żony. Rozmarzony opuściłem pokój widzeń, a następnie teren zakładu karnego. I byłem taki rozmarzony najpierw w drodze z więzienia do autobusu, potem podczas jazdy autobusem, a potem w drodze z autobusu do domu. Wokół siebie widziałem ludzi mniej lub bardziej modnie ubranych, a tam za murami więziennymi moja żona praktykowała jakiś ideał ascezy chyba na miarę jakiejś innej epoki...Może ta epoka miała dopiero nadejść? Zafascynowało mnie, że moja żona, dotąd imprezowa dziewczyna, najwyraźniej odnalazła się w tym, jakże innym od jej dotychczasowego życia, świecie. Jako dziennikarka pragnęła doświadczać tego, co nowe, niezwykłe. Ale może był jeszcze jakiś inny powód. Na przykład jej pochodzenie szlacheckie. Myślę, że w Polsce, gdzie odsetek szlachty był stosunkowo duży, wiele osób może wywodzić się ze szlachty i o tym nie wiedzieć, ale akurat w rodzinie Agnieszki pamięć o tym była żywa. Tak sobie myślałem, że przecież szlachta to stan wojskowy, którego etos nastawiony jest na poszukiwanie przygód, a nie na drobnomieszczańską stabilizację. Agnieszka dotąd szukała przygód w imprezowym życiu, a teraz tę więzienną rzeczywistość także zaczęła traktować jako przygodę. I chyba ten jej sarmacki indywidualizm nie pozwalał jej traktować pobytu w zakładzie karnym tak, jak to nakazywały w znacznej mierze akceptowane normy społeczne: czyli jako czegoś wstydliwego, jako swego rodzaju dziury w życiorysie. Takie luźne i nie aspirujące do ścisłości myśli towarzyszyły mi podczas drogi od Agnieszki do domu. Po opuszczeniu autobusu spojrzałem na mój telefon komórkowy i zauważyłem, że teściowa próbowała się do mnie dodzwonić. Żeby nie zaczynać pod koniec dnia jakiejś długiej rozmowy, wysłałem teściowej tylko SMSa: „U Agnieszki wszystko w miarę w porządku. Porozmawiamy jutro. Marek.” Chociaż bałem się, że po takim dniu pełnym przeżyć trudno mi będzie zasnąć, to jednak dobra lektura szybko sprowadziła na mnie sen. A kiedy spałem były sny. Na przykład, jak Agnieszka zdejmuje kolorową sukienkę i szpilki i zakłada zieloną więzienną spódnicę i drewniaki...2 punkty
-
* * * gdy słońce odchodzi bez pożegnania sumienie ostrymi pazurami drapie po grzbiecie inni milczą ty czujesz tylko powiew chłodnego wiatru co dusi tak bardzo że nienawiść staje ci się bratem w twych oczach martwa cisza co śmierci wypatruje nikt na ciebie nie czeka i nikt po tobie nie zapłacze zostaje tylko to jedno pożądanie2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
Ptasich głów nad więcej niż źdźbeł trawy. Tysiąc par oczu pikuje wciąż barwą szarą. Ich klangor uderza, obija pinakli dywany. Wyspy treść- nie moja, ich obłoków falą. Jestem intruzem, tu każdy im obcy. Kilka gęsi ląduje, by wzbić do lotu chmarą łąkami śpiewa, tatarakiem świerszczy, drzy- tam po stronie niemożliwej. Niebo pachnie bergenią niecierpliwą, pliszkom śni się wczesny pączek różany. Kocham mówią- zawsze, jutro i wczoraj. Hejnałem zakrzyknie skowronek nad ranem. O piątej, ale tak bardziej z wieczora O rany- niemożliwe! Ja znowu zaspałem.2 punkty
-
@Migrena dziękuję. Moja Mama miała tylko 48 lat- minęło tyle lat. Czasem sobie myślę, co zrobiłaby, powiedziała, czy . Dziękuję2 punkty
-
Dawno temu, gdy oddalone pola łąk lśniły swym blaskiem niebo dawało znaki, wylewając błękit z siebie, a leśne drogi, chrustem były wyłożone, schowany za drzewem widniał jeden cień więcej Gonitwa! Na gonitwę czas! Ujmę rękę przyjaźni i chwycę nas ponad miar Tam wysoko, gdzie wiatr łaskocze twarz Oj, ile tego było; opowieści o uwielbionych monumentach; Rozpostarły skrzydła swoje, rykiem obudziły okolice podpaliły obłok za obłokiem Tyle tego było; wieści o stworzeniach; rysunków obrazów wierszy wszelkich podań babć i bajań Kiedy byłem małym dzieckiem, mama opowiadała mi o Nich; Wspólnie czytaliśmy i patrzyliśmy w górę, ona tuląc mnie do swej nogi, liczyliśmy wspólnie sobie, że ukażą się nam Bo komu, jak nie nam? Dziś, gdy piszę słowa niniejsze, mara pozostała coraz bardziej wyblaknięte wspomnienie Ile pozostanie z pieśni, czy w marzeniach czy też w tańcu, o dziecięcych pragnieniach? Co z zapiskami i powodem, dlaczego ekscytował nas las? Nie wymaga wiele słowo z dnia minionego O wyrośniętych ptakach z przestworzy Kiedy byłem małym dzieckiem, w górach, nad jeziorem, na polanach i co najważniejsze, nad nami, przestworza przecinały smoki2 punkty
-
2 punkty
-
@Jacek_Suchowicz Jacek w neologizmy wystrojony, a najładniejszy to stralaliło :) Aż mi się przypomniał wiersz Tuwima 'O panu Tralalinskim' (fragment) W Śpiewowicach, pięknym mieście, Na ulicy Wesolińskiej Mieszka sobie słynny śpiewak, Pan Tralisław Tralaliński. Jego żona - Tralalona, Jego córka - Tralalurka, Jego synek - Tralalinek, Jego piesek - Tralalesek. No a kotek? Jest i kotek, Kotek zwie się Tralalotek. Oprócz tego jest papużka, Bardzo śmieszna Tralaluszka.2 punkty
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne