Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 06.11.2024 uwzględniając wszystkie działy
-
Trudno ukryć kilogramów nam przybyło siwe włosy a na twarzach tańczą zmarszczki ale w oczach dalej świeci stara przyjaźń to argument że naprawdę było warto było warto spotkać znowu się po latach powspominać to co razem się przeżyło opowiedzieć jakie los Nam rozdał karty i jak życie naszej klasy się toczyło z naszą Jolę wiecznie młodą uśmiechniętą która zawsze przed dyrekcją nas broniła miło było zrobić pamiątkowe zdjęcie poza matmą czegoś więcej nauczyła wiatr młodości porozganiał nas po świecie trzeba było jakoś przyszłość poukładać lecz po latach chyba doskonale wiecie najważniejsze właśnie takie są spotkania8 punktów
-
Marzyła cały dzień, Żeby się położyć, Teraz cały ten czas, Wieko nad nią ciąży. Pięć cyprysów uformowanych na kształt pięciu wdów wbijały wzrok w ziemię. W dole już leżała jej trumna, zwykła i skromna, zupełnie jak jej dusza. Pudło z ciałem leżało tak nisko, że wydawało się, że mgła tworzy tam całun. Nie padało. Tak jak chciała. Do wzroku tego, gdzie litości dała, I do tego, że na jej skroni znamię, Że życia nie miała, Tęskno mi, Panie. Za dłońmi co delikatne skarcenie, Podarowała mi za wczasu tanie Rady, co serca drgnienie, Tęskno mi, Panie. Każdy co kilka słów uronił łzę, ja natomiast co kilka łez wydusiłem słowo. Nie było ono dobre, ani też złe. Było odpowiednie. Tak jak chciała. Żałuję tych dni Co mogłem, a jednak zrezygnowałem, W koszmarach jako nadzieja się śnisz, Do domu nie zawsze wracałem. Wychowałaś jak uczyć, Jak należycie traktować damę, A ja dumnie nie zawstydzę się, Że miałem mamę.6 punktów
-
nie śpię myślę jakby tu odpocząć schować się we mgle daleko od niepokojów szargających światem jakby tu uwierzyć w pęczek cudów i gdzie tego zdrowia szukać nie śpię noce mijają ja leżę moszczę ciało wygodnie chwilę układam płasko i wałkuję to szczęście cicho ciepło razem żadnych ostrych słów szklanych ludzkich żyć nie śpię wertuję coś w pamięci jakbym od zawsze wiedziała że krucha to już bywała sąsiedzka sielanka i dobro ma różne twarze zależy czy jest syte czy burczy mu w brzuchu nie śpię czekam dobrych wieści że lęki poszły i zginęły że przylecieli kosmici zatrzymali ten obłęd zło zadusiło się samo ciężarem win przytłoczone a pozostała łagodność nie śpię6 punktów
-
próbować próbować i jeszcze raz próbować a później dojść do wniosku że nic tak dobrze nie zrobi szczęściu jak dać mu święty spokój6 punktów
-
przykuci do własnej niemocy z widokiem na złe prognozy marzą o codziennych prostych chwilach które nagle zyskały urok fajerwerków6 punktów
-
Żyję bez pośpiechu I bez grzechu Zatapiam się W świecie idealnym Patrząc na niego Przez różowe okulary Czy naprawdę istnieje?4 punkty
-
Szufla, stary (stara). Pewnego razu do pewnego kraiku, a raczej krainy, zwanej od dawna Szuflandią, przyszli oni. Choć możliwe, że od zawsze tutaj byli tylko jakoś inaczej się wychowali, nie wiem jakieś odmienne cytaty wyciągnęli z życiowych i szkolnych lekcji. Kiedy indziej uważali i kiedy indziej nie słuchali i tym samym urośli w inny konstrukt człowieczy. I ci oni, tak oni, nakiełbasili szufladki. Zresztą do kwadratu. Nie dziw się więc, że nie pasujesz. Nie wzdrygaj się przed byciem innym (inną), zwłaszcza od nich, bo w inności nie jesteś sam (sama). Po co ci o całe metry za głęboka troska? Kabanoska? Zresztą mnie najbardziej bawi, no naprawdę uśmiecha w tym przedziwnym maglu, że oni każą tobie po sobie sprzątać i serio całkiem sporo się w tym zakresie napracować :)) A ta praca, notabene ważna, zdaje się iść w jakąś niemalże nieskończoność. Warszawa – Stegny, 05.11.2024r. Inspiracja – Poeta FaLcorN (poezja.org).3 punkty
-
ciągle zamiata nie ma przerwy goni - nigdy nie pyta jest potęgą zbudował świat księżyce słońca urodził nas z nim nie wygramy on był jest będzie matematyką każdego życia tylko on maluje obrazy danych chwil nie oszukuje ciągle tyka tyka3 punkty
-
Młody poeta z Niewierszyna gdy tyko składać wiersz zaczyna, to traci natchnienie, wiec skarży się wenie: Ciągle rozprasza mnie dziewczyna!2 punkty
-
W miejscu strzelistej wieży i kolumn wysmukłych Stos połamanych cegieł tworzy wieloznaczność, Sterczą kolczaste drzazgi zwalonej kopuły, W niebyt odeszło piękno, proporcja i gładkość. Na potłuczonych okien błyszczące okruchy Skrwawione słońce zerka wejrzeniem zdziwionym, A po gruzach się snują – jak zbłąkane duchy Światłocienie wypełzłe, blade, umęczone. Ponad pustką zbolałą, o barwie granitu, Brzmi pogłos sześciu dzwonów głuchy i mosiężny. W szarosinej oprawie zranionego świtu Wciąż trwa szorstki, chropawy, złowrogi, potężny, Choć dzwonów tych urwanych poranione ciała Pokrył już alabaster błyszczący i biały…2 punkty
-
dziś piękna szukamy w nieoznaczoności to co widzimy staje się przeżytkiem metafory błądzące po nieistniejącym świecie próbujemy ubierać w znaną rzeczywistość mimo że nie potrafimy płynąć ich nurtem wychwalamy jako znawcy czy po to są tworzone malarstwo żyje podobnie w butelce Coca Coli Warhola widzimy wymyślone przez krytyków wizje fikcja imituje mądrość świat utopii w codzienności ma się dobrze 11.2924 andrew Podobnie w życiu, chwalimy to co nam dyktują …2 punkty
-
czy wszystko od ciebie zależy śmiem wątpić w takowe stwierdzenie czasami się uda coś zmienić Ktoś tobie zaufał zawierzył :))2 punkty
-
Mniej zależy od nas, nim nam się wydaje, ale nigdy nie wiesz, kiedy i jednak, to właśnie od ciebie zależy wszystko. Jak na drodze, moment. 🌼2 punkty
-
1 punkt
-
-Mistrzu, mówią, że mądry Polak jest po szkodzie. -Ten, kto wyciąga wnioski, jest szacunku godzien, bo dobrze, gdy porażki za naukę służą, a takich, którzy nie chcą się uczyć, jest dużo.1 punkt
-
Jestem tylko i aż Obrazem nienazwanym W swej nieporadności Wiatrem dla drzew W ciała sile i słabości Śpiewem słowika We wzruszeniu do łez Namiętności kochanką W zatrzymaniu po bezdech Szronem na szybie W smutku pustce Dotykiem czułym W uśmiechu znienacka Mruczeniem kota W Twej bliskości Jestem i to wystarcza1 punkt
-
Okrągły, regularny, prosty; kto nie przecina się w nieskończoności. Wszyscy wychwalali swą prostotę. Jednakże przestrzeń – geometria jest zakrzywiona ! Z krzywizny może powstać prostota ?1 punkt
-
W LISTOPADZIE sumienie mocniejsze od ciszy przenika skostniałe mury myślenia i kojarzenia zwyczajnych prostych ludzi za życia to tylko osoby po śmierci Wszyscy Święci to niebo pełne aniołów to raj ten utracony w zadumie myśli uśpione taka to kolej rzeczy mocno są z sobą powiązane narodziny i umieranie Lisopad 2024 ***************************************************************1 punkt
-
w szczelinach dnia miasto mruga zaglądam w oczy dopatruję się tłumów niezapowiedzianych ulic pominiętych szyldów i billboardów ze ślepymi myślami przedzieram się między sobą mój wzrok kuleje1 punkt
-
las i jego dostojeństwo skusiło mnie by napisać o nim miły wiersz żeby wystąpiły w nim buki dęby jodły sosny brzozy by obecny był wrzos i mech a to wszystko upiekszała łąka motyl kos świerszcz zając sarna ryś i łoś by przemówił nocą wilk a potem zrobiła to sowa te głosy echo ukradło a nad ranem ozdobiony promieniami i słońca dopowiedział coś strumyk któremu przytaknęła mgła która calutki las otuliła swą delikatnością1 punkt
-
@Natuskaa przepraszam za "prostactwo" ale to jest fizjologia - bezwzględnie wpływa na sen gdy "ciężki żołądek" - sen niemożliwy - już nie mówiąc o wpływie psychiki ruch robaczkowy jelit a powyżej przyczyny bezsenności rozdrapane do imentu Pozdrawiam1 punkt
-
Widywałem od jakiego czasu pewną kobietę, pracującą na kasie w znanym hipermarkecie w Polsce. Była bardzo ładna (piękne znam tylko 3) i odnosiłem wrażenie, że dobrze patrzy jej z oczu. I o ile piękno z pewnością jest zjawiskiem pozytywnym tak samo w sobie stanowi co najwyżej przedsionek ku sprawiedliwemu życiu. O ile kiedyś byłem kochliwy i potrafiłem się zadurzyć po uszy w byle kim ciskając swoje głupie nadzieje w odmęty desperackiego, spolegliwego potakiwania każdemu życzeniu byle duchowemu kopciuszkowi, tak teraz, z pewnym wsparciem z Góry miałem już mocno zakorzenione przekonanie, że to jednak nauczy mnie czegoś więcej niż oglądania blizn na swoim fatalnie pokiereszowanym już sercu. Dzień 1. - Dzień dobry - powiedziałem, gdy w tle słychać było pikające dźwięki skanera kodów kreskowych, a ona zwinnie swoimi drobnymi dłoniami przesuwała mniejsze lub większe przedmioty po szybie z laserem szukającym szczęścia w czerwieni oślepiającej naiwnych konsumentów. Zauważyłem wtedy, że ma na palcu plaster, a mając tego dnia dobry humor, powiedziałem sobie, ze może coś zagaję. - A co się stało z palcem? - dodałem nieco szarmanckim, aczkolwiek pełnym szacunku tonem. - A, zacięłam się kartonem. - odpowiedziała z uśmiechem. - Tutaj, w pracy? - zapytałem poniekąd z ciekawości, poniekąd by pociągnąć temat. - Tak. Jaka forma płatności? - Zapłacę kartą - odparłem, wyciągając z kieszeni telefon i przystawiając go do czytnika NFC. I pomyślałem sobie, że spróbuję czegoś jeszcze. - Myślałem, że to w pośpiechu, gdy kroiła pani rano pomidory mężowi na śniadanie - niewinnie rzuciłem. Myśląc, że usłyszę odpowiedź typu "nie mam męża" - bo przecież w końcu, jako informatyk poszukuję metod pozyskiwania informacji celem podejmowania decyzji, (zboczenie zawodowe) - usłyszałem jedynie cisze przy widoku nieco przypominającym zawstydzenie. Wyszedłem. Dzień 2. Jako, że nie jestem osobą, która miałaby coś do stracenia, nie jestem też specjalnie brzydki, a już na pewno nie zaniedbany, postanowiłem, że spróbuję się z nią umówić. Proszę nie mylić tego z "przełamać" się, ponieważ jako osoba, która jest świadoma swojej całkowitej anonimowości w ludzkim tłumie, bariery interpersonalne dla mnie realnie kończą się tam, gdzie kończą się utarte, chociaż ekstremalnie śmieszne normy społeczne. Jednak bariery barierami, a inicjatywa inicjatywą, która - jak od dawna przeczuwałem nie ma sensu istnienia na poziomie emocjonalnym. Po powrocie z sąsiedniego miasta powiatowego w celach formalnych, wszedłem do owej kaźni dusz żądnych czekolady. W sumie, prawdę mówiąc planowałem to już od samego ranka, nie pamiętam już szczegółów całego procesu myślowego, zwyczajnie wciąż miałem na myśli, że "dobrze patrzy jej z oczu". Łapnąłem, co potrzebowałem czyli paczkę chusteczek i kilo marchewek, co by trochę witaminy A oczom dostarczyć i spokojnie ruszyłem w kierunku kasy. Trochę zdenerwowany ale raczej brakiem pewności, co do tego czy okoliczności pozwolą wymienić kilka słów, stając przy regale z "alkoholem bezalkoholowym", udając, że szukam idealnego 0%, trzeźwego umysłu wśród racjonalnie uformowanych przez garncarza puszek kojącego życie znerwicowanych, wypatrywałem sposobności. I nadeszła, chociaż zwlekałem o kilka sekund za długo; lecz któż jest doskonały? Podszedłem. - Witam znowu - rzuciłem, mając na uwadze fakt, że rano już tu byłem po sok i wodę w 25km podróż swoją piękną gwiazdą. Tu nastąpiło krótkie kasowanie. - Jak tam palec? - rozwinąłem. - A w porządku, już nie ma problemu - odparła z uśmiechem. - O której kończycie pierwszą zmianę? - zapytałem. Zapytałem z nieco udawanym zaciekawieniem, chociaż nie do końca udawanym. Jako "niemalże absolwent uczelni wyższej" na dumnie brzmiącym kierunku "Zarządzanie i marketing", fetyszysta na punkcie zagadnień organizacji pracy oraz osoba przenikliwa, szukająca metod do prowokacji pożądanych przez siebie zachowań w tej sytuacji próbowałem być zwyczajnie bezpośredni. - O 14:30 - odrzekła. - Co Pani robi dzisiaj po pracy? - Idę do domu. W tym momencie miałem przerwać, słysząc pewnego rodzaju szyderę w treści komunikatu. Jednak zapytałem czy może chciałaby się spotkać i porozmawiać by się poznać. Usłyszałem: - Nie mam takiej potrzeby. Pożegnałem się i poszedłem w kierunku domu, ciesząc się, że przynajmniej mój ogród ma potrzebę spotkania. Dzień, który nie nadszedł (666.). Po dłuższej nieobecności na nieboskłonach wymarłych dinozaurów spożywających swoje marzenia, zniechęcony faktem, że znów muszę zobaczyć anielskie oblicza na tle nisko chodzącego, nisko żyjącego robactwa oraz zniechęcony również faktem, że w sąsiadującym, innym markecie cytryny nie dają soku, jakby dostawca wieczności jechał przez Saharę melexem, postanowiłem zrobić te 39 kroków ku obiektowi swoich westchnień (cytrynie). Każdy krok trwał tyle co kawałek mojego życia czyli chyba rok. No ale cóż, od miłości ku nienawiści jeden krok. Wszedłem. Podobno w ciemnych okularach mi do twarzy, z resztą nie mam zaślepek przeciwsłonecznych w swoim kabriolecie, bo plastiki wyschły i skruszyły się jak wiara toksycznie wychowywanej nastolatki w miłość (niech was szlag, "rodzice"). Tak więc, chcąc pozostawać anonimowy na drodze, by nie dostrzegły mnie oczy starych dobrych kumpli, życzliwych przyjaciół i bezinteresownej rodziny postanowiłem zostać anonimowy również tam, gdzie anonimowy już jestem. Złapałem cytryny i zbliżyłem się do kasy niczym Józef do Marii po tym jak urodziła Jezusa (chociaż wcale nie wierzę, że nie ciupciali się, gdy ona jeszcze była brzemienna; ech te dziady, które skaleczyły prawdę o miłości). Market był pusty. - Dzień dobry. - Dzień dobry. - chwila ciszy; zważyła wieczność - Dawno Pana u nas nie było. - Nie było takiej potrzeby - odpowiedziałem zaciekawiony konsekwencjami swojej wypowiedzi. - Zemsta? - odparła prowokująco - Zemsta jest słodka - odrzekł mój uśmiech samych ust - Nieładnie. Ale w sumie czego się spodziewać? - Widzi Pani, spodziewać można się różnych rzeczy, na przykład sprawiedliwości, bo tutaj przykładowo pani już trochę poznała mnie, a ja pani nie miałem sposobności poznać. Chociaż być może wcale tego jednak nie chcę. - Rozumiem, nie chce mnie pan znać. - Pani to powiedziała ale być może ja już panią poznałem wystarczająco? - chwila zażenowania błysnęła w jej oczach. - No ale to czego pan ode mnie oczekuje? - Niczego, tego, że wypełni pani swój obowiązek wobec społeczeństwa. - To znaczy co? Nie rozumiem, co ma pan na myśli. - Tak to właśnie wygląda, że wydaje się pani, że pani wszystko wie, a nie potrafi usłyszanych słów umieścić w kontekście sytuacji. - Wciąż nie rozumiem. - Na co wskazuje właśnie cały kontekst. - podtekst tych słów zabiłby tu samego Boga ale w czarnej dziurze wszystko znika - Ale co pan ma na myśli mówiąc "kontekst"? - Gdzie jesteśmy i co robimy? Tu nastała krótka cisza, wydawało się, że zrozumiała. - Wie pan co, ja wcale nie jestem taka głupia, jak się panu wydaje. A pan jeździ starą Astrą bez połysku i fiatem CC. W tym momencie postanowiłem już całkowicie polecieć w blef by się rozbiła o swoje dysonanse odnośnie tego jaka jest ta zasrana rzeczywistość. - A pani rozumiem ma wysokie progi i chce sobie ulżyć dolarami. To rozumiem już jest pani potrzeba, którą pani realnie ma? - Każdy ma swoje potrzeby. - To prawda, każdy ma swoje potrzeby, każdy chce być bogaty, każdy chce mieć wygodne życie, każdy chce.. lepiej nie wspominać o tym, co wy ludzie chcecie. - Ale pan jest biedny. - A pani jest bogata i siedzi pani na kasie dla zabicia nudy. Mówiąc prawdę, to istnieje kilka rodzajów bogactwa ale pani ich w ogóle nie rozróżnia. - O co panu chodzi? - O nic mi nie chodzi ale wydaje mi się, że, mówiąc kolokwialnie "pani wyżej sra niż dupę ma". - nie chciałem być dosłowny czy wulgarny ale chuj, nie ma kolejki to sobie użyję. - Pan jest chamem. - Lepszy cham, niż ignorant, przynajmniej pani przy porodzie nie zostawi. - mrugnąłem do niej oczkiem. Zobaczyłem jak coś się w niej sypie, ale jakiś potężny wiatr od ziemi unosi ten cały gruz z powrotem w gorę. - Oj tam. Powinien pan przeczytać jakąś dobrą książkę, o kobietach. W tym momencie prawie się zaczerwieniłem i wyszedłem obracając się na obcasie swoich Vansów, które katuję jeżdżąc na deskorolce u świtu kryzysu wieku średniego (Tony Hawk jeszcze żyje i jeździ, no co?) - Pani to najlepiej, żeby już nic nie czytała, bo z wiedzą, i inteligencją, którą pani posiada jest pani ustawiona do końca życia. I na tym chciałem skończyć tę śmieszną "kłótnię" ponieważ trafiłem na jakiś zabetonowany umysł. - No dobrze, to jakie to rodzaje bogactwa pan ma na myśli? - zapytała, jakbym nie wiedział, że to zwykła prowokacja i pytanie retoryczne. - Ja to wytłumaczę pani od drugiej strony - biedy. Bo widzi pani, są trzy rodzaje biedy, tak jak są trzy rodzaje bogactwa. Nie wnikam w to, jakie jest pani bogactwo materialne. Nie wnikam w to, czy jest pani bogata umysłowo ale w sumie widzę, że duchowo jest pani nędznikiem. Tutaj zobaczyłem, jak kobieta dostaje wyrzutów sumienia. - Nie no, widzi pan, nie chciałam pana skrzywdzić - odparła, jakby jebane "przepraszam" było nieosiągalne dla zakłamanego umysłu, chociaż w sumie to sformułowanie nie jest sprzeczne - Ja nie chciałem, żeby pani zrobiło się smutno - ponownie odrzekł mój uśmiech samych ust. W tym momencie poczułem jakby ktoś poczuł wobec mnie respekt. Respekt, o który nigdy nie zabiegałem. Bo gdzieś mam respekt i gdzieś mam życie w fałszywym związku, o który - proszę mi wybaczyć to słowo - "zabiegałem" . Poza tym jaki sens budować związek na cudzych wyrzutach sumienia mieszanych ze strachem przed tym, kogo rzekomo się kocha? Pomyślałem, że ta rozmowa i tak już trwa zbyt długo, a wchodzenie w szczegóły, w których tkwi diabeł doprowadzi tylko do mentalnego cudzołóstwa. Złapałem za cytryny i stanowczym krokiem wyszedłem z - jakby nie było, miejsca, w którym człowiek współczesny zaspokaja pewien aspekt części swoich podstawowych potrzeb fizjologicznych. Względnie taką potrzebą może być sprawowanie kontroli. Lecz i kontrola gówno warta. Jednak cel uświęca środki. Amen.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
pokrzywionym często sprzyja los choć moralność wygina kręgosłup to pogiętym nie przysparza trosk bo w złym złe co zagnieździć nie sposób1 punkt
-
@jan_komułzykant Idea zbliżenia kulturalnego pomiędzy wszystkimi narodami Grupy Wyszehradzkiej zajmuje szczególnie ważne miejsce w moim światopoglądzie! Pozdrawiam!1 punkt
-
już pół wieku nam minęło od matury życie ucząc wycisnęło swoje piętno każąc często kompromisom jakimś ulec miast kolejne ponaprawiać świata piętro gdzieś po drodze pogubiły się wartości przecież nowe swoją presją gmatwa we łbach ważne domy rezydencje posiadłości Boga dzisiaj już nikomu nie potrzeba Pozdrawiam1 punkt
-
1 punkt
-
Wiersz fajny, a u mnie takich spotkań nigdy nie było. Z jednym kolegą jestem w stałym kontakcie, z kilkoma innymi z klasy jestem na fejsie i to wszystko. Klasa sąsiednia takie spotkania organizuje. Pozdrawiam.1 punkt
-
1 punkt
-
Ulu, w ulu! Ululani na lulu. Ul, Ulana lulu. Ile mam uli? W ilu mam Eli? Matulu, w ulu - tam. O, narada i w Opolu - Tulo powiada rano.1 punkt
-
1 punkt
-
@agfka Tylko połowa. Z mojej klasy tylko 2 osoby mieszkają tam gdzie kończyliśmy LO im F. Nowowiejskiego. Reszta rozjechała się po całym świecie - uroki Warmii. Taki rocznik. Pozdr.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@Poetry from DAD Sen nocą letnią bywa, ulotną chwilą nadzieję spowija. Biada tym którzy patrzą jak kobieta w diwę się zmienia, wszak i ona nie jedno ma imię Jam.... 😉 Pozdrawiam i chylę moje skromne czoło...w akcie uznania 👌1 punkt
-
1 punkt
-
Taki starzec Zosima (8) Gdy zapukano do drzwi, ocknął się z zadumy. Oprócz powitania usłyszał: Jezus powiedział: – Ty jesteś Piotr czyli Skała, i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą, krucjaty, inkwizycja, lawendowa mafia, pedofilia, pieniądze i przepych. Jan Paweł II przepraszał za grzechy Kościoła, papież Franciszek chciałby Kościoła ubogiego dla ubogich. Powiedz, czy to jest ten Kościół Jezusa? Starzec długo milczał, w końcu rzekł: – Na placu budowy dzieją się różne rzeczy, a ta budowa wciąż trwa.1 punkt
-
1 punkt
-
@Poezja to życie sami kreujemy własny świat więc może taki być - idealny ...dla nas :) pozdrawiam1 punkt
-
poprzeczkę podniosłeś wysoko wymagasz od ludzi myślenia otworzyć w rozumie dziś okno wiatr zmiecie schematy myślenia synapsy rozpalić na nowo wolne od wszelkich truizmów i rangę przywrócić dziś słowom a zwłaszcza słowu ojczyzna :))1 punkt
-
Wiesławie Tobie składam podziękowanie dwujęzyczne Very Thanks za serdeńko :)1 punkt
-
1 punkt
-
@Poezja to życie Rzeczywistość na granicy iluzji jest łatwiejsza do zaakceptowania. Pozdrawiam :)1 punkt
-
@Dominika Moon ....."Do użycia sen niespełnionych pragnień weź i zabierz, nie periodyzuj, a idź przed siebie"... 👌 Całość to jeden wielki "SZTOS" A ten fragment "wyrwał mnie z butów"1 punkt
-
@jan_komułzykant Najserdeczniej Dziękuję... Polecam także łaskawej uwadze mój artykuł zatytułowany ,,Słowiańszczyzna 44", do którego to mam szczególny sentyment... Polecam także szczególnej uwadze mój tekst zatytułowany ,,Słowacy o powstaniu warszawskim"! Przydałoby się popularnonaukowe czasopismo traktujące swą tematyką wyłącznie o historii i kulturze krajów Grupy Wyszehradzkiej Wspaniale byłoby gdyby takie czasopismo redagowane przez międzynarodowy zespół, ukazywało się w tym samym terminie na terenie wszystkich krajów Grupy Wyszehradzkiej...1 punkt
-
słowami można wszystko ale nie zastąpią głodu jeśli nie da się ich przełknąć super :) Pozdrawiam.1 punkt
-
1 punkt
-
@Amber Przyznaję się bez bicia - poległem na tej książce... Za słaby jestem czytelnik i nie umiałem jej docenić ://1 punkt
-
1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne